TŁUMY NA ARCHEOLOGICZNEJ WYSTAWIE W GORZOWSKIM „SPICHLERZU”

20221208_1219291.20221208_124040Krzyżyk i obrączka20221208_123112archreolog-0404220221208_125307ZYS KAMKS. Kobus20221208_13023420221208_123202

Tłumy gorzowian przybyły 8 grudnia po wiedzę o miejskich wykopaliskach, o których mówili archeolog Stanisław Sinkowski i muzealnicy.

– Na wystawie pod nazwą „ Kolejny wiek z archeologią. Badania archeologiczne w XXI wieku na terenie Gorzowa Wielkopolskiego” są tylko wybrane epizody z dziejów miasta bo nie wszystko jest materiałem ekspozycyjnym – powiedział Stanisław Sinkowski.

Zwiedzający oglądali znaleziska umieszczone w szklanych gablotach, natomiast o odkopanych grobach, cmentarzyskach czy pozostałościach kuźni obok kościoła – obecnie katedry – dowiadywali się od archeologów i dzięki folderom ze zdjęciami i opisami, wydanym z okazji nowej ekspozycji muzealnej.

Stanisław Sinkowski przypomniał, że obok obecnej katedry archeolodzy natrafili na pozostałości kuźni, co świadczyłoby o początkach budowy tej świątyni. Jest więc to nowy przyczynek do ustalania daty powstania kościoła. Przyjmuje się, że zaczęto go budować po 1260 r. – powiedział kurator wystawy i szef gorzowskich archeologów.

– Ta wystawa to taka podróż w czasie po miejskich inwestycjach – mówiła Ewa Pawlak – dyr. Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta, którego oddziałem jest „Spichlerz”.  Dyr. przypomniała o wykopalisku – piwnicy pełnej talerzy, na jednym z nich od spodu namalowana była swastyka. Ten talerz znalazł się na wystawie. Dyr. Pawlak powiedziała także o wykopaliskach towarzyszących rozbudowie Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych – tam odnaleziono cmentarzysko sprzed prawie dwóch tys. lat.

W wystawienniczych gablotach znalazły się m.in.: Krzyżyk prawosławny z cmentarza z okresu wojen napoleońskich, złota obrączka z 1756 r. , złoty wisiorek z przełomu I i II w. , guzik napoleoński, okucia i zamknięcia ksiąg z XVII i XVIII w. , talerze porcelanowe i duży zbiór monet a także detal architektoniczny z przełomu XX i XXI wieku.

– Samych skorup jest ponad 100 tys. a na wystawie są tylko wybrane epizody z dziejów miasta bo nie wszystko jest materiałem ekspozycyjnym. Można się zachwycać na wystawie skorupą wielkości paznokcia ale tak naprawdę przeciętnemu oglądającemu nie przynosi to takich emocji jak archeologom – powiedział kurator wystawy.

Stanisław Sinkowski wyjaśnił, że krzyżyk prawosławny znaleziony został na cmentarzu z czasów wojen napoleońskich w okolicach Białego Kościółka – Nie wiemy dokładnie czy na tym cmentarzu pochowani byli żołnierze francuscy czy też żołnierze carscy, którzy także zginęli w czasie tych wojen napoleońskich. Na tym terenie cmentarz był na pocz. XIX w.  – stwierdził archeolog.

Natomiast w muzealnym folderze można przeczytać m.in.: „Na ulicach Warszawskiej i Teatralnej znaleziono groby ciałopalne. Były to pochówki z epoki brązu. W trakcie badań wykopaliskowych towarzyszących rozbudowie Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych natrafiono na cmentarzysko birytualne /pochówki szkieletowe i ciałopalne/ istniejące tu w okresie wpływów rzymskich na przełomie I i II w.  Jest to jedna z  nielicznych nekropolii kultury wielbarskiej dotychczas odkrytych na terenie Środkowego Nadodrza i Dolnej Warty”.

Dalej napisano: „W trakcie badań w 2021 r. przy ul. Szkolnej wyeksponowano 10 grobów szkieletowych  oraz 36 ciałopalnych, w tym jeden popielnicowy. Zmarłych wyposażono w ozdoby, biżuterię,   naczynia miniaturowe i przedmioty codziennego użytku, a nawet w szkatułkę. Wcześniej na ul. Warszawskiej bo w 2018 r. znaleziono grób ciałopalny z początków wpływów rzymskich”.

