SPOTKANIE W SPRAWIE BUDOWY STACJI PALIW PRZY UL. FREDRY W GORZOWIE WLKP.

STAC

Urząd Miasta Gorzowa Wielkopolskiego organizuje spotkanie informacyjne dotyczące budowy stacji paliw przy ul. Fredry przez firmę Maszt sp. z o. o.

Spotkanie odbędzie się 25 marca br. (poniedziałek) o godz. 17:00 w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 16 przy ul. Dunikowskiego 5 (stołówka, I piętro).

Wg informacji Marty Liberkowskiej Z UM Gorzów Wlkp.

1,045 total views, no views today

„POD MISTRZOWSKĄ BATUTĄ” – ROZMOWA Z ALEKSANDRĄ KULS

Aleksandra

Fot. Piotr Iwaszko

Warto odkrywać bogactwo muzyki

Z Aleksandrą Kuls rozmawia Urszula Śliwińska z FG

Aleksandra Kuls uznawana jest za jedną z najciekawszych polskich skrzypaczek młodego pokolenia. Mimo wieku w recenzjach najczęściej pojawiają się takie określenia jak dojrzałość, emocjonalność, mistrzowska interpretacja. W Filharmonii Gorzowskiej Aleksandra Kuls wystąpi w koncercie „Pod mistrzowską batutą” u boku znakomitego dyrygenta Marka Pijarowskiego. O swoich scenicznych doświadczeniach i odkrywaniu muzyki niesłusznie zapomnianej opowiada w rozmowie.

Ostatnie lata to dla Pani pasmo sukcesów, występy ze wspaniałymi orkiestrami, dyrygentami i solistami, nagrania płytowe i zaproszenia na festiwale na całym świecie. Czuje Pani wiatr w żaglach, czy ta sława czasem bywa męcząca?

Aleksandra Kuls: Przepadam za pracą muzyczną. Uwielbiam festiwale, koncerty, próby, nawet samotne, codzienne ćwiczenie na instrumencie. Ciągły wir koncertowy potrafi być wyczerpujący, ale to też satysfakcja, radość. Jednak moje życie odbiega obecnie od obrazu, o który Pani pyta. Od dwóch lat jestem szczęśliwą mamą. Staram się łączyć mądrze życie mojej rodziny z działalnością artystyczną.

W wywiadach podkreśla Pani, że ważny jest dla niej balans między sceną a tak zwanym normalnym życiem. To chyba nie jest łatwe? Przecież ze sceną jest Pani zawiązana niemal od dziecka.

A.K.: Zachowanie tego balansu to poważne zadanie, często trzeba sobie zadawać pytanie o priorytety. Mój mąż jest pianistą. Umożliwiamy sobie nawzajem ćwiczenie zajmując się na zmianę dziećmi. Priorytet ma ten, kto gra niedługo koncert. Przede wszystkim przepadamy oboje za naszymi dziećmi i czekamy z niecierpliwością, by znów móc być tylko dla nich. Nasza praca w szkole muzycznej i na Akademii umożliwia zajmowanie się nimi.

W Gorzowie zagra Pani kompozycję Ignatza Waghaltera – polskiego kompozytora, pianisty i dyrygenta żydowskiego pochodzenia, którego muzyka do niedawna nie była w ogóle grywana, a on sam był pomijany jako twórca. Tymczasem Pani ma na swoim koncie znakomite nagranie jego koncertu dla wydawnictwa Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Skąd ten wybór?

A.K.: Dla mnie również Ignatz Waghalter był kompozytorem nieznanym – całe szczęście, że jest odkrywany na nowo. Pierwszym utworem z jakim się zetknęłam był właśnie Koncert Skrzypcowy. Sonata na skrzypce i fortepian, Rapsodia i miniatury skrzypcowe także zasługują na uwagę. Ta muzyka jest szalenie wirtuozowska, ale zawiera piękne, chwytające za serce kantyleny. Mnie osobiście bardzo porusza i satysfakcjonuje jako wykonawcę. Jest przystępnie napisana, pomimo trudności wykonawczych. Widać, że kompozytor dobrze znał instrument.

O Koncercie skrzypcowym A-dur Waghaltera mówi się, że stawia przed solistą spore wymagania. Utwór zachwyca nie tylko wirtuozerią, ale również liryzmem – marzycielskim i momentami wzruszającym. Co Pani w nim znajduje? Jak wygląda proces interpretacji utworu? To szukanie emocji w sobie, czy w biografii kompozytora?

