89 total views, 1 views today
Kompania Kadetów im. Zesłańców Sybiru przy Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Gorzowie Wielkopolskim wraz z przedstawicielami Związku Sybiraków uczcili 10 lutego 85. rocznicę pierwszej wywózki Polaków na Sybir, a także 10. rocznicę nadania imienia uczniowskiej Kompanii Kadetów.
Przed południem młodzież Kompanii Kadetów oraz Sybiracy uczcili pamięć, oddając honory i składając kwiaty przy Pomniku Ofiar Stalinizmu na cmentarzu komunalnym.
Następnie uroczystości kontynuowano w Teatrze im. Juliusza Osterwy. Tutaj kadeci zaprezentowali przejmujące, historyczne widowisko pokazujące początki wywózki Polaków na Syberię aż do momentu ogłoszenia amnestii.
Po spektaklu ks. por. Wojciech Nowak powiedział, że może być dumny z bycia Polakiem, oglądając wykonany przez młodzież tej szkoły dzisiejszy event, ukazujący zdarzenia dnia codziennego zesłańców.
Kapłan podziękował także dyrekcji szkoły za to, że dba o zachowanie i szerzenie wartości Bóg, Honor, Ojczyzna, przy wsparciu żywych świadków historii. – Możemy kultywować to, co stanowi źródło tego kim jesteśmy, a jesteśmy wielkim, wspaniałym i dumnym narodem – podkreślił ks. por Nowak.
– Dzisiejsza uroczystość pokazuje, jak ważna jest historia. Powinniśmy wiedzieć i pamiętać co się stało, bo niedaleko od nas, za naszą wschodnią granicą, toczy się konflikt zbrojny. Ta pamięć nam uświadamia, jak ważny jest pokój – podkreśliła Małgorzata Domagała, wiceprezydent Gorzowa.
Prezes Ewa Rawa przypomniała historię sprzed 10. lat, kiedy przy współpracy gorzowskiego koła Związku Sybiraków i obecnej dyrekcji szkoły nadano imię „Zesłańców Sybiru” Kompanii Kadetów założonej przez mjr Radosława Trzaskowskiego. – To nie tylko wyraz hołdu dla naszej trudnej historii ale również znak ciągłości przekazywania wartości młodym pokoleniom –podkreśliła Ewa Rawa.
Na wypełnionej teatralnej widowni byli żyjący jeszcze Sybiracy, przedstawiciele władz miejskich z wiceprezydentem miasta Małgorzatą Domagałą, prezesem Związku Sybiraków Ewą Rawą i byłymi przewodniczącymi Marią Dratwińską i Jadwigą Ostrowską oraz proboszczem katedry ks. Mariuszem Kołodziejem.
10 lutego mija 85 lat od pierwszej wywózki Polaków na Sybir. Pierwsza masowa deportacja rozpoczęła się 10 lutego 1940 r. W głąb Rosji wywieziono ponad dwa miliony Polaków, na zsyłce znalazła się głównie polska inteligencja.
108 total views, 1 views today
Uroczystą Mszą św. 10 lutego w par. MM Kolbego w Gorzowie Wielkopolskim uczczono 85. rocznicę deportacji Polaków na Sybir i 10. rocznicę nadania imienia „Zesłańców Sybiru” Kompanii Kadetów w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących. Eucharystii przewodniczył ks. kan. Henryk Jacuński kapelan Sybiraków.
Ks. Jacuński obecnie jest rezydentem, penitencjarzem katedralnym, przez 27 lat do 2021 r. był proboszczem par. pw. Świętej Trójcy w Wieprzycach koło Gorzowa Wielkopolskiego.
We Mszy św. uczestniczyli m.in. prezes Związku Sybiraków Ewa Rawa, Iwona Trzaskowska – dyr. Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących, mjr Radosław Trzaskowski współzałożyciel Kompanii Kadetów, poczet sztandarowy oraz uczniowie klas wojskowych oraz licznie zgromadzeni wierni.
Ks. Jacuński był kilkuletnim chłopcem kiedy z rodzicami i bratem został wywieziony do Kazachstanu na ponad 5 lat. Dziś w kazaniu odnosząc się do trudnych tamtych czasów i ludzi, którzy ucierpieli, kapłan powiedział m.in.: – Chciejmy w pamięci modlitewnej być im wdzięczni, że nie zapomnieli o swoim pochodzeniu, a cierpieniem i tęsknotą za ojczystym domem budowali historię Polski. Św. Jan Paweł II mówił: „Naród, który nie pamięta swoich korzeni nie ma przyszłości” – przypomniał kapelan.
