Eugeniusza Koniecznego wspomina Dana Gołąbek
„Z Eugeniuszem Koniecznym pracowałam kilka lat, od 1990 roku, w Szkole Podstawowej nr 20 w Gorzowie Wlkp.
Pracował w świetlicy, więc widywaliśmy się chyba tylko na posiedzeniach rady pedagogicznej. Pamiętam, że gdy był w szpitalu, pisał listy do odczytania na tych posiedzeniach.
Nie pamiętam, czego dotyczyły, wiem, że były długie. Uczyłam wtedy Jego Syna Michała, był bardzo dobrym uczniem. Po wielu latach zetknęliśmy się z Gieniem w Robotniczym Stowarzyszeniu Twórców Kultury, należał do sekcji literackiej, ja do fotograficzno-filmowej.
Pamiętam Go również z wielu wydarzeń kulturalnych w naszym mieście, często zabierał głos. Mniej więcej 10 lat temu Marek Lobo Wojciechowski poprosił mnie o zrobienie zdjęć na slamie poetyckim w ramach organizowanego przez siebie projektu Wartal w Klubie Magnat na ul. Drzymały.
Gieniu ten slam wygrał, niektóre wiersze wymyślał na poczekaniu. Podobały się. Gdy przywołuję obraz Gienia, widzę Go uśmiechniętego, takiego będę wspominać. Był naprawdę sympatycznym Człowiekiem”.
Dana Gołąbek
Wspomina: Ewa Rutkowska
Gdy zadzwoniła do mnie koleżanka z pytaniem „Znałaś Koniecznego?”. I gdy powiedziała mi co się stało, to nie opuszczała mnie myśl, że trzeba Go wspomnieć. Żył cichutko … Jakby na boku wszystkiego. Nie powinniśmy tego zostawić ot tak.
Najbardziej teraz pamiętam jego oczy. Takie pokorne…
Ja Eugeniusza Koniecznego poznałam, gdy pracowałam w Wojewódzkim Domu Kultury (potem Grodzki). Od 1998 roku realizowałam warsztaty literackie dla piszących, jak to się powszechnie mówiło, do szuflady. Chciałam pomóc tym „zmagającym się z piórem”. Gienek też czasami do nas wpadał. I pamiętam jego długie dysputy z prowadzącym warsztaty Ireneuszem K. Szmidtem. Gieniu często w swoich utworach skręcał w stronę polityki. Nawet gdy zamysł miał inny, to zawsze musiało być coś o polityce. Czasami przychodził do WDK, ot tak sobie, bo było jakieś spotkanie literackie np. Albo konkurs poetycki. I można było przeczytać swój wiersz. Chciał się zaprezentować, pokazać co ma nowego…
Gieniu to był bardzo grzeczny facet. Ale odnosiłam też takie wrażenie, że był bardzo nieśmiały. Takiego Go teraz widzę „oczami wyobraźni”. Nie znam jego twórczości. Były to tylko przypadki, gdy mogłam go usłyszeć.
Czasem chodziłam na powarsztatowe imprezy RSTK, które organizował Czesław Ganda i Gieniu też czasem coś swojego tam czytał.
W swoim wspomnieniu o Eugeniuszu Koniecznym, Wandzia napisała, że miał swoje tomiki poetyckie. Ja jednak tych wydawnictw nigdy nie widziałam. Może wydawał je we wczesnym swoim pisaniu? Jeśli je miał, to na pewno to Go cieszyło. Bo chyba poezja była jego ulubioną dziedziną sztuki.
Idąc w kondukcie pogrzebowym koleżanka, która z nim studiowała w Zielonej Górze, wspomniała, że Gieniu podczas studiów ciągle coś notował, ciągle bujał w chmurach. Jak to poeta. Na studiach poznał swoją żonę Anię, później nauczycielkę muzyki w szkole podstawowej w Gorzowie.
Ostatnio chyba przez kilka lat nigdzie go nie widziałam. A bywał w WiMBP np. na „Pegazach”. Czasem ktoś zadawał pytanie „nie widziałaś Koniecznego?” W sali pogrzebowej i ja nieśmiało, zaczepiłam Jego syna Michała (Gieniu był bardzo dumny z tego, że syn ukończył studia prawnicze) i zapytałam. Co się stało? I dowiedziałam się, że od siedmiu lat coraz bardziej podupadał na zdrowiu.
„nie ma takiego życia, które
choć przez chwilę byłoby nieśmiertelne”
(W. Szymborska)
Odszedł 9 lipca 2023
Ewa Rutkowska
http://wandamilewska.pl/?p=18989
326 total views, 1 views today