ZABRZMIAŁ DZWON POKOJU W GORZOWIE WLKP.

IMG_9568_www IMG_9636_wwwIMG_9288_www

30 stycznia w Gorzowie obchodzimy Dzień Pamięci i Pojednania. W południe, jak co roku, zabrzmiał Dzwon Pokoju – symbol przyjaźni byłych i obecnych mieszkańców miasta.

Wcześniej przedstawiciele Miasta i byłych mieszkańców złożyli wiązanki kwiatów przy Lapidarium, na cmentarzu wojskowym i na cmentarzu komunalnym.

Pamiętamy o historii, bo ta pamięć daje nam możliwość wyciągania wniosków i mądrość na przyszłość, ale dziś przede wszystkim budujemy mosty, mosty współpracy, bo jesteśmy razem we wspólnocie europejskiej – powiedział prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki.

Dziś współpraca Gorzowa z miastami partnerskimi z Niemiec to codzienne relacje przede wszystkim na bazie edukacyjnej; współpraca szkół i to jest największa wartość, bo to jest oswajanie się w codziennych wzajemnych kontaktach polskiej i niemieckiej młodzieży. To także nasi seniorzy, którzy bardzo chętnie uczestniczą w międzynarodowych spotkaniach we Frankfurcie, Herfordzie czy Eberswalde – dodał.

Na koniec uroczystości na placu Grunwaldzkim w niebo poleciał pęk balonów w barwach miasta.

Wykonany z brązu Dzwon Pokoju został ufundowany m.in. przez byłych mieszkańców Landsberga. Był darem z okazji 750-lecia miasta. Jego powierzchnię ozdabia herb Gorzowa oraz napis: „Pokój – Pax – Frieden, Landsberg A. D. Warthe/Gorzów Wielkopolski 1257 – 2007”. Pierwszy raz zabrzmiał 2 września 2006 r.

Wydział Promocji i Informacji

Fot. Bartłomiej Nowosielski

 

364 total views, no views today

LALKI EWY W WITRYNACH GORZOWSKICH SKLEPÓW

EWAEWA 1EWA 7EWA 0

W  witrynach gorzowskich sklepów od kilku miesięcy goszczą lalki, które ubiera Ewa Gubska, podopieczna Środowiskowego Domu Samopomocy przy ul. Armii Polskiej w Gorzowie Wielkopolskim.

Ewa projektuje, modeluje i szyje stroje codzienne i okazjonalne dla lalek, wśród modeli są także suknie ślubne. Najpierw pasję rozwijała w domu, potem pochwaliła się swoimi osiągnięciami i otrzymała możliwość kontynuowania minimalistycznej mody w pracowni artystycznej ŚDS pod kierunkiem Barbary Kadziewicz. Pracownie artystyczna i kulinarna to najbardziej ulubione miejsca pracy Ewy, która swoje zdolności manualne wykorzystuje także przy robieniu różnych gadżetów czy świątecznych ozdób.

Ewa lubi również czesać swoje lalki, jednak te modelki okazały się zbyt małe do twórczego fryzjerstwa, kupiła głowy manekinów z długimi, gęstymi włosami i wtedy pokazała kunszt zabiegów upiększających zaplatając piękne warkocze. Koleżanki, które miały długie włosy także bywały Ewy modelkami.

Oprócz halek, sukienek, wdzianek, bolerek, kapeluszy, projektuje także dla swoich małych modelek,  pantofelki i torebki na zmieniające się pory roku. W swojej galerii posiada płaszczyki i kurtki, mufki, rękawiczki, czapki oraz kozaczki i trzewiki wyłącznie na zimę.

Ewa zaopatruje się w materiały w sklepie „Bławatek:, znajdującym się w centrum miasta. Właścicielką sklepu jest Grażyna Kościelniak, która przez wiele lat pracowała jako fizjoterapeutka i być może ten zawód sprawia, że lubi rozmawiać z klientkami. Ponieważ pani Grażyna posiada dar nawiązywania kontaktu, udało się z Ewą również od serca porozmawiać i zaplanować promocję wystawy oraz twórczej pracy swojej stałej klientki.

