JAN MARKUSZEWSKI – CZŁOWIEK ORKIESTRA

IMG_20220829_155536955_HDR~2IMG_20220829_155424241~2IMG_20220829_155650657~3

Jan Markuszewski – artysta muzyk, pasjonat, animator kultury. Przez wiele lat konferansjer, współtwórca programów medialnych, doradca prezydenta do spraw kultury. Twórca Studia Muzyki Elektronicznej, które w tym roku świętuje 30-lecie działalności.

Jan Markuszewski jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu. Studiował politykę kulturalną na Akademii Nauk Społecznych w Warszawie oraz Uniwersytecie Warszawskim – kierowanie działalnością społeczno-kulturalną. Pracował w Wojewódzkim Domu Kultury, zaczynając od instruktora do spraw muzyki, dochodząc do zastępcy dyrektora w latach 1986-1989. Uczył muzyki i prowadził zespoły muzyczne w gorzowskich szkołach: Zespole Szkół nr13, Zespole Szkół Ekonomicznych oraz w klubie Gorzowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „U Szefa”. Prowadził klasę fortepianu i akordeonu w Wojewódzkim Społecznym Ognisku Artystycznym w Gorzowie Wlkp. w latach 1982-1986. Był wiceprezesem Gorzowskiego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego. Grał na kontraktach muzycznych w Berlinie i Jugosławii.

W 1992 roku założył Studio Muzyki Elektronicznej – prywatną szkołę gry na instrumentach  elektronicznych klawiszowych, ucząc klasyki muzyki rozrywkowej, tanecznej i jazzowej.

WM: Człowiek Orkiestra – taki tytuł był moim pierwszym pomysłem na myśl o rozmowie z Tobą. Ile instrumentów znajduje się w orkiestrze symfonicznej?

JM: Skład orkiestry symfonicznej może mieć od 50 do 120 instrumentów i obejmuje: kwintet smyczkowy, instrumenty dęte drewniane, dęte blaszane, perkusyjne, harfy, fortepian i inne.

WM: Na jakich instrumentach Ty grasz?

JM: Jestem multiinstrumentalistą, gram na wszystkich instrumentach klawiszowych, melodyce akordeonie, harmonijce ustnej, gitarach i, jakby pojawiła się piła, to też bym zagrał.

WM: Na pytanie „Kim jesteś?” – co najczęściej odpowiadasz, a mam tu na myśli Człowieka  Orkiestrę?

JM: 30 lat temu, kiedy rozpoczynałem swoją działalność, większość zespołów grała w cztero- lub pięcioosobowych składach. Ja zakupiłem instrument roku korg i 4S dołączyłem swój instrument Yamaha DX7 i od tego momentu stałem się człowiekiem orkiestrą. Trafiłem w instrument, o którym marzyłem. Moją pasją była zawsze muzyka rozrywkowa, taneczna, jazzowa. Czułem każdy styl, wiedziałem jaką zastosować aranżację, tempo i jakie instrumenty włączyć. W instrumencie były wgrane style muzyczne, obowiązujące w świecie muzyki, wykorzystywałem je dobierając utwory mi znane, covery i najpiękniejsze perełki muzyki jazzowej. Starałem się zagrać na najwyższym poziomie, włączając swoje przemyślane improwizacje. Pisano o mnie i mówiono: „On gra wszystko”, „człowiek orkiestra”, i tak zostało do chwili obecnej. Grałem sam w dużych klubach, salach, plenerach, często też ze swoimi uczniami. To wspaniała historia z mojej działalności.

WM: Czy wywodzisz się z rodziny muzykalnej? Kto zaszczepił w Tobie tę miłość?

