Na morzu czasem jest sztorm. Nie zapominajmy, że głównym sternikiem jest Jezus – podkreśla ks. dr Marian Subocz proboszcz parafii pw. św. Marcina przy ul. Portowej w Kołobrzegu. W latach 90. wieloletni dyr. Caritas Polska i były rektor WSD w Koszalinie.
WM: Zanim Ksiądz został proboszczem parafii w Kołobrzegu, tworzył w latach 90. tych struktury Caritas Polska i przez 10 lat był jej dyrektorem. Co jest największym osiągnięciem w tym działaniu?
Ks. dr Marian Subocz: To, że Caritas funkcjonuje do dziś i zrzesza nie tylko księży ale przede wszystkim osoby świeckie. Rozpoczynaliśmy od dystrybucji darów a potem powstawały różne organizacje m.in.: ośrodki rehabilitacyjne, stacje opieki, hospicja, ośrodki pomocy społecznej, warsztaty terapii zajęciowej, domy samotnej matki, okna życia czy kuchnie dla ubogich.
WM: Co powoduje, że ludzie są wrażliwi na nieszczęścia innych?
– To jest chyba zadowolenie z tego, że udało się pomóc. Podziękowanie ludzi, i zobaczenie ich radości, wtedy widać sens tego że pomoc jest potrzebna, że pomogliśmy dać szansę na lepsze życie.
WM: Pracował Ksiądz z wiernymi w dużych miastach, teraz w kurorcie, czy jest między nimi duża różnica?
– Wypoczywający ludzie mają czas na refleksję, szukają Pana Boga, chcą Go odkryć. Odnajdują siłę w modlitwie. A potem gdy wracają do miasta, idą do pracy i nie mają tej ciszy i spokoju. Kuracjusze przychodzą do kościoła nie tylko na niedzielne Msze św. wchodzą do kościoła w każdy inny dzień. Mają czas na refleksję, często korzystają z duchowego wsparcia. Przychodzą z prośbą o książkę religijną czy o rozmowę. Mówią o swoich problemach są chyba bardziej otwarci bo w swojej parafii czasem się krępują.
WM: Jakie ma Ksiądz przesłanie dla człowieka we współczesnym świecie, dla młodych wątpiących w wartości?
– Tam gdzie jest miłość i szacunek wobec drugiego człowieka to jest raj na ziemi, wtedy życie zupełnie inaczej płynie. W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan i nie tylko sądzi, że Kościół przeżywa kryzys albo wręcz tonie. Dlatego trzeba się odwoływać do ewangelicznej sytuacji na wodzie.
A przecież Kołobrzeg – to morze, od czasu do czasu jest sztorm wtedy wszyscy są pełni lęku nikt się nie kąpie. Dopiero gdy morze się uspokoi wracają do wody. Dlatego tu zapytam: – czemu tak bojaźliwi jesteście? I odpowiem: – bo brakuje wam wiary. Nie zapominajmy, że Jezus jest głównym sternikiem, jest blisko człowieka w chwilach gdy przeżywamy trudne sytuacje, nawałnice, niebezpieczeństwa. Wydaje nam się, że to wszystko zaraz zatonie, zginie, a On mówi nie bójcie się gdyż ja jestem z Wami. Te burze możemy przezwyciężać, dlatego tak bardzo jest potrzebna modlitwa, życie religijne, duchowe, ono uspokaja nas poprzez kontakt z Panem Bogiem poprzez Adorację i Eucharystię.
WM: Świątynia znajduje się przy ul. Portowej a niska budowla sprawia wrażenie obecności na statku. Czy dlatego w tym kościele odczuwa się specyficzną duchowość? Ja tak odczuwam.
– To, że niektórzy mają wrażenie statku, to sprawa budowli, sprawa zewnętrzna. Tu chodzi o życie wewnętrzne, bo życie ludzkie płynie, jest podróżą do celu. Tu można odwołać się do apostołów będących na łodzi z Jezusem podczas burzy, gdy wystraszeni uczniowie zwątpili a Chrystus ich uspokajał i przypomniał, że jest z nimi.