 A.K.: Dla mnie ta muzyka jest bardzo „polska”. W tych lirycznych kantylenach i tanecznych tematach jest coś bardzo charakterystycznego dla twórczości polskich kompozytorów. Znajdziemy w Koncercie stylizacje narodowych tańców, jak np. oberka czy kujawiaka w części trzeciej.

A jak wygląda proces interpretacji utworu… Nie mam jakiegoś modelu według którego bym postępowała. Długo gram utwór, ćwiczę, „obcuję” z nim, aż zacznie przemawiać, stanie się w pewnym sensie mój, abym mogła go wiarygodnie przedstawić. Lubię znać życiorys kompozytora i okoliczności w jakich utwór powstał. Taka wiedza może bardzo wpłynąć na interpretację.

Waghalter skomponował Koncert Skrzypcowy podczas swoich studiów w Berlinie. W podobnym czasie otrzymał Nagrodę Mendelssohna za swoją Sonatę skrzypcową – to było najwyższe uczelniane wyróżnienie. W Koncercie słychać ten wigor młodego, docenianego kompozytora.

W Filharmonii Gorzowskiej wystąpi Pani w koncercie „Pod mistrzowską batutą”. To cykl koncertów, w których dotychczas brały udział m.in. takie sławy dyrygentury jak Antoni Wit, Jerzy Maksymiuk, a teraz Marek Pijarowski. Pani miała przyjemność współpracować ze wszystkimi z nich. To wciąż nieco stresujące stawać u boku tak doświadczonych artystów?

A.K.: To wielka radość i zaszczyt moc tworzyć muzykę na scenie z wielkimi artystami. Solista koncertu ma to szczęście, ale też ważne zadanie, aby współtworzyć interpretację utworu wraz z dyrygentem, który odpowiada za całą orkiestrę. Nieraz te interpretacje są różne, różne są oczekiwania i wyobrażenia. Trzeba być otwartym na inną wizję, traktować te różnice jako ubogacające.

O czym marzy Aleksandra Kuls? Czy są jakieś artystyczne cele, do których Pani dąży?

 A.K.: Są utwory, które bardzo chciałabym wykonać, a które rzadko pojawiają się na polskiej scenie. Choćby Koncert Skrzypcowy Igora Strawińskiego – fascynująca kompozycja, pełna energii. Słuchacze chętnie wybierają się na koncert, na którym usłyszą znaną im muzykę, to naturalne. Jednak bogactwo literatury muzycznej (także najnowszej) jest tak wielkie, że zachęcam do otwartości! Koncert Skrzypcowy Ignacego Waghaltera jest świetnym przykładem, że istnieje muzyka niesłusznie zapomniana. Jestem pewna, że przyniesie słuchaczom wiele satysfakcji.

„Pod mistrzowską batutą”, koncert symfoniczny – 22 marca, godz. 19.00

BILETY:

55 zł / normalny

48 zł / ulgowy

40 zł / balkon

 

 

1,839 total views, no views today

MARZANNA LESZCZYŃSKA ZACHĘCA DO CZYTANIA

Marzanna Leszczyńska zachęca do przecztyania „Artysta znaczy wiele”

Narzekamy na nasze miasto. Często słyszę, że jest zaściankowe, nudne, szare, po ulicach snują się źle ubrani ludzie, których nie stać na fantazję. Gorzowianie marzą o wyjeździe np. do Gdańska, Poznania. Zieloną Górę postrzegają znacznie lepiej.

Ale czy sprawiedliwe są te nasze narzekania?

Ostatnio odwiedzili mnie znajomi z Poznania, których oprowadziłam po naszym rozkopanym mieście i są Gorzowem zachwyceni, bo jest tu dużo pięknych zakamarków, mimo że nie ma tzw. rynku. Za to narzekali na swój Poznań…

Dzieją się w naszym mieście ciekawe i niezwykłe rzeczy a możliwe jest to dzięki ciekawym i niezwykłym ludziom – różnie utalentowanym, którzy tu mieszkają i działają.

Właśnie o takich ludziach z naszego regionu napisała Wanda Milewska w książce „Artysta znaczy wiele”.

Chodzimy po ulicach Gorzowa i patrzymy na figury z brązu, fotografujemy się przy nich, podziwiamy niedawno odtworzoną Fontannę Pauckscha, ale czy wiemy kto te dzieła wykonał? Nie zdajemy sobie sprawy ile talentu trzeba było włożyć, aby dzisiaj móc te dzieła podziwiać. Bo trzeba przyznać, że książka jest o twórcach zgoła innych niż tych, którzy stworzyli „Świnstera” lub granitowy zegar nieopodal „Letniej”.