Wystawa jest objęta honorowym patronatem Prezydenta Miasta Gorzowa Wielkopolskiego Jacka Wójcickiego, Marszałek Województwa Lubuskiego Elżbiety Anny Polak oraz Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków dr Barbary Bielinis-Kopeć. Zadanie zostało sfinansowane z budżetu miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

Ekspozycja będzie czynna do 19 marca 2023 r.

Budynek w którym znajduje się muzeum „Spichlerz” przy ul. Fabrycznej w Gorzowie Wielkopolskim w następnym roku obchodzić będzie rocznicę 300. lat istnienia.

Także w KAI: https://kair.ekai.pl/depesza/627382/show

 

590 total views, 1 views today

FANTASTYCZNY PIOTRUŚ PAN W GORZOWSKIEJ FILHARMONII

IMG_8131IMG_8104(1)piotrus--2IMG_8098IMG_8109

Gorzowska Filharmonia wystawia właśnie musical „Piotruś Pan” z muzyką Szymona Godziemby-Trytka do libretta Małgorzaty Szwajlik. W pogodny nastrój jeszcze przed rozpoczęciem przedstawienia może wprowadzić widok dzieci z opiekunami wypełniających widownię do ostatniego miejsca. Towarzyszy temu charakterystyczny tylko dla tej grupy wiekowej gwar niczym brzęczenie pszczół w ulu. Po czym szmer milknie a rozpoczyna się spektakl.

Scenę wypełniają różnorakie, barwne, bajkowe postacie, w których wcieliły się całkiem małe i trochę większe dzieci aż do dorosłego i groźnego kapitana Haka (Łukasz Przykłocki) i pani Darling (Kamila Pietrzak-Polakiewicz). Wszyscy znakomici. Tańczą, śpiewają, dają popis zwinności w przeróżnych akrobacjach i sztuczkach choreograficznych, w takt muzyki oraz świateł wyczarowujących coraz to nowe sceny.

Budzą uznanie i zachwycają zarówno zdolności wokalne jak i sprawność fizyczna młodych artystów, jako że spektakl trwa bez przerwy ok. 80 minut. Wykonawców uroczego przedstawienia nagradzają na koniec długie brawa rozbawionej widowni.

Musical dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Tekst i foto Helena Tobiasz

 

Szymon Godziemba-Trytek 

Musical Piotruś Pan

Libretto: Małgorzata Szwajlik

 

Twórcy i realizatorzy:

Natalia Babińska/reżyser

Agnieszka Krawczyk-Oziewicz/choreografia, ruch sceniczny

Joanna Sapkowska/scenografia, kostiumy

Zachariasz Jędrzejczyk, Joanna Sapkowska /projekcje

Andrzej Czajkowski, Kaja Czajkowska /charakteryzacje

Alina Janowska /wykonanie kostiumów

Iwona Goździk/koordynator projektu

Beata Gramza /przygotowanie wokalne solistów

Kamila Pietrzak-Polakiewicz/przygotowanie aktorskie solistów

Iwona Goździk /przygotowanie wokalne chórzystów

Magdalena Bańkowska-Moskwa, Michał Grabowski  akompaniatorzy

Wykonawcy:

Karol Kawnik; Hanna Wąchalska/Piotruś Pan

Urszula Malinowska; Hanna Dzieniewicz/Wanda

Kamila Pietrzak-Polakiewicz/dorosła Wanda, pani Darling

Łukasz Przykłockikapitan Hak, pan Darling

Jagoda Rusek /Dzwonka

Zuzanna Krawczyk; Julia Leśniewska/Cień Piotrusia

Bartłomiej Pieńczykowski; Jan Wasij/brat Wandy

Tymoteusz Balcerzak; Wojciech Wiernicki /brat Wandy

Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej: Kazimierz Dąbrowski /dyrygent

Chór

Dominika Baran, Michelle Bednarowska, Zofia Busler, Hanna Chmurzyńska, Laura Drobik, Hanna Góra, Zofia Grabarczyk, Adam Horyd, Diana Horoian, Magdalena Janikowska, Milena Kupczyńska, Aleksandra Kurczyna, Anita Lehmann, Hanna Maria Malanowska, Zofia Materna, Aleksandra Michalak, Barbara Michalik, Oliwia Piętek, Patryk Piętek, Joanna Przybylska, Pola Rystwej, Natalia Rzepecka, Lena Rzepka, Nadia Schindler, Ewa Szeligowska, Julita Tarnawska, Alicja Tomczyszyn, Julia Tomczyszyn, Laura Turek, Alicja Maria Wawszczyk, Zofia Ziatyk

