ARTUR RADZIŃSKI NIE JEST JUŻ WICEPREZYDENTEM DS. GOSPODARKI

Artur Radziński zrezygnował z funkcji zastępcy prezydenta ds. gospodarki. Jak tłumaczy – podjęta decyzja jest podyktowana względami osobistymi – informuje Ewa Sadowska z Wydziału Promocji i Informacji Urzędu Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

–  Artur Radziński podczas półtorarocznej służby dla gorzowskiego samorządu, koordynował pracę wydziałów odpowiedzialnych za rozwój gospodarczy Gorzowa. Realizował zadania Wydziału Strategii Miasta, Wydziału Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, Wydziału Inwestycji i Remontów Dróg, Wydziału Obsługi Inwestora i Biznesu, Wydziału Gospodarki Komunalnej i Transportu Publicznego.

Etap pracy Artura Radzińskiego na rzecz rozwoju gorzowskich inwestycji został zakończony. Artur Radziński zadeklarował w przyszłości chęć wspierania innych działań miasta.

Ewa Sadowska, Wydział Promocji i Informacji

1,316 total views, 1 views today

REPORTAŻ IZY PATEK O ANNIE SZYMANEK

PALszy

Relacja Ewy Rutkowskiej

W Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece im. Zb. Herberta 29 listopada 2017 r.  zaprezentowany został reportaż radiowy „Nie mam żalu do życia”,  dziennikarki Radia „Zachód” Izabeli Patek .

Bohaterką spotkania była bardzo ważna dla Gorzowa artystka-plastyk Anna Szymanek.

W dużym skupieniu  wysłuchaliśmy zwierzeń artystki, czasem bardzo osobistych. Rozmowa odbywała się w jej mieszkaniu, które jest jednocześnie pracownią. O artystce wypowiadają się: Irena Smoleń, która prawie zazdrości, że „jej się chce”. Bogusław Jagiełło, który ją podziwia za skrupulatność i dokładność, jednocześnie przypominając, że „wielu artystów otrzymało od niej wsparcie duchowe”. Stanisław Mazuś, wspomina moment, jak się  poznali ponad dwadzieścia lat temu, gdy on – już uznany artysta stanął na krawędzi życiowej. I wtedy właśnie Ania wyciągnęła go z nałogu. Ona załatwiła mu specjalistyczne leczenie. Potem gdy miał problem z barkiem, umieściła go w szpitalu. I teraz, jak powiedział: „znów szaleję w malarstwie jak przed laty”.

O sobie i  swojej edukacji mówiła bohaterka. Zaczynała studia medyczne, ale fascynowała się rysunkiem i malarstwem. Jakoś to godziła, ale po dwóch latach pobierania nauki rysunku, wystartowała do PWSSP we Wrocławiu (Obecnie ASP).  „Bo lekarz to nie jest zawód dla niej. Życie powinno być przyjemne, a nie miało by przerażać”. W swoim życiu była też projektantką ubiorów i (drogą) krawcową. Na początku studiów zauroczyła się… prozaiczną  gliną. I tak zaczęła się jej przygoda z ceramiką. Niestety, dłuższa praca w tej materii zagrażała jej zdrowiu. Więc zajęła się malarstwem.

Z tej wiwisekcji Izabeli Patek, dowiedzieliśmy się też, że Anna Szymanek ma za sobą pobyt w Domu Pomocy Społecznej. Ale od dalszej tam egzystencji uratował ją Stanisław Mazuś, z którym łączą ją wielkie więzy przyjaźni. „Jeśli otrzymuje się w darze przyjaźń, to nie można żałować. Artysta potrzebuje akceptacji. On wierzy w nią”.  Anna dodaje, że wierzy w niego. Drugą sprawdzoną przyjaciółką jest Gizela z Zielonej Góry. „W związku z tym, że mam te dwie przyjaźnie – nie mam żalu do życia”, mówi artystka.Wspominała też swoją wielką miłość-  męża, który odszedł na niebieskie połoniny już bardzo dawno temu i który ją zdradził.

