Do 11 września w Dębnie w woj. zachodniopomorskim potrwa plener malarski, który rozpoczął się 28 sierpnia w miejscowym ośrodku kultury. W twórczym spotkaniu udział biorą artyści z wielu miast Polski. Od początku komisarzem pleneru jest gorzowska artystka Anna Szymanek, która organizowała wieloletnie plenery m.in w Barlinku, Pyzdrach, Celinach.
Anna Szymanek przygotowała plener w Dębnie już po raz 27. Ponieważ artystka jest niedowidząca twierdzi, że ma godnego następcę. Plastyczka zdradziła, że jest to Michał Cholewiński z Dębnowskiego Ośrodka Kultury, który obiecał, że przyjmie tę funkcję podczas trzydziestego pleneru.
Powstałe dzieła zostaną w trwałej kolekcji Dębnowskiego Ośrodka Kultury, który jest organizatorem tego wydarzenia. Wystawa poplenerowa zaplanowana jest na 9 września.
Najmłodszą uczestniczką pleneru jest Natalia Brzezińska z Polkowic, absolwentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, z wyróżnieniem obroniła pracę magisterską pt. „Fala sejsmiczna” stanowiąca efekt analiz zjawiska trzęsienia ziemi i sejsmogramów. Łukasz Korczyński z Głogowa jest absolwentem Architektury i Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej, obronił pracę dyplomową z Malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta. W plenerze uczestniczy po raz kolejny, twierdzi, że w tym małym mieście położonym nad jeziorem dostrzega specyficzny pełen energii klimat, sprzyjający twórczości.
Anna Cichocka jest absolwentką Politechniki Warszawskiej i członkiem Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików. W swojej pracy inspiruje się przyrodą także miejscem czy rozmowami. Uważa, że plener jest czasem darowanym na tę właśnie pracę. – Zostawiamy codzienność i możemy spokojnie skupić się na swoich wyobrażeniach. Ja mam swój tok myślenia i poczucie chwili, które doświadczam na takich spotkaniach i z tego buduję swój obraz – mówi Anna Cichocka.
Beata Topolińska z Warszawy, na plenerze w Dębnie jest po raz piąty. Ukończyła PLSP w Jarosławiu i UKSW w Warszawie, wydział historii sztuki. – Plenery to przede wszystkim spotkania z ludźmi, dzięki nim pojawia się świeżość, nigdy nie wiem co namaluję a czasem sama siebie zaskakuję – wyznaje twórczyni.
Pesymistycznie wypowiedział się Janusz Debis – profesor nadzwyczajny Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, nauczyciel akademicki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. – Uważam, że plenery chyba się powoli kończą i to pod każdym względem. Na pewno ten negatywny wpływ ma sytuacja pandemiczna – podkreślił artysta.
Roma Pilitsidis z Głogowa bardzo miło wspomina wieloletnią współpracę z Anną Szymanek. W tym roku przyjechała na plener z mężem także malarzem. – Plener, który obecnie się odbywa jest chyba wieńczącym współpracę. Zobaczymy co będzie dalej – zastanawiała się malarka.
Roma i Telemach Pilitsidis są małżeństwem od 40 lat, studia ukończyli w Zielonej Górze – Roma, w Krakowie – Telemach. Poznali się na plenerze malarskim w Szklarskiej Porębie. Twierdzą, że malując w jednej pracowni nie konkurują ze sobą, każde z nich uprawia inny rodzaj malarstwa. Roma maluje abstrakcję a Telemach bardziej realistycznie. – Hasłem mojego malarstwa jest harmonia, proporcja, równowaga, to są założenia dotyczące życia i malarstwa. Nasza współpraca polega na rozmowie, mamy dużo wspólnych tematów nigdy się nie nudzimy – mówi Roma.
– Ja robię swoje a żona swoje. My się wspomagamy. Gdy żona zauważy coś nie tak w kolorze, wtedy ja się zastanawiam co trzeba zmienić. Pracujemy najczęściej w ciszy, czasem słuchamy muzyki, malarstwo z muzyką mają wiele wspólnego, nawet słownictwo np. tonacja czy kompozycja. Żona – to młodzieżówka więc zna zespoły młodzieżowe, ja wolę muzykę poważną. Oboje uważamy, że można słuchać każdej muzyki jeżeli jest dobra – powiedział malarz.
Telemach Pilitsidis urodził się w Grecji, studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tworzy obrazy olejne, rysunki, grafiki, pisze poezje. Pracuje również jako wykładowca malarstwa i rysunku w szkołach plastycznych.