Dzieci Śmieci: Maja Dubaj, Amelia Kożuszek, Natalia Ostapczuk, Tomasz Puka, Nadia Żebrowska

Tancerze

Piraci /Jaszczur: Emilia Kantarek, Aleksander Kępiński, Alicja Kuchta, Jakub Szwechłowicz

Syreny: Roksana Czerniec, Julia Możejko, Alicja Szontag

Wróżki: Kinga Plust, Alicja Świerzko, Alicja Ważowska, Oliwia Trembo

Dzikusy: Alicja Baryła, Julia Berdowska, Iga Czechowicz, Hanna Chmiel, Marcelina Korejwo, Martyna Kostrzewska, Pola Piórkowska, Jagoda Zarzecka, Katarzyna Żylińska

Chmury: Lena Chojnacka, Małgorzata Kuźbińska, Nadia Lalik, Michalina Olejniczak, Julia Pedo, Iga Piotrowska, Karolina Pokładowska, Hanna Wiernicka.

 

 

 

522 total views, no views today

JAN NOWICKI NIE ŻYJE. GORZOWSKIE WSPOMNIENIE Z KLUBU POD FILARAMI.

NOWICKINowicki Jan Filary 014

Jan Nowicki – wybitny aktor filmowy i teatralny nie żyje, miał 83 lata. Zmarł 7. grudnia 2022 roku.

Jan Nowicki wystąpił 7. marca 2013 roku w gorzowskim Jazz Klubie „Pod Filarami”ze spektaklem słowno-muzycznym poświęconym Janowi Pawłowi II.

Tak to opisałam: Wanda Milewska

W gorzowskim jazz klubie o Janie Pawle II

08 marca 2013 | 14:41 | wm Ⓒ Ⓟ

W Jazz Klubie „Pod Filarami” w Gorzowie Wielkopolskim 7 marca wystąpił Jan Nowicki ze spektaklem słowno-muzycznym poświęconym Janowi Pawłowi II pt. „Co może jeden człowiek”. Inscenizacja powstała w ubiegłym roku z okazji obchodów 7. rocznicy śmierci papieża-Polaka. W wieczornym spotkaniu licznie uczestniczyła szkolna młodzież.

Jan Nowicki na tle dużego portretu papieża recytował poezję Jana Pawła II, , ks. Jana Twardowskiego, Bolesława Leśmiana, Jacka Kaczmarskiego, Czesława Miłosza, a także swojego autorstwa. Nowicki w rozmowie z KAI wyznał, że nie zna autora portretu, ale uważa, że jest to wyjątkowy obraz o wspaniałej mocy, ukazujący „wyjątkową papieską polskość”. Ten obraz zauważony przez aktora na bramie kościoła św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie wędruje ze spektaklem po kraju już od roku.

„Co może jeden człowiek” to rodzaj spektaklu teatralnego poetycko-muzycznego opracowanego i wyreżyserowanego przez Jana Nowickiego w hołdzie Janowi Pawłowi II. Składa się na niego muzyka Cezarego Chmiela, Marka Stryszowskiego i Jacka Kaczmarskiego.

Treść spektaklu ułożona jest w chronologiczny sposób z przywołaniem najważniejszych dat z życia Jana Pawła II, od narodzin, przez konklawe, zamach na jego życie, odwiedziny niedoszłego mordercy w więzieniu, poprzez wędrówki górskie, spotkania z młodzieżą, refleksje i nauczania aż do śmierci. Inscenizację kończy „Barka”.

Ks. Andrzej Materyński z parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego, który uczestniczył w spotkaniu „Pod Filarami” powiedział, że była to „doskonała lekcja dla młodych ludzi, przypominająca życie i nauczanie papieża oraz wskazująca na elementy chrześcijaństwa i polskości w niej zawarte”. Ks. Materyński, który jest także katechetą, wykorzystuje w pracy dydaktycznej z młodzieżą wszelkie zdarzenia życia codziennego, wprowadzając ją w chrześcijańskie działania poprzez angażowanie młodych np. w wolontariat w placówkach terapeutycznych dla osób niepełnosprawnych.

