ANDRZEJ MAJEWSKI – ZAPOMNIANY GORZOWSKI ARTYSTA SAKRALNY

SAMSUNG CSC

Fot. archiwum A. Majewskiego

Andrzej Majewski, samouk, namalował ponad 900 obrazów sakralnych. Swoich prac nie sprzedaje, tylko rozdaje, twierdząc, że to będzie milsza ofiara dla Pana Boga. Wizerunki Matki Bożej Jasnogórskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej wisiały przed pożarem na filarach w gorzowskiej katedrze. W parafii NMP Królowej Polski przy ul. Żeromskiego znajduje się obraz Matki Bożej Sybirackiej, w Białym Kościółku – Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a w kościele pw. Pierwszych Męczenników Polski – Matki Bożej Rokitniańskiej.

MB SybirackaMB Sybiracka 1

Na zdj. MB Sybiracka

– Andrzej Majewski mieszka w Sztokholmie. To malarz sakralny, opozycjonista, antykomunista, patriota – mówi o malarzu Augustyn Wiernicki, prezes  Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna, który dobrze go zna.

20230202_124448

Opowiedział mi, że Andrzej Majewski w 1983 roku za działalność opozycyjną w podziemiu solidarnościowym dostał od ówczesnych władz paszport i bilety w jedną stronę. Musiał, wraz z rodziną, opuścić Polskę. Wywieziono ich do Gdańska, tam weszli na prom i odpłynęli, bez możliwości powrotu. Andrzej Majewski z dzieckiem i ciężarną żoną znalazł się w Szwecji. Nie znali języka, nie mieli żadnego zabezpieczenia materialnego. Byli bez pracy. Wtedy przyrzekł zawierzenie Matce Bożej. Postanowił, że będzie malował obrazy z wizerunkiem Maryi. A najdziwniejsze było to, że malować nie umiał,  nie znał się na kolorach, nawet nie wiedział, jak trzymać pędzel, jednak  podjął decyzję, że poprzez malarstwo sakralne będzie się modlił.

– Jego plany się zrealizowały. Żona dostała pracę, on też po pewnym czasie zatrudnił się w drukarni, dzieci poszły do szkoły, dziś są wykształcone, po studiach. Polska o nim zapomniała. Obiecałem, że napiszę o nim książkę – powiedział Wiernicki, przypominając, że Andrzej jest samoukiem, który wizerunki maluje tradycyjnie, a pozostałe obrazy trudną techniką szpachelkową.

Majewski maluje na deskach, w wyniku astmy musiał ograniczyć używanie farb i wtedy zaczął haftować. Po pewnym czasie choroba ustąpiła, twórca twierdzi, że cierpiał na wiele chorób, ale został cudownie uzdrowiony.

„Czas, który poświęcam na tworzenie obrazów traktuję jako modlitwę w intencji Ojca Świętego, kapłanów, zakonów i Kościół Święty. Uważam, że właśnie Janowi Pawłowi II zawdzięczam udział i obecność w tej cudownej chwili u tronu Królowej Polski. Zamiarem autora jest ukazanie człowiekowi najpewniejszej drogi do Boga i piękno nabożeństwa do Matki Jezusa” – napisał twórca między innymi na swojej stronie internetowej http://niepokalana.com/

W grudniu 2018 roku Andrzej Majewski pokazał część swoich zbiorów w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim.

O tej wystawie pisałam do KAI:

https://www.ekai.pl/gorzowianin-wykonal-kolejna-sukienke-dla-matki-bozej-czestochowskiej/

Andrzej Majewski urodził się w 1953 r. w Gorzowie Wlkp. Z wykształcenia jest poligrafem, pracował w Gorzowskiej Drukarni Akcydensowej.

– W naszej katedrze przed pożarem, który wybuchł latem 2017 roku, na dwóch filarach była Matka Boża Jasnogórska i Matka Boża Ostrobramska.

KATEDRA 1KATEDRA 2

Teraz zrobiło się pusto. Te dwa obrazy były  autorstwa Andrzeja Majewskiego. – Żal patrzeć na te puste filary  – wspomina Wiernicki.

