Foto: Marzena Maćkała, BPK-S
Rozmowa z Beatą Patrycją Klary-Stachowiak – poetką, animatorką kultury
WM: Jak przebiegł tegoroczny Światowy Dzień Poezji w Gorzowie, który przypada 21 marca?
BPK-S: W tym roku wszystko jest inne. Inna wiosna, inny Światowy Dzień Poezji, bo cieniem na wszystko kładzie się wojna. Kiedy ludzie w Ukrainie umierają trudno się bawić, trudno żyć. Ale z czegoś trzeba czerpać pocieszenie i może właśnie poezja się do tego nadaje.
WM: Ile wierszy nadesłano do prezentacji na gorzowskim „Kwadracie”?
BPK-S: Nadesłano ponad pięćdziesiąt wierszy. Wybrałam również wiele wierszy autorów z Ukrainy. Korzystałam także z publikacji „My, ludzie Lwowa” i tam zamieszczonych wierszy Polaków mieszkających we Lwowie.
WM: Jaka była tematyka nadesłanych wierszy, czy można je usystematyzować?
BPK-S: Nigdy nie narzucam tematyki, choć skoro wiosna to można się było takich wierszy spodziewać. Jednak przeważały utwory poświęcone wojnie, ludzkiemu nieszczęściu, zadumie nad słabą kondycją człowieka. Każdy wiersz wnosił cząstkę indywidualną.
WM: Jak mieszkańcy reagowali na spotkania z poetami oraz obdarowywanie wierszami z dołączonym kwiatkiem?
BPK-S: Trochę się przy tych wręczeniach uśmiałam. Mówiono choćby: ja mam tylko kartę i nie mogę zapłacić; nie mam drobnych; śpieszę się; nie jestem zainteresowany. Ludzie nie są przyzwyczajeni do otrzymywania darmowych prezentów. Kiedy jednak zaznaczałam, że to kwiaty, cukierki i wiersze od artystów i Miejskiego Centrum Kultury, że całkowicie za darmo, że z sympatią i w prezencie, to ludzie rozpromieniali się. Niektórzy życzyli zdrowia. Inni zaznaczali, że na spokojnie przeczytają w domu. A kilkoro podeszło odważnie do mikrofonu i wiersze przeczytali dla wszystkich. Oczywiście poeci, którzy przyszli na spotkanie z chęcią czytali swoje oraz kolegów wiersze. Mamy to przecież we krwi.
WM: Jesteś współorganizatorką tego wydarzenia w naszym mieście, każdego roku przygotowujesz ciekawą formę obchodów, czy któreś wydarzenie najbardziej zapamiętałaś, jeśli tak to dlaczego?
BPK-S: Za starych dobrych czasów nasze wiersze i ich wieszanie w „Parku Róż” pokazał Teleexpres. Tego drzewka różowego już nie ma, no i zupełną katastrofą jest obecny program informacyjny. A działo się wtedy. Jednak każdy z tych happeningów jest ciekawy. Zawsze inny. Mam już pomysł na rok 2023, ale o tym cicho sza.
WM: Wielu ludziom w duszy poetycznie gra. Ilu mamy w Gorzowie poetów, tych którzy się ujawnili?
BPK-S: Zbyt trudne pytanie. To się wciąż zmienia. Szacuję, że piszących poezję w Gorzowie i okolicach jest może sto osób. Ale na promocje przychodzi garstka, w porywach dwudziestu poetów. Czasem mam wrażenie, że nasi lokalni poeci przychodzą tylko na siebie. Gdy zapraszam wybitnych literatów z Polski omijają ich szerokim łukiem. Ciekawe dlaczego? Może ma to coś wspólnego z dziełem Hasiora „Liryk powiatowy”? Jak myślisz Wandziu?
WM: Może masz rację Beato. Ludzie twardo stąpający po ziemi czasem się obawiają zetknięcia z artyzmem, ponieważ nie są pewni czy zrozumieją dzieło i czy są w stanie odgadnąć co autor miał na myśli. Pocieszam wszystkich tak myślących, że rzadko kiedy uda się zgadnąć co autor miał na myśli, a jedna z artystek wyjaśniła mi, że jest to wyłącznie sprawa twórcy. Odbiorca ma przyjmować sztukę wykorzystując własną wrażliwość i wtedy znajdzie odpowiedź na swoje pytania.
658 total views, 1 views today