GORZOWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE. DZIEŃ CZWARTY. Z POEZJĄ SZYMBORSKIEJ.

 20231114_18573120231114_20364220231114_204746

Czwartego dnia Gorzowskich Spotkań Teatralnych Agencja CDN z Krakowa wystawiła spektakl  „100 Minut Dla Urody” w reżyserii Magdaleny Smalary. Ten spektakl to prawie dwie godziny obcowania z poezją Wisławy Szymborskiej z towarzyszeniem muzyki w rytmach tanga, woogie – boogie czy gospel.

Muzyczny spektakl opowiada o życiu, tęsknotach, dociekaniu Prawdy i piękna, z właściwą poetce serdeczną ironią, a muzyka Urszuli Borkowskiej rozpisana na aktorski czterogłos wydobywa rytm i rym poezji Poetki. Aktorki  tworzą zestrojony kwartet, ale każda z nich ma także partie solowe.

Po spektaklu, tradycyjnie w kawiarni teatralnej Art Cafe odbyło się spotkanie widzów z artystami,  tym razem z artystkami, poprowadził je Konrad Pruszyński, na początku zadając pytanie: – Czy potrzebna jest poezja? Pierwsza odpowiedziała Joanna Trzepiecińska, twierdząc, że nie jest potrzebna, bo bez niej można żyć, tak jak i bez sztuki można biologicznie przeżyć. Natomiast zauważyła, że droga bez sztuki, to droga w dół, a odnosząc się do czasów obecnych – korporacyjnych,  przypomniała, że olbrzymie znaczenie ma – słowo – które potrzebne jest choćby do autoprezentacji. Dalej stwierdziła, że nasze społeczeństwo ostatnio zaangażowane w politykę a tak mało w zrozumienie sztuki, stało się bardzo dosłowne, nie rozumiejąc przenośni czy żartu. – Bo sztuka to nie jest coś łatwe, lekkie i przyjemne lecz jest tym co wymaga porządnej edukacji. Jeśli nie ma się wiedzy, którą nieustannie trzeba zgłębiać to trudno jest o porozumienie i zrozumienie – mówiła Trzepiecińska.

Magdalena Smalara, posłużyła się wcześniejszą wypowiedzią koleżanki, przypominając, że  prawdziwa wielkość poezji Szymborskiej polega na tym, że jej myśli dotykające rzeczy wielkich, ubrane są w taką formę żebyśmy nie czuli się głupio.W tym momencie Joanna Trzepiecińska wykrzyknęła: – To ja powiedziałam – co wzbudziło ogólne rozbawienie.

Smalara zauważyła, że ludzie boją się poezji bo nie rozumieją, jednak ten spektakl udowadnia, że nie ma się czego bać, bo ta poezja jest blisko człowieka i są tu proste słowa. – Każdy z poezją musi obcować indywidualnie bo nawet można powiedzieć, że ona jest czymś intymnym, ważnym i potrzebnym – mówiła reżyserka spektaklu, przyznając, że zagłębiła się w tę twórczość i biografię Noblistki  autorstwa Joanny Szczęsnej Bikont pt.”Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej”, którą bardzo poleca. Z niej się dowiedziała, że Wisława nie lubiła gdy śpiewano jej wiersze, jednak pocieszył reżyserkę sekretarz Noblistki – Michał Rusinek, który obejrzał próbę generalną i stwierdził, że teraz Szymborska na pewno byłaby zadowolona oglądając, siedząc w pierwszym rzędzie i razem śpiewając.

Izabella Bukowska-Chądzyńska zauważyła, że grając ten spektakl – one cztery różne aktorki – pokazały jedną kobietę w wielu odsłonach. Wyraziła też nadzieję, że ta piękna, ponadczasowa muzyka łącząca ludzkie świadomości spowoduje, że dzięki niej być może ta poezja będzie bardziej dostępna i zrozumiała młodemu pokoleniu.

Natomiast Monika Węgiel wyznała, że ma wielki sentyment do wiersza „Cień” i wszystkim proponuje aby do niego sięgnąć.

W muzycznym spektaklu wystąpiły:   Joanna Trzcepiecińska, Magdalena Smalara, Izabella Bukowska-Chądzyńska, Monika Węgiel  oraz  zespół w składzie: Urszula Borkowska – piano, Wojciech Gumiński – kontrabas, Marcin Świderski – saksofon, flet.

Patronat nad spektaklem objęła Fundacja Wisławy Szymborskiej. Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Wisławy Szymborskiej w związku z setną rocznicą urodzin noblistki.