JM: W moim rodzinnym domu muzyka była od zawsze. Rosłem, rozwijałem się, słuchając  śpiewu i gry na instrumentach. Mama uczyła się gry na pianinie, dziadek grał na skrzypcach, bracia mamy grali na akordeonach, a najmłodszy z nich grał w Reprezentacyjnej Orkiestrze Wojska Polskiego w Warszawie. Oprócz tego mama śpiewała pięknym sopranem, ojciec wspaniałym tenorem. Można sobie wyobrazić spotkania rodzinne, święta i muzykę, która rozbrzmiewała. Mój młodszy brat uczył się gry na akordeonie i doskonale sobie radził, ale wybrał Wojskową Akademie Medyczną, jest profesorem. Jedynie w moje ślady poszła młodsza siostra, która ukończyła Akademię Muzyczną w Łodzi – Wydział Wokalno-Aktorski, jest śpiewaczką operową. Mój rodzinny dom, klimat, jaki był w nim, miłość do muzyki, tradycje rodzinne, inspiracje rodziców doprowadziły do tego, gdzie obecnie jestem, czym się zajmuję. Dziękuję Im za to.

WM: Od kiedy wiedziałeś, że z muzyką chcesz iść przez życie? Wiem, że towarzyszy Ci w tej wędrówce żona, córka, a teraz także wnuki, ale muzyka chyba była pierwsza?

JM: Edukację  muzyczną  rozpocząłem  w klasie trzeciej  szkoły podstawowej na akordeonie i fortepianie, były to lekcje prywatne. Będąc w klasie ósmej grałem już w Orkiestrze Mandolinistów Liceum Pedagogicznego w Myśliborzu – moim rodzinnym mieście, zajęcie powoli formułowało moją drogę w kierunku muzycznym. Od tego momentu poczułem, co to jest wspólne muzykowanie i granie w dużym zespole. W Liceum Ogólnokształcącym założyłem zespół  muzyczny – grałem na gitarze basowej, jednocześnie rozwijałem technikę gry na innych instrumentach: organach elektronicznych, akordeonie melodyce, harmonijce ustnej. Od tego momentu rozpoczęła się wędrówka, wiedziałem, że z  muzyką chcę iść przez życie i co chcę robić. Marzenia się spełniły, zdałem maturę z powodzeniem, zdałem egzamin do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu i ukończyłem w 1976 roku, uzyskując tytuł magistra sztuki.

Żona Barbara jest moją inspiracją od szkoły średniej, spotkaliśmy się w tej samej klasie, śpiewała też w moim zespole, wspomaga mnie, jest najsurowszym recenzentem moich dokonań do chwili obecnej. Rozmiłowana w muzyce klasycznej i jazzowej. Córka Marta zakończyła edukację muzyczną w szkole średniej muzycznej po drugim roku w klasie fortepianu, starszy wnuk Mateusz, licealista, rozmiłowany jest w komputeryzacji i muzyce elektronicznej, najmłodszy Michał uczeń czwartej klasy próbuje swoich sił w klasie fortepianu i perkusji w szkole muzycznej i w Studiu Muzyki Elektronicznej. Zięć Mariusz gra na gitarze basowej w różnych formacjach muzycznych. Jak widać, tradycje rodzinne są podtrzymywane i są w rozkwicie.

WM: Wspomnij o pierwszej pracy. Ja dopowiem, że pamiętam Twój głos, brzmiący w różnych częściach naszego Gorzowa, bo byłeś wtedy konferansjerem wielu atrakcyjnych wydarzeń kulturalnych. Wtedy Ty dawałeś namiastkę lokalnej rozgłośni.

JM: Po ukończeniu studiów przyjechałem do Gorzowa. Wydziałem Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego kierował mgr Edward  Korban, zaproponował mi pracę w Wojewódzkim Domu Kultury. Tak się rozpoczęła moja droga i życie zawodowe, związane z kulturą i oświatą gorzowską. Zajmowałem się konsultacjami, warsztatami muzycznymi na terenie miasta i województwa. Oceniałem konkursy, przeglądy, typując reprezentację miasta i województwa do dalszych zmagań ogólnopolskich. Byłem organizatorem i współorganizatorem wielu imprez o charakterze lokalnym i ogólnopolskim, między innymi: – Gorzów Wlkp. uhonorowany Flagą Rady Europy, Dni Gorzowa,10-lecie Hospicjum św. Kamila, Gorzowskie Dni Muzyki, Reggae nad Wartą, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Pomoc na rzecz uchodźców z Kosowa, festyny Polskiego Czerwonego Krzyża, Akcje Lato, Dzień Dziecka i wiele innych.