KA

 

1,478 total views, no views today

JUBILEUSZ GORZOWSKIEJ KAPITUŁY KATEDRALNEJ

20220605_130923
W poniedziałek 6 marca odbędą się obchody 50-lecia Gorzowskiej Kapituły Katedralnej. Z tej okazji o godz. 17 kanonicy odprawią w katedrze pw. Wniebowzięcia NMP w Gorzowie Wlkp. uroczyste nieszpory. O godzinie 18.00 wezmą udział we Mszy św., a po jej zakończeniu – w jubileuszowej sesji kapitulnej na plebanii katedralnej.
Gorzowska Kapituła Katedralna powstała – dzięki staraniom bp. Wilhelma Pluty – krótko po podniesieniu tymczasowej struktury kościelnej w Gorzowie Wlkp. do rangi diecezji. 28 listopada 1972 r. papież Paweł VI bullą „Cathedralia collegia” ustanowił przy gorzowskim kościele katedralnym kapitułę kanoników. Zwołanie pierwszego spotkania kapituły i jej uroczysta instalacja miały miejsce 6 marca 1973 r. w Gorzowie Wlkp. W skład kapituły weszli następujący księża: ks. prał. Józef Michalski, oficjał Sądu Biskupiego w Gorzowie – ustanowiony dziekanem kapituły; ks. inf. Władysław Sygnatowicz, wikariusz generalny – ustanowiony proboszczem kapituły; ks. prał. Edward Jagodziński, ks. prał. Mieczysław Marszalik, ks. Stanisław Kusiak, ks. Henryk Guzowski, ks. Piotr Janik, ks. prał. Tadeusz Demel, ks. Konrad Herrmann, ks. Franciszek Hornik, ks. Tadeusz Szewczyk. Tego samego dnia w katedrze odbyła się uroczysta Msza św., podczas której kapituła po raz pierwszy wystąpiła w strojach chórowych, uświetniając w ten sposób liturgię sprawowaną przez biskupa.
Kapituła to grono kapłanów, którego zadaniem jest sprawowanie bardziej uroczystych czynności liturgicznych w kościele katedralnym lub w innej znaczniejszej świątyni, przy jakiej się ją ustanawia. Zazwyczaj w skład kapituły wchodzi 12 duchownych, zwanych kanonikami gremialnymi. Ponadto biskup może jeszcze nadać innym księżom godność kanonika honorowego. Obecnie oprócz kapituły katedralnej w Gorzowie Wlkp. w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej funkcjonuje jeszcze kapituła kolegiacka przy zielonogórskiej konkatedrze oraz – niedawno reaktywowana – kapituła głogowska przy tamtejszej kolegiacie. Gorzowska Kapituła Katedralna liczy aktualnie 11 kapłanów (po śmierci ks. inf. Romana Harmacińskiego wakuje urząd prepozyta). Tytułem jej kanoników honorowych obdarzono 31 osób.

185 total views, no views today

213. URODZINY FRYDERYKA CHOPINA

untitled-01755untitled-01761untitled-01786
1 marca  świętujemy 213. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina! Urodził się w Żelazowej Woli.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy urodził się Fryderyk Chopin – akty chrztu i urodzenia wskazują na datę 22 lutego 1810 roku. Jednak rodzina kompozytora składała mu życzenia 1 marca.
Zmarł w Paryżu 17 października 1849 roku, pochowany jest na cmentarzu Père Lachaise. Jego serce wróciło do Warszawy i spoczęło w kościele św. Krzyża.
Zgodnie z ostatnią wolą kompozytora, siostra Ludwika Jędrzejewiczowa przywiozła jego serce do Warszawy, gdzie zostało w urnie wmurowane w filar Kościoła Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
Relikwię ewakuowano w 1944 roku, podczas Powstania Warszawskiego. Niezwykłe jest to, że  ocalili ją niemieccy okupanci. Umieszczono w bezpiecznym miejscu w Milanówku. Po wojnie w 1945 roku Serce Chopina powróciło do Warszawy.
Père Lachaise

Chopinowi na 200 lecieFC

 

251 total views, no views today

RUSZYŁY REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE

POPIELEC

Ks. Gierasimczyk: Kościół na ziemi jest w stu procentach złożony z grzesznych ludzi i jest szpitalem dla grzeszników

Kościół na ziemi jest w stu procentach  złożony z grzesznych ludzi i jest też szpitalem dla grzeszników – mówił ks. Tomasz Gierasimczyk 28 lutego na zakończenie trzydniowych rekolekcji w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim.

