„ODRODZENIE” W FILHARMONII GORZOWSKIEJ. DYRYGUJE JERZY SALWAROWSKI

ODRJerzy Salwarowski

Foto i wywiad FG

Beethoven i Karłowicz na nowo odkryci

 Rok 2019 jest dla maestro Jerzego Salwarowskiego szczególny. Za nim 50 lat pracy artystycznej i blisko dwa tysiące koncertów w salach całego świata. 8 listopada gościnnie pokieruje Orkiestrą Filharmonii Gorzowskiej podczas koncertu symfonicznego „Odrodzenie”, a towarzyszyć mu będzie syn i znakomity pianista, Hubert Salwarowski. W programie najpiękniejszy koncert fortepianowy Beethovena oraz na nowo odkryty Karłowicz.

 Filharmonia Gorzowska:  Za panem 50 lat pracy artystycznej. Pamięta Pan jeszcze swój pierwszy koncert?

Jerzy Salwarowski: Pamiętam go doskonale. Był to mój pierwszy koncert z zawodową orkiestrą (Orkiestrą PR w Krakowie) przy normalnej, „abonamentowej” publiczności. Ukończyłem wtedy czwarty rok studiów; w koncercie brali też udział dyplomanci instrumentalistyki i dyrygenci z klasy mego profesora Krzysztofa Missony. Dyrygowałem uwerturą do op. Tannhauser Wagnera: widzę koncertmistrzynię skrzypiec, prowadzącego wiolonczel, trio puzonów…Było (może jeszcze gdzieś jest?) nagranie z tego koncertu; nośnikiem był wówczas magnetofon szpulowy, orkiestra już nie istnieje.

FG: Czy są miejsca i orkiestry, do których wraca Pan myślami ze szczególnym sentymentem?

J.S.: Na pewno jest to Filharmonia Opolska – miejsce mej pierwszej zawodowej pracy i Orkiestra PR w Krakowie. Potem Zespoły na Górnym Śląsku – bo przecież żyję tam i pracuję prawie 40 lat. Siena i Budapeszt, gdzie wygrywałem międzynarodowe konkursy; Orkiestra Radiowa w Budapeszcie; Filharmonia Narodowa w Warszawie; wreszcie Zespoły, gdzie byłem Dyrektorem Artystycznym. Na koniec Festiwal w La Chaise Dieu, gdzie dwukrotnie występowałem z Orkiestrą Filharmonii Śląskiej. Opera w Kairze. Palau de Musica w Walencji…i jeszcze wiele, wiele…

FG: Był Pan dyrygentem i dyrektorem artystycznym wielu placówek artystycznych w Polsce, w tym kilku filharmonii. Ma Pan jakieś szczególne obserwacje jak rozwijają się filharmonie w Polsce na przestrzeni lat?

J.S.: Nie będę zbyt odkrywczy, gdy stwierdzę, że poziom profesjonalizmu w orkiestrach poszybował mocno do góry. Spowodowane to jest lepszym wykształceniem i przygotowaniem muzyków posiadających coraz lepsze instrumenty, dostępem do nagrań audio i video z całego świata oraz warunkami pracy: wybudowano w Polsce dużą liczbę nowych sal koncertowych i operowych, gdzie orkiestry mają swe siedziby. Niewątpliwie podniósł się także poziom polskich dyrygentów i możliwość zapraszania artystów gościnnych z całego świata.

FG: Od kilkunastu lat koncertuje Pan również z synem. Razem pojawicie się na scenie Filharmonii Gorzowskiej wykonując V Koncert fortepianowy Beethovena. Wspólna wrażliwość i bliskość zapewne pomagają we współpracy, ale jest to jednocześnie szczególne doświadczenie.  Zawsze zgadzacie się co do interpretacji dzieła?

J.S.: Nic nie może się równać do uczuć przy występie z Hubertem. To wszechogarniająca duma w połączeniu z jeszcze większą miłością. A spojrzenie na interpretację? Musi się wykuwać w ogniu różnic. Jakimi bylibyśmy artystami, gdyby tak nie było?

FG: Kiedy w 2008 roku wraz z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Narodowej nagrał Pan „Symfonię e-moll Odrodzenie” op. 7 Karłowicza, napisano, że Pańska interpretacja tego dzieła „wyrasta z ducha klasycznej elegancji i umiaru. Na taką wizję dzieło Karłowicza czekało i takiej potrzebuje (…). Jerzy Salwarowski, (…) gruntownie zna każdą nutę dzieła”. To dla Pana dzieło szczególne? Obecnie wciąż pozostaje raczej w cieniu późniejszych dzieł Karłowicza.