 

255 total views, no views today

TRWAJĄ 39. GORZOWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE. DZIEŃ TRZECI

TEATEA5

Trzeciego dnia wystąpił Och Teatr z Warszawy ze spektaklem „Pomoc domowa” w reżyserii Krystyny Jandy.

Czasem dobrze jest zapłakać w teatrze ze wzruszenia ale nieźle też popłakać z rozbawienia. Tym razem łzy płynęły ze śmiechu. Wypełniona po brzegi widownia co rusz wybuchała gromkim  śmiechem czego powodem były satyryczne dialogi i groteskowe, zabawne sceny sytuacyjne. Bo to właśnie farsa w doskonałej obsadzie: Katarzyna Gniewkowska, Krystyna Janda, Małgorzata Kocik, Krzysztof Dracz i Mirosław Kropielnicki.

Treść spektaklu opowiedzieć można krótko ale warto oglądając rozbawiać się przez prawie dwie godziny z przerwą. Zdrady małżeńskie, jak to w farsie bywa są zabawne. Jedna noc, jedno mieszkanie, dwie sypialnie i… pomoc domowa – w tej roli Krystyna Janda, kierująca wydarzeniami. Śmieszne nieporozumienia, słabości i dziwności charakterów sprawiają, że zabawa trwa.

Krystyna Janda powiedziała, że ten spektakl grany jest od dziesięciu lat już 400 razy. W pewnym momencie uznany został za najśmieszniejszy spektakl grany w Polsce, co zresztą widać po reakcji publiczności. Reżyserka twierdzi, że aktorzy grając bawią się razem z widzami. Podkreśliła, że spektakl cieszy się  powodzeniem dzięki mistrzowskiemu tłumaczeniu tekstu w wykonaniu Bartosza Wierzbięty.

Sztukę napisał Marc Camoletti – francuski dramatopisarz. Urodził się w 1923 w Genewie we włoskiej rodzinie, ale już jako obywatel francuski. Początkowo był artystą malarzem, a potem zaczął pisać sztuki teatralne. Karierę rozpoczął w 1958 roku, wtedy to trzy z jego sztuk były równolegle wystawiane w Paryżu.

39. Gorzowskie Spotkania Teatralne rozpoczęły się w Narodowe Święto Niepodległości  i potrwają do 17 listopada. 11 listopada wystawiona została sztuka „Wania, Sonia, Masza i Spike” przez Teatr Polonia z Warszawy. 12 listopada – „Superprodukcja, czyli kręcimy Krzyżaków” w wykonaniu Copa Agencja Artystyczna. Jutro 14 listopada Agencja CDN z Krakowa wystawi spektakl „100 Minut dla urody”

 

253 total views, no views today

„KONCERT POLSKI” PAWŁA WAKARECEGO W KOŁOBRZEGU

WAKARECYWAKARECY1

„Koncert Polski” – recital fortepianowy Pawła Wakarecego z okazji Narodowego Święta Niepodległości odbył się w sali Regionalnego Centrum Kultury w Kołobrzegu. Jak przystało na rangę koncertu, sala wypełniona była po brzegi. A po koncercie melomani wyrażali swój podziw i dzielili się refleksjami z duchowej uczty, której dostarczył pianista, laureat wyróżnienia oraz Nagrody Specjalnej dla najlepszego Polaka na XVI Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w roku 2010.

Program koncertu w Kołobrzegu w wypełniła muzyka polska z przewagą dzieł Fryderyka Chopina. Artysta wykonał: Poloneza A-dur op. 40, 2 Mazurki z op. 24 g-moll nr 1, C-dur nr 2, Balladę g-moll op. 23, Preludium cis-moll op. 28 nr 10, Lento con gran espressione, Grande Valse Brillante Es-dur op. 18, a także Wielkiego Poloneza Fis-dur Juliusza Zarębskiego oraz Menueta i Poloneza H-dur op. 9 nr 6 Ignacego Jana Paderewskiego.

Paweł Wakarecy z wyróżnieniem ukończył Akademię Muzyczną im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy w klasie fortepianu prof. Katarzyny Popowej-Zydroń. Obecnie jako adiunkt prowadzi klasę fortepianu na tej uczelni. Dokształcał się na kursach mistrzowskich u m. in. Bernarda Ringeissena, Ewy Pobłockiej, Jaquesa Rouviera, Dang Thai Sona, Michaiła Woskresenskiego, Nelsona Goernera.