 Jak powiedział m.in.  były dyr. muzeum Wojciech Popek: „Jest ona wyrazistą postacią naszego środowiska plastycznego”. W Gorzowskim Spichlerzu można oglądać jej wystawę, która nosi tytuł „60-80-100” . Czyli, sześćdziesiąt lat pracy twórczej, osiemdziesiąte urodziny artystki i sto zorganizowanych plenerów plastycznych. O atmosferze na plenerach wspominali także inni artyści: Juliusz Piechocki, Ałła Trofimienko z Łagowa  i  śpiewająca gorzowianka Ela Kuczyńska.

Reportaże, autorstwa Izabeli Patek są pokłosiem projektu o ludziach ważnych dla naszego miasta,  jest to drugie spotkanie z tego cyklu. Niedawno prezentowano w WiMBP reportaż o rzeźbiarce Zofii Bilińskiej – powiedziała z-ca dyrektora WiMBP Marzena Wysocka.

Anna Szymanek jest twórczynią Galerii „Pod Pocztową Trąbką”, bo „sztuka jest dla ludzi na co dzień, nie od święta, sztuka ma przyciągać i radować. Robię to, co kocham. Mam ciekawe życie. Poznaję wspaniałych ludzi. Nie każdy tak ma”.

Ten reportaż powiedział o tej znakomitej artystce więcej, niż wystawa. A miała ich indywidualnych czterdzieści, a zbiorowych ponad dwieście. O tym wszystkim dowiedzieliśmy się  z reportażu  Izabeli Patek, stypendystki Prezydenta Miasta. Od 23 lat dziennikarki Radia „Zachód”, pasjonatki reportażu. Zrobiła ich już ponad sto pięćdziesiąt. Mówią one o ludziach ważnych i zwyczajnych. Ma też tytuł „Dziennikarka Roku 2010”,  która tak spuentowała „Jak się ma takich bohaterów, to z przyjemnością robi się taki reportaż”.

Na koniec były różne pytania. Np. czy biblioteka może gromadzić i udostępniać te reportaże. Albo, czy p. Anna ma uczniów, którym może przekazać swoje doświadczenie. Na to ostatnie Anna Szymanek odpowiedziała tak: „Nikt nie interesuje się tym, aby  wykorzystać moje doświadczenie”.

Jako „stary” pracownik kultury wiem, że Gorzów ma wspaniałych ludzi, oddanych kulturze, tylko jakoś nikogo za bardzo to nie interesuje. I to jest przykre.

 „Reportaż – to gatunek literacki z pogranicza publicystyki, literatury faktu i literatury pięknej. Wykształcił się w drugiej połowie XIX wieku, co związane było w tym czasie z dynamicznym rozwojem prasy. Obejmuje utwory, które stanowią relację z określonych wydarzeń, a których naocznym świadkiem był autor. Reportaż powinien być obiektywny i rzetelny. Może zawierać cytaty i wypowiedzi świadków zdarzenia. Tematem reportażu może być wszystko, co przykuwa uwagę. Ważny jest problem i bohater” (Wikipedia).  O tym we wstępie spotkania mówiła Krystyna Kamińska.

Ewa Rutkowska

 

 

 

 

 

 

 

1,774 total views, 1 views today

ANDRZEJKI W FAN DANCE

DF555f5Kot5DF566

Relacja Marzanny Leszczyńskiej

Tegoroczny Wieczór Andrzejkowy w Fan Dance zaplanowany został z uszanowaniem tradycji.

Na parkiecie bawiło się przeszło 20 par. Tańczyliśmy nasze ukochane tańce standardowe i latynoamerykańskie do muzyki wybranej z dużym wyczuciem i smakiem przez naszego mistrza Grzegorza Deptę. Nawet jeśli się nie tańczy to można słuchać, słuchać i słuchać…  . Często tak jest, że kontuzja nie pozwala tańczyć, a jednak osoby przychodzą po to aby tu być, bo mają przyjemność. Tradycja?