Ilekroć wchodzę do Poczty Głównej, zawsze zatrzymuję się przy obrazach w Galerii „Pod Pocztową Trąbką”. Przyznam, że to zestawienie: poczta i galeria obrazów zawsze wprawiało mnie w osłupienie. Bardzo nietypowe. Idę załatwić przyziemną sprawę i zderzam się ze sztuką. Sprytne „zmuszenie” dzisiejszego zagonionego człowieka do zatrzymania się i kontemplacji pięknego malarstwa. Przeczytałam książkę Wandy Milewskiej i wiem czyja to inicjatywa. Tylko artysta może wpaść na taki pomysł, a nie jakiś tam urzędnik.

Książka „Artysta znaczy wiele” dużo wyjaśnia o naszym mieście, przybliża nietuzinkowych i zasłużonych obywateli, ale autorka zrobiła to przez pryzmat osobistych znajomości z tymi osobami i to jest niewątpliwie sporą zaletą tej książki i jej wyjątkowością.

Szeroki jest wachlarz artystycznych profesji opisanych osób, a są to: aktorzy, śpiewacy, muzycy, malarze, artystka i twórczyni Gorzowskiego Towarzystwa Fotograficznego, rzeźbiarze, twórczyni ceramiki artystycznej, na której pracach można robić koncerty muzyczne czy ludzie propagujący taniec towarzyski.

Wszyscy opisani, to postacie barwne, wybitne, działające z pasją. Opisane historie są  ciekawe, nietuzinkowe, z doświadczeń niektórych możemy jeszcze czerpać. Nie brak historii smutnych – choćby ta o Jerzym Pawle Dudzie- człowieku wybitnym i bardzo wszechstronnym, którego możliwości i wybitności nie potrafiono dostrzec i docenić, a który zmarł przedwcześnie.

Tak, nasze miasto kryje wiele „perełek”.

Warto nie tylko przeczytać książkę Wandy Milewskiej „Artysta znaczy wiele”, warto ją mieć dla potomnych.

Nasuwa się wciąż odwieczne pytanie: Czy miasto nie powinno pamiętać o naszych artystach i nie powinno szukać okazji do zapraszania i prezentowania ich twórczości? Dlaczego światowej sławy baryton Andrzej Bator nie jest gościem sceny Gorzowskiej Filharmonii i dlaczego przeciętny mieszkaniec Gorzowa nic o nim nie wie?

O politykach, często bardzo miernych jest dużo, głośno. O ludziach rzadkich talentów, mrówczej pracy ciągle zbyt mało, cicho lub wcale…

A oto fragment z jednej z 11- stu opowieści. Wybrałam o Janinie Trojan artystce fotografiku, która otrzymała wiele nagród i odznaczeń za zasługi dla Województwa Gorzowskiego i Za Szczególne Zasługi w Rozwoju Gorzowa Wielkopolskiego.

…”Już się chciałam żegnać, gdy Janina postanowiła opowiedzieć mi, jak się odbywały imieniny u Andrzeja Gordona – gorzowskiego malarza.

– Gordon wyprawiał imieniny w swojej pracowni, która mieściła się w podwórku przy ulicy Obotryckiej, organizował wszystko razem z żoną Zosią, z którą niestety po latach się rozwiódł.

Solenizant zapraszał gości, wysyłając zaproszenia, które sam przygotowywał, jednak kierowane one były tylko do panów. Kobiety musiały przyjść do ich domu przy ulicy Słonecznej i tam z Zosią czekały na zaproszenie, które przekazane zostanie telefonicznie.

A oto jaka była treść zaproszeń, które wysyłane były do mężczyzn: „Zapraszam na imieniny, ale nie wolno przyprowadzać żony, matki, przyjaciółki czy kochanki, koniecznie proszę przynieść połówkę”.

Wystrojone panie cierpliwie czekały, kiedy odezwie się telefon. Czasem było kilka różnych telefonów, ale od zupełnie innych osób. Byłyśmy jednak pewne, że po nas zadzwonią, bo mają tylko alkohol, a my mamy jedzenie. No i jest nareszcie oczekiwany sygnał. Każda z torbą pełną  rozmaitych dań – wyruszałyśmy na imieniny.

