Urszula Śliwińska informuje.
„Gramy tak, by to słuchacz odczuwał przyjemność”
Komuś, kto nie był dobry z matematyki może zakręcić się w głowie. Wzrok przyciąga tytuł koncertu „Na osiem smyczków”, na plakacie widzimy dziewięciu muzyków, a w programie m.in. trio i kwartet. Jaki będzie pierwszy w tym sezonie koncert kameralny i dlaczego warto nie przegapić tego wydarzenia? Między innymi na te pytania opowiada Anna Rutkiewicz, altowiolistka Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej.
Przed nami pierwszy w tym sezonie artystycznym koncert kameralny. I od razu duża niespodzianka – całkiem inne składy, nowe oblicze muzyków Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej. Wystąpicie m.in. w oktecie, ale nie tylko. Skąd pomysł na takie nowe rozwiązania?
Anna Rutkiewicz: Rzeczywiście na scenie wystąpi najpierw trio i klasyczny kwartet, a następnie prawie wszyscy łączymy się i gramy oktet. Pomysł i inspiracja grania oktetu ma swoje źródło w oktecie Szostakowicza. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak na oktet Brucha, w którym gra wiolonczela i kontrabas (a nie dwie wiolonczele, jak u Szostakowicza), stąd na plakacie promującym ten koncert znajduje się finalnie dziewięciu, a nie ośmiu muzyków.
Sama idea tego koncertu wzięła się jednak przede wszystkim z naszej silnej potrzeby wspólnego muzykowania. My zwyczajnie lubimy z sobą grać, prywatnie się przyjaźnimy i spędzamy z sobą dużo czasu. W składzie mniejszym, niż orkiestrowy mamy możliwość większej kreacji, pokazania siebie, pojawiają się detale, które w orkiestrze mogą się nieco zatracić. Co więcej, mamy potrzebę grania z sobą nie tylko w oktecie, ale też w mniejszych składach. Wybraliśmy więc takie utwory, dzięki którym my sami możemy się rozwijać i których granie będzie dla nas dużą przyjemnością.
Jakie to będą utwory?
Anna Rutkiewicz: Trio Kodaly’ego jest na przykład bardzo wirtuozowskim utworem na wszystkie trzy instrumenty, które muszą się złączyć i stworzyć razem spójną całość. Z kolei Kwartet „amerykański” jest jednym z najbardziej znanych utworów kameralnych Dvoraka i jest lubiany zarówno przez słuchaczy, jak również przez samych muzyków. Jest po prostu „wygodnie napisany” jak zazwyczaj mówimy w środowisku muzycznym. Po przerwie usłyszymy wspomniany oktet Maxa Brucha, który należy do najwcześniej wykonywanych dzieł na taki zespół. Sam skład jest jednak bardzo niepopularny, łączy w sobie wielu muzyków. Często oktet to podwójny kwartet, jednak nie w przypadku kompozycji Brucha. Muszę przyznać, że wahaliśmy się przy wyborze repertuaru i tak naprawdę mieliśmy znacznie więcej pomysłów i chęć zagrania dodatkowo wielu innych kompozycji. Ograniczał nas jednak czas przewidziany na koncert. Dlatego mam wielką nadzieję, że nie jest to nasz ostatni projekt i te niezrealizowane pomysły ujrzą jeszcze światło dzienne.
Jak Pani powiedziała, prywatnie jesteście przyjaciółmi i zwyczajnie lubicie z sobą grać. Czy repertuar, jaki usłyszymy podczas tego koncertu będzie również przyjemnością dla naszych gości? Czy fakt Waszej zażyłości przekłada się na sposób grania i interpretacji tych dzieł?
Anna Rutkiewicz: Uważam, że to, jak bardzo muzycy się rozumieją ma zawsze ogromne znaczenie dla współpracy, a następnie jej efektu. Dlatego właśnie skład jest nieprzypadkowy. Co więcej, dzięki temu, że niemal na co dzień gramy z sobą, wiele technicznych trudności, z którymi zespoły się borykają, u nas nie występuje, ponieważ już dawno je pokonaliśmy. Gramy z sobą od wielu lat, więc poziom porozumienia i technicznego dopasowania jest znacznie wyższy.
Również w doborze repertuaru kierowaliśmy się tym, by były to kompozycje przyjemne dla odbiorców. Gramy dla publiczności i chcemy tworzyć coś, co będzie przede wszystkim dla niej miłe, przyjemne w odbiorze i taki z pewnością będzie ten koncert.
Koncert kameralny „Na osiem smyczków” w piątek 26 października o godz. 19.00
Bilety: 25 zł oraz 20zł z Kartą Seniora
1,321 total views, 1 views today