Ano nie pozwala wróżyć mężatkom. Zabawy z woskiem zarezerwowane są dla panien, ponieważ takowych nie było w tegorocznym towarzystwie ( tych z odzysku też nie) zadowoliliśmy się losowaniem partnera do tańca, nie do życia. Wybuchł balon, w którym były karteczki z imionami uczestniczek wieczoru, a panowie łapali losy. Potem wystrzelił balon z imionami panów a panie podnosiły i łapały w locie swoje przeznaczenie do tańca. Wszyscy się szybko odnaleźli, choć towarzystwo się znało tylko w części, bo w dużej mierze było dla siebie nuworyszami. I tutaj zatańczyliśmy do piosenek wykonywanych przez Andrzejów – artystów: Andrzeja Zauchę, Andrzeja Rybińskiego i Andrzeja Rosiewicza.

„Czy czuje pani cza- czę? Czy cza czę pani zna? Ja pani wytłumaczę co znaczy cza cza cza”. Oj, można poczuć cza- czę zaśpiewaną z humorem właściwym dla A. Rosiewicza.

„Takie losowanie partnerów do tańca jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Bo gdybym tak podszedł do jakieś kobiety to żona mi potem powie: a dlaczego wybrałeś właśnie ją?” – zwierzył mi się w tańcu uczestnik wieczoru. Ano tak najlepiej gdyby wszystkie tancerki miały po 95 lat… .

Piliśmy tradycyjny napój kasztelański, który uczestnik wieczoru sam przygotował dla wszystkich czyli piwo z winem, miodem, rodzynkami, cukrem i z udziałem czerstwego chleba. Kto dziś pamięta o takich tradycjach? A już prawdziwym wygranym jest ten kto nosi imię Andrzej.  Pozostali panowie zazdroszczą mu imienia. Jeden Adam nawet usiłował skłamać, że ma na imię Andrzej. Ten to ma dobrze, bo tyle rzeczy jest wtedy dla niego. Jeden uczestnik wieczoru nawet westchnął: „  Co roku masz takie imieniny? I tylu gości?”…

Znanych jest tyle przysłów andrzejkowych. My postanowiliśmy się zabawić w ich układanie z głowy, bo wyszukać w internecie to przecież żadna sztuka. Powstały spontaniczne właściwe nam wierszyki, które odczytywaliśmy przez mikrofon cały wieczór.

Zaczęło się  nieśmiałym anonimem:

Wypijmy zdrowie Andrzeja”

A potem rozkręciło się, ruszyła wyobraźnia.

„Gdy w Andrzejki fandancujesz

zdrowia sobie nie popsujesz”

                                   Milczarczyk Krzysiu

„Kruszony, balony, androny

buciki, spineczki, wisiory-

bez tego nie będą udane

andrzejkowe wieczory”

                                    Wanda Milewska 

„Gdy Andrzej tańcuje

to rozum warjuje

dziewczyny szaleją

a chłopy durnieją”

                               Ela i Roman Janik

   „Kto Andrzejkowy wieczór

w klubie Fan Dance spędza,

będzie zawsze szczęśliwy

ominie go nędza”

                                   Adaś Gębala

   Andrzeju nasz dobrodzieju

    Raz zatańcz

    Ekscentrycznie

    Jeju

                                     Agusia, Adam, Gosia

 „Mamy listopad

z drzew liść opadł

W pochmurny czas

radość spotyka nas.

 U Grzegorza w klubie

grupą się spotykamy

o czymś miłym pogadamy

Andrzej kruszon leje

grupa już się śmieje.

W naszym klubie słońce świeci

tu muzyka świetna leci.

Grono bawi się wesoło,

gdyż przyjaciół mamy wkoło

Andrzejkowy nadszedł czas

przed zabawą żadna siła

nie powstrzyma nas.