WM: Potem nadszedł czas powstawania lokalnych rozgłośni i Ty zagościłeś w Radiu  Gorzów. Jakie masz wspomnienia z tamtego okresu?

JM: Pamiętam ten okres doskonale. Byłaś redaktorem w tej rozgłośni, a kreatywność i otwartość Twoja i  redaktora naczelnego pana Antosza dawała możliwość dzielenia się tym, co robiłem, zdobywałem z uczniami w konkursach, jakie imprezy prowadzę w mieście, a było tego bardzo dużo. Wpadałem do studia, słuchawki na uszy i bieżące informacje, wiadomości kulturalne na żywo przekazywane w eter. To piękne wspomnienia współpracy z Radiem Gorzów

WM: Jakie były kolejne etapy Twojej drogi w rozwoju miejskiej kultury?

JM: Życie kulturalne miasta średniego toczyło się swoim tempem. Placówki miejskie i wojewódzkie realizowały swoją pracę statutową. Szkolnictwo artystyczne mieściło się w opłakanych warunkach lokalowych. Byłem wiceprezesem Gorzowskiego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego. Razem z Prezesem Szczepanem Kaszyńskim marzyliśmy o CENTRUM EDUKACJI  ARTYSTYCZNEJ, gdzie szkoły muzyczne, szkoła plastyczna, Ognisko Artystyczne, Gorzowskie Towarzystwo Muzyczne znalazłyby się w jednym, nowoczesnym obiekcie. Wiele spotkań i argumentów nie przekonało ówczesnych radnych. Pomysł budowy Centrum i Filharmonii był w głowie ówczesnego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Dzięki determinacji i mądrych decyzji wybudowano Gorzowską Filharmonię, a szkolnictwo artystyczne nadal mieści się w rozwalających się budynkach, a było tak blisko do pełnego szczęścia. Wspomagałem spotkaniami z lokalną prasą, radiem, informując o potrzebie wybudowania takiego obiektu. Nie było zrozumienia. Zajmowałem się edukacją dzieci i młodzieży, współpracowałem z kuratorium, współorganizując imprezy amatorskiego ruchu artystycznego.

WM: Następnie nadszedł czas prowadzenia własnej działalności. Utworzyłeś pierwsze w Gorzowie  Studio Muzyki Elektronicznej. Czy trudne były początki?

JM: W tym czasie istniały państwowe placówki szkolnictwa artystycznego, ogniska artystyczne. Tworząc swoją prywatną szkołę, chciałem wypełnić lukę, wprowadzając nowoczesne nauczanie na nieznanych do tej pory instrumentach elektronicznych. Było wiele komentarzy, zamieszania na rynku muzycznym. Świat szedł już do przodu. Grając na kontrakcie muzycznym w Berlinie poznałem niektóre instrumenty i po powrocie postanowiłem organizować swoje studio. Stało się ono wiodącą placówką nowoczesnej edukacji muzycznej w mieście i kraju. Doskonałe brzmienie instrumentów cyfrowych, moja pasja do muzyki rozrywkowej, talenty uczniów, prawidłowe profesjonalne metody nauczania pozwoliły na szybkie osiąganie wymiernych sukcesów. Rozwój elektronicznych instrumentów klawiszowych spowodował  ogromny przełom w nowoczesnej edukacji muzycznej dzieci i młodzieży oraz ich działalności koncertowej. Nowoczesne instrumenty dawały mi poczucie czegoś nowego, nowoczesnego, zjawiskowego. Sam się bawiłem możliwościami brzmieniowymi, ucząc wychowanków, koncertując w mieście, województwie i kraju.

WM: Twoi uczniowie brali udział w różnych konkursach. Woziłeś ich, pokazywałeś swoich podopiecznych. Jakie to były sukcesy?