Ewa jest nabywczynią niewielkich kuponów materiałowych, będąc po raz kolejny w sklepie z materiałami opowiedziała, że jej pasją jest szycie odzieży dla lalek. Przypomniała, że jej zamiłowaniem także zainteresowała się telewizja, dzięki której dwa lata temu widzowie  obejrzeli jej wystrojone modelki. Telewizja przygotowała materiał z udziałem Ewy w placówce ŚDS i wyemitowała również w Teleexpresie. Ewa prezentowała stroje, torebki oraz  buty i opowiadała o ich powstawaniu, o pomysłach i ich realizacji.

Pani Grażyna z „Bławatka” zaproponowała Ewie możliwość prezentacji strojnych lalek w oknie wystawowym sklepu, obok którego znajduje się galeria „Szafa dla Dzieciaka”.  Wystrojone lalki spodobały się także pani Wioletcie właścicielce sklepu dla dzieci. Podczas  następnej wizyty Ewy w „Bławatku” okazało się, że pani Wioletta przygotowała porcelanowe lalki do przymiarki modnych strojów projektowanych przez Ewę. W taki sposób lalki Ewy goszczą już na wystawach dwóch sklepów. Pani Wioletta mówi, że przechodnie często zatrzymują się przed wystawą, oglądają lalki i podziwiają szyk, krój i kolorystykę strojów, wchodzą do sklepu żeby coś kupić ale także porozmawiać.

358 total views, no views today

207 LAT MA ZGROMADZENIE MISJONARZY OBLATÓW

OBLAT

W przypadającą dziś 207. rocznicę założenia Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów M.N w parafii św. Józefa w Gorzowie Wielkopolskim przy ul. Brackiej, wierni podczas Mszy św. modlą się w intencji byłych i obecnych duszpasterzy oraz misjonarzy oblatów.

O. Piotr Osowski OMI, przełożony i ekonom gorzowskiego Domu Oblackiego przypomniał o historii zgromadzenia, a także o tym, że nieodłącznym symbolem misjonarzy oblatów jest krzyż, który jest częścią stroju zakonnego. Jako wspólnota kapłanów oraz braci misjonarze oblaci idą za wskazaniem Ojca Założyciela Eugeniusza de Mazenoda   odpowiadając na naglące potrzeby Kościoła. Swoje posługiwanie zawierzają opiece Maryi Niepokalanej, która jest wzorem i strażniczką ich konsekrowanego życia.

W grudniu ub. roku o. Piotr Osowski OMI, został mianowany przez ordynariusza diecezji zielonogórsko – gorzowskiej bpa Tadeusza Lityńskiego członkiem Rady Misyjnej diecezji. O. Osowski pochodzi z Dolnego Śląska z Kotliny Kłodzkiej z miejscowości Żelazno. Ma za sobą  18 lat kapłaństwa i 23 lata życia zakonnego. W czwartym roku kapłaństwa pracował  jako wikariusz w tej parafii. – Dlatego łatwiej jest mi duszpasterzować bo znam tych ludzi a oni mnie. Myślę, że dlatego jest mi łatwiej i mam nadzieję, że ślad pokolenia pozostanie w formie tego Domu Pokuty gdzie wielu będzie mogło z niego korzystać – powiedział przełożony zgromadzenia, który obecnie przebywa na corocznych rekolekcjach dla przełożonych domów oblackich. Przełożeni z całej Polski i delegatur Ukrainy, Białorusi, Turkmenistanu przebywają w młodzieżowym centrum oblackim w Kokotku koło Lublińca. – W sobotę rozpocznie się poszerzona rada prowincjalna, podczas której będziemy zdawali relacje z tych dzieł, które prowadzimy, a zostały one  nam powierzone aby działać na terenie diecezji poprzez m.in. rekolekcje i misje z nadzieją, że materialne rzeczy będą piękniały w oczach tych, którzy z nich korzystają – powiedział o. Osowski.

O. Osowski posługuje w gorzowskim Domu Oblatów od 2019 r. Przez ten czas obok wielu dzieł parafialnych powstaje Dom Pokuty, w którym mieścić się będzie poradnictwo rodzinne.To się zrodziło w duchu objawień Matki Bożej z Fatimy, która wzywa do nawrócenia i pokuty dzieci fatimskie. Jest to dzieło zainicjowane przez mojego poprzednika. Ja przyjmując tę spuściznę, starałem się kontynuować jego ideę. Analizując to przedsięwzięcie widzę, że przed wielu laty było to nierealne. Obecnie dzięki pomocy wielu ludzi oraz ich zaangażowaniu materialnemu i duchowemu oraz ojcu prowincjałowi i całej prowincji misjonarzy oblatów mogliśmy je stworzyć. Już za kilka tygodni będzie skończone – powiedział o. ekonom Domu Oblatów.