Gorzowski Jazz Club „Pod Filarami” działa od 1980 r. jest znany szerokiej publiczności nie tylko w Polsce ale również za granicą. W piwnicy jazzowego klubu występują światowe gwiazdy jazzu. Tutaj także odbywają się spotkania kulturalne organizowane przez diecezjalną Caritas: spotkania wigilijne czy zakończenie projektów dla osób niepełnosprawnych. Tam działa Mała Akademii Jazzu.

Info z KAI:   https://www.ekai.pl/w-gorzowskim-jazz-klubie-o-janie-pawle-ii/

435 total views, 1 views today

NAGRODA KULTURALNA MARSZAŁKA LUBUSKIEGO I ZŁOTY DUKAT. KONFERENCJA W TEATRZE OSTERWY.

20221207_11045520221207_11085420221207_110341TE

W pięknym wnętrzu teatralnym odbył się briefing prasowy. Dyr. Jan Tomaszewicz i Ewa Kunicka poinformowali o planowanej uroczystości wręczenia nagród „Złoty Dukat Lubuski” i Nagrody Kulturalnej Marszałka Województwa Lubuskiego. Jest to już XIV edycja honorowania ludzi kultury.

Gala rozpocznie się 9 grudnia o godz. 17. Po uroczystości wręczenia nagród odbędzie się spektakl „Po prostu miłość” – stworzony z fragmentów trzech spektakli, na który, dyrektor teatru zaprasza mieszkańców Gorzowa.

Dyr Jan Tomaszewicz wyjaśnił, że Nagrodę Kulturalną Marszałka stanowi kwota 10 tys. zł oraz statuetka i dyplom.  Natomiast osoby uhonorowane Złotym Dukatem otrzymają  statuetkę i dyplom.  Dorobek nagrodzonych ocenia kapituła, która bierze pod uwagę dorobek ale także czas pracy w działalności artystycznej i kulturalnej.

Kapituła wybrała trzy osoby spośród 9. nominowanych do Nagrody Kulturalnej Marszałka Województwa Lubuskiego. Także trzy osoby spośród 5. nominowanych otrzymają „Złoty Dukat”.

Ewa Kunicka przypomniała, że jeżeli ktoś z mieszkańców będzie chciał w tej uroczystości uczestniczyć  a potem w formie koncertowej spektaklu „Po prostu miłość” to jest zaproszony.  Oczywiście wstęp bezpłatny.

453 total views, no views today

WSPOMNIENIE O DZIAŁALNOŚCI STANISŁAWA ŻYTKOWSKIEGO NA RZECZ TOW. POMOCY IM. ŚW. BRATA ALBERTA

BRATIMG_8066IMG_8114

WSPOMNIENIE O DZIAŁALNOŚCI STANISŁAWA ŻYTKOWSKIEGO NA RZECZ KOŁA GORZOWSKIEGO TOWARZYSTWA POMOCY IM. ŚW. BRATA ALBERTA

Przedświąteczna zbiórka na potrzeby Domu im. Świętego Brata Alberta w Gorzowie Wlkp. zainicjowana przed laty przez Stanisława Żytkowskiego.

Jak co roku na ulicach naszego miasta spotykamy młodzież – „Zielonych Mikołajów” zbierających pieniądze na potrzeby Domu im. Św. Brata Alberta czyli ludzi w kryzysie bezdomności.

Zbiórkę tę zainicjował przed laty Stanisław Żytkowski, którego niedawno pożegnaliśmy na cmentarzu.

Poniżej zamieszczamy obszerniejsze wspomnienie o Jego działalności na rzecz Koła Gorzowskiego Towarzystwa Pomocy im. Świętego Brata Alberta.

Stanisław Żytowski – nasz Prezes.

„Program Solidarności zakładał budowanie społeczeństwa obywatelskiego, niezależnie od państwa organizacje miały być podstawową tkanką tego społeczeństwa, więc mój akces do Towarzystwa był oczywisty. Przypominam, że Towarzystwo powstało w 1981 roku, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego, korzystając z okresu „karnawału Solidarności” i w 1987 roku było bodajże jedyną legalnie działającą organizacją społeczną rzeczywiście niezależną od władz. Zrozumienie istoty bezdomności miało dojść do mnie znacznie później.”

