Foto Teatr im. J. Osterwy /Paweł Kamrad/
Kto kocha teatr miłością prawdziwą, odnajdzie siebie, bliskich i najbliższych sprzed lat w „Wiśniowym sadzie”. Odnajdziemy tych, którzy dawno odeszli a byli wsparciem, jasnością dni i nocy, którzy z dobroci serca budowali przyszłość dla potomnych.
Potem spotkamy pokolenia: – Które nie chcą? Nie umieją? Nie radzą sobie z tym co otrzymali w testamencie, szkodząc także innym, których przodkowie brali pod swoje skrzydła bazując na ich pracy i mądrości.
„Wiśniowy sad” jest potwierdzeniem, że historia kołem się toczy, a jego okrąg zawiera przemiany, zmiany, wzloty i upadki ludzkiej egzystencji. Jest zabawa, są radości i smutki, powroty, powitania, beztroska, miłość ale i tragedie.
Być może widz oczekuje w pierwszym akcie więcej wigoru, szybszego tempa, może nawet więcej tego zwinnego jak liść na wietrze – tańca, w którym artyści unoszą się jak przysłowiowe piórka, których „uwietrznił” Bartosz Bandura, tworząc choreografię.
Wszystko tu ze sobą współgra: scenografia z kostiumami symbolicznie oznakowanymi owocami wiśni, z muzyką w tle i na prawdziwym instrumencie, z pełnym garniturem obsady aktorskiej.
Siedząc na widowni chciałoby się wesprzeć postaci tego wyimaginowanego świata. Po powrocie do rzeczywistości okazuje się, że ten legendarny świat jest w realu na wyciągnięcie ręki. Czy to dobrze, czy źle? Dobrze, jeśli odbierzemy to jako lekcję, którą być może jeszcze da się odrobić.
Każdy kto obejrzał i obejrzy „Wiśniowy sad” będzie miał inne przemyślenia, moja konkluzja jest taka: Potrzebne jest Boskie tchnienie, nitka nadziei, wiary i miłości, bez której człowiek się gubi. Takie zagubienie jest odczuwalne w „Wiśniowym sadzie”. Jest też ostry wstrząs: wycie syren i upadek ……….. Czego? To już trzeba zobaczyć aby zinterpretować zamysł reżyserski Jana Tomaszewicza, który kilka dni przed premierą powiedział między innymi: – ten spektakl jest o nas, o świecie, który nas otacza. Za Czechowem przypomniał: – W każdym listku tego wiśniowego kwiecia są pochowane dusze naszych przodków.
I to jest prawda.
Prawda jest też taka, że na premierę tłumnie przybyli miłośnicy Melpomeny, niektórzy mieli przypięte do strojów symboliczne czerwone broszki, dopasowując się do teatralnego wystroju „Wiśniowego sadu”.
W foyer teatru na powitanie widzów serwowano wiśniową nalewkę.
A potem jak to po premierze bywa odbyło się spotkanie z twórcami spektaklu.
Autor: Antony Czechow
Przekład: Jerzy Jarocki
Reżyseria: Jan Tomaszewicz
Scenografia, kostiumy, światło: Krzysztof Małachowski
Muzyka: Marek Zalewski
Ruch sceniczny: Bartek Bandura
Produkcja muzyczna: Tymoteusz Zalewski
Teksty piosenek: Andrzej Ozga
Asystent reżysera: Beata jak walc Chorążykiewicz
Asystent scenografa: Joanna Sapkowska
Obsada:
Lubow Raniewska (ziemianka)– Marzena Wieczorek
Jermołaj Łopachin (bogaty kupiec, pochodzenia chłopskiego) – Jan Mierzyński
Ania (córka Raniewskiej) – Joanna Ginda-Lenart
Waria (przybrana córka Raniewskiej) – Marta Karmowska
Leonid Gajew (brat Raniewskiej)- Artur Nełkowski
Siemion Jepichodow (kancelista Raniewskiej) – Bartek Bandura
Szarlota (guwernantka) – Anna Łaniewska
Piotr Trofimow (korepetytor, student) – Dominik Jakubczak
Borys Simeonow-Piszczyk (ziemianin) – Maciej Kotlarz
Duniasza (pokojówka) -Tina Popko
Jasza (młody lokaj) – Oliwer Witek
Firs (stary lokaj) – Cezary Żołyński
On – Kacper Kubryński
259 total views, 1 views today