– Cieszmy się, że młodzi ludzie pielęgnują historyczną pamięć umęczonych przodków i obrali ich za swoich patronów – powiedział ks. Jacuński, jednocześnie przypominając, że to zobowiązuje młodych ludzi do kontynuowania ich pragnień o wolnej, sprawiedliwej i troszczącej się o każdego człowieka ojczyźnie.
– Wsłuchując się w Boże Słowo i będąc blisko Jezusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem – będąc Pielgrzymami nadziei – ubogaceni Jego mocą kochajmy ojczyznę i czujmy się odpowiedzialni za to jaką ona będzie. Oby była domem, w którym miłość, prawda, zgoda i szacunek jest dobrem każdego, który w tym domu mieszka. Św. Jan Paweł wołał: „Polska to moja ojczyzna, to moja matka – a matkę się kocha” – podkreślił kapelan Sybiraków.
W Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących, który znajduje się w pobliżu kościoła pw. MM Kolbego realizowany jest program pedagogiczny, którego celem jest kultywowanie tradycji, dbałość o pamięć narodową oraz łączenie pokoleń. Dzięki staraniom nauczycieli i wychowawców klas o profilu wojskowym 10 lat temu nawiązano współpracę z Kołem Związku Sybiraków. Członkowie Koła uczestniczyli i nadal uczestniczą w uroczystościach szkolnych, spotkaniach z młodzieżą podczas lekcji historii, natomiast uczniowie biorą udział w uroczystościach organizowanych przez Koło z okazji Dnia Sybiraka oraz rocznic masowej zsyłki na Sybir.
Proboszcz parafii ks. Ryszard Przewłocki, podkreślił, że dziś szczególnie poleca Matce Bożej żyjących Sybiraków, tych których już nie ma i obecną młodzież. Natomiast dyrekcji szkoły i opiekunom podziękował za dobrą współpracę z parafią. Na zakończenie przypomniał słowa św. Augustyna z prośbą aby zawsze o tym pamiętać: – jeśli Bóg będzie w życiu człowieka na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na miejscu właściwym: rodzina, dom, praca – zaznaczył kapłan.
85 lat temu, 10 lutego 1940 rozpoczęła się pierwsza z 4 masowych deportacji Polaków na Sybir, przeprowadzona przez NKWD.
100 total views, 1 views today
Po raz trzydziesty trzeci obchodzony będzie Światowy Dzień Chorego, który przypada 11 lutego, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes. Tego dnia w całej diecezji zielonogórsko-gorzowskiej odprawione zostaną Msze św. z udzieleniem sakramentu chorych. Główne uroczystości z udziałem biskupów odbędą się w Gorzowie Wielkopolskim, Zielonej Górze i Żarach.
Dzień ten stanowi okazję do refleksji nad tajemnicą cierpienia, a także służy uwrażliwieniu wspólnot chrześcijańskich i całego społeczeństwa na sytuację i potrzeby ludzi chorych. Hasłem tegorocznych obchodów są słowa: „Nadzieja zawieść nie może” (Rz 5, 5) i umacnia nas w ucisku.
W Zielonej Górze obchodom przewodniczyć będzie ordynariusz diecezji zielonogórsko – gorzowskiej bp Tadeusz Lityński. O godz. 18 odprawiona zostanie Msza św. z udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych w Kościele konkatedralny pw. św. Jadwigi Śląskiej przy ul. Adam Mickiewicza.
Wcześniej, bo o godz. 11 nastąpi prezentacja Orędzia Papieża Franciszka na XXXIII Światowy Dzień Chorego połączona z debatą: „Komunikacja z osobą chorą – czy wciąż ważna i potrzebna?” w Regionalnym Centrum Animacji Kultury przy ul. Henryka Sienkiewicza.
W ramach debaty głos zabiorą: ks. dr hab. Andrzej Draguła, prof. US; dr n. med. Bartosz Kudliński, Collegium Medicum w Zielonej Górze, kierownik Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, dr n. med. Władysław Sterna, konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii, Rafał Błachowski, przedsiębiorca, trener, coach, doradca.