Tak wypowiedział się Stanisław w roku 2012. Przyłączając się do Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta miał za sobą internowanie, więzienie i „wilczy bilet” skazujący go na bezrobocie. Równocześnie otrzymał czas na poznanie problemu bezdomności. Do podjętej pracy społecznej był należycie uzbrojony dzięki wykształceniu (dużej wiedzy prawniczej), niewyczerpanej jeszcze energii życiowej i optymizmowi. I tak Żytowski w roku 1987 przyłącza się do grupy założycieli Koła Gorzowskiego. Wraz z innymi członkami Koła podejmuje najważniejsze wówczas zadanie – starania o lokal dla Towarzystwa: dla osób w kryzysie bezdomności, dla adresu do przesyłania darów itp. Zabiegi takie trwały już od pewnego czasu, ale napotykały na niezrozumienie władz miasta, które odpowiadały niezmiennie, że w Gorzowie bezdomnych nie ma. Problem rozwiązaliśmy kiedy upatrzyliśmy sobie wolnostojący dom przy ulicy Jerzego 23 i mogliśmy się zwrócić o przydzielenie go. Niespodziewanie okazało się, że decyzja zależy od Zdzisława Szastały, który był moim uczniem i kolegą ze studiów Staszka. Wszelkie trudności znikły.

Potem Żytkowski zajmował się niezakończoną działalnością polityczną. W 1995 roku został wiceprezesem naszego Koła. Powodów nie pamiętam, ale był już zauważony przez Zarząd Główny. Zarówno naszemu Kołu jak i Zarządowi Głównemu we Wrocławiu bardzo wówczas był potrzebny prawnik. Wszystko było tworzone z miłości do człowieka, lecz  musiało być też odpowiednio prowadzone od strony prawnej i urzędowej. W tym czasie, kiedy był wiceprezesem Koła, nadał mu wyraźny kształt prawny. Wszelkiego rodzaju kontrole, a tych kontroli było dużo, kończyły się dla nas korzystnie bo wszystko było dzięki Staszkowi prowadzone od strony prawnej tak jak powinno.

1 października 1999 roku Żytkowski został prezesem naszego Koła. Był w kolejności prezesem trzecim. Pierwszym był ksiądz, który nie miał żadnego rozeznania prawnego, działał na zasadzie czułości serca i tym nas inspirował. Potem była Teresa Klimek, która też miała już swoje udziały w obszarach obywatelskich. A on był trzeci.  1 października 1999 roku skazał się na dożywocie, bo prawie do odejścia w lepsze światy. Był w Zarządzie, kiedy skończył swój urząd prezesa, i wspierał Piotra Kuśmidera – nowego prezesa, pełniąc funkcję jego zastępcy. Już w chorobie towarzyszył Piotrowi w ważnej rozmowie z Prezydentem Miasta w sprawie problemu bezdomnych kobiet.

Kiedy rozpoczynał prezesurę, Koło miało nakreślony plan działania. Była to kontynuacja, nie rewolucja. Była taka atmosfera, że jakoś dogadywaliśmy się w zarządzie, nie było większych sporów mimo różnicy poglądów. Niewątpliwą zasługą naszego prezesa Stanisława Żytkowskiego, było to, że udawało nam się wszystkie różnice zdań sprowadzić do sensownego konsensusu. Prezes pośród swoich cech charakteru i swoich uroków osobistych miał też taką cechę ugodowości, doprowadzenia do ugody i do jakiegoś wspólnego wniosku.

Priorytety były dwa: przywrócenie używalności domowi, który otrzymaliśmy, i zajęcie się napływającymi mieszkańcami.

Pierwsza siedziba wymagała dużego nakładu pracy fizycznej. Dom był bardzo zaniedbany. Nie mieliśmy wiele, trochę darów i ręce do pracy. W tym okresie duży wkład w prace fizyczne miała grupa wywodząca się z harcerstwa. Pomagali nam i pracowali również inni ludzie, pomagały firmy, ktoś coś tam reperował, ktoś okna wprawił, więc własnymi siłami to wszystko powstawało.

Później pojawił się dom lepszy, ale i tak trzeba było przeprowadzać remonty. Mogła tam już być noclegownia i jakaś przystań życiowa. Trzeba było ten nasz lokal ulepszać, rozbudowywać, a żadnych dotacji nie mieliśmy. Jednym z ważnych zadań Prezesa było rozszerzanie grona przyjaciół, darczyńców i sprzymierzeńców. Sporo zabiegów wymagało przekonywanie sąsiadów, którzy patrzyli na nas z lękiem i uprzedzeniem. Postrzegano bezdomnych jako ludzi, którzy sami swój los wybrali, zawinili. Z taką opinią trzeba było walczyć. Tak walczyła poprzednia Prezeska i tak musiał walczyć Żytkowski, tak było na początku.

