Relacja Marzanny Leszczyńskiej
W pierwszą niedzielę kwietnia 2022 r. odbył się kolejny familijny koncert w gorzowskiej filharmonii. Tym razem szliśmy na „Wszystko na opak” i nie wiedzieliśmy, że to zaszyfrowany temat… prima aprilisowy. Nie ukrywam, że zastanawiałam się co też będzie grane tym razem, ale trzeba przyznać, że udało się muzykom zrobić dowcip i nabrać mnie – mogą powiedzieć prima aprilis.
Cały koncert zaczął się od tego, że instrumenty nie były na swoim miejscu i widać edukacja muzyczna już działa, bo dzieci celnie wychwytywały błędy i uporządkowały orkiestrę.
Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że nie tylko spotkania familijne edukują, ale dzieci na widowni również, a zwłaszcza ich dziecięce pojmowanie niezrozumianego jeszcze świata, który ciągle zgłębiają a nie pojmą go do końca tak jak my dorośli go nie pojmujemy. Uświadomiłam to sobie po pytaniach do dzieci z widowni, które zadawała konferansjerka: jakie dowcipy robiłyście sobie pierwszego kwietnia? Usłyszeliśmy: – jedna pani w szkole nieźle sobie zażartowała, „ każąc dzieciom posprzątać w klasie”, a jedna mama to zrobiła niezły dowcip swojej latorośli „ nie dając jej śniadania do szkoły”, był też żart makabryczny, gdy to koleżanka poinformowała przyjaciółkę, że „ ma w oku …dziurę”. Ale pani konferansjer przytomnie „prostowała” szczere wypowiedzi dzieci i cała sala doszła do wniosku, że dobrze mieć raz do roku prima aprilisowy dzień, aby się pośmiać i lepiej się poczuć, bo jak któreś dziecko słusznie spuentowało -” ŚMIECH TO ZDROWIE”.
Tym razem koncert był dziecięcym kryminałem przy muzyce. Zaginęły zabawki i po scenie rowerem jeździł „prawdziwy detektyw”- Klops, który dzwonił dzwonkiem i szukał śladów porywaczy. Kryminał z dziecięcego świata. Dla niektórych maluchów to był też życiowy dramat, zwłaszcza jak same się zagubiły, gdyż można było opuszczać fotel widza i podchodzić do sceny. Podszedł do mnie maluszek może trzyletni a miało mu się do płaczu i zapytał mnie: „ A widziałaś moją mamę?”. Na szczęście mama szybko się odnalazła.
Oprócz prawdziwej muzyki było tak dużo różnych dźwięków, na które dzieci zmuszone były zareagować. Ich uwaga mobilizowana była raz po raz i wtedy gromadziły się z zainteresowaniem pod sceną i nie trzeba ich było wyciągać. Oj działo się na scenie działo! Oprócz muzyki klasycznej były też rytmy nowoczesne i nowoczesny taniec break dance z miotłą, która posłużyła prawdziwemu i dobremu tancerzowi za narzędzie do wykonania figur tanecznych ale posłużyła też jako narzędzie do wystukiwania rytmów. Słyszeliśmy dzwonki, odgłosy lokomotywy, marsze żołnierzyków, odgłosy wężów czy deszczu. Po scenie fruwały papierki po cukierkach, nawet rozsypały się klocki lego. I było też odwrócenie roli czyli muzycy zachowywali się tak jak widownia a instrumenty „przemówiły”. Słowem na serio było wszystko na opak. A kto widział i słyszał ten prawdziwie zyskał.
Konkluzja koncertu była oczywiście wychowawcza bo w bałaganie giną zabawki, a sprzątanie to nie strata czasu, poza tym zabawki zakurzone i zaniedbane są po prostu smutne i cały koncert zakończył się wezwaniem ; „ DETEKTYWA NIE WZYWAJCIE – LEPIEJ SAMI POSPRZĄTAJCIE!”
I z tym hasłem w uszach opuściliśmy filharmonię.
Do następnego spotkania familijnego w filharmonii
Marzanna Leszczyńska
686 total views, 1 views today