Fot. archiwum AJ
Andrzej Jakubaszek zachęca seniorów do aktywności /Rozmowa/
Andrzej Jakubaszek – członek Gorzowskiej Rady Seniorów, w poprzedniej kadencji wiceprzewodniczący Rady, także członek Lubuskiej Rady Seniorów działającej w Zielonej Górze. Mówi, że jest indywidualistą , potrafi zorganizować wiele różnych akcji. Zainicjował między innymi: sadzenie lasów, pikniki rowerowe, śniadania na trawie czy dyskoteki na polu golfowym. Będę to robił nadal a chętnych do pomocy nie brakuje.
Wanda Milewska: Od jakiego momentu poczułeś w sobie naturę społecznika, czy to był wiek dojrzały, a może już w młodości próbowałeś coś robić dla innych?
Andrzej Jakubaszek: Kiedy skończyłem naukę w szkole średniej wiedziałem, że chcę nie tylko pracować ale pragnę być aktywny i pomagać innym, współorganizować akcje dla różnych osób bez podziału na kategorie wiekowe. Chciałem być przydatny ludziom.
WM: Czy pamiętasz od czego zaczęła się twoja praca na rzecz innych?
AJ: Zaczęło się od tego, że moja śp. Babcia należała przy gorzowskiej katedrze do koła wspierającego ubogich. Już jako dziecko chodziłem tam z babcią, potem także moja pomoc okazała się tam potrzebna. Starszym osobom robiłem zakupy i zanosiłem do domów, również pomagałem przy rozdzielaniu i roznoszeniu darów: produktów spożywczych i odzieży, przeznaczonych dla ludzi potrzebujących. Było to bardzo dawno temu jeszcze za kadencji ks. proboszcza Józefa Czaprana.
WM: Skoro rozmawiamy o twoich latach młodzieńczych, opowiedz proszę o swojej edukacji muzycznej, którą także wykorzystałeś aby umiejętnościami dzielić się z innymi.
AJ: U mnie w domu zawsze królowała muzyka, mama ukończyła konserwatorium muzyczne w Warszawie. Pochodzę z rodziny muzykalnej, babcia grała na fortepianie i pamiętam, że akompaniowała mojej mamie, która śpiewała sopranem koloraturowym. Czasem przychodziły do domu inne osoby, które akompaniowały mamie gdy ona ćwiczyła. Mama koncertowała, zapamiętałem jej występy także w naszej gorzowskiej katedrze. Było więc normalne, że ja i moja siostra również uczyliśmy się grania. Ukończyłem Ognisko Muzyczne. W szkole każde uroczystości rozpoczynałem grając muzykę poważną i najczęściej był to Chopin. Reszta akademii odbywała się na wesoło ale ja miałem zawsze satysfakcję, że rozpoczynałem poważnie.
WM: Czy pamiętasz kto był twoim nauczycielem muzyki?
AJ: Oczywiście, był to pan Eugeniusz Piątkowski. Pamiętam również jego metody wychowawcze, jeżeli źle trzymałem palce na klawiaturze to dostawałem metalowym kluczem po paluchach, że czasem aż nawet krew poleciała, dziś wspominam to całkiem dobrze, a muzyka w rodzinie nadal jest kontynuowana. Moja wnuczka licealistka skończyła pierwszy stopień fortepianu w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego a od września będzie łączyła fortepian z saksofonem. Muzyka nadal jest w rodzinie.
WM: Czy dzisiaj ty, także grasz?
AJ: Rzadko gram ale chcę powrócić do tego na poważnie. Mam w domu fortepian ponad stuletni a teraz marzy mi się elektroniczny instrument i chciałbym na nim komuś pograć.
WM: Kolejna twoja pasja, to jazda rowerem, jak ta pasja się rozwija?
AJ: Kocham rower, zaraził mnie tym ojciec, a ja później zaraziłem swoich zięciów. Jeden z nich Andrzej Bugowski nawet został triathlonistą i trzy razy startował w maratonie nowojorskim – 3 godz. 20 min. to jest jego rekord w NY, rzucił palenie, biega i pływa. Drugiego zięcia, który mieszka w Polkowicach też zaraziłem jazdą rowerem, czasem razem jeździmy i zdarza się, że na trasie spotykamy zawodowców z Polkowic, oczywiście zawsze sobie pomachamy.
WM: Kiedyś mówiłeś, że jeździsz rowerem po Kołobrzegu, czy nadal przemierzasz nadmorskie trasy?
AJ: Po Kołobrzegu jeździłem gdy mój rower był w sanatorium a ja mu towarzyszyłem (śmiech). Natomiast w ubiegłym roku przejechałem trasę ponad stukilometrową wzdłuż Odry po niemieckiej stronie.
WM: Jakie są twoje najbliższe plany?
AJ: Planuję z Tomaszem Kucharskim – mistrzem olimpijskim wioślarstwa zorganizować wspólny rajd rowerowy na ostatni dzień września. Do Gorzowa przyjadą m.in.: Tadeusz Mytnik, Mieczysław Nowicki, damy polskiej koszykówki – mistrzynie olimpijskie i zamierzamy wykonać jednodniowy przejazd rowerami w dwóch grupach: zaawansowanych i dla każdego kto będzie chciał. Liczymy na sporą frekwencję, jest to na pewno wydarzenie dla pasjonatów ale chcemy również to zrobić aby całe rodziny od wnucząt po dziadków mogły uczestniczyć. Będą wcześniej ogłoszenia aby wszyscy się dowiedzieli.
Także we wrześniu wybieram się do Dusznik-Zdroju rowerem i marzy mi się przejazd tą trasą, którą jechał Tour de Pologne.
WM: Jak każdy człowiek, masz wiele w życiu radości ale masz także wielkie smutki, jak sobie z nimi radzisz? Niedawno odeszła twoja córka, czy potrzebujesz wsparcia od innych, czy raczej samotności przy Bożej pomocy?
AJ: Raczej to drugie. Skoncentrowałem się na razie na tym aby jak najczęściej odwiedzać moją ukochaną córkę na cmentarzu. Uprawiam ogródek. Wspiera mnie rodzina, lada dzień przyjeżdżają najbliżsi aby wspólnie się pomodlić. Wsparcie Boże daje mi siły ono jest konieczne i to nie chodzi o jakieś przejaskrawianie bo to jest każdego indywidualne podejście, dla mnie daje siłę.
WM: Ilu jest seniorów w Gorzowie Wielkopolskim?
AJ: Podobno ok. 33 tys. ale niestety we wspólnych działaniach uczestniczy niewielu z nich, okazuje się, że bardzo trudno jest zmobilizować osoby starsze do aktywności typu rower, kijki czy pole golfowe. Obecnie w poniedziałki organizujemy dyskoteki dla seniorów na polu golfowym. Przychodzą tam dziadkowie i babcie z wnukami i każdy może znaleźć tam zajęcie dla siebie, jednak uważam, że mogłoby uczestniczyć w tych rozrywkach dużo więcej osób.
Gorzowska Rada Seniorów ma charakter konsultacyjny, doradczy i inicjatywny, a jej członkowie pełnią funkcje społecznie. Przedmiotem działalności jest reprezentowanie interesów i potrzeb środowiska osób starszych w mieście wobec władz samorządowych oraz formułowanie opinii dotyczących strategicznych i bieżących planów rozwoju gminy.
Rozmawiała: Wanda Milewska
293 total views, 1 views today