Został laureatem nagród specjalnych na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy (2007) i finalistą Międzynarodowego Konkursu im. F. Chopina w Darmstadt (2009). W 2010 roku zdobył Wyróżnienie oraz Nagrodę Specjalną dla najlepszego Polaka na XVI Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Koncertował na wielu prestiżowych estradach Polski – m. in. na Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach Zdroju, Festiwalu Chopin i Jego Europa w Warszawie, Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku, jak również za granicą – w Niemczech, Szwecji, Rosji, Bułgarii, Francji, Szwajcarii, Anglii, Belgii, Norwegii, Danii, we Włoszech, a także w Chinach, Japonii, Korei, Egipcie, Chile oraz Kolumbii.

Paweł Wakarecy współpracował z najważniejszymi zespołami orkiestrowymi w Polsce a także z większością krajowych orkiestr filharmonicznych, koncertując pod batutami uznanych dyrygentów. Prowadzi również aktywną działalność jako kameralista. Wraz z żoną Aleksandrą Soboń-Wakarecy tworzy duet fortepianowy Wakarecy Piano Duo, współpracuje też z wiolonczelistą Marcinem Zdunikiem, skrzypkiem Jakubem Jakowiczem i czołowymi polskimi instrumentalistami. Regularnie koncertuje z Kwartetem Śląskim. Ma w swoim dorobku pięć albumów CD, dwa solowe oraz trzy z muzyką kameralną.

232 total views, no views today

GDZIE SĄ DZIEWCZYNY?

MARCIN

Gdzie są dziewczyny? – Zapytał bp Krzysztof Zadarko, podczas udzielania sakramentu Bierzmowania pięciu młodzieńcom. Parafialny odpust w narodowe Święto Niepodległości i bierzmowanie, odbyły się w parafii św. Marcina w Kołobrzegu.

Bp Zadarko w homilii odnosząc się do Ewangelii wg św. Mateusza o Sądzie ostatecznym, stwierdził m.in, że całe nasze życie jest przygotowaniem do tej ostatniej chwili, do momentu kiedy wszystko stanie się jasne i sprawiedliwe. – Rodzi się pytanie co jest ważne, co trwałe. Nawet pokój, który ludzie zawierają między sobą też nie jest trwały. A Jezus przypomina, że On ma dar pokoju, który pochodzi od Boga, a nie taki, jaki daje świat. Jest on trwały i niezmienny i radosny – mówił kapłan.

Bp Zadarko wielokrotnie przypominał o osobach, które czekają na drugiego człowieka, o starych i chorych,  twierdząc, że wielu z nich nie potrzebuje darów ale potrzebuje z kimś pobyć, porozmawiać. Jeżeli nadal bogaci będą wyzyskiwać biednych a mocniejsi  uciskać słabszych, jeśli wojna, ten niesprawiedliwy wyzysk, będą mechanizmem regulującym zachowania między państwami i między nami – to uciekających ludzi przed nieszczęściem będzie coraz więcej – uzmysłowił duchowny. Podał przykład pracownika Caritasu z Libanu, który stanął naprzeciwko syryjskich nieprzyjaciół i wrogów, udzielając im pomocy. – On miał w sercu nie tylko żal ale również gorzkie wspomnienia, jednak wiara w Jezusa dała mu tak wielką siłę, że za przykład wziął Chrystusa i powiedział, że Jezus zrobiłby tak samo.

O tym wszystkim duchowny przypominał wiernym zgromadzonym w kościele i tym pięciu chłopcom, którzy przybyli do świątyni  z rodzicami aby przyjąć sakrament bierzmowania.

Bp Zadarko, nie oczekując odpowiedzi, zapytał: – Gdzie są dziewczyny?

Do młodych powiedział, że dzisiejsza modlitwa skierowana jest do Boga o ojczyznę, o parafian św. Marcina i przede wszystkim o tych, którzy przyjmują sakrament. – A nie są to łatwe czasy dla Kościoła dla wiary i dla Was – młodego pokolenia chyba też – zauważył duszpasterz.

Wcześniej, chłopców przedstawił biskupowi proboszcz ks. Marian Subocz, zapewniając, że młodzież przygotowywała się w wielkopostnych i adwentowych czuwaniach, niektórzy uczestniczyli w wakacjach rekolekcyjnych dla ministrantów, wszyscy uczestniczyli w życiu parafialnym i przystąpili do sakramentu Spowiedzi. Jeden z rodziców prosił bpa o modlitwę za młodzieńców, zapewnił, że są tu dziś ze swoimi dziećmi, którym starają się dawać jak najlepszy przykład.