O godz. 14 odbędzie się spotkanie z pacjentami Klinicznych Oddziałów Onkologicznych w Szpitalu Uniwersyteckim im. Karola Marcinkowskiego przy ul. Zyty.
W Gorzowie Wielkopolskim, uroczystości przewodniczyć będzie bp Adrian Put. O godz. 11 zaplanowano spotkanie z pacjentami Centrum Zdrowia Psychicznego w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim Sp. z o.o. przy ul. Walczaka. O godz. 12 w szpitalnej kaplicy odprawiona zostanie Msza św. z udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych.
W Żarach obchodom przewodniczyć będzie bp Paweł Socha. O godz. 11 rozpocznie się Msza św. z udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych w Hospicjum św. Brata Alberta w Żarach przy ul. Pszennej. Natomiast o godz. 12 spotkanie z pacjentami i personelem hospicjum.
Za koordynację inicjatyw związanych z obchodami Światowego Dnia Chorego w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej odpowiada ks. Tomasz Duszczak, diecezjalny duszpasterz służby zdrowia i chorych.
91 total views, 2 views today
90 total views, 1 views today
Od piątku do niedzieli będą wystawione trzy różne spektakle: dla najmłodszych, nieco starszych oraz dla dorosłych.
W piątek 7 lutego o godz. 18 PAN TWARDOWSKI w reżyserii Andrzeja Ozgi
W sobotę 8 lutego o godz. 16 oraz 19 komedia PÓŁ NA PÓŁ w reżyserii Wojciecha Malajkata. Na scenie Piotr Szwedes oraz Piotr Polk.
W niedzielę o godz. 12 KOZIOŁEK MATOŁEK w reżyserii Cezarego Żołyńskiego dla najmłodszych.
Bilety dostępne w kasie teatru oraz online.
Szczegóły w repertuarze teatru: https://teatr-gorzow.pl/repertuar
163 total views, 2 views today
Muzyk Jacek Gajdzis od kilku lat przyjeżdża z Koszalina do Gorzowa Wielkopolskiego na zaproszenie Elżbiety Czerwonki – prezesa koła Polskiego Związku Niewidomych, aby poprowadzić bale karnawałowe oraz imprezy z różnych innych okazji dla członków związku i ich rodzin a także przyjaciół.
Pani Elżbieta i pan Jacek poznali się w pałacu w Krasnym Dłusku. Tam także kiedyś odbywała się rozrywkowa impreza, w której uczestniczyli gorzowianie. – Podobał im się mój sposób prowadzenia zabawy i nawiązaliśmy współpracę – przyznał pan Jacek a pani Elżbieta potwierdziła, że Jacek to nie tylko muzyk ale też wodzirej.
Tym razem uczestnicy mogli przystroić się w meksykańskie kapelusze i pozować do zdjęć, tańczyć nie tylko z partnerką i partnerem ale również z kolorowymi balonami. Mogli urządzać koncert życzeń. Jedna z par obchodziła właśnie 49 –lecie małżeństwa, to także szczególnie zostało podkreślone przez prowadzącego. Były też życzenia dla Polaków aż za oceanem, których rodzina właśnie balowała i pokazywała przez łącza internetowe jak się gorzowianie bawią w karnawale.
Elżbieta Czerwonka od 2012 roku jest także prezesem okręgu PZN. Stowarzyszenie skupia osoby niewidome ze stopniem znacznym i umiarkowanym. Działalność – to rehabilitacja, polegająca na włączaniu osób do czynnego spędzania czasu, są to między innymi propozycje spotkań ze specjalistami i ciekawymi ludźmi czy właśnie bale i uroczystości świąteczne oraz wycieczki.
– Osoby potrzebujące kierujemy także do odpowiednich specjalistycznych ośrodków. W Bydgoszczy mamy ośrodek, w którym odbywają się szkolenia przygotowujące do samodzielności, a więc poruszania się z białą laską, wykonywania codziennych czynności czy korzystania z pisma metodą Braille’a – powiedziała Elżbieta Czerwonka, podkreślając, że życie pokazuje jak ważne jest aby wymieniać się doświadczeniami, rozmawiać o ważnych sprawach z osobami, które mają podobne problemy.
