Foto Helena Tobiasz
Od momentu, w którym ukazała się informacja medialna korespondenta ze Stanów Zjednoczonych o bohaterstwie polskiego kapłana, którym okazał się były proboszcz katedry WNMP w Gorzowie Wielkopolskim ks. Józef Czapran ratujący w czasie II wojny światowej Żydów, gorzowianie z życzliwością i zdziwieniem Go wspominają.
Foto archiwum katedry WNMP
Wielu mieszkańców nadwarciańskiego grodu pamięta proboszcza ks. Czaprana, jednak nikt z nich nie wiedział o tym, że uratował ludzi przed zagładą. Ks. Czapran za ratowanie Żydów podczas II wojny światowej otrzymał pośmiertnie tytułu Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.
Andrzej Jakubaszek – architekt, obecnie na emeryturze, czynnie działający w Gorzowskiej Radzie Seniora przypomniał, że jako uczeń szkoły podstawowej był ministrantem w czasie kiedy ks. Czapran zarządzał gorzowską katedrą.
Jakubaszek wspominał, że jego babcia należała przy gorzowskiej katedrze do koła wspierającego ubogich. – Już jako dziecko chodziłem tam z babcią, potem także moja pomoc okazała się tam potrzebna. Starszym osobom robiłem zakupy i zanosiłem do domów, również pomagałem przy rozdzielaniu i roznoszeniu darów: produktów spożywczych i odzieży , Uprzeznaczonych dla ludzi potrzebujących – mówił przyszły ministrant, przypominając dokładnie miejsce, w którym znajdował się magazyn.
– To było na plebanii przy ul. Obotryckiej na I piętrze. Po lewej stronie było mieszkanie ks. prałata Czaprana. Wtedy siostra księdza prowadziła tam tzw. gospodarstwo domowe. Po prawej stronie było wejście do kancelarii i tam w tym korytarzyku był magazynek, w którym były różne ubrania, puszki z serami, oliwami i wieloma innymi produktami. Ja tam chodziłem z babcią, chyba w każdy czwartek prowadzone było tam rozdawnictwo. Pamiętam, że zawsze przychodził tam ks. Czapran i jego siostra. Czasem nawet mnie zapraszali do siebie żebym coś zjadł. Do dzisiaj pamiętam, że było tam bardzo dobre ciasto. Wtedy byłem chyba w drugiej klasie szkoły podstawowej.
Dalej wspominał, że jego babcia chciała aby został księdzem. Ale nic z tego nie wyszło. Jednak przez pewien czas był ministrantem i służył przy ołtarzu. – Byłem taki tępy, że ja się wcale do tej ministrantury nie nadawałem ale przez pewien czas do Mszy św. służyłem. Doskonale pamiętam życzliwego ks. prałata i jego siostrę, ona była niedużą kobietką, ale ks. Czapran też był niewysoki. W każdym razie są to moje miłe wspomnienia z dzieciństwa – powiedział Andrzej Jakubaszek, który nie mógł się nadziwić, że dopiero teraz na jaw wyszła taka informacja o ks. prałacie z Gorzowa Wielkopolskiego.
Kilka dni wcześniej bp Paweł Socha w rozmowie z KAI powiedział o ks. Józefie Czapranie, że był bardzo lubiany, a dla księży wikariuszy był nieprawdopodobnie serdeczny. Dla tych ludzi, którzy pomagali w kościołach bardzo życzliwy.
Miał pogodne usposobienie, lubił żartować, opowiadać dowcipy. Ale przede wszystkim był człowiekiem Bożym, modlącym się. Co tydzień przyjeżdżał do seminarium jako spowiednik kleryków. – Tam go bliżej poznałem, bo zawsze po spowiedzi przychodził do mnie na kawę i często opowiadał o swoich przeżyciach ze Wschodu. Opowiadał o tych wszystkich sprawach, które tam wtedy się działy. Słuchaliśmy tego z wielkim zainteresowaniem. Ja byłem wtedy młodym profesorem. Ks. Czapran był człowiekiem niezwykle sympatycznym i serdecznym. Ta serdeczność powodowała, że po jego odejściu z katedry jakby zabrakło słońca. Wiem, że bardzo się interesował gospodarstwem, bo będąc na parafii we Lwowie miał tam gospodarstwo. Nieprawdopodobnej dobroci człowiek – powiedział bp Socha.
108 total views, 1 views today