 

 

224 total views, no views today

ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI 11.11.2023

WARSZAWA

20231109_17151120231110_12033420231109_17302220231108_15032220231108_16261320231109_175249

KOŁOBRZEG

20231111_10004420231111_11330420231111_11191920231111_11233520231111_11264320231111_11313920231111_11371720231111_114603

Kołobrzeg:  obchody narodowego Święta Niepodległości

Uroczystą Mszą św. w kołobrzeskiej bazylice WNMP uczczono 105. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Mszy św. przewodniczył ordynariusz diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej bp Zbigniew Zieliński. Po Eucharystii pochód przeszedł ulicami miasta pod pomnik Józefa Piłsudskiego.

We Mszy św. za ojczyznę uczestniczyli m.in.: władze miejskie i samorządowe, parlamentarzyści, wojsko, młodzież szkolna, przedstawiciele stowarzyszeń kombatanckich i poczty sztandarowe.

Podczas kazania bp Zieliński przypomniał sylwetki przywódców, którzy przyczynili się do odzyskania przez Polskę niepodległości, wspominał tych, którzy stracili bezcenne życie dla pokoleń Polaków. Odwołując się do dzisiejszej Ewangelii wg św. Łukasza, mówiącej, że nie można służyć Bogu i mamonie, hierarcha napominał i wzywał do odpowiedzialności, szacunku, a nade wszystko miłości Boga i bliźniego. Mówił o różnicach poglądów między  Ignacym Janem Paderewskim a naczelnikiem Józefem  Piłsudskim, podkreślając jednocześnie ich mądrość w dążeniu do celu, którym było odzyskanie niepodległości. Bp Zieliński wspominał ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego,  patriotę ale także zdrajcę narodu. Duszpasterz podawał przykłady sprzeczności, którym ulega człowiek nie zawierzony Bogu, wskazując, że w dzisiejszych czasach dzieje się m.in. tak, że grupy ludzi walczące o ochronę zwierząt  jednocześnie nie bronią życia nienarodzonych dzieci.

Hierarcha wskazał aby pamiętać, że niepodległość i wolność nie są dane na zawsze.

– Jak trwoga to do Boga – powiedział bp Zieliński, zauważając, że powinno być odwrotnie. – Staje przed nami rzeczywistość, w której przywołujemy wieki minione, trudne doświadczenia utraty niepodległości, podając przyczyny ale też i chlubne karty naszej historii, w których niepodległość odzyskaliśmy – powiedział kapłan, dając propozycję aby brać przykład ze sportowców dążących do zdobywania laurów, którzy z upadków czerpią doświadczenie i zauważają co trzeba poprawić.

– Można więc uczyć się od ludzi zajmujących się sportem i sztuką, po to by stawać się bogatszym nie tylko o doświadczenia z przeszłości ale i być mądrzejszym w zmierzaniu się z tym co przynosi teraźniejszość i co przyniesie przyszłość – mówił kapłan.

Modlitwą za ojczyznę ks. Piotra Skargi, zakończył bp Zieliński homilię w kołobrzeskiej bazylice. Po Mszy św. uformowany pochód przeszedł ulicami miasta pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego, pod którym złożono wieńce i wiązanki, śpiewano pieśni patriotyczne.

 

153 total views, no views today

WERNISAŻ WYSTAWY „ODLOT” MICHAŁA BAJSAROWICZA

B 1B2B3B4B5B7B6B9

Foto Barbara Schroeder

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wlkp.

Wernisaż wystawy „Odlot” Michała Bajsarowicza, 9 listopada 2023

 

„Dostrzec więcej, usłyszeć siebie”. O malarstwie i rzeźbie Michała Bajsarowicza

Michał Bajsarowicz obchodzi w tym roku okrągłe urodziny (rocznik 1963). Artysta malarz, grafik, rzeźbiarz, absolwent poznańskiej ASP, którą ukończył w 1992 roku. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków. „Głównym motywem jego twórczości jest człowiek, jako odwieczny, niewyczerpany temat, artystycznych rozważań od antyku po współczesność”. Do tematu ciała człowieka, Artysta nawiązuje we wszystkich swoich pracach.

„Prowadząc delikatnie szkicową kreską z nicości wydobywa kształty. Ślad zostawiany na płótnie – to  świadectwo bytu, w jego fizycznym, ale i duchowym wymiarze. W jego pracach przewodzi duchowość, obrazy wiodą ku medytacji, ku ważności. W obrazach w dużych formatach pojawiają się poruszone ciała; wyłaniający się z nieokreślonej przestrzeni rysunek w harmonii łączy to co duchowe z tym co cielesne… Artysta korzysta z rozwiązań malarskich, w których łączy kreskę  odpowiedzialną za narrację, z tym, co rozpoznawalne – z kolorem, który buduje  nastrój” (dr Justyna Napiórkowska).