J.S.: Istotnie; Symfonia „Odrodzenie” to pierwsza młodzieńcza „próba” dzieła symfonicznego, ale już pełna dojrzałej treści. Dla mnie Karłowicz jest kompozytorem bardzo szczególnym. Odpowiada mi Jego estetyka i światopogląd, a nade wszystko umiłowanie Tatr.

Koncert symfoniczny „Odrodzenie”, 8 listopada, godz. 19.00, sala koncertowa Filharmonii Gorzowskiej.

PROGRAM:
LUDWIG VAN BEETHOVEN (1770-1827)
V koncert fortepianowy op. 73

MIECZYSŁAW KARŁOWICZ (1876-1909)
Symfonia e-moll Odrodzenie op. 7

BILETY: 32-45 zł

866 total views, no views today

Z WIZYTĄ U GORZOWSKIEGO STULATKA

STOSto 1

Fot. Łukasz Kulczyński

Z wizytą u gorzowskiego stulatka

Tadeusza Stodolniaka, mieszkańca Gorzowa, który w środę (30 października br.) obchodzi setną rocznicę urodzin, odwiedzili prezydent Jacek Wójcicki i przewodniczący Rady Miasta Jan Kaczanowski oraz kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Mirosława Winnicka.

Jubilat to żołnierz Września 1939 i pionier Gorzowa.

Zazdrościmy tej pasji i energii, która jest w Panu – powiedział Jacek Wójcicki. – Tej energii i radości życia jest w Panu tyle, że można by nią obdarować kilka osób. Jest Pan wspaniałym, wielce zasłużonym mieszkańcem naszego miasta. Życzę Panu zdrowia i radości każdego dnia – dodał.

Jest Pan cudownym, wspaniałym człowiekiem – powiedział do jubilata Jan Kaczanowski. – Moje pokolenie mieszkańców miasta, można powiedzieć, jest Pana uczniami. Jest Pan dla nas wspaniałym nauczycielem – dodał.

Podczas spotkania przedstawiciele miasta wręczyli jubilatowi listy gratulacyjne, a przedstawiciel ZUS dokumenty o nowych uprawnieniach emerytalnych.

Wiesław Ciepiela – rzecznik prasowy

  Tadeusz Stodolniak urodził się w Herne (Zagłębie Ruhry, Niemcy) gdzie rodzice Maria i Józef wyemigrowali w poszukiwaniu pracy. Jako dwulatek powrócił z rodzicami do Polski i mieszkał w wielkopolskim Miłosławiu. Podczas kampanii wrześniowej 1939 roku uczestniczył w walkach w obronie Warszawy i krótko przebywał w obozie jenieckim. Po zwolnieniu z niewoli powrócił do Wielkopolski. W lipcu 1945 roku przyjechał do Gorzowa, gdzie podjął pracę jako kolejarz. Pracował między innymi przy odbudowie węzłów kolejowych w Gorzowie i Kostrzynie nad Odrą, a później kierował gospodarką wagonową na terenie węzła Gorzów Wielkopolski.

W 1977 roku przeszedł na rentę, a następnie na emeryturę. Działał społecznie, między innymi
w samorządzie mieszańców.

Jest odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznakami Honorowymi za zasługi dla województwa zielonogórskiego, dla województwa gorzowskiego oraz Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

 

996 total views, no views today

„HUMOR U HERBERTA” – DRUGA GORZOWSKA HERBERTIADA

HERB5

Fot.  http://www.wimbp.gorzow.pl

29 października 2019

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wlkp.

W programie:

  1. „Humor Herberta” – wykład prof. dr hab. Małgorzaty Mikołajczak z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego
  1. „Humor w biograficznych portretach Zbigniewa Herberta”– wkład dr hab. Katarzyny Taborskiej z Katedry Literatury Akademii Jakuba z Paradyża w Gorzowie

3. „Nie powrócę do źródła spokoju”, reportaż Izabeli Patek o Zbigniewie Herbercie.

Ubiegły rok ogłoszony został Rokiem Zbigniewa. Herberta (29.X. 1924 – 28. VII.1998)

I i II Herbertiada odbywa się w dniu urodzin poety, 29  października.