Żytkowski to człowiek bardzo pracowity i pomysłowy, ruchliwy, dynamiczny więc miał też swoje własne pomysły, które przedstawiał Zarządowi i po głębszych analizach przechodziły lub nie. Wszystkie one miały służyć rozwojowi Koła i miały służyć równocześnie resocjalizacji naszych mieszkańców. Chodziło o to by tych ludzi wydobyć z ich marginalnego bytu w społeczeństwie, żeby oni uwierzyli w siebie. Znajdowaliśmy społeczną pomoc lekarzy i psychologów i jakoś nam się to udawało chociaż był to proces powolny.

Prezes dużą część swojej pracy postawił na osobiste kontakty z mieszkańcami. Taka ciekawostka, jeszcze za czasów Klimkowej rozważaliśmy, jak mamy mówić o ludziach, z którymi pracujemy: mieszkańcy, pensjonariusze, podopieczni… Stanęło na tym, że mówiliśmy o nich po prostu „panowie” i co ciekawe – przetrwało to do dzisiaj.

Do schroniska przychodził często. Takie były potrzeby. Jak pojawiał się, to mieszkańcy wychodzili mu na przeciw. Chcieli się z nim przywitać a on wszystkim podawał rękę i zamieniał kilka zdań. Witał się nie tylko z mieszkańcami ale również szedł do psów, które także znalazły tu swój dom. Gadał do nich, a one merdały ogonami. Oczywiście to były też psy bezdomne.

W ramach resocjalizacji pojawiły się w Schronisku urządzenia sportowe oraz różne rozgrywki: mistrzostwa w piłkę nożną, spływy kajakowe, siłownia. Współgrało to z osobistymi zainteresowaniami Prezesa. Tak samo z jego osobistych zainteresowań wyrosły wspólne śpiewania. Coraz częściej takie spotkania się odbywały i oprócz kolędowania mieliśmy spotkania na ogrodach, jakieś imieniny, dzień patrona, występy chórku z Zawarcia. To ożywiło kontakt ze środowiskiem, bowiem przychodzili nowi ludzie, często z dziećmi, zobaczyć co u nas się dzieje.

Rozwój życia w Domu Brata Alberta sprzyjał umacnianiu się autorytetu Prezesa. Rósł również jego autorytet na zewnątrz, bo był coraz częściej zapraszany do Zarządu Głównego, gdzie pełnił różne funkcje. Był też zapraszany przez inne Koła jako doradca. To wszystko wynikało z tego, że nie tylko my, ale i ludzie z zewnątrz darzyli go zaufaniem i szacunkiem.

Pan Żytkowski miał rodzinę, żonę, synów, potem przyszły także wnuki, więc święta chrześcijańskie były w tym domu obchodzone regularnie i przy dużym zgromadzeniu rodzinnym. A jednak zawsze znajdował czas by uczestniczyć również w spotkaniach świątecznych w Schronisku. Powoli zaczął przyprowadzać synów na te uroczystości, jakichś przyjaciół. Pracownicy przyprowadzali swoich domowników i tworzyła się taka szersza wspólnota.

Te kontakty sprzyjały dobrej atmosferze w ogóle między ludźmi, ale też i jakiejś resocjalizacji ludzi z marginesu. Różne pomysły miał Prezes i był bardzo konsekwentny w ich realizacji. To też podnosiło jego autorytet. Nie było tak, że coś postanowił i na drugim zebraniu już się o tym nie wspominało. Jeżeli był jakiś pomysł,  to Prezes do tego czasu do niego wracał i „marudził”, dopóki to nie zostało wykonane. Najlepszy dowód, że dosyć wcześnie zaczęliśmy organizować Dni Kultury z Bratem Albertem. Początkowo one były bogatsze, bo to było świeże i ludzie nas obserwowali. Były konkursy: literackie i fotograficzne, jakieś występy, spotkania, ciekawe filmy; i młodzież szkolna przychodziła. Ale to powoli gasło, bo życie wymaga ciągle czegoś nowego i pamiętam, jak namawialiśmy Prezesa, żeby już z tego zrezygnować. Nie pozwolił na to. Podobnie było z kwestami ulicznymi. Był konsekwentny i jak się już do czegoś przywiązał, to potrafił naciskać, przynajmniej w sferze werbalnej.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje jego upór w przejęciu dawnej izby wytrzeźwień i zmianie tej niesławnej instytucji w miejsce schronienia dla osób pod wpływem alkoholu. Bezprawne miejsce zatrzymań przez policję zamienił w tanią noclegownię i ogrzewalnię dla każdego.

