Ks. dr Zbigniew Stępniak znany jest jako ksiądz – basso profondo, czyli artysta śpiewający najniższym głosem męskim, basowym. Kapłan jest duszpasterzem środowisk twórczych Archidiecezji Warmińskiej. Urodził się w Giżycku, pochodzi z Węgorzewa, mieszka w Olsztynie, posługuje w Sanktuarium i Parafii Matki Boskiej Fatimskiej. Wątki jego życiorysu przewijają się także w Gorzowie Wielkopolskim.
W rozmowie z Wandą Milewską duchowny wyznaje, że od lat zmaga się z wadą słuchu, w wyniku czego przeszedł 13 operacji ale zapewnia, że spełnienie daje mu połączenie kapłaństwa z pracą artysty. Obecnie szuka sponsorów na wydanie płyty z pieśniami Stanisława Moniuszki.
Ks. Stępniak wystąpił w 2013 r. na Scenie Letniej Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim. Potem był gościem Moniki Wolińskiej ówczesnej dyrygentki Filharmonii Gorzowskiej. Ma także tutaj rodzinę.
Wanda Milewska: Jak przebiegała Księdza droga kapłańska?
Ks. Zbigniew Stępniak: Ostatnie lata studiów w Wyższym Seminarium Duchownym Metropolii Warmińskiej Hosianum w Olsztynie i pierwsze lata pracy duszpasterskiej przebiegały pod znakiem przedłużającego się leczenia chirurgiczno-laryngologiczno-plastycznego. Pewnie rekordzistą nie jestem, ale mam za sobą 13 operacji chirurgicznych.
Swoją pracę kapłańską zaczynałem w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynku. Pracowałem tam jako wikariusz w latach 1994-2000. Równocześnie byłem katechetą w Zespole Szkół Zawodowych. Moja posługa kapłańska jednak ściśle łączy się z pracą artystyczną i studiami z nią związanymi. Opowiem zatem o tym łącznie.
Choć moja droga do święceń kapłańskich była realizowana zgodnie z planem, to jednak nie była łatwa. Mam wrodzoną wadę – niedorozwój ucha prawego (jako artysta-muzyk nie słyszę na prawe ucho). Długie miesiące, w trakcie ostatnich lat moich studiów seminaryjnych, spędziłem w szpitalu. Jednak święcenia kapłańskie otrzymałem razem z innymi moimi olegami (było nas 21).
W roku 2006 biskup mianował mnie proboszczem w małej parafii niedaleko Barczewa – w Ramsowie. Tam pracowałem trzy lata. Zająłem się remontem pięknego, zabytkowego kościoła parafialnego, prowadziłem mały zespół śpiewaczy, byłem też pomysłodawcą, inicjatorem i pierwszym dyrektorem artystycznym Letnich Koncertów Muzyki Wokalnej „Varmia Gaudet et Cantat” w Ramsowie.
W międzyczasie zacząłem pracę na uczelni: w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Ciechanowie (w Instytucie Filologiczno-Historycznym w Mławie) i na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.
Od roku 2015 pomagam duszpastersko w Sanktuarium i Parafii Matki Boskiej Fatimskiej w Olsztynie. Od roku 2017 jestem też Duszpasterzem środowisk twórczych Archidiecezji Warmińskiej.
WM: Gdzie się Ksiądz urodził? Z jakiej rodziny pochodzi, kim są rodzice, rodzeństwo?
– Pochodzę z Węgorzewa. Tam spędziłem całe swoje dzieciństwo i młodość. Urodziłem się w Giżycku. Moi Rodzice są emerytowanymi nauczycielami. Mama – była nauczycielem fizyki i wychowawczynią w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Węgorzewie, Tata – nauczycielem matematyki. Mam troje rodzeństwa: najstarsza siostra – jest lekarzem, druga magistrem analityki a brat- magister inżynier – mechanik precyzyjny.
WM: Jest ksiądz artystą śpiewającym, profesorem na uniwersytecie, do tego nieustannie się kształcącym, autorem wielu publikacji. Jak to wszystko pogodzone jest z kapłaństwem?
– Nie jest to łatwe. Ale jeszcze trudniej było pogodzić działalność artystyczną z obowiązkami administratora parafii.