Natomiast spotkania integracyjne pomagają uzyskiwać komfort psychiczny, a muzyka i zabawa temu sprzyjają. Czasy się zmieniają i do naszego związku młodzi ludzie nie wstępują, ponieważ umieją korzystać z dóbr internetu. Samodzielnie szukają niezbędnych informacji czy pomocy. Potrafią korzystać z iphone, który pokieruje różnymi czynnościami, typu otwieranie drzwi czy włączanie piecyka i wielu innych. Dlatego młodzi nie chcą korzystać z proponowanych przez nas projektów. Ludzie starsi raczej nie umieją korzystać z technicznych osiągnięć dlatego chętnie przystępują do naszych ofert, a jeśli poruszają się w technologiach, to tylko w tych najprostszych działaniach – wyjaśniła pani prezes Elżbieta Czerwonka.
Jacek Gajdzis jest absolwentem słupskiego Studium Nauczycielskiego i zawodowo był nauczycielem wychowania muzycznego w szkole. Pochodzi z Reska. A od 20 lat mieszka w Koszalinie. Od 30 lat utrzymuje się z grania. Podstaw gry na instrumentach klawiszowych nauczył się w studium. Natomiast grę na saksofonie zgłębił sam.
221 total views, 2 views today
Roman Habdas: To było i jest działanie Boga
– To było i jest działanie Boga – odpowiedział Roman Habdas na pytanie o to, dlaczego .niepełnosprawna Ania znalazła się w jego rodzinie. Habdas przez wiele lat należał do wspólnoty Domowy Kościół i rady parafialnej, był redaktorem parafialnej gazetki „Płomień”, należy do wspólnoty „Przyjaciół Paradyża” modlącej się o powołania kapłańskie i zakonne przy kościele NMP Królowej Polski w Gorzowie Wielkopolskim.
Z Romanem Habdasem, obecnie na emeryturze, technologiem żywienia, wędkarzem i poetą rozmawia Wanda Milewska.
Pod koniec marca minie dwanaście lat, jak niesprawna intelektualnie w stopniu znacznym Ania, jest w zawodowej rodzinie zastępczej u Jolanty i Romana, małżeństwa z czterdziestosześcioletnim stażem. Rodziców czworga dorosłych dzieci i dziadków ośmiorga wnucząt.
Panienka, która skończyła szesnaście lat nie mówi, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych. O tym, że coś jej dolega, choćby ból głowy, sygnalizuje palcem dotykając policzka i rodzice zastępczy wiedzą, że trzeba reagować.
W dniu, w którym odwiedziłam Państwa Habdasów, Pani Jolanty nie było w domu ponieważ wyjechała na kilka dni do chorych wnucząt.
Jak to się stało, że Ania znalazła się w waszej rodzinie?
To było działanie Pana Boga. Wcześniej nigdy bym nie pomyślał, że aż tak może się zmienić życie dwojga ludzi grubo po pięćdziesiątce. Kiedy przyjmowaliśmy czteroletnią Anulę, mieliśmy ukończone pięćdziesiąt sześć lat. Codziennie odwoziliśmy ją do przedszkola, aby miała kontakt z rówieśnikami. Później trafiła do Zespołu Kształcenia Specjalnego, które po roku z centrum miasta przeniesiono do budynku szkolnego vis a vis naszych okien.
Jak odczytaliście wolę Bożą?
To jest pewna historia. Jeszcze raz podkreślę: – Widocznie Pan Bóg tak chciał.
Moja żona Jolanta pracowała w gorzowskim Domu Małego Dziecka przy ul. Kazimierza Wielkiego. Ania trafiła tam ze szpitala od razu po urodzeniu. Jej mama biologiczna nie była w stanie się nią zająć z powodu upośledzenia intelektualnego, a ojca, nie potrafiła wskazać więc wpisano – nieznany. Noworodek trafił na oddział, gdzie akurat na zmianie pracowała żona i jej przypadła opieka, także prawna, nad niemowlęciem.
Kiedy nadszedł czas rozwiązania placówki z powodu wymogów unijnych, dzieci trzeba było przekazać do adopcji czy rodzin zastępczych. Wcześniej Jola zadbała aby Anię ochrzczono i została jej chrzestną. Wiele prób znalezienia dla Ani domu, okazało się daremne.
Lekarze twierdzili, że dziewczynka nigdy nie będzie chodziła i miała wiele innych schorzeń. Była pod kontrolą jedenastu specjalistów. Zadecydowano, że jeśli nikt jej nie przygarnie, to trafi do Domu Pomocy Społecznej gdzieś na Podkarpaciu.