Któregoś razu z okazji imienin przyjechał ojciec Andrzeja, a że zbyt często się nie widywali, więc starszy pan nie pamiętał jak wygląda jego synowa, czyli Zosia. Podszedł do mnie – opowiada Nina – i zapytał, która to jest ta Zosia, żebym nie popełnił gafy. A ja mu na to: – Ta ładna, tańcząca w makowej sukience”.

          Marzanna Leszczyńska

LAMEL5

Marzanna Leszczyńska, z zamiłowania – tancerka, wraz z mężem Andrzejem zdobyli w tym miesiącu Klasę C w standardzie. Turniej odbył się w Kórniku koło Poznania.

Wielkie gratulacje!!! Od milpressa

 

1,853 total views, no views today

GORZOWIANKA SKOŃCZYŁA 100 LAT

STOSTOL

Fot. Łukasz Kulczyński

Dariusz Wieczorek z Wydziału Promocji i Informacji oznajmia: 

Wyjątkowa solenizantka

Prezydent Jacek Wójcicki i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Mirosława Winnicka odwiedzili w poniedziałek i złożyli imieninowe życzenia gorzowiance Kazimierze Urbaniak.

To szczególna solenizantka; dzień wcześniej obchodziła setną rocznicę urodzin. Były życzenia „dwustu lat”, kwiaty i urodzinowy tort.

Pani Kazimiera urodziła się w Rzeszowie, w Gorzowie mieszka od 1945 roku – tu 9 listopada 1945 roku zawarła związek małżeński. Urodziła czworo dzieci, doczekała się czworga wnucząt i sześciorga prawnucząt.

Jubilatka marzy o podróży do Watykanu i spotkaniu z papieżem.

 

1,043 total views, no views today

W GORZOWSKIEJ KATEDRZE POWSTANIE TELEDYSK ADAMA BAŁDYCHA

 Adam Katedra

Fot. ze zbiorów prywatnych Adana Bałdycha

W remontowanej po pożarze katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim 26 lutego w godzinach wieczornych i nocnych powstaną zdjęcia do utworu Adama Bałdycha „O virga ac diadema”, promującego najnowszy album artysty. Światowej sławy skrzypek, gorzowianin, już kolejny raz postanowił nagrać klip do swojego utworu właśnie w rodzinnym mieście.

Więcej:

https://ekai.pl/gorzow-wlkp-w-remontowanej-katedrze-powstanie-teledysk-adama-baldycha-d565906/

1,212 total views, no views today

MUZYCZNY PLAC ZABAW PRZED FILHARMONIĄ GORZOWSKĄ

Pl55Pla55PLACC55PLACcc55

Na placu przed Filharmonią Gorzowską pojawił się ciekawy plac zabaw dla dzieci. Pasje muzyczne najmłodsi mogą rozwijać porzez zabawę, wykorzystując ustawione tu instrumenty: cymbały, Fletnię Pana i bębny, wykonane z błyszczącej blachy.

Tu także znalazły się trzy rzeźby autorstwa Justyny Budzyn – nazwane „Gorzowską Orkiestrą Dętą”. Każda z postaci wykonana jest z połączenia metaloplastyki z mozaiką ceramiczną. Do niedawna rzeźby stały w Parku Róż, a teraz są w miejscu, w którym rozbrzmiewa muzyka.

Justyna Budzyn pisze o sobie: – Zawodowo jestem  twórczynią mozaik, rzeźb,  czasem wynalazków. Od 2001 jestem  związana głównie z mozaiką ceramiczną, rzeźbą ceramiczną, ceramiką architektoniczną, dekoracją wnętrz i ogrodów.
Uczestniczyłam w  międzynarodowych spotkaniach artystów muralu w Ameryce Południowej, w Chile i Kolumbii oraz kilku wystawach grupowych w Polsce, Anglii i Irlandii. Na co dzień realizuję zlecenia prywatne i publiczne, współpracując z architektami, konstruktorami,  projektantami wnętrz i ogrodów, stolarzami, spawaczami i innymi osobami związanymi z branżą budowlaną.
Fascynują mnie kontrasty między  materiałami i kształtami.
W moich pracach staram się uchwycić piękno i dialog jakie między nimi zachodzą – czytamy m.in na http://justynabudzyn.pl

1,629 total views, no views today

PROMOCJA KSIĄŻKI ZDZISŁAWA MORAWSKIEGO

MOR88MORAWS88MORA88

Relacja Ewy Rutkowskiej

MORAW88

21 lutego, WiMBP Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, promocja powieści Zdzisława Morawskiego „Każdy miał wakacje”.

