PAWEŁ KOWALSKI ZAGRA BEETHOVENA W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

FGFG1

Informuje Urszula Śliwińska – rzecznik FG

Fot. Mikołaj Leraczyk

Genialny fortepian i urodziny Mistrza Beethovena

Jeden z najbardziej wszechstronnych polskich pianistów, błyskotliwy komentator Konkursu Chopinowskiego w 2015 roku, pod wrażeniem jego talentu byli m.in. Wojciech Kilar i Witold Lutosławski. Paweł Kowalski wystąpi w Filharmonii Gorzowskiej w koncercie otwierającym obchody 250. rocznicy urodzin Ludwiga van Beethovena.

Nam opowiada m.in. o przyjaźni z Lutosławskim oraz o tym, dlaczego jako nastolatek zakochał się w muzyce Beethovena.

 Filharmonia Gorzowska: Witold Lutosławski, którego postać jest nierozerwalnie związana z początkiem Pana kariery muzycznej mawiał, że „fortepian nie ma dla niego tajemnic”. Dla Pana wciąż ma? Jest Pan dziś przecież uznawany za jednego z najbardziej wszechstronnych polskich muzyków.

Paweł Kowalski: Lutosławski mówił to jako kompozytor również po studiach pianistycznych.
Dla mnie jako dla pianisty – wykonawcy nie kompozytora, fortepian, na szczęście, nadal ma wiele tajemnic. To jest jeden (nie jedyny)  z elementów, które mobilizują do uczenia się nowych utworów ( ostatnio np. fascynującego Koncertu fortepianowego fis moll Aleksandra Skriabina) lub do pracy, jakby od nowa, nad utworami, które znamy od lat, a jednak za każdym razem staramy się zagrać je lepiej lub inaczej niż poprzednio.

FG: Wróćmy do początków. Biletem do Pana kariery i sal koncertowych było wykonanie koncertu Witolda Lutosławskiego pod batutą Mistrza w roku 1989. Jak wspomina Pan znajomość z Mistrzem? Jaki wpływ wywarła ona na Pana dalszą przyszłość?

Paweł Kowalski: Ogromny. Był wspaniałym muzykiem ale także niezwykle wrażliwym i życzliwym człowiekiem. Podarował mi wspólny koncert, na którym wystąpił jako dyrygent, listy polecające oraz stypendium na studia podyplomowe. Wszystko to stało się moją wizytówką, dzięki której mogłem po raz pierwszy wejść do sal koncertowych. Oczywiście to był „tylko” początek. Zadanie polegało na tym aby w tych salach pozostać. Zagrałem do tej pory ponad czterdzieści utworów na fortepian i orkiestrę od Mozarta do Kilara, sporą dawkę muzyki kameralnej ze wspaniałymi muzykami oraz oczywiście różne programy solowe.  Ciekawość polega również na pojawianiu się kolejnych fascynacji muzycznych, które wyznaczają nam zadania na kolejne miesiące i lata.

 FG: Z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej francuski tygodnik Courrier International uznał Pana za jedną z czterech najciekawszych osobowości naszego kraju.

 Paweł Kowalski: Weszliśmy do Unii 16 lat temu i obyśmy w niej pozostali! To było wyróżnienie ponieważ znalazłem się tam m.in. obok mistrza olimpijskiego Roberta Korzeniowskiego.
FG: Rok 2020 na całym świecie wiąże się z 250. rocznicą urodzin innego mistrza – Ludwiga van Beethovena. To dla Pana również ważna postać?

 Paweł Kowalski: Grałem 1,3,4,5 koncert fortepianowy, Koncert potrójny w wielu składach – po raz pierwszy pod dyrekcją Yehudi Menuhina, sonaty fortepianowe oraz Fantazję c moll, którą mam przyjemność grać dziś dla Państwa. To jest fascynujący utwór w którym zakochałem się jako nastolatek słuchając świetnego nagrania Rudolfa Serkina z Filharmonią Nowojorską pod dyrekcją wielkiego Leonarda Bernsteina. To jest jakby pierwsza wersja finału IX Symfonii. Beethoven chcę tu wypróbować czy da się napisać utwór na orkiestrę, śpiewaków i chór. Różnica w stosunku do finału IX Symfonii polega na dodaniu fortepianu jako instrumentu wiodącego. Utwór rozpoczyna się od wielkiej kadencji, właściwie improwizacji fortepianu, po czym fortepian prowadzi dialog najpierw z samą orkiestrą, później z sześcioma solistami wykonującymi partie wokalne i w końcu z orkiestrą, solistami i chórem. Ta kombinacja i narastające przez dodawanie elementów napięcie są fascynujące.

Koncert symfoniczny „#Beethoven” odbędzie się w piątek, 6 marca o godz. 19.00

 BILETY:
45 zł normalny
38 zł ulgowy
32 zł balkon

1,031 total views, 1 views today

[0]
0.00 zł Zobacz

Formularz zamówienia

NazwaCena
Anuluj
Better Pay - System sprzedaży dla WordPress!

Komentowanie zamknięte.