To był dla waszej rodzinny trudny czas, jednak nie przestawał Pan pracować twórczo, jak to wszystko Pan pogodził?
W 2012 roku wraz z Jerzym Gąsiorkiem, gorzowskim plastykiem, rzeźbiarzem i poetą pojechaliśmy do s. Michaeli Rak do Wilna montować „Drogę Krzyżową”. Siostra wcześniej przez wiele lat prowadziła Hospicjum św. Kamila w Gorzowie Wielkopolskim. A w tym czasie tworzyła już hospicjum na Litwie. Gąsiorek wykonał dla powstającej tam placówki paliatywnej asamblażową „Drogę Krzyżową”, a ja uzupełniłem całość rozważaniami w formie modlitewnika.
Podczas pożegnalnej kolacji s. Michaela Rak zapytała mnie, co słychać u żony, co ona robi, czym się zajmuje? Opowiedziałem, że teraz przeżywa sytuację w swojej pracy. Nieustannie wspomina o dziewczynce, która nie ma szczęścia być adoptowaną. Wspomniałem też o sakramencie chrztu, do którego doszło w okresie zagrożenia życia dziecka, a roli matki chrzestnej podjęła się moja żona. I wtedy siostra stanowczo powiedziała: – Wy się nie zastanawiajcie, wy ją bierzcie. Ludzie pomogą, Pan Bóg pomoże!
Jaka była Pana reakcja na stwierdzenie s. Michaeli?
Powiedziałem, siostro my mamy już ponad pięćdziesiąt lat, czwórkę dzieci swoich wychowaliśmy, mamy kilkoro wnucząt, to już nie czas dla nas. A Siostra powtarzała swoje: – Wy ją bierzcie! – Ja wtedy żadnej decyzji nie podjąłem ale podczas drogi powrotnej dudniło mi w głowie: – A może powinniśmy? Mamy czwórkę zdrowych swoich dzieci, a co by było gdyby…, myśli się kłębiły. Jednak po powrocie do domu nic o tym żonie nie wspomniałem.
Nie korciło Pana, aby jednak powiedzieć, co w Wilnie zaszło, w tym szczególnym miejscu, gdzie w latach trzydziestych malowany był obraz Jezusa Miłosiernego?
Niestety tematu nie podjąłem, w czasie ogólnego bezrobocia byłem na sezonowej umowie w Wodociągach, gdzie pracowałem jako pomocnik palacza. Tam na nocnych zmianach, kiedy w piecu huczało, pisałem prozę, z której po trzech latach w 2015 roku złożyłem książkę „Mały Paryż” z wątkami dotykającymi historii Ani.
Kiedy zdecydował się Pan opowiedzieć żonie o zdarzeniu w Wilnie?
Pewnego dnia podczas porannej kawy, Jola dostała telefon z pracy informujący, że kolejne małżeństwo zrezygnowało z przyjęcia dziewczynki. Wtedy dopiero zapytałem: – Może my byśmy ją wzięli? Ja zrezygnuję w jakimś stopniu z wędkarstwa, z uczestnictwa w zawodach, ze spotkań literackich. Wtedy małżonka powiedziała, że cały czas o tym myślała, ale nie miała odwagi zaproponować mi swojego pomysłu.
Jeśli ty tak myślałaś i ja tak myślę, to już się nie zastanawiajmy – powiedziałem. Jesteśmy gotowi, a jeśli będziemy myśleć do jutra, to pojawią się powody przeciw. Dopijaliśmy kawę a łzy nam spływały do filiżanek, to nie była łatwa rozmowa.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do pani dyrektor, która gdy posłyszała o naszej decyzji powiedziała: – Pani Jolu my wszyscy wiedzieliśmy, że to pani ją weźmie. Ze względu na nasz zaawansowany wiek zaproponowano nam zamiast adopcji, rodzinę zastępczą. Aby tak się stało nasze dzieci musiały wyrazić zgodę. Najmłodsza córka, Zuzia, kończyła wtedy liceum. A my, mimo iż żona zawodowo była przygotowana do opieki nad dziećmi, także musieliśmy przejść niezbędne badania i kursy. Dopiero po ich ukończeniu, akurat w Wielki Piątek, mogliśmy Anulę odebrać z placówki. Pojechaliśmy bezpośrednio z dzieckiem do parafialnego kościoła. Żona powiedziała mi, że wtedy tam przed ołtarzem powiedziała Panu Bogu: „My się nią zajmiemy, a Ty jej chorobami”. Choć Anula, bo tak do niej mówimy, nie mówi i nie zgłasza potrzeb, to jednak z wielu chorobowych przypadłości wyszła. I proszę, jest dowód na to, że Pan Bóg nie zawodzi.
