Relacja Marzanny Leszczyńskiej
Pięćdziesiąt osób bawiło się na tegorocznym Andrzejkowym Wieczorku w tanecznym klubie Fan Dance Anny i Grzegorza Deptów. Chociaż tancerzy seniorów dużo, to tych o imieniu Andrzej po prostu nie ma. Ciągle nie ma mody na nadawanie tego imienia chłopcom. W tym roku mieliśmy jednego solenizanta, który nie zawodzi.
Znowu jesteśmy wierni tradycji i nie lejemy wosku, bo tradycyjne wróżby andrzejkowe przystoją przecież pannom, a w naszej tanecznej gromadzie trudno o pannę i całe szczęście.
Ale tak jak nie ma rzeczy niemożliwych w tańcu dla seniora tak i zabawa andrzejkowa bez lania wosku i wróżek-Cyganek ale w charakterze andrzejkowym jest możliwa.
Najpierw wszyscy wzięli udział w czarodziejskim marszu do piosenki Freddiego Mercurego „Kind of magic”. A potem długo bawiliśmy się przy zabawie z mottem: W Dniu Św. Andrzeja sprawdź jaka twoja na tym parkiecie w powodzeniu nadzieja… Do kogo szczęście dzisiaj przyjdzie? Co? Jak? Po co?
Kto był to szybko się dowiedział.
W nadziei na znalezienie szczęścia pomagały nam prośby i rymowanki adresowane do św. Andrzeja. A szczęśliwi wybrańcy mieli zaszczyt dotknąć czarodziejskiej kuli, która dumnie stała na honorowym miejscu, ozdabiała salę i przypominała o szczególnej atmosferze tego wieczoru.
„W listopadową, andrzejkową noc kobiece
buty dziwną mają moc.
Bo gdy dotknie butem ściany
Będzie wtedy jak pijana.
Bo to znaczyć tylko może
że ze swym miłym dom swój stworzy.
A ty chłopie tu na środku
Niechże Andrzej los ci da.
Wybierz buty stare, nowe
Co wyglądają u damy jak siedmiomilowe.”
Wybraliśmy: strojnisię, dandysa, pudernicę, damę w największych butach,
czarujący uśmiech u niej, uwodzicielski uśmiech u niego, fryzurę jak u maga ekranu Brada Pita i płomienne oczy jak andrzejkowe świece, tę w najpiękniejszej biżuterii i tego z największym mięśniem piwnym.
Andrzeju, Andrzeju prosimy dziś ciebie
Pozwól nam zobaczyć mężczyznę tu –
Nie w niebie co wyhodował mięsień piwny-
największy u siebie.
I nie ważne, że największe buty u pani wcale nie były największe i że pan wybrany z największym piwnym mięśniem wcale nie miał go największego. Ważne było lekkie napięcie, uwaga i zaangażowanie wszystkich uczestników, szczery uśmiech na twarzy i to, że zwracaliśmy na siebie uwagę, mieliśmy okazję zbliżyć się do siebie i lepiej poznać w tej dużej i zmieniającej się gromadzie tanecznej.
Św. Andrzej nam pomoże
Prośbę spełni i wnet stworzysz
obraz pani w najpiękniejszej biżuterii
namalowany.
Bransoletka, kolczyk, klips
wisior, złoto, srebro, brylant
To dopiero jest labirynt.
I zabawa już tradycyjna na, którą wszyscy czekają w napięciu, a więc taniec z wylosowaną osobą z sali. Jest huk balonów jak z granatów, z których sypią się losy z imionami osób, które trzeba odnaleźć, aby z nimi zatańczyć. Do tańca zaśpiewali nam Andrzeje: Rybiński, Zaucha, Rosiewicz. Tutaj zawsze jest głośno, bo wszyscy ze sobą rozmawiają podczas tańca. O czym nie wiem, nie jestem w stanie podsłuchać.
A potem to już szaleńcze tańce: tanga, walce, foxtroty, quick stepy, cha-che, samby, rumby, jive, paso double ale i discotekowe „wyginam śmiało ciało”.
Oczywiście rozmowy przy stolikach, degustacje tego przynieśliśmy i alkoholowego „co- nieco”. Zabawa nigdy do samego rana, tak aby pozostał niedosyt, nie przesyt i abyśmy wyglądali świeżo następnego dnia. Tutaj zawsze obowiązuje fason i kultura.
Marzanna Leszczyńska
1,210 total views, 1 views today