Z KRESÓW PRZEZ ROBOTY PRZYMUSOWE W AUSTRII DO TARNOWA KOŁO GORZOWA WIELKOPOLSKIEGO
JAK STANISŁAW KRYNICKI Z TARNOWA ZOSTAŁ RZEŹBIARZEM, A JEGO SYN RYSZARD „TAJEMNICZYM” POETĄ
Zbliża się 80. rocznica urodzin Ryszarda Krynickiego. Wiele miast chce ją uczcić. W tym gronie znajduje się również Gorzów. Dla nas ważny jest zarówno poeta jak i jego ojciec – rzeźbiarz. Poety poznać nie można, pominąwszy przeżycia jego rodziców. Tak więc proponujemy opowieść o Stanisławie i Ryszardzie Krynickich.
Rodzina ta została przesiedlona z południowych Kresów dawnej Polski. Osiedliła się w 1945 r. w Tarnowie koło Lubiszyna, tj. w niewielkim oddaleniu od naszego miasta. Na tarnowskim cmentarzu spoczywają prochy rodziców i dziadków Jubilata. Najpierw zamieszkali tutaj mama poety – Teofila (1922-1981) wraz z dwuletnim dzieckiem oraz jej teściowie Ignacy (1895-1976) i Katarzyna (1900-1980) Kryniccy. Mąż Teofili Stanisław (1920-1997), a ojciec Ryszarda dołączył do rodziny później, po odbyciu naznaczonej mu onegdaj kary w Związku Radzickim.
Droga do Tarnowa była dla tej rodziny skomplikowana. Stanisław i Teofila w czasie wojny zostali wywiezieni na roboty przymusowe do Austrii. Tu, 28 czerwca 1943 roku w niemieckim obozie pracy przyszedł na świat ich syn Ryszard. Po oswobodzeniu Austrii Kryniccy ruszyli w rodzinne strony. Jednak Stanisław został zatrzymany i zmuszony do odbycia dawnego wyroku. Dalszą podróż Teofila wraz z synem odbywała samotnie. Gdy dotarła do rodziny męża w Kozowej na Kresach, ta była już przygotowana do wyjazdu na ziemie pozyskane na zachodzie. Los sprawił, że znaleźli się w Tarnowie nie wszyscy równocześnie. Stanisław dołączył do rodziny dopiero w 1947 r. po odbyciu kary. Potem przez wiele lat pracował w lesie w Leśnictwie Mosina koło Witnicy.
Stanisław Krynicki rzeźbą zajął się będąc już po pięćdziesiątce, po przejściu na rentę – zauważa syn Adam spotkany w rodzinnym, obszernym, zadbanym obejściu, z wypielęgnowanymi grządkami warzywnymi. Funkcjonuje przekaz, że doszło do tego po obejrzeniu w muzeum gorzowskim wystawy poświęconej twórczości ludowej. Wystawiane tam prace nie bardzo mu się podobały. Gdy powiedział o tym żonie, ona zachęciła go do podjęcia własnych, lepszych prób. I tak pani Teofila wykreowała rzeźbiarza, który z racji pracy w lesie nie tylko znał się dobrze na drewnie, ale miał wyrobioną rękę co ułatwiało mu przekształcanie drewnianych klocków w figury artystyczne.
Rzeźba wypełni jego życie po utracie żony. Jak pisze Wojciech Sadowski w tekście „Rzeźbił Plastyk Amator St. Krynicki” opublikowanym w kwartalniku „Twórczość Ludowa” R. XII Nr 2 (35) 1997 „Śmierć żony w 1981 r. i ciągłe zmaganie się z samotnością zmusza Stanisława Krynickiego do ucieczki w świat rzeźby. Rodzi się wewnętrzna potrzeba wykonania <rzeźbionego życiorysu ukochanej>. Tworzy <ołtarz> o wysokości 100 cm i szerokości 92 cm. Jest to rzeźba półpełna zbudowana z czterech części grupujących 23 figury. (…)Wykonane dłutkiem i drewnianym młotkiem figury, nawiązujące do opisów nowotestamentowych symbolizować mają dzieje rodziny Stanisława Krynickiego”. O kolejnych dziełach o charakterze sakralnym mówi sołtys Zdzisław Zakrzewski. Są nimi figury do ołtarza i wnętrza świątyni darowane przez twórcę do kościoła pw. św. Wojciecha w Tarnowie.