Tym razem zaproponowano dwa wykłady. Obydwa poprowadzone były lekko i z humorem, choć humor to także poważna sprawa. I obydwa wykłady, to krótkie informacje o podobnej tematyce, dotykające humoru w twórczości Herberta.

Podczas wykładów wyświetlano różne cytaty, opinie, fragmenty tekstów i listów pisanych przez Herberta.

W pierwszym wykładzie, pani prof. Małgorzaty Mikołajczak usłyszeliśmy m.in. o tym ,że Zbigniew Herbert miał „ogromne poczucie humoru, a żart jego był zawsze pierwszej próby…”. Że wg Herberta humor jest po to, aby rozumieć i poznawać rzeczywistość. A nieodłączną cechą dobrej poezji był (i jest) zmysł humoru.

Oraz to, że warunkiem poczucia rzeczywistości był u Herberta –  dystans.

Zwróciła uwagę też na to, że w jego poezji jest dużo ironii.

Druga pani profesor, Katarzyna Taborska swoją wypowiedź podzieliła na części; np. Typy uśmiechu i sposoby jego wywoływania oraz na tematyczne ukierunkowania. Fragmenty tekstów i listów czytała Anna Łaniewska, aktorka gorzowskiego Teatru.

Obydwa wykłady, podkreśliły to, o czym miłośnicy jego poezji wiedzą i pamiętają. Herbert jest poetą który ciągle nas inspiruje, a jego poezja otwarta jest na różnorodność świata.

Powiedział kiedyś znamienne zdanie: „Naród, który traci pamięć, traci sumienie”.

Kolejnym punktem II Herbertiady był Reportaż Izabeli Patek.

Swoje wspomnienia o znajomości z Herbertem snuli; Ewa Mazur, która w czasie gdy Herbert był kierownikiem literackim gorzowskiego teatru (rok 1965), pracowała w Urzędzie Miasta. Janusz Dreczka, dyrektor  Wydz. Kultury w czasach  istnienia województwa gorzowskiego. Siostrzeniec Herberta  Rafał Żebrowski, Franciszek Franaszek biograf Herberta i Jan Tomaszewicz, od kilkunastu lat dyrektor Gorzowskiego Teatru im. J. Osterwy.

Po przerwie, w której był smakowity poczęstunek, posłuchaliśmy koncertu pt. „Powroty Bardów”  w wykonaniu artystów z Wolsztyna. Spotkanie muzyczno-literackie poświęcone było twórczości Przemysława Gintrowskiego (zm. w 2012), połączone z poezją Zbigniewa Herberta. Program bardzo klimatyczny. Teksty Gintrowskiego zawsze robią wrażenie. A do tego ta nostalgiczna scenografia…

Popołudnie inspirujące, piękne i potrzebne.

Całość prowadził dyrektor gorzowskiej Książnicy Sławomir Szenwald.

 Ewa Rutkowska

 

1,200 total views, no views today

PROMOCJA TOMIKU MARKA LOBO WOJCIECHOWSKIEGO

Relacja Ewy Rutkowskiej

25 października, WiMBP im. Z. Herberta w Gorzowie Wlkp. Moderator spotkania – dr Krystyna Kamińska

„Dzień kreta”

Marek Lobo Wojciechowski (rocznik 1959) do pisania wierszy zabrał się już w dorosłym życiu. Jest absolwentem Szkoły Chorążych Wojsk Inżynieryjnych we Wrocławiu. Od 1995 roku jest emerytem wojskowym. Swoje doświadczenia i warsztat poetycki zdobywał na forum internetowym, ale studiował także literaturę.

W roku 2007  ukazały się jego dwie książki poetyckie; „Z wędrówek po okolicy” i „Suplement”, wyróżniony w 2008 roku  na Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim w Kutnie. Do tego tomiku odnosi się znany lubuski literat Czesław Sobkowiak:  pisze  m.in. że wiersze te są w większości o życiowej zwyczajnej samotności, ale autor jest dojrzały i pisze dojrzale. Pozytywny odbiór jego twórczości, daje mu „kopa”. Idzie

