CHUSTECZKA SZCZĘŚCIA?

Gorzowska fara wypełniona wiernymi 13 lutego w przeddzień dnia zakochanych. Nazajutrz 14 lutego odbędzie się Msza św. w intencji narzeczonych.

Parafianie w maseczkach, niektórzy bez. Państwa europejskie znoszą obostrzenia, niektórzy  ludzie się uodpornili na wszelkiego rodzaju straszenia. Niektórzy niestety się załamali, wymiękli nerwowo. Nie radzą sobie z emocjami.

Podczas Mszy św. jeden z wiernych popija piwo z puszki i nie przebiera w wulgaryzmach. Jego słowa jak echo odbijają się po każdym słowie kapłana. Człowiek siada, wstaje, wkłada kaptur albo go zdejmuje. Ludzie odsuwają się od niego przechodzą do innych ławek.

Pierwsza myśl, która się nasuwa, to: zawiadomić księdza i policję.

Klękam przed Krzyżem prosząc Boga o pomoc i wsparcie dla tego człowieka. I pytam: – co robić?

Po chwili następuje cisza, tylko słychać szloch. Kobieta siedząca w pobliżu podchodzi do mężczyzny, podaje mu chusteczkę. Piękny gest. Sytuacja wydaje się opanowana.

– Przekażcie sobie znak pokoju – mówi kapłan, który nie ma pojęcia co się dzieje na końcu kościoła. Rozrabiaka odwraca zapłakaną twarz, wyciąga rękę do stojącego za nim mężczyzny, ten nie wahając się podaje mu swoją dłoń.

A wcześniej kazanie, które wygłasza duchowny jest dosłownie skierowane do tego cierpiącego człowieka. – Ci, którzy nic nie macie, ci którzy jesteście opuszczeni, którzy cierpicie – jesteście błogosławieni – zapewnia ksiądz, przekonując o Bożym miłosierdziu.

Młody człowiek płacze, ręką chce się wytrzeć ale już w pogotowiu są kolejne chusteczki od eleganckiej kobiety.

Msza się skończyła.

Obie siadamy w ławce obok mężczyzny. – Jak możemy pomóc?

A co tu pomóc, k…a! Ja nie mam gdzie się podziać! Zostawiła mnie dziewczyna, a człowiek u którego znalazłem miejsce się powiesił. Wyszedłem z domu a gdy wróciłem on już wisiał. Wiem, że jestem pier…….y. I co z tego, nie umiem sobie radzić z emocjami. Umiem wszystko zrobić, jestem ślusarzem, stolarzem i nie tylko.

– A dacie mi jakieś pieniądze? Nie, nie dacie!

– Pieniędzy nie damy ale jedzenie możemy kupić.

– Tak? To dobrze, bo jestem głodny.

Proponuję abyśmy wyszli z kościoła.

– A kupisz mi papierosy? – zapytał elegancką panią.

– Tak, kupię ci papierosy i co będziesz chciał to ci kupię ale musisz się wziąć za swoje życie. Bo widzisz co cię czeka, chcesz jak ten co się powiesił?

– Gdyby nie wypił pan piwa, które pan pił w kościele, to mógłby pan się zgłosić do Centrum Charytatywnego do ks. Grządki – powiedziałam.

– Tam nie ma miejsc, już tam byłem, powiedzieli, że wcześniej trzeba zrobić test na covida.

– Niemożliwe! – obie się oburzamy.

Dzwonię do ks. Grządki. Odbiera telefon i potwierdza, że jednak jest taki wymóg, trzeba kupić test w aptece i oczywiście kandydat nie może być po spożyciu alkoholu. Diś może się zgłosić do Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym przy ul. Walczaka po byłej Izbie Wytrzeźwień.

– O nie, na pewno tam nie pójdę,  wolę spać pod mostem, tam mam swoje miejsce.

Stoimy w trójkę przed katedrą, podszedł do nas wikary, chce coś doradzić ale warunek: – trzeźwość – mówi ksiądz.

– Co ty chłopie p………? – Wykrzykuje buntownik.

Po chwili rozluźniamy atmosferę, mężczyzna się śmieje razem z nami ale już po chwili przypomina: – Wiesz co to znaczy zobaczyć człowieka z którym byłeś a on już wisi? Wiesz co to znaczy?

– Tak wiem, masz traumę. Dlatego musisz chcieć dać sobie pomóc.

– Chodź! Teraz pójdziesz  coś zjeść a potem pójdziemy do apteki po test. Jutro się z nim zgłosisz do ks. Grządki.

– To nie żadem ksiądz! To kapelan!

– Dobrze, kapelan. A co to za różnica?

– To jest dobry kapelan, on już mi kiedyś pomógł.

– A czy pamięta pan dzisiejsze kazanie?

– Tak! Wszystko słyszałem. Ja uwielbiam chodzić do kościoła i słuchać kazań.

 

 

 

 

 

 

 

350 total views, 1 views today

[0]
0.00 zł Zobacz

Formularz zamówienia

NazwaCena
Anuluj
Better Pay - System sprzedaży dla WordPress!

Komentowanie zamknięte.