Rekolekcje prowadzone przez ks. Gierasimczyka gromadziły wielu wiernych podczas porannych i wieczornych Mszy św.

Kilku gorzowian w rozmowie z KAI powiedziało, że  z aprobatą wysłuchali nauk głoszonych przez księdza, który rozpoczynał drogę wiary w tej katedrze. – Ks. Tomasz mówił zrozumiale, piękną dykcją a przede wszystkim wyraził szczerą opinię o Kościele, mówiąc o mocy wiary, ukazując  słabość Kościoła ale wniósł też nadzieję na odradzanie się i wyleczenie, bo – jak stwierdził  –  Kościół jest szpitalem dla grzeszników  – powiedział parafianin.

– Ponieważ w tym roku Kościół jest tematem rozważań duszpasterskich, przekonaliśmy się podczas tych rekolekcji, że  bardzo mocno leży ci na sercu, a słowa nauki były umocnieniem. Pokazałeś  zagrożenia i sytuacje umożliwiające odnalezienie się w momentach, w których czujemy zniechęcenie i niezadowolenie. Dziękujemy za świadectwo o tym kościele katedralnym, w którym zaczęło się twoje życie wiary – powiedział proboszcz gorzowskiej fary ks. dr Zbigniew Kobus.

Ks. Gierasimczyk w naukach rekolekcyjnych podczas pierwszego dnia mówił  m.in. o pokusach w oparciu o Ewangelię o kuszeniu Chrystusa, o gorzowskiej farze i swoich związkach z tą świątynią. Przypominał, że powszechny Kościół jest dla wszystkich, także dla tych którzy formalnie do nie należą ale gdy prowadzą życie prawe i szczerze poszukują miłości Boga wtedy to On w tajemniczy sposób towarzyszy im swoją łaską, by ich prowadzić.

Kolejny dzień rekolekcyjny poświęcił m.in. Kościołowi w czasach Benedykta XVI. Na zakończenie, przypominał podstawowe prawdy o rodzicielstwie i wychowaniu dzieci, o złu i dobru, o małżeństwie, które jest związkiem kobiety i mężczyzny.  Przypomniał, że Kościół na ziemi jest w stu procentach  złożony z grzesznych ludzi ale jest też szpitalem dla grzeszników oraz o tym, że  zło – wymyślone czy autentyczne, które także jest w Kościele sprawia satysfakcję tym, którzy nie zamierzają się nawracać.

Rekolekcjonista zwrócił uwagę, że wielu katolików traktuje Kościół jakby był zewnątrz. Nie czują, że to ich dom. Odchodzą od praktyk wiary lub zachowują tylko tradycję.

Także w Polsce coraz więcej ludzi dochodzi do wniosku, że można żyć z wystarczającą satysfakcją bez Boga, bez Kościoła. Kiedyś na tle ateistycznej komuny Kościół pociągał bardziej, a dziś w dobie kolorowej rzeczywistości wydaje się czymś jak mówi młodzież „dziaderskim”.  Niektórzy postrzegają Kościół jako instytucję usługową. Zajmując pozycję obserwatora i recenzenta. A Kościół to właściwie dom i rodzina, to nie jest firma jak niektórzy sobie wyobrażają przychodząc zamówić usługę na swoich warunkach czy to chrzest, Komunię , bierzmowanie czy wreszcie pogrzeb albo ślub. Wolą być  z zewnątrz.

Domownik Kościoła to nie tylko ten, który się w nim dobrze czuje ale ten, który potrafi dla niego wytrwać, wycierpieć.

