Nazwa albumu: „Waltz for Debby”
wykonawca: Bill Evans Trio
skład zespołu:
-Bill Evans – fortepian
-Scott LaFaro – kontrabas
-Paul Motian – perkusja
rok wydania: koniec lutego/wczesny marzec 1962
rok nagrania: 25 czerwca 1961
gatunek: cool jazz
wytwórnia płytowa: Riverside (jedna z wiodących wytwórni w okresie hard-bopu)
producent: Orrin Keepnews
lista utworów LP (long-play, 12-calowa płyta winylowa, czas trwania ok. 30 minut):
- My Foolish Heart
- Waltz for Debby
- Detour Ahead
- My Romance
- Some Other Time
- Milestones
oraz lista utworów na płycie CD:
- My Foolish Heart
- Waltz for Debby – take 2
- Waltz for Debby – take 1
- Detour Ahead – take 2
- Detour Ahead – take 1
- My Romance – take 1
- My Romance – take 2
- Some Other Time
- Milestones
- Porgy (I Loves You, Porgy)
Recenzja:
Omówienie albumu zacznę od zachwytu nad grą Scotta LaFaro na kontrabasie, który, jak na okres hard-bopu (lata 50’) przystało, wyraźnie kontynuuje usamodzielnianie tego instrumentu w jazzie. Kontrabas zostaje wyłączony z roli jedynie akompaniującej. W albumie Waltz for Debby, „rzuca się w uszy” odejście od typowych walkingów – kontrabas traktowany jest bardziej jako instrument melodyczny, niż Składnik Sekcji Rytmicznej. Wyraźnie można to usłyszeć m.in. w utworze Detour Ahead. Bill Evans na fortepianie skupia się głównie na stosowaniu różnych odmian voicingów o rozmaitych kolorach, w różnych przewrotach oraz koncentruje się na funkcji perkusyjnej fortepianu – powoduje wrażenie „przestrzeni” w utworze, używając w tym celu chociażby triol ćwierćnutowych i omijając mocne części taktu. Właśnie w tej „przestrzeni” swój popis może zaprezentować Scott LaFaro, poruszając się w solówkach w wysokim rejestrze i używając krótszych wartości rytmicznych i grając gęste melodie. Mimo wszystko, wciąż zaznaczany jest przez niego ewidentny puls, eksponuje prymy i najważniejsze składniki akordów – fundament harmonii utworu.
Album „Waltz For Debby” znakomicie przedstawia kontrapunktyczną korespondencję, integrację i uczuciowo-umysłową „łączność” muzyków w czasie wspólnego grania. Każdy utwór jest żywą konwersacją melodyczną i rytmiczną, pełną nowych, spontanicznych podpowiedzi i inicjatyw muzyków – taką aktywność dobrze słychać w „Milestones” u Paula Motiana na perkusji, który znakomicie podbija i rozwija nowe pomysły swoich kompanów, w momentach kulminacyjnych spiętrza napięcie, stosując niekonwencjonalne rytmy i kolorując część B (opartą na skali A doryckiej), a następnie je uspokaja i rozluźnia, wracając do swingu. „Milestones” tria Billa Evansa znacznie różni się charakterem od nagrania Milesa Davisa z 1958 roku, które sprawia wrażenie bardziej uporządkowanego i przewidywalnego. Wersja z „Waltz For Debby” rozpoczęta wstępem subtelnego fortepianu, akcentami na talerzu i mocnych pizzicato kontrabasu tworzy charakter tajemnicy, jak zresztą większość utworów tego albumu. Rozwój tej wersji kojarzy mi się z malowaniem obrazu – dodawaniem kolejnych pociągnięć pędzlem, każdego o innym odcieniu.
Zakończę omówieniem tytułowego utworu „Waltz for Debby” o metrum 3/4, który jest „wisienką na torcie” albumu. Rozpoczyna się, jak baśń, jak wprowadzenie do bajkowego świata. Bill Evans jest znakomitym „operatorem nastroju” tego utworu – słychać w nim romantyczne usposobienie pianisty i wpływ pianistów impresjonizmu, których utwory studiował i traktował jako inspiracje.
Magda Milewska
1,017 total views, 1 views today