JM: Studio prowadzi pion dydaktyczny, działalność koncertową i promocyjną wychowanków. Przysparza to placówce popularności. Jest ona społecznie akceptowana. Jeździłem do Warszawy, tam spotykałem się z uczniami szkół, uczących się na podobnych instrumentach, z całej Polski. Moi uczniowie wygrywali większość edycji konkursowych na najlepszego muzyka elektronicznego, w różnych kategoriach wiekowych. Zdobyliśmy dziesięć pierwszych, dziewięć drugich, trzy trzecie miejsca. Szkoła została uznana za jedną z najlepszych wśród sześciu w kraju.

Programy TVP i TVP  POLSAT pt. „Co jest grane?”, zdominowane były przez moich wychowanków. Przywoziliśmy pierwsze nagrody. Pisano o mnie, że mam duszę sportowca, wygrywając każdą edycję. Grałem inną muzykę niż pozostali, aranżowałem ciekawiej, inaczej. Był to rock, pop, muzyka taneczna, blues i standardy jazzowe. W Gorzowie nie miałem konkurencji, dlatego woziłem uczniów do stolicy. Kilku moich wychowanków ukończyło szkoły rozrywki i jazzu  w Warszawie, grają w różnych zespołach w kraju i za granicą

WM: Twój uczeń ze szkoły nr 13 powiedział mi kiedyś, że jesteś nauczycielem, który potrafi muzyką zainteresować nawet kogoś, komu słoń na ucho nadepnął, ponieważ Twoje lekcje są zajmujące i rozwijające. Powiedz o swojej pracy pedagogicznej, co w niej jest ważne, a co najważniejsze?

JM: Miło słyszeć takie słowa po latach. Ja uważam, że śpiewać każdy może, a w tym, co robi, najważniejsze są emocje, które towarzyszą, przeżycia osobiste, radość. Artyzm to są konkursy, przeglądy, festiwale. W dobie elektroniki wyrafinowanej, najbardziej fałszywy śpiew można zbliżyć do ideału. Emocji, radości, przeżycia – nie da się. W edukacji ważne jest, żeby umieć stworzyć partnerstwo, nawiązać kontakt, zainteresować przedmiotem, pozwolić wypowiedzieć się swoimi słowami, umieć aktywizować ucznia, zauważyć mocne strony i umiejętnie pokierować nimi, słabe strony wspomagać. To są ważne elementy w edukacji. Najważniejsze to mówić czytelnym, zrozumiałym językiem, w zależności od poziomu słuchaczy, przekazywać ważną wiedzę, która przyda się w przyszłości młodemu człowiekowi, rozmawiać piękną polszczyzną, rozbudzać szacunek do sztuki i do ludzi, którzy ją tworzą i uprawiają.

WM: – „Pan Markuszewski zwraca uwagę na odpowiednie zachowanie, kulturę bycia, uczy kindersztuby” – mówił uczeń. Te słowa po wielu latach okazały się świętą prawdą. Zostałeś belfrem roku. Jak wspominasz tamten czas?

JM: To prawda, dbam o kulturę zachowania w życiu codziennym. Trzy magiczne słowa „Proszę, dziękuję, przepraszam” nie opuszczają moich ust w kontakcie z wychowankami. Tempo życia, natłok informacyjny, komputeryzacja przyczynia się, że uczniowie zapominają o podstawowych zasadach postępowania i zwrotach ogólnie obowiązujących. Uczę harmonii życia, biorąc przykład z muzyki, im piękniejsza harmonia, tym ciekawszy utwór. Mam wiele radości ucząc muzyki, gdyż wiem, jaką rolę odgrywa w życiu człowieka. Otrzymałem od  uczniów uznanie w różnych rankingach i kategoriach: „Gołębie serce”, „Najsympatyczniejszy nauczyciel”, „Najbardziej wyluzowany nauczyciel”, „Strażak Roku” – potrafi pomóc, załagodzić spory, konflikty między uczniami.  Bardzo miło wspominam tamten czas.

WM: Twoja prywatna szkoła trwa 30 lat. Czym się różni okres pierwszych lat jej działalności w porównaniu do  czasów obecnych?