Duchowny podkreślił wagę rekolekcji, które są czasem nawrócenia  i powrotu do Domu, do Ojca do wspólnoty, do Kościoła, do siebie.  Kościół to owoc służby i modlitwy pokoleń, wielu tych, którzy angażują się także dzisiaj. – Każdy jest tutaj potrzebny ale być może nie będzie nas dużo. Statystyki mówią, że wzrasta liczba pogrzebów. Natomiast chrztów, bierzmowań,  ślubów i święceń kapłańskich oraz uczestników Mszy św.  jest coraz mniej. Szczególnie to widać w młodym pokoleniu – powiedział homileta, odnosząc się m.in. do słów abp. Fernándeza, który mówił, że ten świat pędzi jak pociąg, który zmierza prosto w przepaść.  I nie da się go zatrzymać. Dobrze jeśli niektóre osoby wysiądą z pociągu przed przepaścią, rozpalą ogniska, zaczną śpiewać, tańczyć. Może ktoś z pociągu zobaczy i też wysiądzie ratując się przed zagładą. Możemy ocalić niektórych i zbudować nową społeczność, taką jaką była garstka apostołów, niosąca nowe  modlitwy dalej w świat.

Na zakończenie dni rekolekcyjnych ks. Gierasimczyk  przywołał słowa  św. Cypriana z Kartaginy, który powiedział: „nie może mieć Boga za Ojca ten, kto nie ma Kościoła za Matkę.  Bo Kościół jest naszą Matką, to z jej łona narodziliśmy się do wiary”.

– Znakiem tego łona jest chrzcielnica – zauważył kapłan, przypominając, że to właśnie w tej katedrze wzrastał duchowo.

– Pamiętam chrzcielnicę w kruchcie katedry, zanurzałem w niej rękę aby się przeżegnać – tak mnie nauczono.  Potrzebujemy sobie przypominać nasz post i właśnie w Wielkim Poście szczególnie pielgrzymować do źródeł wiary by ją w sobie odnawiać – stwierdził rekolekcjonista.

Ks. Tomasz Gierasimczyk. pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego, mieszka w Zielonej Górze. Jest kierownikiem oddziału zielonogórsko – gorzowskiego Gościa Niedzielnego. Brat ks. Tomasza jest także kapłanem, który od 20. lat mieszka i posługuje w amerykańskim stanie Kolorado.

Przypominam rozmowę z ks. Wojciechem Gierasimczykiem z 14 marca 2021 roku.

http://wandamilewska.pl/?p=12363

266 total views, no views today

GORZOWSKIE JUBILEUSZE MAŁŻEŃSKIE

2023.02.25-IMG_4970-Lukasz.Kulczynski2023.02.25-IMG_5120-Lukasz.Kulczynski2023.02.25-IMG_4850-Lukasz.Kulczynski2023.02.25-IMG_4954-Lukasz.Kulczynski

29 par z Gorzowa świętowało w sobotę (25 lutego) złote gody; wspólnie przeżyli co najmniej 50 lat w jednym związku małżeńskim. Jubilaci obecni w gorzowskim teatrze uroczyście odnowili małżeńską przysięgę, a prezydent miasta Jacek Wójcicki wręczył im Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie, a także listy gratulacyjne, drobne upominki i kwiaty.

W uroczystości uczestniczyli najbliżsi jubilatów; dzieci, wnuki, a nawet prawnuki. Wszyscy zaśpiewali „Sto lat”.

Są Państwo przykładem dla młodych małżeństw, jak zgodnie i wytrwale dzielić troski, radości, całe swoje życie. Dziękuję za ten przykład i za Państwa niewymierny wkład w codzienność Gorzowa – powiedział prezydent miasta.

Na każdej takiej uroczystości pytam jubilatów, jak im się udało wspólnie przeżyć pół wieku.  Zawsze dostaję tę samą odpowiedź; żyliśmy w takich czasach, że jak się coś popsuło, to się to naprawiało, a dzisiaj to się wyrzuca. Dlatego apeluję do młodszych gorzowian; znajdujmy w sobie duszę majsterkowicza, żeby nasz związek ciągle naprawiać, ulepszać i choć nie raz człowiek uderzy się młotkiem w palec, niech to nas nie zniechęca – zaapelował Jacek Wójcicki.

Medal za Długoletnie Pożycie Małżeńskie to polskie cywilne odznaczenie państwowe. Został ustanowiony ustawą z 17 lutego 1960 o orderach i odznaczeniach, a włączony do obecnego systemu odznaczeń państwowych ustawą z 16 października 1992 r. Nadawany jest przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej obywatelom polskim.

