Tłumy w kościele, bo niedziela. Do świątyni podążają duzi i mali, młodzi i starzy. – Idź grzecznie Michasiu – mówi mama do chłopca – zobacz jak wszyscy ładnie ubrani.
W kościele ksiądz dziękuje za liczne przybycie i pamięta, by przypomnieć pandemiczne życie: maseczki na twarze, do Komunii zdejmować, potem znowu zakładać. Kazanie przemyślane – o nauczaniu Jezusa. Oby wszyscy chcieli Go słuchać.
Tłum w zamyśleniu się rozchodzi, podąża na plaże, bulwary i ścieżki. Buzie radosne bo już odsłonięte. Z wysokości jednośladu obiektywniej widać. Większość się spieszy. Rowerzyści chcą być pierwsi na mecie. Hulajnogowcy kogoś chcą złapać i to nie sami ale we dwoje, dwulatki w wózkach jadąc nóżkami przebierają, pianiści instrumenty pchają. Wszystkim słonce świeci ale nie wszyscy cieszą się jak dzieci.
Co będzie jutro? – zadają pytanie. Odpowiedź prosta: też będzie dzień. Ale, czy choć jednej NAUKI wysłuchamy? O Wierze! Nadziei! Miłości!
Jeszcze jedno kółko, potem wzdłuż morskiego brzegu, znowu zakręt i droga do portu nas zawiedzie. A tam sklepy, sklepiki, bursztyny, klejnoty i paryskie młyny.
O! Jest wystawa! Z obrazka koty się śmieją. Już aparatem foto trzaskam po witrynie, bo koty dla Baśki chcę wysłać, niech widzi jak z nut śpiewają, co je tłumy oglądają. Nagle pani jak łania z kąta się wyłania i wrzeszczy: – Nie widać, że to moja galeria? – Nie widać, teraz już słychać, szkoda bo Baśka może chciałaby roześmiane muzykalne koty. Oczywiście bez worka.
810 total views, 1 views today