Relacja Ewy Rutkowskiej
Filharmonia Gorzowska, 30 września 2016
Jak to miło, gdy sala naszej pięknej Filharmonii wypełniona jest po brzegi. Że w ostatniej chwili nie można kupić biletu, bo nie ma już! (słyszałam taką odpowiedź pani kasjerki). Ale w drodze powrotnej do domu zaczepiła mnie jakaś pani, która wybrała się na koncert „bo wszyscy idą” i zapytała mnie; „jak można taką muzykę polubić?. Ona bardzo się starała, była ciekawa, ale to nie jest jej muzyka…” Dobrze, że każdy może wybierać.
Ale od początku. Wszystkich zebranych powitała miło p. Katarzyna Pater, dziękując widzom za obecność, wymieniając obecnych na koncercie przedstawicieli władz miejskich i wojewódzkich. Do powitań dołączyła się z-ca dyrektora Filharmonii p. Adriana Chodarcewicz. Z kolei ważni goście złożyli życzenia dalszego, pomyślnego rozwoju w realizacji nakreślonego na ten Sezon planu…
Powitano też obecnego na koncercie p. Macieja Małeckiego, kompozytora Sezonu Artystycznego 20016/17
W programie:
Edward Elgar (1857-1934) – Sospiri op. 70
Maciej Małecki (1940) – Koncert jazzowy na fortepian, bas, perkusję
i orkiestrę symfoniczną (Preludium, Pieśń, Blues)
W przerwie serwowano słodycze i wino
II cz. koncertu:
Ludwig Van Beethoven (1770-1827) – Uwertura koncertowa Egmont op. 84, Symfonia nr 4 B-dur op. 60 (Adagio-Allegro vivace, Adagio, Allegro vivace i Allegro ma non troppo)
Wystąpili:
Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej pod dyrekcją maestro Moniki Wolińskiej, Trio jazzowe w składzie: Krzysztof Dys – fortepian, Paweł Pańta – kontrabas, Krzysztof Szmańda – perkusja.
Koncert rozpoczął się pięknym, z bardzo romantycznym klimatem utworem Edwarda Elgara, Sospiri op. 70. Kilkuminutowe, niezwykle proste w formie dzieło, które dzięki swemu niezwykłemu, elegijnemu nastrojowi zaliczane jest do najpiękniejszych i najbardziej emocjonalnych w dorobku tego kompozytora (wg. programu).
W kolejnej części na scenie zagościł jazz. Jest to zawsze bardzo odważne połączenie gatunków muzycznych. W tym przypadku jazzu z orkiestrą symfoniczną w Koncercie Macieja Małeckiego. Jak mówi kompozytor; „tytułu utworu nie należy odczytywać zbyt dosłownie, ponieważ współistnieją w nim dwa odrębne muzyczne światy – klasyczny, symfoniczny oraz improwizowany, jazzowy”. (wg. programu) Może dlatego jazz był taki oszczędny?
Maciej Małecki Koncert ten poświęcił pamięci swojego zmarłego syna Marcina, jazzmana i kompozytora. A jednocześnie wielbiciela muzyki klasycznej. Mnie podobała się cz. II tego Koncertu pn. Pieśń.
A cały utwór kończy się podniosłym, jakby coś światu obwieszczającym akcentem.
Po przerwie w Uwerturze koncertowej Egmont op. 84 Ludviga Van Beethovena, znów zagościła piękna, nastrojowa muzyka. Ten nastrój został także w Symfonii nr 4 B-dur op.60. „Jest to dzieło bardzo zwiewne, lekkie i wesołe. Bethowen podarował słuchaczom dzieło przepełnione czystą radością, a przy tym doskonale zorkiestrowane, harmonijne i precyzyjnie skonstruowane oraz zaskakujące pod względem muzycznym – począwszy od ponurego, powolnego wstępu i nagłej zmiany nastroju w części pierwszej, przez kontrastowe motywy i synkopowe rytmy w częściach środkowych, po nadzwyczaj radosny i niepozbawiony dowcipu żywiołowy finał”. (wg informacji w programie).
Mnie ta część Bethovenowska po przerwie wręcz gdzieś uniosła.. . Pięknie zagrała orkiestra pod dyrekcją maestro Moniki Wolińskiej. No i wyraz takiego zadowolenia dała publiczność, bijąc gromkie brawa.
Nowy, VI Sezon Artystyczny Filharmonii Gorzowskiej został otwarty.
Ale mam małą uwagę. Proponuję zaopatrywać się w program koncertów. Są w nim podpowiedzi… i nie będzie wtedy wpadek z brawami w niewłaściwym miejscu.
Ewa Rutkowska
1,390 total views, 1 views today