Relacja Ewy Rutkowskiej
Ten koncert był zapowiadany jeszcze w wakacje. Teatr chciał także dołączyć do podziękowań dla tych wszystkich, którzy tragicznego dnia 1 lipca ratowali wieżę naszej Katedry. Pożar wybuchł nagle i długo nie dał się ugasić.
Artyści gorzowskiego teatru przygotowali właśnie ten koncert. Miał on się odbyć na wolnym powietrzu w ramach imprez z okazji Dni Gorzowa. Ze względu na pożar, wszystkie koncerty zostały odwołane.
Po niedługim czasie od tragedii, niektóre się odbyły, przeznaczając wszelkie wpływy na remont wieży i katedry.
Podczas koncertu 1. września w Teatrze im. J. Osterwy, nie zbierano funduszy. Był to koncert dziękczynny.
Najpierw tragedię tą wspomniał dyrektor teatru Jan Tomaszewicz. Potem proboszcz parafii katedralnej ks. Zbigniew Kobus podziękował wszystkim, którzy w tym tragicznym dniu nie szczędzili sił, aby pożar ugasić. I wszystkim darczyńcom i organizatorom imprez i różnych innych przedsięwzięć mających na celu zbiórkę funduszy. Powiedział, że cały czas wpływają środki na konto parafii i diecezji. Odczytał też kilka wzruszających maili, w których piszący pytali, w jaki sposób mogą pomóc.
Po tym wstępie, warszawski artysta Władysław Grzywna i artyści gorzowskiego teatru, rozpoczęli swoje dziękczynne show.
Bożena Pomykała zaśpiewała swój sztandarowy numer o Johnnym. A Michał Anioł nostalgiczne „Blue tango”. Znany utwór, który dawno temu śpiewały Zofia Kucówna, i Ewa Demarczyk, ze słowami „jaki śmieszny jesteś pod oknem”, pięknie zinterpretowała Joanna Rossa. Rytmiczne i roztańczone „Hej mambo” wykonali żywiołowo trzej panowie Bartosz Badura, Jan Mierzyński i Artur Nełkowski. O szukaniu słów, które by otwierały sny… z zadumą śpiewała Marta Karmowska. W duecie polsko – włoskim w słynnym „Wolare/Pod niebo”, usłyszeliśmy Bartosza Badurę i Władysława Grzywnę. Na zabawę podmiejską zaprosił nas Mikołaj Kwiatkowski. O puste koperty prosił Darian Wiesner. A blondynkę wspominał Władysław Grzywna. Z kolei Karolina Miłkowska-Prorok marzyła i tęskniła na jawie. Hitem był utwór „Gigi L’Amoroso” Ani Łaniewskiej, której pomagał chór składający się ze wszystkich artystów. Po tym tragicznym tekście o niestałym amancie, ostrzegawczo zabrzmiał utwór o igraniu z losem Marty Karmowskiej. A Artur Nełkowski bardzo „stremowany” i zrozpaczony wspominał błękitne, świecące oczy. Edyta Milczarek zatańczyła śpiewająco „Tango Italiano”. A Joanna Rossa znane z wykonania przed laty przez Sławę Przybylską i ostatnio w Gorzowie przez Magdę Umer, piękne „Portofino”. Do kolejnej piosenki dołączył do Joanny Władysław Grzywna i wspólnie wykonali znany dawno temu włoski utwór Marino Mariniego, przebój lat 70 – tych, „Nie płacz kiedy odjadę”.
Ania i Edyta w duecie myliły znaczenia…i wołały, niech żyją młode żądze. W kolejnym duecie usłyszeliśmy Joannę Rossę i Artura Nełkowskiego, w znanym chyba wszem smutnym „Nigdy więcej”. Utwór M. Grechuty „Jak obłok”, we własnej interpretacji i z publicznością zaśpiewał Jan Mierzyński. O malachitowej łące morza ( „Znów wędrujemy” z rep. G. Turnaua) marzył Bartosz Badura. Były jeszcze „Żółte kalendarze” z rep. P. Szczepanika w wykonaniu Ani Łaniewskiej. Jeszcze jeden utwór Marka Grechuty ze słowami „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” w wykonaniu Jana Mierzyńskiego. I angielski utwór, pięknie wykonany w duecie przez Joannę Rossę i Artura Nełkowskiego.
Pod koniec Edyta Milczarek szukała „kogoś na stałe”. I na zakończenie wszyscy artyści, trochę po włosku, trochę po polsku prosili o… gitarę.
Artystom towarzyszył zespół muzyczny pod kierunkiem Marka Zalewskiego.
A słodkości i napitki ufundował ks. Mariusz Rogala z Iłowy.
Dodatkową „atrakcją” był stukający w namiot deszcz. Może dlatego nie było tłumów.
Ewa Rutkowska
1,330 total views, 1 views today