Śp. Teresa Lisowska Gałła zmarła 23 stycznia 2022 r. , przed dwoma dniami ukończyła 70 lat. Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, niech odpoczywa w Bogu.
W 2014 r. poprosiłam Teresę o wspomnienia z lat młodzieńczych. /Fragmenty z książki mojego autorstwa Artysta znaczy wiele/
– Młodość miałam bardzo emocjonującą – powiedziała. Urodziłam się w Sławnie 21stycznia 1952 roku w byłym województwie koszalińskim. Kiedy miałam dwa lata, po narodzinach braciszka zmarła moja mama. Tata został wdowcem z pięciorgiem dzieci. Miałam cztery siostry i jednego brata, ja byłam najmłodsza z sióstr. Szybko musiałam im dorównać, więc w wieku sześciu lat posłano mnie do szkoły.
Tata się szybko ożenił, wybrał sobie Gertrudę, która została naszą macochą. Jednak to nie była macocha, o których najczęściej mówiło się źle. Ona była wspaniałą kobietą i matką, wydawało mi się czasem, że tata nie był dla niej wystarczająco dobry, ale wynikało to z tragedii, on często porównywał Gertrudę z naszą prawdziwą mamą i wychodziło zawsze na korzyść tej nieżyjącej.
Gertruda była kobietą samotną, dla mnie była najcudowniejszą macochą świata. Wszystko robiła dla dzieci, o sobie nie myślała. W domu rodzinnym było 10 osób, do stołu zasiadała cała nasza rodzina i dwóch czeladników.
Tata prowadził stolarnię, w której chłopcy z innych miejscowości uczyli się zawodu i także u nas mieszkali.
Z przyjemnością wspominam pracę mojego taty, którą wykonał w miejscowym kościele, jest to tryptyk o tematyce maryjnej, który wykonał razem z franciszkaninem o. Rafałem Józefem Ottonem Rogattim. Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest największą budowlą w Sławnie.
Wszyscy dbaliśmy o naszą mamę Gertrudę, ona była zawsze łagodna, miała wewnętrzny spokój, nigdy nie krzyczała. Czasem, gdy rozrabialiśmy, mówiła: Oj, bo wam się nazbiera, powiem tatusiowi. Nigdy nie powiedziała.
Ogólniak ukończyłam też w Sławnie, często porównywano mnie do starszych sióstr, musiałam mieć dobrą opinię. Moim utrapieniem były rude włosy, dzieci mi dokuczały, czasem z tego powodu płakałam. Pamiętam, że kiedyś Cyganka powiedziała, że będziesz się jeszcze szczycić tymi włosami. I miała rację.
………………………………..
Czy pamięta pani swoją pierwszą sztukę?
– Tak, to była „Ania z Zielonego Wzgórza”, ponieważ się urodziłam ruda, dlatego prawdopodobnie obsadzano mnie w tej roli. Wtedy miałam 19 lat, kiedy zagrałam po raz pierwszy Anię. Potem zagrałam ją ponownie w Gorzowie i wygrałam plebiscyt publiczności za tę rolę.
– Przy teatrze gorzowskim istnieje studio teatralne, w którym kształcą się artystycznie dzieci i młodzież. Jak się odnajduje pani w roli pedagoga?
– Uczęszczają tu dzieci od czterech i pół roku do 20 lat. Bawimy się w teatr, a jest to zabawa, która przynosi im korzyść i naukę przede wszystkim. Uczę ich wrażliwości. Te dzieci zagrały już parę premier, które pokazaliśmy innym dzieciom, czyli było to coś w rodzaju spektaklu „Dzieci dzieciom”. Moja córka także przez pewien czas w tym studiu bawiła się w teatr.
890 total views, 1 views today