                                    Halinka Henseler

   „Jeśli Marzanna spóźnienia

    Andrzeja przemilczy

   to cały rok turniejowymi

   wyjazdami obsypie”

                                    Marzanna Leszczyńska

 Niby wszystko było dla Andrzeja ale my przy tej pracy dobrze się bawiliśmy.

Potem była jeszcze praca plastyczna zespołowa – prezent dla solenizanta. Namalowano samochód marzeń i opracowano trasę podróży wymarzonej. Pomysłowi i życzliwi byli uczestnicy tegorocznych Andrzejek w Fan Dance. Uwzględniono roztargnienia Solenizanta, który dopiero co rozbił samochód i zaprojektowano czołg z ekranami solarnymi na dachu, gdyby skończyło się paliwo na autostradzie. Przydałaby się jeszcze przypominajka, że trzeba zapłacić jak się zatankowało, bo po co potem te problemy z policją o 30 złotych?

Trasa podróży marzeń to oś  Gorzów Wlkp. Barlinek za to przez Chiny, Miami Beach, Karpacz zawsze z drinkami z parasolką. Część uczestników próbowała zrobić teledysk do piosenki Hanny Banaszak „W moim magicznym domku”. No i wyszło, że magiczny domek to raczej domek uciech i schadzek”. Ale tacy już są tancerze: dowcipni, pomysłowi, po prostu umiejący się bawić, ale to dlatego, że taki jest Grzesiu Depta, taka jest Ania, taki jest klub tańca i tacy jesteśmy my. Brawo wszystkim!.

Marzanna Leszczyńska

 

 

2,136 total views, 1 views today

ROZSTRZYGNIĘTO KONKURS WOJEWODY LUBUSKIEGO „SPOŁECZNIK ROKU 2017”

Społeczni55

Foto Grzegorz Milewski

Gala konkursu odbyła się 27 listopada w teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim. Statuetki wręczali laureatom Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbieta Rafalska oraz wicewojewoda Lubuski Robert Paluch. Konkurs odbywał się w trzech kategoriach: Szczególne Osiągnięcia w Pomocy Społecznej, Wydarzenie Roku i Przyjaciel Roku.

Gorzowska wolontariuszka „Szlachetnej Paczki” Izabela Piwkowska została „Przyjacielem Roku”, nagrodzona została za aktywną, bezinteresowną pomoc i zachęcanie do  wolontariatu. Gorzowianka otrzymała też tytuł Społecznika Roku facebookowiczów. Jej działania przedstawione zostały w opracowaniu literackim  pt. „Jak pomaganie zmieniło moje życie?”.

Laureatka jest studentką Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim oraz koordynatorką „Szlachetnej Paczki” sześciu regionów w woj. lubuskim. Przed sześciu laty przeprowadziła się z rodzicami do Gorzowa Wielkopolskiego i tu kontynuuje pracę woluntarystyczną, którą rozpoczęła w Siedlisku koło Nowej Soli – miejscowości, w której wówczas mieszkała.

Celem Konkursu „Społecznik Roku” jest promowanie działań w pomocy społecznej, wspierania rodziny i pieczy zastępczej. Mottem przewodnim tegorocznej szesnastej już edycji konkursu było  „Życie”.

W kategorii: „Szczególne Osiągnięcia w Pomocy Społecznej” laureatami zostali: Barbara Daszuta – kier. działu pomocy środowiskowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zielonej Górze – za skuteczne pomaganie i inspirowanie innych do pomocy. Jej praca została zaprezentowana poprzez słuchowisko pt. „Basia, bez niej ani rusz!” oraz Marta Kowalczuk – starszy pracownik socjalny Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Żarach – za wiarę, zrozumienie i szansę dla najbardziej „pogubionego”, pokazano w opracowaniu literackim – „Żyję i pomagam żyć”.