Przyznaję – ja nie potrafiłem pogodzić obowiązków naukowca i artysty z obowiązkami proboszcza. Dlatego też dość długo pisałem pracę doktorską. Dziś pomagam duszpastersko: odprawiam Msze, spowiadam, głoszę kazania… Nie muszę jednak myśleć, że dach na kościele przecieka, że muszę zamówić węgiel czy drewno na opał, że parafianie na mnie czekają, a ja powinienem być dla nich. Dzielę się swoim kapłaństwem z innymi, ale nie jest to tak angażujące, jak administrowanie parafią. Tę energię mogę spożytkować na pracę naukową, artystyczną, dydaktyczną… Dzięki temu mogę więcej koncertować, jeździć z koncertami za granicę (a często jestem np. na Syberii). Nie byłoby to możliwe bezpośrednio z parafii.
WM: Ma Ksiądz związek z Gorzowem Wielkopolskim, tutaj mieszka Księdza rodzina, kilka lat temu wystąpił Ksiądz w Teatrze im. Juliusza Osterwy i zdradził wtedy, że łączy Księdza przyjaźń z dyr. teatru Janem Tomaszewiczem i jego bratem. Proszę wspomnieć o tych związkach.
– Historia pewnie typowa, jak w przypadku powojennych losów wielu Polaków. Rodzina mojej Mamy pochodzi z Grodna. Po wojnie babcia i jej rodzeństwo przyjechali do Polski. Osiedlali się w różnych miastach: w Węgorzewie, Elblągu, Słupsku, Poznaniu… Z Poznania mój świętej pamięci wuj – Janusz Panasiuk trafił do Gorzowa Wielkopolskiego. Janusz był bratem ciotecznym mojej Mamy. Poznałem go dopiero po latach, jeżdżąc na leczenie do Berlina, później do Lubeki. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy i do dziś mam bliski kontakt z Ciocią Basią i kochaną Siostrzyczką – Violettą.
Będąc w Gorzowie usłyszałem od wuja, że dyrektorem teatru jest Jan Tomaszewicz z Węgorzewa. Wiedziałem nawet, że obaj z bratem byli uczniami moich rodziców. Nasze rodziny znały się dobrze. Pewnie i czasu, i odwagi brakowało, żeby odwiedzić Dyrektora (he, he). Kilkanaście już lat temu śpiewałem koncert w Elblągu na spotkaniu organistów diecezji elbląskiej. Po koncercie podchodzi do mnie jakiś pan… Okazało się, że Zbyszek Tomaszewicz, brat Jana. Tak się zaczęło.
Później – byłem na koncertach w Szwajcarii – zadzwonił telefon, numer nieznany… Odbieram – dyrektor Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim. Dzwonił z propozycją koncertu w ramach Sceny Letniej Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie. Przy okazji „oberwało mi się”, że musiał się o mnie dowiedzieć od brata. Rozpoczęła się współpraca i cudowna przyjaźń. Na Scenie Letniej Teatru wystąpiłem dwa razy: w roku 2013 – z recitalem przekrojowym i w roku 2016 – z romansami rosyjskimi.
Na zaproszenie Pani Dyrektor Moniki Wolińskiej śpiewałem też w gorzowskiej Filharmonii.
WM: Czy bardziej Ksiądz jest znany jako kapłan czy jako basso profondo?
– Myślę, że znany jestem po prostu jako ksiądz – basso profondo. Jestem dumny z tego, że jestem księdzem. I choć najczęściej występuję w stroju świeckim: w smokingu, fraku, surducie, z muszką, żabotem czy krawatem, to zawsze podkreślam, że jestem księdzem, jestem też wdzięczny, gdy tak mnie przedstawiają prowadzący moje koncerty.
WM: Czy w Krynicy Zdroju poznał może Ksiądz naszego gorzowskiego wokalistę niedawno zmarłego – Eligiusza Sowę, który też należał do Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów Śpiewu?
– Niestety, nie miałem okazji poznać Pana Eligiusza, choć też jestem członkiem Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów Śpiewu. I żal, bo bardzo zabiegam o takie znajomości, wiedząc, że wiele mogę się nauczyć od tak wybitnych artystów, do których należał Maestro Eligiusz Sowa.
WM: Jak Ksiądz daje sobie radę jako kapłan i artysta w tym niecodziennym czasie pandemicznym? Z jakimi problemami duchowymi spotyka się Ksiądz obecnie? A co z profesją artystyczną? Czy występuje Ksiądz on line?