Lista odznaczonych:

  1. Burzyński Roman i Bronisława
  2. Cieśla Marian i Alicja
  3. Czernuszewicz Marian i Liliana
  4. Hładyszewski Stanisław i Jarosława
  5. Horoszkiewicz Jan i Edwina
  6. Janiak Czesław i Grażyna
  7. Jaroszewicz Stanisław i Teresa
  8. Jewsiewicki Jan i Teresa
  9. Klentak Waldemar i Elżbieta
  10. Kochański Ryszard i Wanda
  11. Kowalski Jerzy i Halina
  12. Olkowicz Janusz i Janina
  13. Ostapczuk Janusz i Teresa
  14. Pałuczyński Jerzy i Maria
  15. Perużyński Józef i Zofia
  16. Pilch Jerzy i Stanisława
  17. Radecki Edward i Helena
  18. Salamon Jan i Lucyna
  19. Siejak Tadeusz i Anna
  20. Sieradzki Liwiusz i Halina
  21. Sznigir Zenon i Zofia
  22. Szymczak Kazimierz i Eugenia
  23. Środa Eugeniusz i Urszula
  24. Tapczak Wiesław i Maria
  25. Teleśnicki Bolesław i Bożenna
  26. Trepczyński Czesław i Maria
  27. Walusz Ryszard i Danuta
  28. Zarębski Kazimierz i Grażyna
  29. Zieliński Jan i Zdzisława

Wg Wydziału Promocji i Informacji. Fot. Łukasz Kulczyński

 

262 total views, no views today

PROMOCJA KSIĄŻKI O GORZOWSKIM KLUBIE INTELIGENCJI KATOLICKIEJ

 15286

Spotkanie promocyjne odbyło się 24 lutego w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Zbigniewa Herberta, otworzył je dyrektor Sławomir Szenwald.

Autorem książki „” Wiarygodna jest tylko miłość” Klub Inteligencji Katolickiej w Gorzowie Wielkopolskim w latach 1976 – 2021” jest prezes KIK Stanisław Księżniakiewicz, który napisał w niej m.in. o gorzowskim środowisku inteligenckim, początkach działalności klubu, o pogłębianiu wiary, kontaktach ekumenicznych i pomocy potrzebującym. Jednym z rozdziałów jest „Model duchowy KIK-u w Gorzowie”. Są fotografie z najważniejszych wydarzeń.

W spotkaniu, które prowadził prof. Paweł Leszczyński z Akademii im. Jakuba z Paradyża, który jest sekretarzem oddziału gorzowskiego Polskiej Rady Ekumenicznej, uczestniczyli między innymi: proboszcz katedry – kapelan KIK ks. dr Zbigniew Kobus, pastor Dariusz Chudzik z Kościoła Chrześcijan Baptystów, poseł Krystyna Sibińska, historyk Jerzy Sygnecki oraz Tomasz Klimek – syn Władysława i Teresy – współtwórców gorzowskiego KIK i organizatorów Dni Kultury Chrześcijańskiej.

Autor publikacji powiedział, że nad książką pracował w czasie trwającej pandemii, korzystał z dostępnych dokumentów, próbując je chronologicznie usystematyzować. Z żalem podkreślił, że dość ubogie są archiwalia, które się zachowały do obecnych czasów.

Gorzowski oddział KIK powstał w  1981 r. a Księżniakiewicz jest jego szóstym prezesem. Najdłużej działającym szefem była śp. Teresa Klimek – nauczycielka matematyki, opozycjonistka, internowana w stanie wojennym, inicjatorka powołania oddziału gorzowskiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Honorowy Obywatel Gorzowa Wielkopolskiego

Ks. dr Zbigniew Kobus odnosząc się do publikacji powiedział, że ma ona charakter kronikarski i pozostawia duży ślad dla miasta ale także dla parafii katedralnej, ponieważ KIK związał się bardzo mocno właśnie z tą parafią, funkcjonując przez czasy ks. Władysława Sygnatowicza, ks. Stanisława Garncarza, ks. Zbigniewa Samociaka. – Kolejni proboszczowie użyczali lokum dla klubu i do dziś klub się tu spotyka – przypomniał kapelan.