Jego prace ukazują ludzkie ciało bez retuszu, ze wszystkimi swoimi skazami, niedociągnięciami i krzywiznami. Czasami ukryte w gąszczu kresek, schowane za plamą koloru. Jednak wciąż prawdziwe i nieśmiało „pozujące” odbiorcy. Można też dostrzec „typowe” piękne ujęcia. O jego pracach piszą między innymi: dr Katarzyna Napiórkowska i Violetta Kowalczyk.

Michał Bajsarowicz – realizm fantastyczny – magiczny.

Jego obrazy cechują się przede wszystkim mocnym wyrazem. Zdecydowaną kreską.  Ekspresja jego dzieł w kunsztownym połączaniu z formą, zatrzymuje nas na dłużej, pozwala nam je poczuć. Niepokój porusza, zniewala zmysły. Jak napisała dr Napiórkowska. „Do tych dzieł należy podejść blisko, potem się oddalić i znowu spojrzeć z bliska”.

W swoich pracach posługuje się swoistym aktem. „Akt jako motyw, pretekst w poszukiwaniach formalnych. Postać jest tu swoistym szkicem, szybkim zapisem idei artystycznej. Poszczególne jego akty różnią się między sobą napięciem ciała, są dynamicznie sprężyste lub upozowane spokojnie pełne dzikiej energii lub apatyczne, triumfalnie prężące się lub smutnie zniewolone, czy boleśnie skulone…

Zadaniem każdego dzieła jest obudzić indywidualną wrażliwość, która determinuje subiektywne odczucia, o które przecież chodzi w sztuce” (Violetta Kowalczyk).

Artysta brał udział w bardzo wielu wystawach w kraju i za granicą, m.in w Kanadzie, we Włoszech, Francji, Portugalii, Danii, Niemczech, Austrii… Wystawia też swoje prace w internecie. Jego prace znajdują się także w prywatnym posiadaniu.

Na wystawie w WiMBP, w pewnym sensie na parterze, zawieszone w przestrzeni zobaczymy duże rzeźby, które Artysta nazwał „Skóry, Torsa”. I na piętrze obrazy, przy których trzeba się zatrzymać na dłużej i pooglądać wg „instrukcji” dr Napiórkowskiej.

Michał ma też swoje pasje. W 2022 roku przepłynął kajakiem całą długość Wisły.

Na wernisaż zaprosił muzykujących przyjaciół, którzy to spotkanie rozpoczęli: Na tybetańskiej misie zagrał Ziom Ziomkowski, na gitarze Marcin Nowak, a poezję  czytał aktor Jan Mierzyński. Było bardzo nastrojowo.

Na wernisaż przyszedł tłum. Po otwarciu, podczas zwiedzania, można było przy lampce wina, w podgrupach pogadać z Artystą. Na pewno o sztuce, ale też o… wszystkim. Tematów mogło być wiele. Było to spotkanie z Michałem, jak sam powiedział, po dziewięciu latach.

Wystawa będzie czynna do końca stycznia 2024

Ja też tam byłam

Ewa Rutkowska 

732 total views, no views today

LIGIA BOGUS OD 40. LAT W GORZOWSKIM SALONIE WENUS

55949844_2138964786185166_8798374886792757248_n118472143_3202855066462794_574797823433570246_n(1)69887538_2403548556393453_1282324694527115264_o103475884_2993168570764779_8066034880767071100_n385559682_2238662099676134_7213419801385561496_n

Foto z archiwum Ligii Bogus

Ligio, świętujesz 40 -lecie pracy. Jakie były początki Twojego zawodu w Gorzowie Wielkopolskim?

78944314_2576123189135988_4366664671130812416_n

Rozpoczęłam pracę w Salonie Wenus przy ul. Hawelańskiej we wrześniu 1983 roku i nadal tam pracuję. Wtedy była to Wielobranżowa Spółdzielnia Pracy przy ulicy Kostrzyńskiej. Od Pani Zofii Kilanowskiej, kierownika Sekcji Fryzjersko – Kosmetycznej zależało, w którym Salonie w Gorzowie zostanę zatrudniona, rozmowa była krótka, cytuję: ,,Za to świadectwo dam cię do najlepszego Salonu  w Gorzowie” –  i była to Hawelańska.

