Relacja Ewy Rutkowskiej
Gorzów Wlkp. 6 lutego 2018 r.
Spotkanie z cyklu: FurmanKa w drodze
Awangardowy poeta Robert Rybicki vel Ryba wnosi do poezji echolaliczność, czyli powtarzanie sylab i fragmentów tekstu. Swoją niecodzienną osobowością przyciąga wielu czytelników. Jest on także redaktorem, tłumaczem, pedagogiem-happenerem, animatorem i perkusistą. Przez trzy lata studiował prawo, bo tak chciała jego rodzina. Cały czas jednak myślał o literaturze.
Do Gorzowa przyjechał na zaproszenie pań: Agnieszki Kopaczyńskiej-Moskaluk i Beaty P. Klary, która spotkanie poprowadziła.
Robert jest autorem sześciu tomików poetyckich „Epifanie i katatonie” wyd. w 2003 roku, „Motta robali” w roku 2005, „Stos gitar” w 2009 , „Gram, mózgu”w 2010 roku oraz „Masakra kalaczakra”, wydany w 2011.
Na spotkanie w Gorzowie przywiózł najnowszy tomik pt. „Dar meneli”, wyd. w 2017 roku. Tomik ten najpierw wydano w Czechach. A tytuł do niego zaczerpnął z „Odysei” Homera (w przekładzie Lucjana Siemieńskiego z 1873 roku).
Jak czytamy w tym właśnie tomiku. Mieszka w Krakowie, gdzie organizuje OPEN MIC w Klubie Kabaret na Krakowskiej.
Jego poezja robi pewne złączki z różnych języków (czeskiego, angielskiego, polskiego, niemieckiego, także z gwary śląskiej). Mówi, że znajomość języków dobrze robi poezji, że poezja najlepiej istnieje na ich styku. Poszerza wtedy świadomość piszącego. On pisząc, wsłuchuje się w rytm swojego tekstu, łączy w wierszach te wyrazy, które mają walory muzyczne. Pomysły do pisania, czerpie z przebywania wśród bezdomnych. Sam często mieszka wśród nich na tzw. skłotach. Lubi tych ludzi. Bo wg niego. Oni są wolni. On też dąży do tego, aby nie być nikomu podległym. Opowiadał o różnych spotkaniach z bezdomnymi w różnych krajach. Przeżycia te, w niedalekiej przyszłości planuje wydać prozą. Mówi, że jest szczęśliwy, bo żyje, jak chce.
Przeczytał kilka swoich tekstów z ostatniej książki „Dar Meneli”. Poemat z tego tomiku pt. „Obudziłem się” przeczytał także Ireneusz K. Szmidt.
Spotkanie było interesujące, ale poezja Roberta jest chyba dość trudna. Być może zrozumiała tylko dla niektórych, bo pewne wiersze są jak wprawki, które musi opanować aktor albo recytator… .
W drugiej części tego spotkania odbył się Turniej Jednego Wiersza.
Udział wzięli: Roman Habdas, Jakub Jagiełło, Zenon Cichy, Krystyna Caban, Janina Jurgowiak i Ireneusz K. Szmidt. Jak zwykle jednoosobowym jurorem jest zaproszony poeta. A on, po wysłuchaniu wszystkich autorów i po przeczytaniu tych wierszy w samotności. Wygłosił takie zdanie: „Szanuję wszystkich piszących. Ale swoją twórczością w XXI wiek jest tylko Roman Habdas”. Wyróżnienie zdobył Ireneusz K. Szmidt za wiersz „Podróże z ojcem”. Nagrodą była kwota 150 zł oraz rzeźba autorstwa Anny Stachowiak-Januszewskiej.
Oto nagrodzony utwór Romana Habdasa pt. „Wiersz o myciu nóg”
Ścielenie wersalki ma w sobie
ciepły obraz
chłodnej pościeli
Przed wyjściem w jutro
dobrze jest umyć
nogi
Czyste ręce
nie świadczą o niczym
Ewa Rutkowska
1,230 total views, 1 views today