– Mówiłem, że najpierw nauczę się chińskiego niż namaluję apokalipsę. Niedługo po tym, żona odnalazła książkę Pisma Świętego Jana Ewangelisty, która to była podarowana mojemu wnukowi z okazji Chrztu świętego. Zainteresowałem się i przeczytałem całą. Zaczęła we mnie dojrzewać myśl i chęć zobrazowania wizji św. Jana. Jednak nie wyobrażałem sobie jak mogę namalować 300 albo 400 procent uśmierconych.
– Jak ja mam to namalować? Przecież to jest bydło ludzkie, które idzie do bestii, która oferuje i wszystko daje? A oni idą, nie mają twarzy, nie mają niczego, bo tłuszcza nie ma niczego nawet sylwetek. Wychodzą z gnoju jakiegoś, wychodzi ta wierchuszka, która się nachapała dzięki nim. Nie mają wyjścia, pierwsza kroczy szarańcza, gromady skorpionów. Przed skorpionami wybija ta czwórka na koniach a reszta jest ogarnięta kataklizmem, nie mają prawa żyć. Popatrzmy co się na tym świecie dzieje, jest grupa, która jest zagubiona i nie wie kto ma rację. Rozum ujawnia się po spotkaniu z Jezusem. On im wtłacza pewne normy, poprzez anioła ich naznacza – mówi Zgorzałek.
Tryptyk umieszczony na dębowej dykcie o wymiarach 2 i pół metra na prawie półtora metra, malarz interpretuje od lewej strony do prawej. Na pytanie: – Dlaczego tak? Odpowiada – Nie wiem.
Natomiast: – Od czego zaczął malować,? Bez namysłu odpowiada: – Od Chrystusa, bo od Niego wszystko się zaczęło i od Boga, bo od Niego wszelka moc pochodzi.
– Przystępując do malowania miałem pewien zamysł, a potem jedno wypływało z drugiego. Cały czas toczy się jakaś walka nie tylko z ludźmi ale i z księżmi. Sam z siebie bym tego nie namalował nigdy – zapewnia artysta.
Malując tryptyk malarz pracował nad każdą częścią jednocześnie. Mówi, że pierwsza część jest drapieżna i ona wyzwalała energię, bo jednak zło jest bardzo energetyczne, każdy dąży do zdobycia czegoś, rywalizuje z kimś, nie dąży do refleksji i spokoju. Z tej całej tłuszczy na obrazie zmądrzeje kilka osób. Jezus mówi ostatni będą pierwszymi.
Szansa jest – zapewnia Zgorzałek i mówi, że takiego obrazu nie można namalować na zamówienie.
Jerzy Zgorzałek, podkreśla, że w Gorzowie Wlkp. w którym mieszka od 9. lat, dzięki przyjaciołom odnalazł drogę do wiary. To tutaj namalował Jezusa Miłosiernego i Drogę Krzyżową, która wędruje po gorzowskich kościołach. Obecnie jest w parafii Pierwszych Pięciu Męczenników Polski, wkrótce będzie w kościele NMP Królowej Polski przy ul. Żeromskiego.
Artysta uwiecznił wiele gorzowskich miejsc, wkrótce przeniesie się do Warszawy skąd przyjechał na Ziemię Lubuską.
Galeria Jerzego Zgorzałka znajduje się przy ul. Okólnej 31 A w Gorzowie Wlkp.
697 total views, 1 views today