W kategorii „Wydarzenie Roku” – Michał Rymaszewski i Michał Sucharek – fizjoterapeuta i nauczyciel w-f w Centrum Leczenia Dzieci i Młodzieży w Zaborze – za dawanie szansy chorym dzieciom na zmianę życia na lepsze. Prezentacja pomocy znalazła się w opracowaniu  literackim  pt. „Szpital w Zaborze dla dzieci i młodzieży – szansa na zmianę życia na lepsze” oraz Stowarzyszenie Hospicjum Św. Wincentego a’Paulo w Słubicach – za wolontariat, towarzyszenie drugiemu człowiekowi, działalność zaprezentowano w reportażu pt. „Żyję i pomagam żyć”.

Szlachetna Paczka w Gorzowie działa od wielu lat. W ubiegłorocznej edycji wolontariusze pomogli 76. rodzinom. W tym roku w skład drużyny wolontariuszy wchodzi 35 osób, które odwiedziły 117 rodzin. Większość z nich znalazła się, bądź znajdzie, w Bazie Rodzin.

Szlachetna Paczka, której inicjatorem jest ks. Jacek Stryczek – prezes Stow. „Wiosna”, jest  jednym z najbardziej rozpoznawalnych projektów społecznych w Polsce, oparta na pracy z darczyńcami i wolontariuszami. To oni pomagają rodzinom w potrzebie. Wolontariusze szukają rodzin i pracują z nimi. Darczyńcy przygotowują dedykowaną pomoc.

Wanda Milewska

1,601 total views, 1 views today

WYSTAWA WALDEMARA KUĆKI W GORZOWSKIEJ MAŁEJ GALERII

KU55ObSZmyFot

Fot. Grzegorz Milewski

„Opowiadania o mieście”, to tytuł wystawy legendarnego, gorzowskiego fotografika Waldemara Kućki, którą otwarto 24 listopada 2017 r. w Małęj Galerii Gorzowskiego Towarzystwa Fotograficznego przy ul. Chrobrego.

Wystawa oryginalnych fotografii przygotowana została ze zbiorów GTF, którego członkiem i współzałożycielem był Kućko, a także z prywatnej kolekcji udostępnionej przez żonę artysty Elżbietę Kućko.

Minutą ciszy, zwiedzający uczcili pamięć nieżyjącego reportażysty. Wystawę otworzył Marian Łazarski – prezes GTF, który przypomniał, że w Gorzowie jest ul. Kućki oraz pamiątkowa tablica na Starym Rynku. W Małej Galerii stanął fotel z pracowni artysty oraz jego aparat fotograficzny.

Łazarski powiedział, że artyzm Kućki objawia się w spojrzeniu na architekturę. Wiele prac artysty poświęconych jest m.in temu tematowi. Zwrócił także uwagę na jeden z reportaży, dotyczący twórczości gorzowskiego malarza Jana Korcza. Ubolewał, że z powodu braku miejsca nie można wyeksponować wszystkich prac artysty. Dlatego, Łazarski chciałby aby można było wznowić wydanie albumu z pracami Kućki, którego nakład dawno temu się wyczerpał.

Wystawy fotografii cieszą się w Gorzowie dużą popularnością, dziś uczestniczyła w niej m.in.  grupa fotograficzna Azyl- Art pod kierunkiem Krzysztofa Szmytkiewicza.

Waldemar Kućko był pierwszym powojennym kronikarzem Gorzowa Wielkopolskiego. Ur. się w 1932 r. w miejscowości Kality koło Wilna. Zm. 22 listopada 1981 r. w Gorzowie Wlkp.

W latach 50. ub. wieku  pracował w ZWCh Stilon, był także fotoreporterem gazety Stilon Gorzowski.  Potem od 1978 r. był  fotoreporterem gorzowskiego oddz. Gazety Zielonogórskiej następnie Gazety Lubuskiej. Współpracował z Ziemią Gorzowską. Należał do  Związku Polskich Artystów Fotografików.

