Na zdj. Orkiestra pod batutą Bolesława Malickiego, tańczą Anita Kaczperska i Witek Leszczyński
Relacja Marzanny Leszczyńskiej
Na koncert z okazji pożegnania dyrygenta Gorzowskiej Orkiestry Bolesława Malickiego poszłam w zastępstwie osoby zaproszonej, której wyjazd w sprawie zawodowej nie pozwolił się tam znaleźć. Można powiedzieć, że moja obecność w tym dniu w Teatrze Osterwy była przypadkowa.
Atmosfera spotkania, repertuar koncertu i wszystko to co się tam od pierwszej chwili działo pochłonęły mnie bez reszty niemal natychmiast.
Dyrygent rozłożył przed zaproszonymi gośćmi szeroki wachlarz repertuaru wybitnych osobistości muzyki świata i też z szerokiej przestrzeni czasowej. Usłyszeliśmy szlagiery Orkiestry Gleena Millera, słynną „Karawanę” D. Ellingtona, „Taniec z szablami” A. Chaczaturiana z popisem na ksylofonie, utwory Abby, Whitney Houston, Adele czy francuskie szlagiery.
Na przemian wzdychałam, rozczulałam się, byłam zaskakiwana i chciało się powiedzieć: „Fantastycznie! Chwilo trwaj wiecznie”.
Było w tym wieczorze nie tylko sporo włożonego wysiłku ale też bohater wieczoru i jego orkiestra włożyli sporo serca. Dało się to odczuć. Koncert urozmaicony śpiewem Beaty Gramzy, Agnieszki Kliszczyk, Marzeny Szumlańskiej – Śron, występem Chóru „Cantabile” i przepleciony cha-chą w wykonaniu młodzieży z Centrum Tańca Fan-Dance Anny i Grzegorza Deptów.
Przyjaciele i współpracownicy dziękowali Bolesławowi Malickiemu za lata pracy. W królewski sposób Mistrz przekazał batutę następczyni Annie Wiśniewskiej, a ona w pięknym stylu ją przejęła.
Mieliśmy okazję posłuchać Gorzowskiej Orkiestry dyrygowanej przez córkę Bolesława Malickiego – Hannę i wtedy pomyślałam: – Jak u Agnieszki Duczmal. Tak proszę Państwa, my też w Gorzowie mamy klan dyrygencki i powinniśmy być z tego dumni.
Może być Pan dumny Panie Bolesławie, że dwie kobiety odważnie w Pana obronie wypowiedziały się publicznie i nadstawiły walecznie piersi. Mam na myśli wyrwaną z serca deklarację i ubolewanie Grażyny Wojciechowskiej oraz łzy wzruszenia Ewy Hornik. Ich słowa dopełniły wiele, ale prawdziwym wzruszeniom, proszę państwa trzeba dozować.
I tak siedząc na tym koncercie pomyślałam, że ja tak tańczę sobie amatorsko już kilkanaście lat ale taniec bez muzyki czym byłby? Tutaj zdarzył się taniec – przy orkiestrze na żywo w dodatku tak bogatej. Jest to święto, które nie zdarza się często. Przypomniały mi się słowa P. Świtalskiego ( vice mistrza Italii w tańcu standardowym) : „ Taniec towarzyski przy dźwiękach prawdziwej orkiestry to jest prawdziwa frajda dla wytrawnego tancerza, uwielbiam tak ćwiczyć”.
Myślę, że nie często ma się w Gorzowie okazję uczestniczyć w podobnych uroczystościach i choć nie wiem jak to się stało, że zabrakło na tym pożegnaniu mediów to może choć w niewielkim stopniu ja ukażę ten wyjątkowy wieczór innym.
Marzanna Leszczyńska
Marzanna Leszczyńska od 14 lat ćwiczy z mężem Andrzejem w Szkole Tańca „Fan Dance” Anny i Grzegorza Deptów. Jej pasją jest także projektowanie i tworzenie różnego rodzaju gadżetów.
4,305 total views, 2 views today