Staramy się o to by kościół odpowiednio wyglądał, codziennie jest wystawienie Najświętszego Sakramentu. Dużo ludzi przychodzi na medytacje, każdego dnia rozważamy Ewangelię, zawsze jest krótka homilia i Apel Jasnogórski. Ludzie chcą naładować swoje akumulatory życiem wewnętrznym.
WM: Jak Ksiądz ocenia czas pandemii w Kościele?
– Był to bardzo trudny czas, przykra sytuacja, my księża odprawialiśmy Msze św. codziennie a kościoły były puste bez wiernych. Trzeba pamiętać, że modlitwa pomaga w przeżywaniu takich sytuacji, jednocześnie tego typu doświadczenia dają dużo do myślenia, żeby zobaczyć co jest w życiu najważniejsze. Sam przeżywałem covida wiem co to znaczy. Trzeba sobie zdawać sprawę, że to wszystko jest bardzo kruche i niepewne, a jedyną wartością jest wiara w Pana Boga i zaufanie Jemu. Gdy byłem w szpitalu przeżyłem odejścia pacjentów, oni byli ze mną na sali a po chwili już były na nich czarne worki, to już było wiadomo, że odeszli do Pana. Trzeba pamiętać, że największą wartością jest wartość duchowa, wiara i szacunek do drugiego człowieka, wszystko inne nie jest stałe.
WM: Jak się zrodziło u Księdza powołanie?
– Wiele zawdzięczam moim rodzicom, którzy byli bardzo religijni. Wspólnie się modliliśmy, chodziliśmy do kościoła. Byłem ministrantem od szóstego roku życia, spotkałem wielu wspaniałych kapłanów. Potem był jakiś wewnętrzny głos żeby pójść do seminarium. Dobrze się tam czułem ale po roku zabrali nas do wojska i wtedy trochę się obawiałem co będzie z moim powołaniem. Jednak wróciłem do seminarium i cieszę się z tego. Mam wewnętrzne zadowolenie, że dobrą drogę wybrałem.
WM: Jak się Ksiądz czuje, przeszedł Ksiądz niedawno operację? Jakie refleksje się nasunęły?
– Dziękuję, czuję się już dobrze. Człowiek doświadcza chorób i różnych przykrych sytuacji. Trzeba to zaakceptować i nie walczyć z rzeczami, które są od nas niezależne. Musimy być na to przygotowani, przecież nie jesteśmy wieczni. Może nas spotkać to w najbardziej nieoczekiwanym momencie kiedy mamy piękne plany także wakacyjne. A w pewnym momencie otrzymujemy sygnał: – synku zastanów się zobacz dokąd idziesz, jaki jest twój cel popatrz na swoje życie, które jest bardzo kruche. Dlatego trzeba troszczyć się o życie fizyczne ale nade wszystko życie duchowe to jest bardzo istotne. Trzeba o nie dbać najbardziej, wszystko pozostałe mija, a wartości duchowe są wieczne.
WM: Bardzo często jestem w Kołobrzegu ale pochodzę z Gorzowa Wielkopolskiego, czy ma Ksiądz jakieś wspomnienia z Ziemi Lubuskiej?
– Tak, ukończyłem Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu. Mam wiele wspomnień z tamtych czasów. Z gorzowskim prałatem śp. ks. Witoldem Andrzejewskim byliśmy razem w tym seminarium. Pamiętam, że organizował koncerty, mieliśmy oktet, recytowaliśmy poezję w wirydarzu pięknego pocysterskiego klasztoru. Na pewno ks. Witold jest teraz u Pana i tam z aniołkami robi koncerty.
Ks. Marian Subocz ur. się 28 sierpnia 1947 r. w Wałczu. Święcenia kapłańskie przyjął w 1973 roku z rąk biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego Ignacego Jeża. Studiował filologię klasyczną i starochrześcijańską na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie.
Przez 10 lat pracował w Wyższym Seminarium Duchownym w Koszalinie, tam był kolejno prefektem i rektorem. W latach 1992-1994 reaktywował struktury Caritas Polska a potem od 2007 do 2017 r. był jej dyrektorem. Od 1 sierpnia 2017 został mianowany przez bpa Edwarda Dajczaka proboszczem parafii św. Marcina w Kołobrzegu.
546 total views, 1 views today