Dalej ks. Kobus mówił, że prezentując tę książkę, ukazuje się historię klubu z nadzieją, że przybędą nowi członkowie, aby móc kontynuować to co się zrodziło przed laty. Duchowny wspomniał, że jako kapelan KIK uczestniczy w spotkaniach, podejmuje tematy teologiczne i biblijne, podkreślił znaczenie Dni Kultury Chrześcijańskiej, które były ważne nie tylko dla parafii ale także dla Gorzowa. – Niestety przez pandemię nastąpiła długa przerwa, ale mam nadzieje, że te Dni powrócą. Było wiele ciekawych inicjatyw, które teraz wymagają wskrzeszenia, aktywacji, aby móc oddziaływać na społeczność, aby była misyjność tego stowarzyszenia. Możliwości są duże lecz potrzeba nowych ludzi.

Dzisiaj jesteśmy świadkami pewnego rodzaju indywidualizmu, coś robimy ale sami. Za mało wspólnotowo – powiedział wikariusz biskupi, zachęcając do czynnego udziału w pracach klubu.  Na zakończenie wspomniał o małżeństwie Klimków, którzy współtworzyli, organizowali i prowadzili wiele działań chrześcijańskich, włączając do udziału dużą społeczność.

Natomiast pastor Dariusz Chudzik, który przez 18 lat był prezesem oddziału gorzowskiego polskiej Rady Ekumenicznej w latach 1998-2016,  wspomniał także współpracę z Władysławem i Teresą Klimkami. Przypomniał o corocznych spotkaniach opłatkowych, ekumenicznych wydarzeniach, wyjazdach do Frankfurtu n/ Odrą z okazji dnia Zesłania Ducha św. oraz Tygodniu Modlitw  o Jedność Chrześcijan.

Jerzy Sygnecki zauważył, że na pewno ciekawsza byłaby zawartość publikacji gdyby miała więcej opisów dotyczących działalności Klubu Inteligencji Katolickiej.

Gorzowski oddział KIK powstał w  1981 r. a Księżniakiewicz jest jego szóstym prezesem. Najdłużej działającym szefem była śp. Teresa Klimek – nauczycielka matematyki, opozycjonistka, internowana w stanie wojennym, inicjatorka powołania oddziału gorzowskiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Honorowy Obywatel Gorzowa Wielkopolskiego

Publikacja wydana przy współpracy z WiMBP została częściowo sfinansowana przez Wydział Kultury Urzędu Miejskiego.

Stanisław Księżniakiewicz  urodził się w 1943 r. w miejscowości Łekno. Ukończył studia filozoficzne i teologiczne na Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Przez wiele lat pracował w firmach handlowych.

561 total views, no views today

ŚRODA POPIELCOWA

POPIELEC

Środą Popielcową rozpoczyna się Wielki Post, czterdziestodniowe przygotowanie do świąt wielkanocnych, stanowiących szczyt całego roku liturgicznego. Msze św. z obrzędem posypania głów popiołem są sprawowane we wszystkich parafiach.

W gorzowskich kościołach od rana wprowadzone są dodatkowe Msze św. Proboszcz parafii katedralnej ks. Zbigniew Kobus powiedział, że spodziewał się dzisiaj dużej frekwencji wiernych  dlatego wprowadził więcej Mszy św. niż zwykle. Wyraził zadowolenie, że tak wiele osób chce się dobrze przygotować do Wielkiego Postu.

Natomiast kapłan, który mówił kazanie przypomniał, że biblijną prawdę: „prochem jesteś i w proch się obrócisz” słyszy się najczęściej podczas pogrzebów ale także każdego roku w Środę Popielcową. Dziś jest Środa Popielcowa, a my żyjemy, dostaliśmy jeszcze czas. – „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” – przypomniał duchowny.

Posypanie głów popiołem to znak pokutny pochodzący z tradycji biblijnej. W sugestywny sposób wyraża on grzeszną kondycję człowieka. Przyjmując popiół na głowę wierni uznają swoją ludzką ułomność i niemoc wobec zła oraz deklarują wolę wewnętrznej przemiany pokładając nadzieję w Bożym miłosierdziu i cierpliwości. Ten gest uniżenia rozpoczynający drogę wielkopostnego nawrócenia winien doprowadzić do dobrego przeżycia sakramentu pokuty w dniach poprzedzających święta wielkanocne.