 Zdzisław Morawski znany nam bardziej jako poeta. Do dzisiaj nosi miano Księcia Poetów. Urodził się w 1926 roku (zm. w 1992). Debiutował w 1957 roku. Był  jednym z członków założycieli Oddziału ZLP w Zielonej Górze. W latach 1981- 1983 pełnił funkcję prezesa.

W ubiegłym roku, po śmierci jego żony Marii, decyzją wnuka Macieja, całe archiwum zostało przekazane na rzecz WiMBP w Gorzowie. Tą niezwykle bogatą spuścizną, na prośbę dyrektora gorzowskiej Książnicy zajęli się: Krystyna Kamińska i Ireneusz K. Szmidt. Wśród tysięcy kartek maszynopisu, były powieści, sztuki teatralne, słuchowiska radiowe i dużo poezji. Krysia, jak powiedziała podczas spotkania, którego była moderatorem, przeczytała chyba ponad 4.5 tys. stron maszynopisów. Powieść „Każdy miał wakacje” napisana (albo ukończona) została prawdopodobnie w 1965 roku (taką datą opatrzony jest maszynopis). Po jej przeczytaniu szybko skontaktowała się z p. Markiem Bidolem, pracownikiem Urzędu Miasta w Strzelcach Kraj. Bo w gminie Strzelce szanuje się książki. Tu się je wydaje, aby coś zostało dla potomnych. A treść książki dzieje się przecież na ich terenie, w ich gminie, nad jeziorem Lipie we wsi Długie. Tu Zdzisław Morawski miał swoje miejsce, tu spędzał wraz z rodziną wakacje. Tu był instruktorem żeglarstwa dla wielu młodych adeptów tej trudnej sztuki przetrwania na wodzie. Pan Marek wspólnie ze swoim burmistrzem zadziałali  błyskawicznie. Decyzję, że pozycja ta zostanie wydana drukiem,  podjęto w ciągu godziny. I tak oto pierwsza książka z przepastnego archiwum nieżyjącego już autora, ujrzała światło dzienne.

Podczas promocji, swoje pobyty nad tym jeziorem i spotkania przed laty  ze Zdzisławem Morawskim wspominali m.in. Andrzej Szyjkowski, krewna Morawskich pani Czeszejko-Sochacka, Andrzej Trzaskowski, Marek Piechocki, który zadedykowal Zdzisławowi Morawskiemu wiersz „Bardzo osobisty tryptyk o poecie Z.M” i inni. Fragmenty książki czytali uczniowie SP nr 1 w Strzelcach Kraj. Wiktoria Romanowska, Janek Bojarski i Nikodem Rzepka, przygotowani przez swoje panie;  Elżbietę Szafranek i Gabryjelę Mróz.

A bohaterem  książki jest 30-letni dziennikarz, chyba z Warszawy, wypoczywający nad jeziorem Długie. Nie interesuje go nic innego oprócz żeglarstwa. Choć zerka od czasu do czasu na piękną dziewczynę, Krystynę, która wraz z synkiem też odpoczywa nad tym jeziorem. Przyjechała z Katowic…Ten miłosny wątek trochę intryguje i zachęca do przeczytania książki. Jest tu też pięknie opisana przyroda i niezwykle romantyczne zachody i wschody słońca. Według znawców, książka jest bardzo dobrze napisana. Wstęp do powieści, Maria Morawska, jest to tekst z czasopisma „Lamus” nr 16/2007, w którym wspomina swoje i znajomych pobyty nad tym jeziorem. Są też piękne, nostalgiczne fotografie.

Książka wydana została przez: Urząd Miejski w Strzelcach Kraj. ZLP Oddział w Gorzowie Wlkp. i WiMBP w Gorzowie. Redakcja Krystyna Kamińska. Konsultacja literacka i opracowanie edytorskie Ireneusz K.Szmidt.

Podczas promocji obejrzeliśmy też dwa krótkie filmy: Długie kiedyś i dzisiaj, a komentarz do tych filmów wygłosił Burmistrz Miasta i Gminy Strzelce Kraj.

