ŚP. RYSZARDA POPIELA WSPOMINA ANDRZEJ LESZCZYŃSKI

Kolędowanie z Rysiem5Obóz taneczny z Rysiem5

Śp. Rysia Popiela wspomina Andrzej Leszczyński

Kilka dni temu odszedł do Wieczności wspaniały człowiek – jeden z najwspanialszych, jacy stanęli na mojej drodze życia – Ryszard Popiel – spontaniczny, otwarty, szczery, uczciwy, stawiający w swym życiu na pierwszym miejscu swoją rodzinę i Boga, społecznik, grajek gitarowy i wreszcie pod koniec życia tancerz tańca towarzyskiego w parze ze swoją małżonką.

Poznaliśmy się w wieku 15 lat na kursie lektorów organizowanym dla dekanatu gorzowskiego. W wieku 17 lat jako licealista kolportował zakazane ulotki, inicjował powstanie Młodzieżowego Ruchu Oporu trafiając do więzienia.

Niedługo potem stał się działaczem Ruchu Młodzieży Niezależnej. Do dzisiaj zazdroszczę Rysiowi takiej pięknej historii, bo wtedy to była walka o wartości i wolność ale nie wolność obyczajową jak ma to miejsce aktualnie. Takich bohaterów nie było wielu, bo nie każdego było stać na prawdziwe ryzyko, czyli zamknięcie możliwości dalszego kształcenia, działaczom politycznym wręczano tzw. wilcze bilety, wyrzucenie ze szkoły czy po prostu więzienie lub śmierć, jak stało się z Grzegorzem Przemykiem.

Miałem przyjemność wspólnego pielgrzymowania do Częstochowy w 1984 roku zapamiętując go jako wesołego, życzliwego młodego człowieka i już wtedy wyjątkowego gitarzystę.

Kolejny raz spotkałem się z nim dopiero po 24 latach na obchodach jubileuszu 25-cia lecia Ruchu Młodzieży Niezależnej. Wspaniały moment do wspomnień z okresu młodzieńczej społecznej aktywności i podzielenia się doświadczeniem tamtych lat z dziećmi. To wtedy moje dzieci pierwszy raz dotknęły oryginalnej maszyny do produkcji niezależnej bibuły informacyjnej pod nazwą Szaniec.

W tym samym roku znów pielgrzymowaliśmy razem, chociaż już tylko 1 dzień a on przygrywał zachęcając do wspólnego niekończącego się śpiewu. Jego entuzjazmu jaki mu towarzyszył podczas grania dla Boga, dla ludzi, dla znajomych nie da się zapomnieć. Nie mogło się zakończyć to inaczej jak tym, że kilka lat później dołączył do mojej kompanii spotykającej się regularnie dzień przed świętem Niepodległości aby wspólnie w klimacie biesiady przy ognisku pośpiewać piosenki żołnierskie i patriotyczne by w 100-Lecie Niepodległości spotykając się siódmy raz z rzędu zgromadzić się w już 130. osobowej grupie znajomych z ławy szkolnej, z grup wspólnych zainteresowań – ludzi nie dających się podzielić mimo odmiennych przekonań politycznych. Ryszard tracił głos ale i tak potrafił grać i śpiewać … 6 godzin!!! Wspaniały klimat biesiady niepodległościowej przy ognisku po kilku latach rozszerzyliśmy na kolędowanie przy choince i kominku.

Pokochaliśmy go z moją małżonką Marzanną i zapragnęliśmy mieć ich oboje, Magdę i Rysia częściej i bliżej siebie – wraz z innymi znajomymi zachęciliśmy ich do wstąpienia do naszego klubu tanecznego. Mimo mego dużo większego doświadczenia tanecznego mogłem od niego uczyć się dystansu do problemów jakie towarzyszą małżeńskim parom tanecznym – odnosiłem wrażenie, że taniec dla nich obojga był kolejną okazją do budowania dobrego związku małżeńskiego. Długo go namawialiśmy, bo miał tyle ważniejszych spraw (służba dobrej sprawie). Gdy już zaczął chodzić na zajęcia taneczne, wciągnął się i jak to się mówi połknął bakcyla. Widzieliśmy, że zostanie z nami na długie lata. Gdy już chorował poważnie – wspominał, że tęskni za tańcem i nami.

W sierpniu gdy wyruszyła pielgrzymka do podgorzowskiego Bledzewa, spotkałem się z nim podczas odprawienia naszych żon podejmujących trud marszu w swoich najważniejszych intencjach. Mimo zaawansowanej choroby emanowały z Ryszarda charakterystyczne jemu radość i entuzjazm. Porozmawialiśmy o tańcu, zbliżającym się za kilka miesięcy Pikniku Niepodległościowym. Marzył o zagraniu na nim ale jednocześnie potwierdził akceptację woli Boga co do jego dalszego losu. Uściskaliśmy się i nigdy już go nie widziałem.

Pieśń Konfederatów Barskich – pieśń, która łączy tak wyjątkowo wartości patriotyczne z chrześcijańskimi była jego ulubioną pieśnią. Tę pieśń intonowali mu pod oknem jego domu przyjaciele w ostatni przeżywany przez niego Dzień Niepodległości. Tę pieśń zaśpiewałem jemu acapella i ja z kilkoma osobami w wigilię tego święta ukrywając się przed skutkami pandemii w lesie niczym żołnierze czasów walki o wolność, o których on śpiewał i grał.

Niedługo później Magda taką przesłała nam wiadomość sms’em: Umarł wychwalając Pana, otoczony miłością, przyjaźnią, ciepłem bijącym z tysiąca serc – otulony modlitwą. Trwajmy przed Panem !

Rysiu Kochany, Magdo droga, tak mi przykro, że nie udało się zatrzymać Rysia dla Was i dla nas tu na Ziemi. On jest już u Pana – szczęśliwy ale my, którym przygrywał na piknikach niepodległościowych i kolędowaniu w Azylu czy na wspólnych obozach tanecznych zostaliśmy naprawdę osieroceni. 😒 Spoczywaj w pokoju i nie martw się o nas. Musimy sobie bez Ciebie jakoś poradzić.

Ryszardzie! Spokoju wiecznego!

Andrzej Leszczyński

 

904 total views, 1 views today

[0]
0.00 zł Zobacz

Formularz zamówienia

NazwaCena
Anuluj
Better Pay - System sprzedaży dla WordPress!

Komentowanie zamknięte.