O. Osowski przypomniał także śp. ks. Piotra Sadownika, który będąc proboszczem parafii św. Józefa  od 1975 r. podjął się budowy nowego kościoła i go wybudował. Po wielu latach mimo, iż kapłan był duszpasterzem w  Iławie, następnie w Siedlcach, gorzowianie bardzo ciepło go wspominali. Ks. Sadownik zmarł nagle w 1993 r.

Gdy w Gorzowie Wielkopolskim przebudowywano ulice w pobliżu kościoła św. Józefa, parafianie wystąpili z wnioskiem o nadanie imienia rondu na skrzyżowaniu ulic Towarowej i Fabrycznej. Od 2017 r. ten fragment zawarciańskiej ulicy nosi imię Księdza Piotra Sadownika. W uzasadnieniu uchwały Rady Miasta Gorzowa napisano m.in.: – Ksiądz Piotr Sadownik był cenionym przez wszystkich duszpasterzem. Parafian ujmowała przede wszystkim jego ojcowska postawa. Zawsze ze spokojem wysłuchiwał każdego. Pomagał wielu, wspierał wiele aktywnych grup powstałych w parafii. Urodził się w  1947 r. w Łomazach w diecezji siedleckiej.

Więcej na: https://kair.ekai.pl/depesza/629630/show

 

340 total views, no views today

W GORZOWIE ZNOWU ZABRZMI DZWON POKOJU

billboard_2billboard23

Prezydent Gorzowa Wlkp. Jacek Wójcicki zaprasza mieszkańców 30 stycznia na plac Grunwaldzki, gdzie w południe zabrzmi Dzwon Pokoju. W tym dniu obchodzony jest Dzień Pamięci i Pojednania.

Wcześniej przedstawiciele obecnych i byłych mieszkańców miasta złożą wiązanki kwiatów przy Lapidarium, na cmentarzu wojennym i na cmentarzu komunalnym.

Dzień Pamięci i Pojednania zapoczątkowany został w 1995 roku przez władze i mieszkańców przedwojennego Landsberga. Symbolem tej pamięci jest Dzwon Pokoju, ufundowany przez byłych i obecnych mieszkańców miasta.

Tegorocznym obchodom towarzyszyć będą wydarzenia kulturalne, w tym dwa koncerty, na które zaprasza Filharmonia Gorzowska. 27 stycznia o godzinie 19 odbędzie się koncert symfoniczny „Muzyczne przyjaźnie”. W programie znajdą się dzieła Karola Lipińskiego i Roberta Schumanna.

30 stycznia o godzinie 18.00 w filharmonii zaplanowano koncert kameralny, którego program wypełni liryka wokalna oraz muzyka fortepianowa kompozytorów polskich i niemieckich epoki romantyzmu oraz pierwszej połowy ubiegłego wieku.

Ponadto, 30 stycznia o godzinie 16 Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta zaprasza na promocję książki dra Matthiasa Lehmanna „Willa Hansa Lehmanna w Gorzowie Wielkopolskim (Landsbergu), która opowiada o rodzinie Jaehne’ów i Lehmannów, ich majątku i fabryce maszyn w Frydrychowie (Friedrichstadt).

Natomiast Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta zaprasza do obejrzenia filmu, który opowiada o genezie Dnia Pamięci i Pojednania: https://www.youtube.com/watch?v=olWQvtDSNNI

Wg: Wydziału Promocji i Informacji / Wydział Kultury

 

323 total views, no views today

ROZMOWA O GORZOWSKIM KLUBIE INTELIGENCJI KATOLICKIEJ

KIKKIK5

Na zdj. Stanisław Księżniakiewicz – prezes gorzowskiego oddziału Klubu Inteligencji Katolickiej /Foto z książki/

WM: Jaką widzi Pan przyszłość dla tego katolickiego stowarzyszenia? Czy młodzi ludzie zainteresowani są tego typu działalnością?

Stanisław Księżniakiewicz: Jeśli dokona się w nas, członkach Klubu, przemiana, tzn. patrzenie w nowy sposób na  naszą rzeczywistość i przekazanie go młodszym i starszym, proponując tę nowość, to  będzie możliwy dalszy rozwój. Uważam, że rozstrzygnie się to w najbliższych latach. Potrzeba nowych pomysłów.