Poza motywami religijnymi ważne miejsce w twórczości Krynickiego zajmują realistyczne rzeźby związane z tematyką wiejską. Przez lata doskonalił kunszt, brał udział, od ok. 1975 r. , w wystawach i konkursach oraz zdobywał nagrody. Swoje prace wystawiał w Muzeum Okręgowym w Gorzowie, w Muzeum Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, w Domu Kultury w Sulęcinie i Myśliborzu. Był również uczestnikiem i zdobywcą nagród w konkursach rzeźbiarskich organizowanych w Gorzowie i Myśliborzu, w tym: pierwszej nagrody w 1983 r. i drugiej w 1985 r. w konkursie „Rzeźba funkcjonująca w obejściu i krajobrazie wiejskim” oraz pierwszej nagrody w 1986 r. w konkursie otwartym na rzeźbę ludową. Dużym uznaniem cieszył się na Ogólnopolskich Przeglądach Dorobku Kulturalnego Wsi w Przytocznej. Jego rzeźbiarskie stoisko na dożynkach gminnych wspomina Elżbieta Kwaśniewicz – była wieloletnia wójt gminy Lubiszyn.
W sumie artysta pozostawił bogatą spuściznę. Spory zbiór jego prac znajduje się w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp. Prezentowane na zdjęciach rzeźby pochodzą z tej kolekcji udostępnionej przez filię Spichlerz.
http://wandamilewska.pl/?p=11487
http://wandamilewska.pl/?p=14280
Poeta Ryszard Krynicki – mimo nagród otrzymywanych w kraju i za granicą – nie trafił pod każdą strzechę. Stało się tak, że był poczytniejszy w czasach stanu wojennego niż po zmianie systemu. Dlaczego?
Dodać należy, że sam unika jakichkolwiek spotkań publicznych, wywiadów; starannie chroni swoją prywatność i po laury nie sięga. Niewiele mówi o sobie. A jednak zgodził się na film dokumentalny taki, w którym przecież opowiada o sobie. Powstał on w 2016 roku pod wielo mówiącym tytułem „Nadal wracam”. Twórcami jego są: reżyser – Adam Sikora, scenariusz – Andrzej Franaszek, zdjęcia Tomasz Woźniczka, Adam Sikora.
Można go oglądać na YouTube online. Powstała interesująca, dobrze ułożona opowieść, którą polecamy z nadzieją, że przybliży ona odbiorcom tego małomównego mędrca. Film jest obrazem drogi życiowej, którą przebył poeta. Powstał, kiedy Krynicki jest już człowiekiem dojrzałym (prawdopodobnie ok. 70-letnim) i snując wspomnienia, opowiada o tym, co w jego życiu było ważne. Przebywa drogę swego życia jak pątnik, a to, co mówi, obejmuje tytułem bardzo wymownym „Nadal wracam”. Krynicki jest tu jedynym aktorem i narratorem. Powtarza często, że data i miejsce urodzenia określa dalsze losy danego człowieka. Swoje życie ujmuje poprzez niezwykle zwięzły wiersz, oparty na symbolach. Przytaczamy ostatnią jego wersję:
nagi, obudziłem się nagle w kolejce po chleb,
nagle nagi w kościele na lekcji religii,
w czwartej klasie na lekcji o kulistej ziemi,
obudziłem się nagle na nieznanym dworcu,
obudziłem się nagle,
żeby błądzić?
iść
Doskonałym uzupełnieniem tego tekstu zdają się być słowa z innego wiersza (zbiór „Akt urodzenia”)
poza urzędowymi – żadnych fotografii…
W tekście wybijają się dwa wyrazy: nagle i nagi, najczęściej połączone jako fraza. Łatwo odnajdujemy w nich to, co mogło przeżywać dziecko. Nagość w naszej kulturze nie jest przyjętą formą bytowania, więc tu może oznaczać bezbronność, pozbawienie opieki, wyobcowanie, a nawet przemoc i poniżenie. W ten sposób odczuwamy klimat, który mógł przeżywać mały Ryszard.
Po tym wstępie mamy jako pierwszy obraz wskazane przez poetę pozostałości po obozie dla przymusowych robotników w Austrii w Sankt Valentin, gdzie przyszedł na świat nasz bohater. Dalej mamy widoki z Tarnowa, gdzie osiedliła się rodzina. Tam Ryszard – jak sam mówi – był przygotowywany do życia przez ojca, który ciężko pracował w lesie, był robotnikiem od wszystkiego. Mnie też chciał wszystkiego nauczyć, bo wierzył, że kiedy znów wybuchnie wojna, tylko praca fizyczna może mnie uratować. Pamiętaj, oni rozpoznają po rękach – mawiał. Jeżeli masz spracowane ręce, idziesz na prawo, jeśli masz delikatne, inteligenckie, idziesz na lewo, do łagru albo pod ścianę.