więc za ciosem i pisze dalej. W roku 2009 ukazuje się jego kolejny tomik „Ektoplazma”, wydany przez ZLP O/Gorzów,  za który otrzymuje Lubuski Wawrzyn Literacki. W laudacji Małgorzata Mikołajczyk (UZ) pisze tak; „Autorowi udało się wyrazić własny głos w lubuskiej poezji. I jest to głos świeży i mocny. Jest głosem indywidualnym. Jego poezja, czerpiąc z tradycji mówi językiem własnym”.  A Leszek Żuliński napisał” „jest to mądry, wielki w swych diagnozach i opanowywaniu ludzkiej rozpaczy tomik”. Marek bierze udział w kilkunastu ogólnopolskich konkursach poetyckich i w wielu z nich otrzymuje nagrody i wyróżnienia. Jego wiersze są publikowane w czasopismach literackich, takich jak „Pegaz Lubuski” Czy „Pro Libris”. Wydaje się, że wiersze pisze dalej. Ale kolejny tomik ukaże się dopiero w 2017 roku. Autor o poezji mówi tak: „wiersze, to najbardziej wewnętrzny wyraz tego, co autor ma w sobie. Na pewno wymagają czytania w samotności i jest to zawsze bardzo indywidualny moment”.

Może dlatego podtytuł tego spotkania nosił nazwę „Skupienie”.

Za tomik „Krwiobieg” w roku 2017 ponownie zostaje nominowany do Literackiej Nagrody „Wawrzyn Lubuski”. Nie dostaje go jednak (w owym roku najwyższe laury zdobywa proza). Nie próżnuje. Chce pomagać młodym piszącym i promować poezję. Wspólnie z Karolem Graczykiem (też laureatem Wawrzynu Literackiego w 2008 roku za tomik „Osiemdziesiąt cztery”) wymyślili  trzydniowy Gorzowski Festiwal Poetycki „Wartal”. (Gorzów miasto nad Wartą). Miał on niestety chyba ze trzy edycje tylko, (pierwsza w 2009 roku), bo miasto „nie udźwignęło” ciężaru promowania poezji. Choć na te spotkania przyjeżdżali młodzi piszący i uznani poeci z terenu całej Polski. Ale nie udało się go zachować w przestrzeni naszego miasta. Szkoda. Wspólnie z Karolem nadal organizowali warsztaty dla młodych poetów i obaj brali udział w warsztatach literackich Poetów Okrągłego Stołu. Tu Marek szybko stał się  partnerem w dyskusjach nad pisaniem poezji w ogóle. Tak jak Beata P. Klary, Marek też  był „podporą” tych edukacyjnych comiesięcznych spotkań, organizowanych przeze mnie w GDK.

Niewielu z nas też wie, że Marek Lobo Wojciechowski jest autorem tekstów piosenek. W Ogólnopolskim konkursie na tekst piosenki dla zespołu „De Mono”, wygrywa go i jego dwie piosenki „Nocne ćmy” i „Tak, to koniec” znajdują się na płycie tego zespołu.

W bieżącym roku ukazał się jego kolejny tomik poetycki „Dzień kreta”. Książkę wydało Wydawnictwo Kwadratura w Łodzi, okładkę zaprojektowała Małgorzata Kosiec. Na spotkaniu w Gorzowie autor przeczytał kilka swoich tekstów na zmianę z Krystyną Kamińską i potoczyła się dyskusja o tytule tomiku i czy są to wiersze też o miłości… Według Marka wiersze powstają, czy wynikają zawsze z jakiegoś impulsu, który się przetwarza. Czasem myśl idzie w kierunku zupełnie nie zaplanowanym. I choć wg niego nie są to wiersze o miłości, to każdy czytający może inaczej je interpretować. Gdy wiersz ukazuje się drukiem, jest już osobnym bytem…

Na pytanie, czy pisze dalej poezję? Odpowiedział, że… mu się już nie chce.

Od jakiegoś czasu pisze powieść.

Spotkanie odbyło się przy Markowych piosenkach…

Ewa Rutkowska

1,058 total views, no views today

SULĘCIŃSKIE MIODY W KOŁOBRZESKIM KURORCIE

MIÓD

Sulęcińskie miody od wielu lat królują w kołobrzeskim kurorcie. Przedstawiciel rodziny Dutkowiaków opowiada o gatunkach, smakach, zapachach i kolorach miodów. Na pytanie, który miód jest najsmaczniejszy – odpowiada, że o  tym się nie dyskutuje, natomiast może doradzić, który gatunek na jakie schorzenia jest wart aby go stosować. Dla jednych gryczany jest doskonały, inni nie znoszą jego zapachu. Natomiast wrzosowy jest wyśmienity ale to jeden z najdroższych. Zapewnia, że każdy może zmaleźć coś dla siebie i klienci to potwierdzają. Jedna z pań, powiedziała, że każdego roku wraca po te słodkości.