WM: Jest Pan autorem nowo wydanej publikacji zawierającej wiadomości o działalności gorzowskiego KIK-u w latach 1976 – 2021. Na co zwrócił Pan szczególną uwagę?

SK: Jest to praca m.in o początkach działalności stowarzyszenia, o gorzowskim środowisku inteligenckim, o ludziach, którzy tworzyli tę strukturę, o problemach starych i nowych. Jednym z rozdziałów jest „Model duchowy KIK-u w Gorzowie”. Są fotografie z najważniejszych wydarzeń. Znajdują się także  informacje na temat osób zajmujących wtedy najważniejsze stanowiska w  stowarzyszeniu oraz ich krótkie biogramy.

Wydaliśmy książkę przy współpracy z Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną im. Zbigniewa Herberta, została ona częściowo sfinansowana przez Wydział Kultury Urzędu Miejskiego w Gorzowie Wlkp.

WM: Od kiedy jest Pan związany z gorzowskim KIK?

SK: Złożyłem deklarację latem 1981 r. przed ukonstytuowaniem się pierwszych władz. Oficjalnie Klub został wpisany na listę stowarzyszeń 2. marca 1981 r. Wszystko na temat historii KIK zawarte jest właśnie w nowo wydanej książce pod tytułem: „Wiarygodna jest tylko miłość. Klub Inteligencji Katolickiej w Gorzowie Wielkopolskim w latach 1976-2021”, jej promocja odbędzie się 24 lutego br. w bibliotece o godz. 17. 

WM: Czy jest to pierwsza publikacja na temat gorzowskiego KIK-u?

SK:  W 2008 r. wydana była forma broszurowa  zatytułowana: „W poszukiwaniu wartości”. Natomiast podczas prezesury Władysława Klimka wydano wiele numerów jednodniowych.  Jak pamiętam były pisane na maszynie i powielane na powielaczu spirytusowym m.in: ”Wiadomości”, „Wiadomości Klubowe”, „Modlitwa i Praca”,  i inne wydawnictwa w małych nakładach.

WM: Po takiej osobowości jaką była śp. Teresa Klimek – Honorowy Obywatel Gorzowa, która zmarła w 2013 r. , chyba nie było łatwo o kontynuację tego dzieła?

SK: Nie miałem w tym żadnego doświadczenia. Zmusiła konieczność. Nie było nikogo kto chciałby podjąć się tego zadania. Wytypowano mnie jako jednego z najstarszych członków. Oczywiście nie było i nie jest łatwo, szczególnie po tak znakomitych poprzednikach jak śp.  małżeństwo Teresa i Władysław Klimkowie. Teresa pozostawiła w Klubie swoją duchowość, Władysław pasję społecznika.

Ja zdecydowałem się dlatego, że członkowie obiecali mi wsparcie ale chyba największą motywacją było to, że w Klubie od 30. lat kształtowała się moja osobowość i duchowość. W szczególności nurt chrześcijaństwa, który bp krakowski Karol Wojtyła jeszcze w 1962 r. nazwał chrześcijaństwem lub katolicyzmem świadomym, a który obecnie przyjął nazwę katolicyzm otwarty.

WM: Pewnym novum było zainicjowanie przez Teresę Klimek polsko – niemieckich spotkań ekumenicznych. Wiem, że Pan to  kontynuuje.

SK: W 1998 r. nawiązane zostały kontakty z Europejskim Centrum Ekumenicznym we Frankfurcie nad Odrą. Obecnie po przerwie pandemicznej idzie to bardzo kiepsko, wprawdzie dotychczas byliśmy obecni we Frankfurcie podczas uroczystości Zesłania Ducha Świętego w Kościele Pokoju za Odrą. W tym roku nie wiem z jakiego powodu przedstawiciele ECE  mimo zaproszenia nie przyjechali na coroczne spotkanie opłatkowe. Nie otrzymałem też informacji z jakiego powodu. Z naszej strony pragniemy kontynuować współpracę. Dużym problemem jest bariera językowa ale zawsze mieliśmy tłumacza.

WM: Kiedy odbyło się ostatnie takie spotkanie i kto w nim uczestniczył?