Piękny, ekskluzywnie zaprojektowany lokal, wysokie pomieszczenia, przestronnie, ogromne okna, zasłony, firany, dużo żywych kwiatów na parapetach, czerwone, dywanowe wykładziny, przepiękne konsole fryzjerskie i kosmetyczne, sprzęt i aparaty do dyspozycji, rozkładane wygodne fotele, duża poczekalnia, solidne, ozdobne zabytkowe drzwi.

Od samego początku miałam bardzo dużo pracy, to były miesiące ciężkie zarówno fizycznie jak i psychicznie, ale mocno mnie zahartowały… sięgając do wspomnień –  potrafiłam przyjąć po trzydzieści, czterdzieści osób dziennie, oczywiście na krótkie zabiegi kosmetyczne typu farbowanie  brwi czy epilację. Nie miałam problemów z radzeniem sobie, wiedziałam, że jestem odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Nazwa mojego zawodu brzmi – Technik Usług Kosmetycznych.

Gdy zaczynałaś tę pracę, ile było zakładów kosmetycznych w Gorzowie?

Na pewno nie było tylu Salonów co obecnie, wtedy może sześć; jeden prywatny, nasz na Hawelańskiej, Salon na Chrobrego, Salon na Obotryckiej, na Staszica, na Słoneczniej.

Salon na Hawelańskiej zawsze był w tym samym miejscu, w którym jest obecnie. Po obu stronach drzwi wejściowych klientów witają dwie piękne, nagie, wykonane z piaskowca Wenus z Milo, nie sposób ominąć, żeby nie zauważyć.

Z jakich usług czy zabiegów korzystały panie kilkadziesiąt lat temu a z jakich dziś. Na pewno są różnice w zabiegach ale czy to jest kwestia pojawiających się nowych produktów i nowych technologii?

Kilkadziesiąt lat temu było inaczej, lampy kwarcowe, maski termiczne, mniej zabiegów, inne produkty, inne preparaty kosmetyczne, inne środki do dezynfekcji  i sterylizacji. Wspominam ten czas z ogromnym sentymentem, choć wtedy kosmetyczny świat wyglądał zupełnie inaczej, mało kto wiedział co to baza, matowa pomada fotogenic…. wiele kosmetyków pamiętam na wieki: konsystencje, opakowania, zapach.

Panie korzystały  z pielęgnacji, masażu, makijażu, farbowania brwi i rzęs, depilacji, oczyszczania higienicznego i leczniczego skóry twarzy, przekłuwania uszu,  ale pojawiające się z czasem nowe produkty, nowe technologie, nowe zabiegi spowodowały, że ludzie teraz chcą błyskawicznej i radykalnej zmiany w postaci liftingu, czy zabiegów medycyny estetycznej.

Dzisiaj różnice są ogromne, tysiące firm kosmetycznych, nowych produktów, nowych zabiegów, ale higiena i pielęgnacja nadal są niezmienne, nadal stosuje makijażowe triki, testuję nowe produkty pielęgnacyjne, poszukuję kosmetycznych ideałów.

Czy mężczyźni także wykonywali ten zawód i czy obecnie wykonują. Czy akurat ta dziedzina należy do pań?

W Polsce istnieje ponad 100 000 gabinetów kosmetycznych na pewno ta dziedzina zdecydowanie należy do pań, ale są  nieliczni panowie … z czystej logiki ludzie dziwnie patrzą na mężczyznę, który podejmuje się takiego kierunku ale to już kwestia pewnych uprzedzeń, nieliczni mężczyźni wykonują usługi kosmetyczne, właśnie fajnie, męski sektor się rozwija i więcej mężczyzn zacznie o siebie dbać. Myślę, że zawód jak każdy i nie skreślałabym tego pomysłu z listy.

Jakie ukończyłaś szkoły? Wiem, że ciągle się dokształcałaś, jakie doświadczenia praktyczne i teoretyczne wzbogaciły Twoje umiejętności?

Po maturze wyjechałam do Gdańska, tam uczyłam się w Szkole Kosmetycznej, następnym etapem  był Poznań, gdzie zdobyłam Dyplom Kosmetyki i Masażu Leczniczego. Część zajęć odbywała się w Szpitalu przy ul. Lutyckiej, gdzie zdobyłam wiedzę z zakresu fizykoterapii. Następnie były szkolenia z zakresu kursów Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej zapobieganie chorobom zakaźnym i zakażeniom. Kosmetyka to jeden z zawodów rzemieślniczych, posiadam też Dyplom Czeladniczy. Nauką i pracą zdobyłam certyfikaty z zakresu znajomości produktów i technik wykonywania zabiegów z użyciem peelingów chemicznych, prowadzę zabiegi profesjonalne na bazie ampułek do terapii manualnej. Od wiedzy i doświadczenia zależy jakość  mojej pracy, przede wszystkim jest to praca z człowiekiem i na człowieku, trzeba umieć zyskać zaufanie, mieć cierpliwość, intuicję, równowagę wewnętrzną, perfekcję, dobry gust, poczucie estetyki, zmysł i zdolności manualne. W mojej pracy jest tak, że mam to coś w sobie, coś co się nie nazywa a co jest.