– Jest to wyjątkowo trudny czas, czas niepewności, odwoływanych koncertów, często w ostatniej chwili. Nawet trudno zliczyć, ile koncertów z moim udziałem zostało odwołanych. Nie jest też łatwo o środki na koncerty on-line. Próbowałem pisać kilka projektów na taką działalność: do Ministra Kultury, do Marszałka Województwa… I mimo pozytywnej oceny moich wniosków, pieniędzy po prostu nie dostałem. Taki los artystów. Ale coś się też zmienia, bo ostatnio występowałem w Ełckim Centrum Kultury w pieśniami polskimi. Był to koncert transmitowany w internecie. Ostatnie pół roku pracowałem nad CD z pieśniami Moniuszki. Sesję nagraniową skończyłem 13 maja br. Szukam sponsorów na wydanie płyty.
WM: Śpiewa Ksiądz o miłości, czy jest Ksiądz człowiekiem radosnym, bardziej dlatego, że jest Ksiądz artystą, czy z powodu kapłaństwa?
– Jestem człowiekiem spełnionym, choć pewnie chciałbym więcej. To spełnienie daje mi połączenie mojego kapłaństwa z pracą artysty. To połączenie sprawia, że rzeczywiście jestem człowiekiem (tak mi się wydaje) radosnym. Śpiewam o miłości – w pieśniach miłosnych, romansach rosyjskich, ale i w utworach sakralnych. Bóg stworzył świat i człowieka na kanwie miłości. Tą miłością chcę dzielić się w wiernymi, ale i z moją publicznością.
Świat jest lepszy, kiedy umiemy dzielić się radością, miłością, dobrem… Te wartości wyraźnie płyną z muzyki, którą wykonuję. Tym się dzielę z moimi studentami. Robię co w mojej mocy, żeby świat był radośniejszy, choć też nie jest mi lekko, o czym wspomniałem wyżej.
WM: Jakie jeszcze ma Ksiądz pasje?
– Muzyka, śpiewanie, koncerty! Choć przyznaję, że z powodu niedorozwoju ucha prawego muszę na przygotowanie utworów przeznaczyć znacznie więcej czasu niż inni artyści. Korzystam też z wiedzy i doświadczenia nauczycieli śpiewu.
Mam też kilka innych pasji. Od kilku lat jeżdżę na motocyklu – nie szaleję, ale bardzo to lubię. Lubię jazdę na rowerze, na nartach. W Szwajcarii chodzę po górach, a robię to z aparatem fotograficznym i kilkoma obiektywami. Pasją moją jest też fotografia artystyczna, fotografuję głównie przyrodę. Ale pasją moją są też stare lampowe odbiorniki radiowe (krystaliczny dźwięk), słucham płyt winylowych.
Ks. dr hab. Zbigniew Stępniak jest absolwentem Wyższego Seminarium Duchownego w Olsztynie, Instytutu Muzyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, Podyplomowego Studium Emisji Głosu przy AM w Bydgoszczy. Studia doktoranckie ukończył w Sekcji Muzykologii Teoretycznej i Stosowanej na UKSW w Warszawie. W 2019 r. stopień dra hab. otrzymał na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu.
Jest m.in. pomysłodawcą, inicjatorem i pierwszym dyrektorem artystycznym Letnich Koncertów Muzyki Wokalnej „Varmia Gaudet et Cantat” w Ramsowie oraz spotkań z muzyką sakralną w regionie Mörel w południowej Szwajcarii. Jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów Śpiewu, Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków i Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kościelnych. W 1999 r. otrzymał dyplom Ministra Kultury i Sztuki „za zasługi w upowszechnianiu kultury muzycznej”. W swoim repertuarze ma utwory kompozytorów od renesansu do współczesności: operowe arie basowe, pieśni, dzieła oratoryjno-kantatowe, szczególnie rzadko wykonywane kompozycje barokowe dla basso-profondo.
Pracuje na stanowisku profesora Instytutu Muzyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Koncertuje w kraju i za granicą (m.in. w Szwajcarii, Niemczech, Rosji, na Białorusi, w Czechach). https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Stępniak
Także w KAI: https://www.ekai.pl/ks-dr-zbigniew-stepniak-ksiadz-basso-profondo/
1,365 total views, 1 views today