Relacja Ewy Rutkowskiej
„W pół drogi” – przystanek Świebodzin, 11 września 2017, Biblioteka Publiczna w Świebodzinie
Było to drugie spotkanie z tego cyklu. Tym razem udział wzięli:
Hanna Szczęsna ze Świebodzina, lektor języka esperanto. Prowadziła też kursy tego języka oraz fakultet na WSP w Zielonej Górze. Obecnie pracuje jako logopeda w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej oraz w Przedszkolu nr 5 w Świebodzinie.
Poezją była „skażona” od dzieciństwa. W jej domu czytało się poezję i często rozmawiano językiem rymowanym.
Tomik pt. „Szum myśli”, wydany przez Muzeum Regionalne w Świebodzinie jest jej debiutem książkowym. Dość długo dojrzewała do tego, aby zdecydować się na wydanie książki. Wpływ na tą decyzję miała jej dawna nauczycielka języka polskiego, która ją w tym pomyśle wspierała. A oto co przeczytamy we wstępie, napisanym przez Barbarę Lewandowską-Arabczyk. „Poezja dla niej jest magiczną siłą tworzenia, zapisem jej lęków i niepokojów egzystencjalnych, dlatego znajdziemy w wierszach „kęs istnienia”, wiersz leśmianowski i staffowski „pogodny smutek”.
Jest to zarazem podziw świata, jak i pragnienie zrozumienia jego autonomiczności. O sprawach najważniejszych, Bogu i przemijaniu mówi ze zdziwieniem, jakby mimochodem”.
Oto jeden z jej wierszy:
Coś mnie
w tym wierszu
zauroczyło
od pierwszego z nim
spotkania
na łąkach podświadomości
pomyślałam
on musi być mój
choć nie stać mnie na niego
zaciągnęłam kredyt
w banku wyobraźni
i napisałam go
jest mój.
Anna Dominiak ze Świebodzina. Wszystko zaczęło się od przyjaźni z pewnym poetą. On wprowadził ją w środowisko literatów. Anna, jako recenzent współpracuje z różnymi wydawnictwami. Dobrze się czuje w tej roli. Od kilku lat pisze poezję, ale nie czuje się poetką. Cały czas zastanawia się, czy wydawać swoje wiersze drukiem. Póki co, myśl tą odsuwa w czasie. Swoje pisanie traktuje jak „zadanie do odrobienia”. Planuje wydać książkę z recenzjami, a było ich ponad sto.
Pięć jej wierszy znalazło się w opasłej Antologii Poetów Polskich 2016. Wydanej przez: Pisarze.pl. Oto jeden z nich, nagrodzony w ogólnopolskim konkursie na Erotyk. Gdy go pisała, nie sądziła, że ktoś zauważy w nim taką konwencję.
Nosi tytuł „Miasto”
Jesteś
huczącym miastem we mnie
zbudowałam cię
na zielonym jeziorze
które wypłynęło
z uniesionych w niebo źrenic
rozcięłam je
wytrysnęły hojnie
z twoich murów patrzę
na dalekie osady
w których palą się
prawdziwe ognie
oddziela mnie od nich
warowna przestrzeń
przepaść
przez którą nigdy
nie porzucę mostu
jesteś we mnie
miastem osobnym
Roman Habdas z Gorzowa. Jego wielką pasją jest wędkarstwo. I dużo utworów poświęca tej tematyce i naturze. W przyszłym roku minie 30. lat od jego debiutu prasowego. Gdy po wojsku zamieszkał w Gorzowie, spotykał się z różnymi ludźmi, coś go ciągnęło do piszących. Poznał wtedy Tadeusza Szyfera (fraszkopisarz) i „kombinował”, że on też może pisać. Miał w sobie tą „iskrę Bożą”. Ma na swoim koncie cztery książki i niebawem ukaże się piąta. Mówi, że pisanie to przyjemność i hobby.
Oto jeden z jego wierszy, z tomiku „Żucie szczawiu”:
Bywało
że wracając ze szkoły
nie tęsknił do gniazda
Zakolami ścieżek
łazęgował jak najdalej od rynku
podpatrywał nadrzeczne dymówki
albo przytulony do pożegowskich wzgórz
lepił gliniane skrzydła
wypalał znalezionego peta
wpatrzony w komin cegielni
Znałem jego myśli
Szybowały daleko
Michał Banaszak z Zielonej Góry. Pracuje w Sądzie w Zielonej Górze i kończy studia na filologii polskiej. Za rok bierze ślub. Wiersze pisze od jakiegoś czasu. Nie daje nikomu do recenzowania. Uważa, że w pisaniu ważne jest rzemiosło. Swoje pisanie rozpoczął od przekładów. Bawił się tym. Zawsze dużo czytał.
W 2016 roku wygrał w Krakowie konkurs im. Anny Świrszczyńskiej na Książkowy Debiut Poetycki. Nagrodą główną było wydanie tomiku. Wiersze do tego tomiku pisał około dwóch lat. Powstawały one pod wpływem impulsu. Tomik nosi tytuł „Piosenka o rozpadzie”. „Jego tomik to doskonały poetycko – zapis ludzkiego, nieuchronnego granicznego doświadczenia. Doświadczenia poszczególnego i najgłębiej osobistego, a przecież powszechnego, wspólnego. Zadaje podstawowe metafizyczne pytania: z przenikliwą, prężną świadomością, iż odpowiedzi na nie być może nie ma, nie było, nie będzie. Najważniejsze aby je wypowiedzieć, zamknąć w wierszu, utrwalić: by chociaż tak – unicestwić nicość i śmierć”. Tak napisał w tomiku Bronisław Maj.
Zacytuję tylko fragment jednego wiersza z tego tomiku.
.„Piosenka dla Mirandy”
Patrz, tu wciąż leżą twoje zabawki:
plecione z koralików wstążki,
stare, niezrozumiałe książki,
dwa przegniłe sznury do huśtawki.
Tutaj nadal leży wśród trawy
sterta głupich klocków – kamieni
i nawet stare szkiełko się mieni.
Tutaj miałaś swoje zabawy…
Podczas spotkania wszyscy autorzy przeczytali po kilka swoich utworów.
Moderatorem spotkania była Beata P. Klary, pomysłodawczyni cyklu.
Tylko trochę mi żal, że słuchamy się wzajemnie, że jest to jakby „sobie a muzom”.
Podejmowały nas dwie panie: Bogusława Hołub kierownik wypożyczalni i Renata Borowiak, pracownik tej wypożyczalni.
Następne spotkanie, z tego cyklu odbędzie się w listopadzie w Gorzowie.
Ewa Rutkowska
1,755 total views, 1 views today