Trzyczęściowy koncert w wykonaniu orkiestry Filharmonii Gorzowskiej odbył się 22 marca z miłą niespodzianką. Dyr. FG Mariusz Wróbel po uwerturze do Opery „Paria” Stanisława Moniuszki, zapowiedział Koncert Skrzypcowy A-dur Ignatzego Waghaltera z udziałem Davida Waghaltera Greena wnuka kompozytora, który przybył ze Stanów Zjednoczonych.
– Nazwisko Waghaltera – kompozytora, pianisty i dyrygenta żydowskiego pochodzenia – mówi wciąż jeszcze niewiele. Jego muzyka do niedawna nie była w ogóle grywana, a on sam był pomijany jako twórca międzywojennej Europy. W swoich utworach kompozytor zwracał się w stronę romantyzmu i tradycji niemieckiej. Cenił w szczególności „starą szkołę” takich mistrzów jak Mendelssohn, Schumann czy Brahms. Słychać to w Koncercie skrzypcowym A-dur (1911), stawiającym przed solistą spore wymagania. Utwór zachwyca jednak nie tylko wirtuozerią, ale również swoim liryzmem – marzycielskim i momentami wzruszającym – dowiadujemy się ze strony FG.
Dyrektor powitał honorowego gościa, który siedział na widowni bardzo daleko od sceny. Tym lepiej mogli zobaczyć go melomani, ponieważ zajmował miejsce w najwyższym rzędzie i stamtąd pokłonił się gorzowskim słuchaczom. Potem w czasie antraktu David Waghalter zainteresowany był czy muzyka jego dziadka spełniła oczekiwania słuchaczy. Jemu wykonanie koncertu w interpretacji Aleksandry Kuls z towarzyszeniem orkiestry FG pod batutą Marka Pijarowskiego bardzo się podobało. Potomek Ignatzego Waghaltera kocha muzykę ale muzykiem nie jest, zajmuje się wydawaniem książek historycznych.
Ignatz Waghalter odkryty po wielu latach zaczyna być znowu podziwiany. Gorzowianie głośno wyrażali opinie w foyer: koncert się podobał.
Dyr. FG Mariusz Wróbel zapowiedział inaugurację Konkursu Muzycznego im. Ignatzego Waghaltera, który miałby odbywać się w Gorzowie Wielkopolskim. Takie są m.in najbliższe plany Centrum Edukacji Artystycznej.
Na zakończenie orkiestra wykonała Tańce symfoniczne na orkiestrę op. 45 Siergieja Rachmaninowa.
Ignatz Waghalter żył w latach 1881 – 1949. Urodził się w biednej, lecz muzycznie utalentowanej rodzinie żydowskiej w Warszawie.
– Z nastrojowego świata Waghaltera przeniesiemy się w czasy toczącej się w Europie II wojny światowej. Wtedy to Rachmaninow zmuszony do wyjazdu z Rosji emigruje do Ameryki. Tam, choć komponuje i dużo koncertuje, wciąż tęskni za domem. Echa tej historii odnajdziemy m.in. w napisanych wówczas Tańcach symfonicznych (1940), które wieńczą tym samym twórczość wielkiego Rosjanina. Jest w nich amerykańska nowoczesność, taneczna energia, gershwinowski jazz i fascynacja big-bandem. Są ślady Strawińskiego i Mahlera. Pomiędzy tym wszystkim słyszymy samego Rachmaninowa i jego wielką tęsknotę za Rosją – czytamy na stronie Filharmonii Gorzowskiej.
1,067 total views, 1 views today