O krytykach współczesnej wulgarnej ulicznej poezji
Łucja Fice
Dosyć mam już parszywego znawstwa krytyków, wulgarnej Poezji. Na pewnym spotkaniu z młodą poetką przeczytano również recenzje o jej poezji. Zostałam zwalona z nóg. To muszą pisać wypruci z talentu podglądacze sztuki. Dlaczego to robią? – może nie mogą sobie wyobrazić kogoś lepszego od nich samych. Pisząc recenzje automatycznie stają się literatami. Wychwalają więc młodych poetów i w ten sposób hołdują obłudzie.
Poezja umiera. Za to krytycy mają się dobrze w ciele śmierdzącej od przekleństw i ulicznej mowy poezji, a autorzy tej poezji, świńsko uśmiechnięci wałęsają się między stwarzanymi „dziełami”. Wulgarna Poezja Młodych i składany jej hołd w postaci wspaniałych recenzji to draństwo, bo tworzy się papierowe pozytywne typki, które nie mają w sobie optymizmu, a złość o frustrację podkreślają przekleństwami. „Łucja, przecież poezja musi być blisko życia” – dudnią słowa buciorami energii wypowiadane przez obrończynię tejże sztuki, a osobę, która sama posługuje się pięknym językiem. Więc co? Fałsz, obłuda? Gdzie czyste myśli, te co płyną z serca. Czyżbym obracała się w gronie kłamców? Gdzie myśli co płoną blue electrique?
Świat młodych, piszących poezję dzielę dziś na dwie grupy. Ja odnoszę swoją krytykę do tej wulgarnej grupy. I co? Mam się kłaniać przed tą ohydą, co ogłupiała, spuszczona ze smyczy słów? Mam korzystać z tej nowej w naszych czasach wykolejonej biblioteki? To dla mnie jakieś nowe plemię poetów, pół bydlęta. Z nich łatwo by zrobić świetliki, te co błąkają się po slumsach ducha. O nich coś powiedzieć może tylko psychiatra, czy psycholog. Teraz to wszystko scałkuję, zróżniczkuję, pomnożę i zapytam: CZY W PRAWDZIWEJ POEZJI NIE MA JUŻ NIC DO ZROBIENIA? Ależ jest. To ta druga grupa, która rozumie czym jest SŁOWO, bo w ich mózgach piękne Igrzyska komórek. Prawdziwy poeta, to nie młynek, co przemieli wszystkie słowa.
Łucja Fice czerwiec 2017 r. – żaden autorytet.
1,565 total views, 1 views today