SK: W czerwcu ubiegłego roku byłem z proboszczem parafii katedralnej ks. dr Zbigniewem Kobusem w Świątyni Pokoju we Frankfurcie na nabożeństwie ekumenicznym. Homilię wygłosił rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie Wielkopolskim ks. Mariusz Jagielski. Po nabożeństwie duża grupa wiernych różnych wyznań chrześcijańskich z Polski i Niemiec zaproszona została przez gospodarzy na poczęstunek.

WM: Jakie obecnie podejmowane są działania przez gorzowski oddział KIK?  W przeszłości był to okres nadziei i rozkwitu oraz podejmowania różnych wyzwań, czym można teraz zachęcić ludzi do włączenia się do prac KIK-u?

SK: Dopiero się budzimy po przerwie spowodowanej pandemią. Jesienią prawdopodobnie podejmiemy się organizacji 34. Dni Kultury Chrześcijańskiej. Będziemy poszukiwać nowych form działalności i młodych wolontariuszy do współpracy.

Klub od początku podejmował trud formacji człowieka otwartego na prawdę, dobro, piękno, wartości, wiarę, dialog, szacunek dla innych i bezinteresowną służbę. Mogę powiedzieć, że z nadzieją wkraczamy w przyszłość, ufając, że jest przecież wielu, dla których propozycja duchowa Klubu jest bliska.

Stanisław Księżniakiewicz  urodził się w 1943 r. w miejscowości Łekno. Ukończył studia filozoficzne i teologiczne na Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Przez wiele lat pracował w firmach handlowych.

393 total views, no views today

ZAPROSZENIE DO GORZOWSKIEGO KLUBU NA ZAPIECKU

ZAPIECEK

Zaprasza Barbara Schroeder na spotkanie, które odbędzie się 24 stycznia, początek o godz. 17.

Kochani Zapieckowicze i Przyjaciele Zapiecka – po długiej przerwie serdecznie zapraszam na pierwsze zapieckowe spotkanie w nowym miejscu, czyli Miejskim Ośrodku Sztuki (MOS) przy ul. Pomorskiej. Można tam dojechać miejskimi środkami komunikacji a dla zmotoryzowanych jest duży parking. Pierwsze spotkanie odbędzie się z dyrektorem MOS Gustawem Nawrockim na temat Władysława Hasiora. Może nie wszyscy wiecie, że w MOS znajdują się drugie po Zakopanem zbiory prac Władysława Hasiora, które z ogromną konsekwencją zakupywał Jerzy Gąsiorek, wieloletni dyrektor Biura Wystaw Artystycznych i wielki admirator twórczości Władysława Hasiora. Wstęp jak zawsze wolny.

928 total views, no views today

W ZIELONEJ GÓRZE ODBYŁY SIĘ ELIMINACJE DO III OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU IM. STANISŁAWA JOPKA

JOPEK konkursBatorasBATORA

Po raz trzeci ruszył III OGÓLNOPOLSKI KONKURS IM. STANISŁAWA JOPKA. Przesłuchania odbywają się w siedmiu województwach: lubuskim, dolnośląskim, wielkopolskim, podlaskim, podkarpackim, małopolskim i pomorskim. Konkurs jest trzy etapowy.

W województwie lubuskim śpiewacy prezentowali się 20 stycznia w Zielonej Górze w Centrum Kreatywnej Kultury przy Regionalnym Centrum Animacji Kultury. W jury  zasiadali: baryton Andrzej Bator – przewodniczący składu, muzykolog prof. Bogumiła Tarasiewicz i wokalistka Karolina Lipska.

Andrzej Bator, który na początku swojej kariery wokalnej był wychowankiem Miry Zimińskiej Sygietyńskiej, podkreślił, że oprócz wykonania utworu, walorów głosowych, stylu oraz interpretacji, ważny jest także strój i element taneczny prezentowany przez uczestników. Wszystko to podkreśla cechę pieśni ludowych i charakteru „Mazowsza” – zaznaczył artysta.

Juror wyraził wdzięczność młodym wykonawcom z Ziemi Lubuskiej za to, że poprzez udział w konkursie podkreślają walory polskiej tradycji. – Nasza kultura i folklor wyróżniają się na świecie, to także zawdzięczając „Mazowszu”.  Jeżeli zagraniczny odbiorca nie znał języka polskiego to podziwiał polskie melodie i ludowe stroje – mówił Andrzej Bator, który po ogłoszeniu wyników zaśpiewał słynnego „Furmana” ze wszystkimi uczestnikami konkursu im. St. Jopka i publicznością.