Twoja profesja umożliwia bliski kontakt z różnymi osobami, które na pewno wiele o sobie i swoich problemach chciałyby opowiedzieć, czy wysłuchujesz tych opowieści czy trzymasz dystans. Jak to jest w tej pracy?

Uważnie starałam się od samego początku słuchać wszystkich  opowieści. Prawda o mojej pracy jest prosta, bliski kontakt z różnymi osobami pozwala mi zdobyć zaufanie, a to bardzo ważny element mojej pracy. To jest warunek relacji i jej trwałości, łatwo nawiązuję przyjazne kontakty z ludźmi, jestem życzliwa, cierpliwa i dyskretna, to bardzo ważne cechy w tym zawodzie. Czasem kilka pierwszych słów wpływa na to co będzie w przyszłości. Klienci bardzo szybko przyzwyczajają się do mnie, ze względu na to, że bardzo dobrze umiem wykonywać ten zawód i pracuję w Salonie dzień w dzień od lat.  Zawsze starałam się jak najlepiej przygotować praktykantki, żeby też miały w sobie coś z psychologa, z ludźmi trzeba umieć rozmawiać, wysłuchuję różnych opowieści, od niedawna trzymam dystans ale tylko w wyjątkowych przypadkach

Jakie są najbardziej popularne zabiegi, kosmetyczne? Czego od Twojego zawodu oczekują dziś panie, a czego panowie?

Kosmetyka to przede wszystkim higiena, zdrowy ładny wygląd, wypoczęta buźka, odprężenie i relaks. Dla mnie najważniejsza jest perfekcyjnie wykonana robota, przygotowując do zabiegu przeprowadzam krótki wywiad, sprawdzam napięcie powierzchniowe, następnie czas wchłaniania, z klientami staram się rozmawiać na tematy związane z kosmetyką, bo wiadomo że w moich rękach jest czyjaś skóra.

Popularne zabiegi kosmetyczne takie jak oczyszczenie higieniczne skóry twarzy, oczyszczanie lecznicze skóry twarzy, henna czyli farbowanie brwi i rzęs lub tylko brwi albo rzęs, depilacja, masaż ręczny, masaż aparatem, nawilżanie, maseczki, peelingi – enzymatyczny, kawitacyjny, zabiegi z wykorzystaniem kwasów owocowych, medycznych, przekłuwanie uszu, makijaże, zabiegi fizykalne, leczenie prądem stałym, prądem wielkiej częstotliwości, jonoforezy itd…  mówiąc krótko –  leczenie, pielęgnowanie, upiększanie i tego chyba najbardziej oczekują kobiety i mężczyźni ...

Opowiedz o swoich pasjach, bo wiem, że je masz, te o których wiem to rugby ale także  chyba ogrodnictwo? Może jeszcze coś?

Praca,  mój zawód, moje powołanie to jest prawdziwa  pasja, choć nie jest usłana różami, bo wymaga poświęcenia, dużej ilości czasu, zdrowia, cierpliwości, to jednak czerpię radość z możliwości wykonywania swojej pracy. Cieszy mnie każda klientka czy klient, dzieci, młodzież, którym poświęcam sporo czasu, cieszy mnie każda wyleczona skóra, czy cera, cieszy mnie możliwość niesienia pomocy, każdy uśmiech, że dobry efekt uzyskaliśmy wspólnymi siłami. Cieszy mnie bycie kosmetyczką – czasem tak sobie myślę – jak fajnie to brzmi: ,,Liga, dziewczyna z Hawelańskiej”. Liga, Ligia, Ligusia – to moje prawdziwe imię,  ale w szkole i w pracy zawsze byłam Iga i tak już zostanie.