Juliusz Marweg z Piotrkowa Trybunalskiego – mówi, że bardzo lubi oderwać się od rzeczywistości i przyjechać na plener. – Mam zwyczaj rozpoczynać pracę o 6 rano. O 12 wracam z pracowni. – Maluję też w soboty i niedziele – ku chwale Bożej – zaznaczył twórca. Nie maluję tylko wtedy gdy jestem chory ale wtedy to jest tragedia. Moje prace nie są łatwe do określenia jest w nich surrealizm a też trochę chorej wyobraźni – dodał ze śmiechem, przypominając, że on nigdy nie nadaje tytułów swoim obrazom. Uważa, że każdy odbiorca sam sobie tytuł znajdzie. Juliusz Marweg studia odbył w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi.
Bogumiła Twardowska – Rogacewicz – absolwentka wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych z Jeleniej Góry, twierdzi, że do pracy potrzebuje alienacji. – Zawsze się gdzieś chowam, próbowałam kiedyś wielkiej przestrzeni z kilkoma osobami, jednak to nie dla mnie – stwierdziła malarka, twierdząc, że bywają dni, że można zrezygnować z przymusu czy obowiązku pracy ale dyscyplinę trzeba mieć. – Plenery to dla mnie odskocznia od domowych prac.
Bogumiła Twardowska – Rogacewicz ma artystyczną rodzinę, mąż jest aktorem a syn ukończył Akademię Muzyczną. – Malarka, to pewna specyfika, my kobiety myślimy, że wszystko ogarniemy bo umiemy kilka prac wykonywać jednocześnie, po latach się okazuje, że siedem rzeczy naraz nie jest łatwe do wykonania – wyznała artystka, przyznając, że też tak robi ale pracuje nad tym żeby tego nie robić. – Skupić się na jednej rzeczy nie potrafię, muszę chociaż trzy robić naraz. Bogumiła pracuje też prowadząc pracownię malarstwa dla dorosłych. Zajmuje się również scenografią i projektowaniem.
Jan Żyrek pochodzi z Istebnej a mieszka w Koniakowie. Należy do Związku Polskich Artystów Plastyków. Naukę pobierał u Stanisława Mazusia. Zajmuje się także rzeźbą i stolarką. W Dębnie zainspirował się architekturą, w tym roku zaplanował namalować dębnowską bibliotekę. Prace artysty znajdują się w muzeach ale głównie w prywatnych kolekcjach w kraju i za granicą. – Do pracy potrzebuje wiele szumu, może być to muzyka nie ważne jaka byle było głośno – powiedział Jan Żyrek. Do tej pory namalował około 3 i pół tysiąca obrazów. Rzeźbi w drewnie jedną pracę wykonał w kamieniu.
Ałła Trofimenkova Herrmann z Łagowa – maluje i organizuje plenery malarskie, najbliższy odbędzie się w październiku, na który zjadą polscy akwareliści. Ałła najchętniej maluje w swoim ogrodzie, lubi obserwować ludzi, słuchać ich opowieści. Chętnie tworzy gdy wokół niej się wiele dzieje. – Ludzie opowiadają swoje historie i to wszystko dodaje uroku i działa twórczo. Lubię gdy śpiewają ptaki ale także nie przeszkadzają mi jeżdżące samochody. Ałła maluje od dziesięciu lat i cały czas się uczy. Ałła jest Rosjanką urodziła się i wychowała w niewielkiej osadzie koło Pskowa. Do liceum plastycznego uczęszczała w Leningradzie, obecnym Petersburgu. Studiowała na Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie.
Julika Matuszak – jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Dyplom uzyskała na wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego. Pochodzi ze Szczecinka obecnie mieszka w Gorzowie Wielkopolskim.
Włodzimierz Browiński – urodził się w Dębnie. Ukończył studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze na wydziale Wychowania Plastycznego. Maluje pejzaże i martwą naturę w technice olejnej i pastelowej. Jego obrazy można zobaczyć w zbiorach Biblioteki Publicznej w Dębnie oraz Dębnowskiego Ośrodka Kultury, w którym pracuje od kilkunastu lat.
Komisarz pleneru – Anna Szymanek jest artystą malarzem, ceramikiem, uprawiała także rysunek i grafikę użytkową. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków, laureatką Motyla – Nagrody Kulturalnej Prezydenta Miasta Gorzowa Wielkopolskiego. W 2017 roku została uhonorowana srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Jest inicjatorką Galerii Pod Pocztową Trąbką w Gorzowie Wielkopolskim.
814 total views, 1 views today