ALINA HORANIN NIE ŻYJE

Alina 111

 

 

 

 

Fot. wykonane 10 maja 2015 r.

Alina Horanin – emerytowana aktorka Teatru im. Juliusza Osterwy zmarła w Gorzowie Wielkopolskim 7 marca 2016 r. w wieku 82 lat.

Alina Horanin urodziła się w Wilnie 7 stycznia 1934 r. .

Kiedy wspominałyśmy kresowe dzieje, bo moja rodzina też stamtąd pochodziła, pani Alina się ożywiała. Wracały wspomnienia i o nich mi opowiadała.

Oto fragmenty naszych rozmów, mojego słuchania, Aliny opowiadania:

„Urodziłam się tuż przy Ostrej Bramie, to była moja ulica i tu dla mnie kończyło się Wilno. Ja tam biegałam w te i z powrotem, wszystkie podwórka były nasze, czyli okolicznej dzieciarni. W święta kościelne to ja zawsze sypałam kwiatki w pierwszej parze.
Jeśli pojedziesz tam kiedyś, to proszę pochodzić po tej ulicy w moim imieniu.

Spodobało mi się to życzenie, bo naprawdę zamierzam pojechać do Wilna, by poczuć ślady swoich przodków. Teraz Alinko, pojadę także dla Ciebie, jeśli Bóg pozwoli.

„W Wilnie mieszkałam z rodzicami, później urodził się brat Antoni, był sześć czy siedem lat ode mnie młodszy. To był wspaniały chłopak, on zawsze zapewniał, że mnie kocha. Rodzice nie umieli okazywać mi uczuć. Nigdy nie powiedzieli, że mnie kochają, dopiero brat wynagrodził mi te braki. Byłam wtedy pewna, że moja przyszłość będzie bezpieczna przy nim. Niestety wcześnie zmarł i tak mi się teraz wydaje, że z błahego powodu. Teraz czasem mam nawet pretensje do mamy, że może czegoś zaniechała. Czasem też mam o to pretensje do Pana Boga”. ………..

„Z rodzicami chodziłam często do kościoła studenckiego w Wilnie. Kiedyś podczas nabożeństwa zapanowała w kościele długa cisza, aż raptem wszyscy zaczęli śpiewać „Boże coś Polskę”. Po tym wierni wychodzili z kościoła, a tam już czekało gestapo z pałami – za to śpiewanie. Mama powiedziała, że więcej tam nie pójdziemy, nie dlatego, że boimy się tych pał ale dlatego, że to nasz Kaziuk najgłośniej śpiewał. A Kaziuk to był brat mojego ojca. No i ten Kaziuk był najbardziej jurny w rodzinie, taki rewolucjonista”. …………

„Po studiach pracowałam w największym zakładzie bawełnianym im. Marchlewskiego. Obowiązywał wtedy przydział pracy. Na studiach w WSE trzeba było wybrać specjalność. Ja wybrałam bawełnę. W czasie pisania pracy chodziło się do fabryki na praktykę. Tam przywożono bawełnę chyba z Afryki na gręplowanie i darcie, stamtąd wyjeżdżały farbowane materiały. Na warsztatach tkackich piękne rzeczy powstawały. Pamiętam cudowne kretony. Po studiach trzeba było zrealizować przydział pracy, więc już zostałam w tym zakładzie. Jednocześnie byłam w teatrze amatorskim pod opieką Kazimierza Dejmka. Ta nasza Hańczowa z Teatru Nowego u Dejmka przekazała mi informację po spektaklu, że Dejmek prosi abym do niego przyszła na rozmowę.
I tu popełniłam błąd mojego życia. Poszłam, stanęłam przed drzwiami i niestety nie weszłam do niego. Myślę, że wtedy straciłam wielką aktorską szansę”.

 

3,106 total views, 9 views today

[0]
0.00 zł Zobacz

Formularz zamówienia

NazwaCena
Anuluj
Better Pay - System sprzedaży dla WordPress!

Komentowanie zamknięte.