Każdy z obecnych został obdarowany książką ze specjalnym stemplem  „Długie, jezioro Lipie”.
I ja tam byłam…. Ewa  Rutkowska

 

 

 

1,543 total views, no views today

W MARCU ZAGRAJĄ WIOLONCZELIŚCI FILHARMONII GORZOWSKIEJ

FOT

-Pięciu muzyków, pięć charakterów, pięć twarzy wiolonczeli – na początku marca na kameralnej scenie Filharmonii Gorzowskiej prawdziwa  gratka dla melomanów, a jednocześnie unikat – po raz pierwszy w koncercie kameralnym weźmie udział cała sekcja instrumentów – przed Państwem wiolonczeliści Orkiestry Filharmonii Gorzowskie, zapowiada Urszula Śliwińska

Z wiolonczelistką Natalią Makuch rozmawia Urszula Śliwińska

Pięciu muzyków, pięć charakterów, pięć twarzy wiolonczeli – na początku marca na kameralnej scenie Filharmonii Gorzowskiej prawdziwa  gratka dla melomanów, a jednocześnie unikat – po raz pierwszy w koncercie kameralnym weźmie udział cała sekcja instrumentów – przed Państwem wiolonczeliści Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej.

Filharmonia Gorzowska: Patrząc na repertuar najbliższego koncertu kameralnego ma się wrażenie, że zabieracie gości filharmonii w muzyczną podroż w czasie i różnych zakątkach świata.

Natalia Makuch (wiolonczela): Chcieliśmy pokazać cały wachlarz możliwości i brzmienia wiolonczeli. W programie znalazła się  więc zarówno bardzo prosta, mistyczna muzyka (utwór Fratres Arvo Parta), Passacaglia Handla, nastrojowe aranżacje Ravela, ale także bardzo ciekawa muzyka brazylijska.  Takie zestawienie, poza pokazaniem pewnego przekroju w historii muzyki, pozwala nam również na ukazaniu wiolonczeli w różnych odsłonach.

FG:  Nie będą to jednak kompozycje napisane na ten skład.

N.M.: Nie, kompozycje, które znalazły się w programie koncertu są aranżacjami na kwartet, bądź kwintet wiolonczelowy. Jedna kompozycja została napisana na osiem i więcej instrumentów. Aranżacją tych utworów zajęła się nasza koleżanka, Katarzyna Winkiewicz, która przełożyła je na skład pięcioosobowy.

FG: Skład – dodajmy – również nietypowy.

N.M.: Zdecydowanie. Pomysł zrodził się już w ubiegłym roku. Postanowiliśmy wzorem wiolonczelistów berlińskich, stworzyć projekt oparty również wyłącznie na tym instrumencie. I tak powstali „wiolonczeliści gorzowscy”. Poza tym po prostu chcieliśmy zagrać razem. Muszę dodać, że w Orkiestrze Filharmonii Gorzowskiej jest nas właśnie piątka, czyli podczas koncertu wystąpi cała sekcja wiolonczel. To również sytuacja, która zdarza się niezwykle rzadko, a w historii naszej filharmonii po raz pierwszy.

FG: Jak przebiegała praca?

N.M.: Bardzo inspirująco! Po pierwsze była okazją, by lepiej się poznać, by sprawdzić nawzajem swoje możliwości, stanąć w prawdzie i z pokorą ocenić swoje umiejętności w konfrontacji z innymi muzykami. Jest nas piątka, a więc mamy pięć charakterów, pięć osobowości, pięć warsztatów, a ponadto każda wiolonczela ma inna barwę. Okazało się, że to w czym świetny jest jeden z nas, drugiemu może nie wychodzić aż tak dobrze; ktoś jest bardziej liryczny, a ktoś inny gra pięknie niskie dźwięki. W rezultacie tej ciekawej pracy każdy z nas zaprezentuje się w utworach i partiach, które najbardziej oddają jego talent, ale i temperament, upodobania. Z punktu widzenia zarówno naszego rozwoju, jak i umiejętności pracy zespołowej to szalenie ciekawe doświadczenie.

FG: Zatem jaki to będzie koncert?

N.M.: W repertuarze znalazły się przyjemne, piękne aranżacje. Mogę chyba powiedzieć, że są to takie skarby muzyki klasycznej zaaranżowane na wiolonczelę. Zdecydowanie warto na nim być i w imieniu całego kwintetu serdecznie wszystkich zapraszam.

 

„Pięć twarzy wiolonczeli”

1 marca, godz. 19.00, sala kameralna Filharmonii Gorzowskiej, bilety: 25 zł

 

WYKONAWCY:

Kwintet wiolonczelowy:

Piotr Więcław / wiolonczela

Katarzyna Winkiewicz / wiolonczela

Natalia Makuch / wiolonczela

Agnieszka Lasek / wiolonczela

Katarzyna Olejnik / wiolonczela

 

1,280 total views, no views today