Gospodarstwo Pszczelarskie „Dutkowiak” liczy 1800 rodzin pszczelich, jest największą zawodową pasieką na terenie zachodniej Polski i z pewnością zaliczyć ją można do największych w kraju. Początki pasieki sięgają 1982 roku, kiedy to zostało zasiedlonych 6 pierwszych uli. Rok 1983 to już 30 rodzin pszczelich, następny 60. Na początku lat 90 pasieka liczyła 200 rodzin i stopniowo zwiększana była aż do stanu obecnego – można przeczytać na stronie internetowej „Dutkowiaka”, na której są także ciekawostki o każdym rodzaju, np miód wrzosowy: – to miód o silnym aromacie, wyrazistym smaku i niespotykanej konsystencji galarety, która zanika po krystalizacji. Nazywany bywa królem miodów, ponieważ trudność i pracochłonność w pozyskaniu, także mała ilość wrzosowisk w Polsce sprawia, że dostępny jest w nielicznych pasiekach. Wirowanie miodu wrzosowego kończy miodobranie w naszej pasiece. Poszukiwany jest najczęściej z powodu wyjątkowego smaku i walorów leczniczych : pomocny w leczeniu stanów zapalnych dróg moczowych i prostaty , stanów zapalnych jelit i biegunkach – czytamy w zaleceniach specjalistów.

 

969 total views, no views today

KONCERT NAUCZYCIELI SZKÓŁ MUZYCZNYCH W GORZOWSKIM TEATRZE

SZK Muz

Gorzowskie Towarzystwo Muzyczne im. H. Wieniawskiego zaprasza na Koncert „Polskie stare kino” z cyklu „Ze starej płyty na scenę”, który odbędzie się w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie Wlkp. 27 października, początek o godz. 17.00

Program przeniesie słuchaczy w magiczny świat polskich filmów przedwojennych. Takich przebojów, jak „Na pierwszy znak”, czy „Umówiłem się z nią na dziewiątą”.

Wykonawcami będą nauczyciele gorzowskich szkół muzycznych: Beata Gramza – sopran, Marta Brot-Nocuła – skrzypce, Barbara Sawińska – flet, Krzysztof Ciesielski – kontrabas, Michał Grabowski – fortepian, Andrzej Jóźwiak – klarnet

Opracowanie muzyczne: Michał Grabowski                                   Prowadzenie: Anetta Rajewska

Bilety w kasie teatru: 20 zl normalny, 10 zł ulgowy

1,275 total views, no views today

KOŁOBRZESKA SZKOŁA IM. MARYNARZY POLSKICH MA 60 LAT

Szk3Szkoł 0SZk5Szk1szk2

Fot. Grzegorz Milewski

Mszą św. w bazylice konkatedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kołobrzegu zainaugurowane zostały obchody jubileuszu Szkoły Podstawowej nr 3 im. Marynarzy Polskich, która 25 października świętuje 60 lat istnienia. Eucharystii przewodniczył proboszcz ks. dr Andrzej Pawłowski. Liturgię ubogacał śpiewem szkolny chór „Kontrapunkt”, któremu grą na gitarze towarzyszyła s. Katarzyna – felicjanka. Zespołem kieruje Bożena Czernous.

Po nabożeństwie uroczystości odbyły się w budynku szkoły w nowo wybudowanej sali gimnastycznej.

W kazaniu skierowanym do uczniów, nauczycieli oraz absolwentów szkoły ks. Pawłowski podkreślił, że najważniejszą edukacją jest ta podstawowa, ponieważ to w tej szkole uczniowie spędzają najwięcej lat. Duchowny na swoim przykładzie wspomniał, że jego nauka trwała w szkole podstawowej 9 lat, kończył ośmioklasowe nauczanie i rok zerówki.