Warto powiedzieć jeszcze, jak nami zarządzał prezes Stanisław Żytkowski. Niełatwa to była sprawa. Przyznam się, że na początku obserwowałam go w zdumieniu. Pracowałam na kierowniczych stanowiskach w szkole, dobrze pamiętam, jak ja tą szkołą zarządzałam. Miałam taki kolegialny zespół, z posiedzeń którego spisywano protokół i na kolejnym zebraniu następowało publiczne rozliczenie z wykonania zadań. Traktowałam to jako podstawowe narzędzie kierowania. U Żytkowskiego tego nie było. Nie rozliczano nas w żaden sposób publicznie. A mimo to wszystko się układało i działało. Wyjątkowo zdarzało się, żeby coś nie zostało wykonane. Ale żadnych publicznych rozliczeń nie było. Szczęśliwie udało mi się powstrzymać od wypowiedzi publicznej, że coś mi się tutaj nie podoba. Po długiej obserwacji doszłam do wniosku, że inna jest metoda zarządzania takim zbiorowiskiem, w którym ludzie coś robią za pieniądze, a inna musi być metoda zarządzania grupą wolontariuszy. Tych którzy tu przyszli z dobroci, potrzeby serca i właściwie kontrolują sami siebie.

Stanisław Żytkowski miał dużo specyficznego uroku osobistego. Jak się on objawiał? Wyraz jego twarzy, wyraz oczu, spojrzenie na człowieka. Zawsze miał twarz uśmiechniętą, pogodną i tak ułożoną jak gdyby był ciekaw tego człowieka, z którym rozmawia. Nie mogę powiedzieć czy to było wypracowane, czy to było dane mu od natury, ale właśnie tak na wszystkich spoglądał i tym nas pokonywał. Nawet wtedy kiedy nie chcieliśmy przystać na jego pomysły. Jego przyjazna, przychylna twarz, nawet zaciekawiona naszym jakimś protestem czy inną koncepcją. Ona nas rozbrajała.

Smutno, że Prezesa już z nami nie ma. Ale On tak naprawdę nie odszedł. Będziemy go wspominać, będziemy się odwoływać do jego etyki, do jego pomysłów, do jego rzetelności, sumienności. Będzie z nami przez długie, długie lata.

Weronika Kurjanowicz

Foto: Helena Tobiasz

562 total views, 1 views today

GORZOWSKA BIBLIOTEKA PEDAGOGICZNA OBCHODZIŁA JUBILEUSZ 70-LECIA

 1. Kier. B. Tymszan24.6.Bibloteka pedagog-040123. H. CiepielaKier. Barbara Tymszan20221206_104820720221205_1134455.20221205_104637

TABB

 Foto: Grzegorz Milewski

W pięknych wnętrzach zabytkowej kamienicy, w której znajduje się Biblioteka Pedagogiczna Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego  przy ul. Łokietka  w Gorzowie Wlkp. 6 grudnia odbyły się oficjalne uroczystości jubileuszowe.

Wśród zaproszonych gości byli między innymi: Lubuska kurator oświaty Ewa Rawa, wiceprezydent Gorzowa Małgorzata Domagała, poseł Krystyna Sibińska, senator Władysław Komarnicki, rektor AJP prof. Elżbieta Skorupska-Raczyńska, Marzena Szafińska-Chadała, dyrektor PBW w Zielonej Górze,  przedstawiciele gorzowskich biblioteki zaprzyjaźnionych instytucji.

Uroczystość otworzyła kierownik biblioteki Barbara Tymszan.  Historię gorzowskiej książnicy pedagogicznej w bajkowy sposób przedstawiła bibliotekarka Anna Giniewska. Długoletni były dyr. WOM  Jerzy Kaliszan w anegdotyczny sposób przypomniał początki instytucji, która otrzymała swoją siedzibę w miejscu gdzie obecnie się znajduje., a którą obecnie kieruje Radosław Wróblewski.