I miejsce w kategorii 8-13 lat zajęła Laura Bogucka. Wyróżnienia otrzymali:  Maja Wargan i Jakub Krasnowski. Cała trójka przeszła do kolejnych etapów konkursu. Andrzej Bator zasugerował aby Jakub do następnych występów przygotował „Furmana” .

W kategorii od 14 do 19 lat I miejsce zajęła Adriana Tsyhanyuk. II miejsce – Katarzyna Judzińska. III miejsce Dawid Gawinkowski.

W IV kategorii wiekowej   26 +,  I miejsce przypadło Klaudii Woźniak – Wawrzyńskiej.

–  Można powiedzieć, że pomysłodawcą Konkursu byli odbiorcy tego, co „Mazowsze” robi od ponad 70. lat – mówi Jacek Boniecki, dyrektor zespołu. – Zachowanie publiczności skłoniło nas do refleksji, że skoro widzowie tak dobrze znają ten repertuar, to dlaczego nie pójść dalej? Dlaczego nie zaprosić do wspólnego śpiewania w konkursie? – czytamy na https://mazowsze.waw.pl/konkurs

 Stanisław Jopek urodził się w 1935 r. we Lwowie. Słynął z niepowtarzalnego głosu – tenoru o barytonowym zabarwieniu. Z pochodzenia był lwowianinem. Mówił o sobie, że jest szczęściarzem, a „Mazowsze” najlepszą akademią muzyczną i szkołą życia.

Swój popisowy numer, piosenkę zatytułowaną „Furman” Jopek śpiewał od pierwszych dni pracy w „Mazowszu”. Utwór zaprezentował po raz pierwszy w Londynie, kilka tygodni po dołączeniu do Zespołu. – Myślałem, że będę go śpiewał rok, góra dwa, a okazało się, że śpiewam go całe życie. Gdziekolwiek jestem, publiczność domaga się „Furmana” i to jest niesamowite, bo przecież mam w repertuarze masę innych piosenek, niektóre z nich są fantastyczne, zebrało się tego ponad pięćdziesiąt, a jednak „Furman” zawsze musi być – podkreślał artysta./ https://mazowsze.waw.pl/jopek/

 

 

369 total views, no views today

KOŁOBRZEG MA DWIE PLAŻE DLA PSÓW. I CO Z TEGO?

ZAKAZZAKAZY NA PLAŻYPIESPIES 2PIES 1PIES 3

Kołobrzeg ma dwie plaże dla psów, jednak właścicieli z  czworonogami raczej tam nie widać. Natomiast widać ich na plaży przeznaczonej dla ludzi i nie widać aby ktokolwiek zbierał odchody po zwierzętach.

Znaki zakazów dotyczące m.in wprowadzania psów na plażę umieszczone są przed każdym wejściem. Informacje napisane są w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim.

Wśród znaków jest również ten, który nie pozwala dokarmiać ptaków chlebem i resztkami ze stołów. Jednak to nie działa. Ludzie noszą w reklamówkach pokrojone bułki i chleby, przygotowane do rozrzucania.

Żal patrzeć na ptaki dławiące się tym pokarmem. Ludzie po to by się sfotografować w towarzystwie mew nie zważają na zakazy czy grzeczne prośby. Tylko jedna pani, podziękowała za informację, tłumacząc, iż nie wiedziała o tym, że ten pokarm szkodzi.

Czy naprawdę nie można sobie z tym poradzić? Często jest tak, że polscy obcokrajowcy też się dostosowują do panującego tu bałaganu i z radością puszczają psa samopas, tłumacząc, że w kraju w którym obecnie mieszkają jest to niedopuszczalne. Tu jest dopuszczalne!

Na pewno łatwiej jest egzekwować przepisy dotyczące np. źle zaparkowanych samochodów, bo ten nie odszczeknie. Ale z właścicielami piesków, psiaków i dostojnych psów też warto znaleźć wspólny język. Tak jak z osobami tuczącymi ptactwo, mającymi na uwadze zachciankę fotograficzną.

Można przecież umieścić na plaży wielki telebim obrazujący mewy na tle morskiej otchłani i niech się tam kuracjusze fotografują do woli, byleby pozostawili w spokoju ptasie wola.

A tak pisałam latem 2021 roku:

http://wandamilewska.pl/?p=13564

 

 

432 total views, 1 views today