Opiekujecie się Anią, pielęgnujecie, prowadzacie do szkoły, chodzicie na niedzielne Msze św., uczestniczycie w wielkopostnych Drogach Krzyżowych, w roratnich Mszach św. dla dzieci, przygotowaliście dziecko do Pierwszej Komunii św., a wena twórcza Pana nie opuściła, o czym świadczy choćby ostatnie spotkanie autorskie i prezentacja tomiku, w którym podopieczna spaceruje z Wami w niejednym wierszu. Komu jeszcze autor poświęcił miejsce w tomiku zatytułowanym „Odrobina”?
Nie mogło zabraknąć dedykacji dla s. Michaeli Rak. Wiersz jest wspomnieniem kolacji w refektarzu zgromadzenia, u Sióstr, opodal powstającego hospicjum. Tam był Palec Boży, zrodziła się myśl i wypowiedziane zostały słowa: „To wy ją przytulcie”. Tych kilku dni spędzonych w miejscu, w którym s. Faustyna Kowalska prowadziła swoją wizją rękę malarza Kazimirowskiego po płótnie, nigdy nie zapomnę. Tam nawiedzały mnie przedziwne sny. W miejscu gdzie przez ścianę wiele lat temu powstawał obraz „Jezu ufam Tobie”.
O kim jeszcze Pan napisał?
Jeden wiersz poświęciłem niedawno zmarłemu ks. Stanisławowi Starczyńskiemu, który w 1978 roku udzielał nam ślubu w katedrze gorzowskiej, a przez wiele lat był rezydentem w mojej parafii NMP Królowej Polski przy sanktuarium św. Weroniki. Ks. Starczyński przed wieloma laty był duszpasterzem ludzi chorych, sam także zdrowotnie cierpiał. Rozumiał niepełnosprawnych, był moim spowiednikiem. Bardzo kochał przyrodę, dbał o wielki ogród przykościelny. Zdarzało się, że pomagałem sadzić pod jego kierunkiem drzewka. Zachęcił wielu i pomagał w budowie ścieżek i Groty Lurdzkiej.
Moje wiersze mówią też o prawdziwych i wyimaginowanych ludziach z osiedla, o sytuacjach i zdarzeniach z dziećmi w tle. Jest dyptyk o rozbitych stacjach Drogi Krzyżowej, tekst o katedrze matce. Pisząca słowo wstępne Anna Dominiak zauważa, że w swojej twórczości – „Stawiam pytania o moralną kondycję ludzi, o ich gotowość i zaangażowanie w los drugiego człowieka, o wyznawanie wartości i ich dostrzeganie”.
W styczniu w Domu u Oblatów przy ulicy Brackiej odbyło się spotkanie autorskie słowno – muzyczne Romana Habdasa, podczas którego promował tomik zatytułowany: „Odrobina”. Wierszy, które autor czytał słuchało ponad siedemdziesiąt osób.
Roman Habdas – urodził się 25 grudnia 1956 roku w Mosinie koło Poznania. Z zawodu jest technikiem technologii żywienia i mistrzem kelnerskim. Do Gorzowa przyjechał za żoną w 1978 roku. Indywidualny spinningowy mistrz Polski (1991 r.) i członek kadry narodowej w tej dyscyplinie. Publikował artykuły i wiersze w prestiżowych pismach literackich, wędkarskich i w prasie lokalnej. Jako amator filmowiec tworzył etiudy, osiągając konkursowe ogólnopolskie sukcesy. Wydał pięć tomików wierszy, dwie książki prozatorskie oraz „Rozważania Drogi Krzyżowej” tłumaczone na język litewski. W latach 1989 do 2018 należał do Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury, a w latach 2007 do 2024 do Związku Literatów Polskich. Wyróżniony odznaczeniem „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Wanda Milewska
213 total views, 3 views today