Z okazji jubileuszu przygotowane zostały cztery wystawy rozmieszczone na różnych poziomach budynku: „Biblioteka w stylu retro” ze strojami projektantki Natalii Ślizowskiej i fotografiami Michała Rybczyńskiego wykonanymi w stylowych wnętrzach książnicy.

Karin Wolff zakochana w polskiej kulturze” – z pamiątkami po wybitnej tłumaczce, „Magia czytania” z pracami plastycznymi uczniów Szkoły Podstawowej nr 15 i „Historia Biblioteki” z archiwalnymi dokumentami i zdjęciami.

Z okazji jubileuszu biblioteki wydana została książka „Karin Wolff, tłumaczka z pazurem” autorstwa Hanny Ciepieli, wydana przez Wydawnictwo Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie Wlkp.

Na zakończenie części oficjalnej, jak na jubileusz przystało wszyscy mieli okazję spróbować urodzinowego tortu.

Biblioteka Pedagogiczna, na murach, której umieszczono tablicę autorstwa gorzowskiej rzeźbiarki Zofii Bilińskiej, była ostatnim miejscem pracy wybitnej regionalistki i pedagoga Anny Makowskiej Cieleń ( 1939-2016). Tu pracowała na stanowisku konsultanta w pracowni edukacji kulturalnej i regionalnej. Tablica powstała z inicjatywy Obywatelskiej Kapituły Nagrody im. Janusza Słowika. 

 

552 total views, no views today

ARCHEOLOGICZNA WYSTAWA W GORZOWSKIM SPICHLERZU

SPICHLERZ

W Muzeum Spichlerz przy ul. Fabrycznej  8 grudnia o godz. 13 otwarta zostanie nowa wystawa czasowa Kolejny wiek z archeologią. Badania archeologiczne w XXI wieku na terenie Gorzowa Wielkopolskiego”. 

Opis wystawy:
Początki XXI wieku, a szczególnie jego druga dekada to czas realizacji wielu inwestycji budowlanych na terenie Gorzowa. Podczas prac odkopano znaczną ilość przedmiotów, szczególnie cennych ze względów historycznych. Wystawa w Spichlerzu ma stanowić całościowe zaprezentowanie wstępnych wyników badań zarówno terenowych jak i specjalistycznych oraz zabytków po ich konserwacji.

547 total views, no views today

„KARIN WOLFF, TŁUMACZKA Z PAZUREM” – NOWA KSIĄŻKA HANNY CIEPIELI

KARIN

Ukazała się książka „Karin Wolff, tłumaczka z pazurem” autorstwa Hanny Ciepieli, wydana przez Wydawnictwo Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie Wlkp.

Z okazji jubileuszu 70-lecia Biblioteki Pedagogicznej w Gorzowie Wielkopolskim,  przypadającego 6. grudnia, wśród czterech wystaw w książnicy znalazła się także ekspozycja poświęcona Karin Wolff urodzonej w Niemczech tłumaczce literatury polskiej.

O szczegółach z życia Karin Wolff, relacjach polsko – niemieckich czy uhonorowaniu Medalem Wolności można się dowiedzieć z najnowszej publikacji Hanny Ciepieli „Karin Wolff, tłumaczka z pazurem”, wydanej z okazji urodzin biblioteki.

Na wystawie zgromadzono m.in.: zbiory ikonograficzne i dokumenty, listy, kartki, pocztówki, notatniki i zdjęcia. Kolekcja zawiera wiele książek z autografami i dedykacjami różnych polskich autorów.

Jutro o godz. 11 w Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego przy ulicy Łokietka 20 a rozpoczną się uroczystości jubileuszowe. Zaplanowano m.in. cztery wystawy: „Biblioteka w stylu retro” ze strojami Natalii Ślizowskiej i fotografiami Michała Rybczyńskiego, „Karin Wolff zakochana w polskiej kulturze” z pamiątkami po wybitnej tłumaczce, „Magia czytania” z pracami plastycznymi uczniów Szkoły Podstawowej nr 15 i „Historia Biblioteki” z archiwalnymi dokumentami i zdjęciami. W uroczystościach wezmą udział byli i obecni pracownicy biblioteki oraz przedstawiciele zaprzyjaźnionych instytucji.

 

 

675 total views, no views today