2,196 total views, 1 views today

MUZYKA KULTUR-DAGADANA W FILHARMONII GORZOWSKIEJ NIE ODBĘDZIE SIĘ

fg

Urszula Śliwińska – rzecznik prasowy Filharmonii Gorzowskiej informuje:

„Jest nam niezwykle przykro poinformować, iż z powodu nagłej i ciężkiej choroby wokalistki zespołu Dagadana, Dany Vynnytskiej, sobotni /25. XI. 2017/ koncert zmuszeni jesteśmy przenieść na inny termin.

Koncert odbędzie się 9 czerwca 2018 roku. Ubolewamy tym bardziej, że widzimy jak licznie chcieli Państwo przybyć na występ zespołu.

Mamy nadzieję, że na koncercie Dagadana spotkamy się z Państwem w czerwcu. Tymczasem zapraszamy na inne koncerty w Filharmonii Gorzowskiej, zaś Pani Danie życzymy dużo siły i szybkiego powrotu do zdrowia”.

Zakupione przez Państwa bilety zachowują ważność do 9 czerwca 2018.

W przypadku pytań lub wątpliwości zachęcamy do kontaktu z kasą biletową pod

nr tel. 95 739 2708 lub 95 739 2712

 

1,630 total views, 2 views today

KWARTET SMYCZKOWY IM. HENRYKA MIKOŁAJA GÓRECKIEGO W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

 kwartet im.góreckiego12

Urszula Śliwińska rozmawia z członkami Kwartetu im. H.M. Góreckiego

Muzyka polska – współcześnie, ale z szacunkiem dla korzeni

24 listopada kolejny koncert kameralny w wykonaniu muzyków Filharmonii Gorzowskiej. Tym razem kwartet smyczkowy im. Henryka Mikołaja Góreckiego i polska muzyka współczesna.  Na koncert zapraszają członkowie kwartetu – Maciej Grygiel (skrzypce) oraz Piotr Więcław (wiolonczela).

Urszula Śliwińska: Przed nami ostatni w tym roku koncert kameralny. Tym razem będzie to polska muzyka współczesna, a więc cały wachlarz muzycznych doznań – od muzyki ludowej po jazz.

Maciej Grygiel: Tak, zagramy dwa kwartety smyczkowe dwóch kompozytorów polskich. Zbigniewa Bargielskiego kwartet nr 5 i Grażyny Bacewicz kwartet nr 4. Oba te utwory dość mocno nawiązują do muzyki folklorystycznej, zwłaszcza polskiej muzyki góralskiej. Szczególnie wyraźnie słychać te inspiracje w kwartecie p. Bacewicz. W kwartecie Bargielskiego z kolei znajdziemy wiele różnych nurtów muzycznych, począwszy od nawiązań do muzyki ludowej, przez jazz, tango, aż po typową muzykę współczesną.

Czy ta różnorodność i nawiązania do folkloru są wymagające dla muzyków, którzy na co dzień grają w orkiestrze?

Piotr Więcław: Nie, jest to raczej ciekawe wyzwanie. Poza tym w tych kwartetach muzyka opisana jest w sposób bardzo profesjonalny, dlatego nawet muzyk grający bardzo klasycznie byłby w stanie wykonać je prawidłowo. Niemniej na pewno są to utwory wymagające, zwłaszcza kwartet Bacewicz, który napisany jest bardzo klasycznie i wyraźnie słychać w nim wszystkie muzyczne niuanse. Z kolei w kwartecie Bargielskiego można pozwolić sobie na odrobinę dowolności i interpretacji.

Cykl koncertów kameralnych w Filharmonii Gorzowskiej ma na celu m.in. pokazanie osobowości, talentu naszych muzyków. Macie dowolność, jeśli chodzi o repertuar. Czym kierowaliście się planując najbliższy koncert? Wiem, że inspiracje ludową muzyką góralską nie są przypadkowe.