Zawsze lubiłam poznawać nowe i ciekawe rzeczy. Rugby zwróciło moją uwagę dziesiątki lat temu, więc to temat rzeka. Poznałam ten sport od podszewki, resztę  to zaangażowanie. Jestem fanką i mam swoich faworytów. Nie gram, nie mogę pochwalić się jakimiś osiągnięciami, ale to sport dla mnie wyjątkowy i dla prawdziwych twardzieli,  nie dla jakiegoś  leszcza, wiem o Rugby prawie wszystko, tak w kraju jak i na świecie. Jeśli ktoś byłby chętny – opowiem,  tymczasem biorę jajowatą piłkę, biegnę do przodu, ale piłkę mogę podać tylko do tyłu, w międzyczasie jest młyn, przyłożenie, podwyższenie i inne skomplikowane zagrywki, wszystko trudne ale do zrealizowania.

Z tą rugbową, jajowatą piłką czasem biegam po swoim ogrodzie. Lubię ogród i wszystko co w nim rośnie wsadzałam własną ręką i samodzielną pracą z pomocą  rodziny oczywiście. Po latach widać, że są efekty pracy, jestem miłośniczką przyrody, czytam, zdobywam, kupuję, dzięki temu posiadam wiedzę i mam bardzo ciekawe okazy drzew i roślin, lubię nietuzinkowość, chociaż zwykłe kwiatki też mnie cieszą i zawsze odwdzięczają się swoją urodą.

Dawno nie grałam, ale lubię też tenis stołowy, mój tato nauczył mnie grać i kiedyś wszystkich ogrywałam hihi… umiałam podkręcać piłeczkę, to była moja ulubiona sztuczka, taki amatorski tenis.

Obok pasji wykonujesz pracę charytatywną, opowiedz proszę o tym.

Wszyscy wiedzą, że udzielam się charytatywnie  bardzo. Od początku mojej pracy tak było: warsztaty urody, liczne spotkania dla różnych wiekowo grup.  Pomagam, bo mogę, wszystko jest do sprawdzenia, zapraszam.

Na zakończenie jeśli możesz i chcesz to proszę wspomnieć o swojej rodzinie.

Mąż, szkolny kolega, jest ekonomistą – księgowym, urodzony matematyk z pasją do historii. Mam wspaniałego syna, na wnuki jeszcze czkamy. Ojciec był najlepszym pływakiem długodystansowym, specjalizował  się w konkurencjach 1500 m. Dziadek, ze strony mojego ojca, był wyjątkowo utalentowany, spokojnie wykładałby na Akademii Sztuk Pięknych, którą zresztą ukończył jego prawnuk, a mój ukochany chrześniak Maciej.

A mama jest piękna i mądra, już w ogólniaku wiedziała, że jej córeczki to będą Ligia i Alicja – moja młodsza i jedyna siostra. I tak się stało.

Ligio, dziś gratulując Tobie wytrwałości w pracy i życząc dalszego zadowolenia z tego co robisz, dziękuję Ci, za spotkania z podopiecznymi placówek specjalnych, podczas których prezentowałaś specyfiki kosmetyczne, doradzałaś w tematach higienicznych a swoją prezencją ubarwiałaś spotkania. 

Dziękuję wszystkim, że jesteście ze mną – Wasza kosmetyczka Ligia Bogus – dziewczyna z Hawelańskiej.

Z Ligią Bogus rozmawiała Wanda Milewska

 

723 total views, no views today

DZIEŃ ZADUSZNY. KOŁOBRZEG

20231102_14342420231102_14383720231102_14424220231102_14502620231102_14493420231102_14495720231102_14505720231102_14401020231102_14363020231102_14380020231103_13084520231103_13140120231103_13065620231103_13074420231103_13072220231102_16003320231102_160205

Kołobrzeski cmentarz komunalny

-W latach 60. XX w. przeniesiono tu ekshumowane zwłoki ze wszystkich cmentarzy znajdujących się na terenie miasta, tych przedwojennych – niemieckich i żydowskich, oraz z mogił żołnierskich. Jedynie pochówki na Cmentarzu Wojennym zarezerwowane są dla konkretnej grupy zmarłych osób, znajdują się tu Kwatery Kombatantów lub Kwatery Sybiraków, dla której charakterystycznymi elementami są fragmenty torów kolejowych czy słupki z symbolami wyznań religijnych. Uwagę odwiedzających przykuwa grób posła RP Sebastiana Karpiniuka, jednej z 96. ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10.04.2010 r. W pobliżu grobu posła znajduje się grób płk pil. Wojciecha Maniewskiego, ofiary katastrofy lotniczej 23.01.2008 r., kiedy to pod Mirosławcem w rozbitym samolocie wojskowym CASA C295M zginęło 20. żołnierzy sił powietrznychczytamy na stronie https://rowery.wzp.pl/528-pomorze-zachodnie-cmentarz-komunalny.

 

210 total views, no views today