Tarnów był wtedy mieściną małą, trochę zrujnowaną, schowaną wśród lasów; można nawet domniemywać, iż był wybrany przez Krynickich celowo. Tu Rysiek, jak dziś nazwała poetę jedna z ówczesnych mieszkanek, dziecko zaczynało swoje życie na obcej ziemi. Często z konieczności zostawał sam i wtedy był zamykany przez mamę. Bał się, czuł się obco. Gdy poszedł do szkoły w Lubiszynie, poznał książkę jako narzędzie odkrywania świata. Wspomina jakim szacunkiem obdarzał znalezione egzemplarze, chociaż ich nie rozumiał. Po latach w jednym z wierszy nazwie siebie kapitanem Nemo, który wyprawił się w głębiny wodne. Istnieje przekaz, że w tej szkole sprawował funkcję bibliotekarza. Mimo to poczucie obcości, w psychice dziecka wyraźnie dominowało, o czym znajdujemy dowody w jego wierszach.
Naukę w szkolę średniej zaczął już w naszym mieście – Gorzowie Wielkopolskim. Niewiele to właściwie zmieniło w życiu Ryszarda, gdyż należał do tzw. uczniów dojeżdżających lub okresowo mieszkańców szkolnego internatu przy ul. Woskowej. Odważył się nawet na zawarcie przyjaźni z kolegą. Wspomina o tym profesor Ludwik Lipnicki z dużą życzliwością. Warto przypomnieć, że w Gorzowie w 1961 roku zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Przemysłowej i otrzymał przepustkę na studia.
W omawianym filmie opowieść przenosi się już do Poznania. Wydaje się, że dopiero tu „rodzi się” poeta. Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu nasz bohater czuje się dobrze, o czym świadczą kolejne kadry filmowe i towarzyszące im wspomnienia. Tu odkrywa Tadeusza Peipera, od razu uznając go za swojego mistrza w sztuce poetyckiej. Chce o nim pisać. Za początek swojej twórczości poetyckiej uznaje wyjazd do domu z powodu choroby. Zwierza się, że opanował go lęk o swoje życie, i wtedy zadał sobie pytanie o sens życia w ogóle. Później ten przełom opowiada w wierszu – w słowach odpłynęło zranione dzieciństwo.
Pojawiają się w jego życiu Stanisław Barańczak i jego żona Anna, a wraz z nimi ważna przyjaźń, która przetrwała wiele lat i odegrała zapewne ważną rolę w rozwoju Ryszarda Krynickiego. Świadczą o tym wykorzystane w filmie zdjęcia.
Był to czas, kiedy całe pokolenie szukało nowej drogi, zmagano się z kłamstwem, i manipulacją językową; walczyło o mowę jasną i jednoznaczną w życiu publicznym. W tym się wyrażała „Nowa fala”. Krynicki reagował na sprawę swoimi wierszami. Zbliżył się wtedy do Solidarności (był redaktorem pisma „Solidarność Wielkopolska”). Władza reagowała zakazem druku. Nękała przesłuchaniami i rewizjami. Niewątpliwie z tym okresem można połączyć wiersz pt. „Język to dzikie mięso”. Pisarz w filmie odczytuje go sam
Język, to dzikie mięso, które rośnie w ranie,
w otwartej ranie ust, żywiąc się skłamaną prawdą,
[…] to prawdziwe kłamstwo, które mami,
to dziecko, które ucząc się prawdy, prawdziwie kłamie.
Ryszard w swoich poszukiwaniach otarł się o hipisów, buddyzm, ale nie związał się bliżej z tymi ruchami.
Końcowe kadry filmu utrzymują konwencję drogi – Poeta idzie dalej. Szuka śladów Paula Celana (tłumaczył jego wiersze). Przygląda się napotkanym kamieniom, w których ukryta jest historia wszechświata. Szuka odpowiedzi o sens istnienia, o dobro i zło. Zastanawia się, czym jest poezja:
głosem
sumienia? którego narody i ludzie,
którego nieludzkie wojny i pogromy
nie potrafią zabić ni
zniweczyć?
Mistrzu! Odwiedziłeś nas w Gorzowie jeszcze przed zmianą systemu, jeszcze na zaproszenie „Solidarności”. Był to czas szczególnie trudny, bo ciągle trwała w naszym środowisku walka o przyszłość. Stąd nie było klimatu do rozmów o literaturze i jej roli. Dziś interesują nas również problemy związane z kulturą. Mamy uczelnie wyższe, teatr i filharmonię, dobrą sieć bibliotek, odział Związku Literatów Polskich, i sporo ludzi „piszących”. Nie zamieniliśmy kirkutu na stadion. Cieszymy się otaczającą nas przyrodą, z dumą patrzymy na nasze drzewa: wiekowe platany, stare i dopiero nasadzone miłorzęby, obserwujemy ptaki, wiewiórki. Są pozostałości średniowiecznych murów miejskich i zabytkowa katedra. Jest na co popatrzeć. I mamy jeszcze dużo do zrobienia…
Czy nie chciałbyś tego zobaczyć?
http://ryszardkrynicki.podajdalej.link/
http://wandamilewska.pl/?p=13022
Tekst: Weronika Kurjanowicz, Helena Tobiasz
Zdjęcia: Helena Tobiasz
649 total views, no views today