MG: Ja osobiście wykonywałem już ten kwartet, miałem taką przyjemność podczas Festiwalu „Laboratorium muzyki współczesnej” w Białymstoku. Miałem też zaszczyt przed dziesięcioma laty poznać osobiście Zbigniewa Bargielskiego. Zrobił na mnie duże wrażenie jako wspaniały człowiek i muzyk. Obecnie jest uznanym profesorem na uczelni w Wiedniu.  Nie ukrywam, że miało to wpływ na wybór repertuaru. Z kolei kompozycja Bacewicz to bodaj najbardziej znany współczesny polski kwartet. Już w 1951 roku otrzymał nagrodę na konkursie we Francji, więc jest to bardzo uznany i utytułowany utwór. Został napisany na zamówienie kompozytorów polskich i wykonany po raz pierwszy  w Polsce w Krakowie na inauguracji Państwowego Wydawnictwa Muzycznego. Jest mi też szczególnie bliski, ponieważ mam pochodzenie i korzenie góralskie.

Kwartet im. Góreckiego powstał przed siedmioma laty, a więc wtedy gdy pojawiliście się w Gorzowie.

Czy muzyka współczesna jest wymagająca?

PW: Na pewno wymaga pewnego skupienia, jeśli chcemy w pełni dostrzec i docenić walory estetyczne tej muzyki. Niemniej, jest to muzyka nawiązująca do polskich korzeni, przede wszystkim tańców. Kwartet Bargielskiego składa się z aż dziewięciu części jest naszpikowany tańcem, krokami, podskokami. Jestem przekonany, że są to brzmienia, które spodobają się naszym słuchaczom.

 

 

1,836 total views, 1 views today

W OBRONIE POEZJI

O krytykach współczesnej wulgarnej ulicznej poezji

Łucja Fice

Dosyć mam już parszywego znawstwa krytyków, wulgarnej  Poezji. Na pewnym spotkaniu z młodą poetką przeczytano również recenzje o jej poezji. Zostałam zwalona z nóg. To muszą pisać  wypruci z talentu podglądacze  sztuki. Dlaczego to robią? – może  nie mogą sobie wyobrazić kogoś lepszego od nich samych. Pisząc recenzje automatycznie stają się literatami. Wychwalają więc młodych poetów i w ten sposób hołdują obłudzie.

Poezja umiera. Za to krytycy mają się dobrze w ciele śmierdzącej od przekleństw i ulicznej mowy poezji, a autorzy tej poezji,  świńsko uśmiechnięci wałęsają się  między stwarzanymi „dziełami”.  Wulgarna Poezja Młodych i  składany jej hołd w postaci wspaniałych recenzji  to draństwo, bo tworzy się papierowe pozytywne typki, które nie mają w sobie optymizmu, a złość o frustrację podkreślają przekleństwami. „Łucja, przecież poezja musi być blisko życia” – dudnią słowa buciorami energii wypowiadane przez obrończynię tejże sztuki, a osobę, która sama posługuje się pięknym językiem. Więc co? Fałsz, obłuda? Gdzie czyste myśli, te co płyną z serca. Czyżbym obracała się w gronie kłamców? Gdzie  myśli  co płoną blue  electrique?

Świat młodych, piszących poezję  dzielę dziś na dwie grupy. Ja odnoszę swoją krytykę  do tej wulgarnej grupy. I co?  Mam się kłaniać przed tą ohydą, co ogłupiała, spuszczona ze smyczy słów? Mam korzystać z tej nowej w naszych czasach wykolejonej biblioteki? To dla mnie jakieś nowe plemię poetów,  pół bydlęta.  Z nich łatwo by zrobić świetliki, te co błąkają się po slumsach ducha.  O nich coś powiedzieć może tylko psychiatra, czy psycholog. Teraz to wszystko scałkuję, zróżniczkuję, pomnożę i zapytam:  CZY W PRAWDZIWEJ POEZJI NIE MA JUŻ NIC DO ZROBIENIA? Ależ jest. To ta druga grupa, która  rozumie czym jest SŁOWO, bo w ich mózgach  piękne Igrzyska komórek. Prawdziwy poeta, to nie młynek, co  przemieli wszystkie słowa.

Łucja Fice  czerwiec 2017 r. – żaden autorytet.

 

1,646 total views, 1 views today