Odnosząc się do dzisiejszej Ewangelii, duszpasterz porównał ją do relacji nauczyciel – uczeń, nauczycielem był Jezus a uczniami apostołowie. – To właśnie w podstawówce dokonuje się nie tylko edukacja ale również wychowanie, dlatego tak bardzo ważny jest to okres w życiu uczniów jak i pedagogów – powiedział ks. Pawłowski, przypominając, że równie ważne są obchody jubileuszów. Jest to czas radości, podsumowań, podziękowań i planów oraz otrzymywania prezentów – powiedział kapłan.

Szkoła znajduje się  w centrum 50-tysięcznego uzdrowiska leżącego przy ujściu rzeki Parsęty do Bałtyku. Budynek jest w bardzo bliskim sąsiedztwie kołobrzeskiej fary.  W czasie II wojny światowej miasto zostało prawie w 90-ciu proc. zrujnowane. Zniszczeniu uległy także kościół  i szkoła. Okazały budynek został zbudowany w latach 1912 – 1914 według projektu dr inż. Henryka Göbela. Gmach został odbudowany wg pierwotnych planów w latach 1957 – 1959. 1 września 1959 roku utworzono w nim Szkolę Podstawową nr 3.

Właśnie z okazji jubileuszu szkoła otrzymała w darze nowo wybudowaną salę gimnastyczną, w której dziś odbywają się uroczystości jubileuszowe. W jednej z sal przygotowano izbę pamięci, w której wyłożone zostały kroniki wszystkich lat. Na korytarzu pojawiły się dekoracje związane tematycznie z morzem i marynarzami. W olbrzymiej gablocie, pełniącej funkcje edukacyjne i kronikarskie umieszczone są morskie symbole typu: artylerzysta, torpedysta, hydroakustyk czy radiotelegrafista. Są także przykładowe węzły żeglarskie. Wokół tablicy rozmieszczone są gipsowe aniołki-statuetki, na których widnieje napis: -Regionalny Przegląd Jasełek „Idą kolędnicy”. Uczniowie od wielu lat biorą udział w tych przeglądach, które są współorganizowane z Regionalnym Centrum Kultury.

Szkole nadano imię 23 kwietnia 1975 r. w tym dniu, nastąpiło także przekazanie sztandaru, na którym widnieje napis: „Honor i Ojczyzna” oraz „Nauka i Praca”. Natomiast rewers obrazuje na turkusowym tle, krzyż z kotwicą, a na górze napis z nazwą szkoły.

– W listopadzie 1944 roku Kołobrzeg formalnie ogłoszono twierdzą i rozpoczęto fortyfikowanie miasta i przedpola. Załoga twierdzy liczyła około 10 tysięcy żołnierzy. Podczas walk o Kołobrzeg trwających od 4 do 18 marca miasto zostało zniszczone w 80 – 90 %. Większość ulic była nieprzejezdna z powodu gruzu, a resztki wypalonych domów groziły zawaleniem nawet przy silniejszym wietrze. Budynek szkoły, tak jak wiele innych, został bardzo poważnie zniszczony – napisano na stronie internetowej szkoły, o jej burzliwej historii.

 

944 total views, no views today

ROBERT MAKŁOWICZ W KOŁOBRZEGU

MAK1Mak2MAk8

Na zdj. R. Makłowicz, prezydent Kołobrzegu A. Mieczkowska i dyr biblioteki Halina Filip

Fot. Grzegorz Milewski

O potrawch, smakach, książkach, a także o historii wielu regionów świata, opowiadał podczas autorskiego spotkania w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Galla Anonima w Kołobrzegu Robert Makłowicz. Podczas rozmowy, którą prowadziła Liliana Łosiak nie zabrakło również wielu anegdot czy dowcipów.

Podróżnik i autor programów telewizyjnych o tematyce kulinarnej mieszka w Krakowie ale także w Dalmacji, gdzie najczęściej przebywa latem. Powiedział, że tam także pracuje, zatem nie są to tylko wakacje.   Mottem spotkania z autorem ksiażek było jego przesłanie: „Życie jest zbyt krótkie, by czytać dobre książki, należy czytać wyłącznie bardzo dobre. Podobnie z jedzeniem – zbyt krótko przebywamy na tym padole, by jadać byle co. Dobra kuchnia nie musi wszakże oznaczać marnotrawstwa czasu i pieniędzy, a chęć dogadzania sobie – utracjuszostwa„.

Na spotkanie z Makłowiczem przybyli również przedstawiciele władz Kołobrzegu z prezydent Anną Mieczkowską.

 

1,241 total views, no views today