JM: Tak jak w życiu – co nowe, ładne, to zachwyca i cieszy, jeśli szanujesz, będziesz cieszył się latami. Przez 30 lat dbałem i dbam o poziom edukacji. Jedyny mój problem to, że nie mogłem przyjąć wszystkich, którzy chcieli się uczyć w moim Studiu. Wiele osób czekało cierpliwie na miejsce, to były początki, rywalizacja między uczniami, koncerty, popisy, to wszystko budowało wspaniały klimat wokół Studia. Rodzice też rywalizowali ze sobą w zakupie coraz to nowszych modeli instrumentów. Było ciekawie i rozwojowo. Obecnie widzę lekkie wyciszenie, powstało wiele szkół na terenie miasta, uczących na tych instrumentach, zadziałał internet – pojawiło się wielu domorosłych nauczycieli bez przygotowania merytorycznego i uczą, co im w duszy gra. Z całym przekonaniem i opiniami rodziców cytuję ich słowa: „Studio Muzyki Elektronicznej Jana Markuszewskiego jest lokomotywą, ciągnącą wagoniki w drodze do sukcesu”. Ja życzę powodzenia wszystkim, którzy podjęli się pięknej pracy i wzbogacają nasze miasto swoimi osiągnięciami w dziedzinie sztuki muzycznej.

WM: Czy nadal uczysz w szkole państwowej?

JM: Oczywiście, z radością spotykam się ze swoimi uczniami, przekazuję im wiedzę z lat minionych i najnowszą, która obowiązuje dziś w podstawie programowej, gdyż muzyka ewoluuje razem z rozwojem społecznym. Od muzyki na łuku do harfy laserowej.

WM: Jako pedagog z długoletnim doświadczeniem – czy masz receptę, a może apel do młodych? Co byś dzisiaj radził młodym, szukającym swego miejsca we wszechświecie?

JM: Każdy człowiek jest kowalem swojego losu. Dom wychowuje, szkoła uczy. Chciałbym, żeby młodzi ludzie nie zatracili człowieczeństwa, byli tolerancyjni wobec ludzi, myśleli o przyszłości, żyli zgodnie z prawem i przestrzegali je, szanowali rodzinę i otaczającą przyrodę. Kochali i szanowali swoją narodową kulturę, tradycje i obyczaje, ponieważ kultura  najczęściej jest rozumiana jako całokształt duchowego i materialnego dorobku  społeczeństwa.

Jan Markuszewski za swoją pracę i sukcesy pedagogiczne otrzymał wiele nagród, nominacji i odznaczeń:

– Zasłużony Działacz Kultury, nadaną przez Ministra Kultury i Sztuki 1987,

– Nagroda Kulturalna Prezydenta Miasta Gorzowa Wlkp. w sezonie artystycznym 1996/97

– Dyplom Ministra Kultury i Sztuki za szczególne zasługi w dziedzinie edukacji dzieci i młodzieży1996.

– Nominowany do nagrody Kulturalnej Wojewody Gorzowskiego 1994/95.

– Wyróżniony Odznaką Honorową PCK III stopnia za działalność charytatywną i społeczną 1999.

– Nominowany przez Komisję Edukacji i Kultury Rady Miasta do nagrody Kulturalnej Prezydenta w sezonie artystycznym1999/2000.

– Nominowany do Nagrody Kulturalnej Marszałka Województwa Lubuskiego za upowszechnienie kultury oraz edukację artystyczną dzieci i młodzieży w roku 2001/2002.

– Wyróżniony medalem Lubuski Animator Kultury 2008.

– Wyróżniony statuetką Belfer Roku 2008

– Wyróżniony statuetką Najsympatyczniejszy nauczyciel 2008

– Wyróżnienie – Główna Nagroda w Konkursie – KULTURA-NAUKA, MEDIA 2002

– Wyróżniony Odznaką Honorową – Zasłużony dla kultury polskiej nadaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej 2014

– Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez Prezydenta RP 2000.

Z Janem Markuszewskim rozmawiała Wanda Milewska

1,010 total views, 1 views today

[0]
0.00 zł Zobacz

Formularz zamówienia

NazwaCena
Anuluj
Better Pay - System sprzedaży dla WordPress!

Komentowanie zamknięte.