W Środę Popielcową wierni mają obowiązek zachowania postu. Polega on nie tylko na powstrzymaniu się od spożywania potraw mięsnych (co dotyczy wszystkich wiernych, którzy ukończyli 14. rok życia), ale także na ograniczeniu ilości przyjmowanych pokarmów. Dopuszcza się tylko jeden posiłek do syta w ciągu dnia, a dwa pozostałe powinny być skromniejsze (zobowiązani do tego są wierni między 18. a 60. rokiem życia).

 

645 total views, no views today

„ŻYJĘ PO TO BY ŚPIEWAĆ”. ROZMOWA Z MARZENĄ SZUMLAŃSKĄ-ŚRON

3218SONY DSCKonzert Karnawalowy 1

Foto: archiwum Marzeny Szumlańskiej-Śron

Marzena Szumlańska-Śron – wokalistka. Laureatka wielu nagród w konkursach i festiwalach, uczestniczka programów telewizyjnych i radiowych. http://www.marzenasron.com/

Wanda Milewska: Gdy myślę: – Marzena Śron, przypominam sobie piosenkę francuską. Byłam na kilku koncertach, podczas których muzycznie przywoływałaś Edith Piaf. Czy szczególnie ukochałaś  piosenkę francuską? Czy byłaś we Francji i czy znasz język francuski?

Marzena Szumlańska-Śron: Tak, byłam w Paryżu dwa razy. Oczarowało mnie to miasto swoją kulturą i oczywiście piosenką francuską, tą klasyczną wykonywaną przez Edith Piaf, Brella, Patricie Kass, Julliete Greco i wielu innych wspaniałych artystów.  Tak bardzo ujęło moją duszę, że pomyślałam – może spróbuję iść w tym kierunku. Początki zaczęły się w szkole podstawowej tam po raz pierwszy zetknęłam się z nauką języka, a później przy okazji przygotowań do konkursu Piosenki Francuskiej, który odbywał się w Gorzowie Wlkp.

WM: Kiedy zaczęłaś śpiewać? Czy ktoś z rodziny sugerował, że w tym kierunku powinnaś zmierzać?

MSz-Ś: Już w szkole podstawowej nauczycielka języka polskiego  zauważyła moje zdolności, oczywiście nie było wtedy takich konkursów i programów telewizyjnych dla dzieci jakie są obecnie. Śpiewałam w kościele parafialnym, wzbudzałam zainteresowanie uczestniczących we Mszy św. i samego proboszcza. Pamiętam kiedyś zakonnik do mnie powiedział: – Jeżeli nie dasz sobie szansy, to Pan Bóg ci nigdy nie wybaczy, że dostałaś talent i nic z tym nie zrobiłaś. Wzięłam to sobie do serca. Potem uczęszczałam do Ogniska Muzycznego, gdzie ćwiczyłam śpiew pod kierunkiem Eligiusza Sowy. Trafiłam też do Studium Piosenki prowadzonego przez Zbigniewa Bociana. Zawsze miałam wielkie chęci żeby dążyć do wyznaczonego celu a rodzice mnie  wspierali i dopingowali, dużo im zawdzięczam i za to im bardzo dziękuję. Później trafiłam do Czesława Gandy do Miejskiego Centrum Kultury, właściwie to tata mnie tam zaprowadził. Potem było przesłuchanie w Warszawie do debiutów opolskich, pan Czesław przygotował mnie do występu i pomógł  w realizacji nagrania, dzięki temu miałam możliwość współpracy z muzykiem Wojciechem Hoffmanem, który nagrał mi podkład gitarowy. Czesław Ganda pracował ze mną nad wokalem i emisją, zawsze mnie dopingował do pracy. I tak się zaczęła moja przygoda ze sceną.

WM: Jakie ukończyłaś szkoły i jaki jest Twój zawód?

MSz-Ś: Ukończyłam Szkołę Gastronomiczną w Gorzowie Wlkp. i jestem po Turystyce i Hotelarstwie.

WM: Czy grasz na jakimś instrumencie?

MSz-Ś: Nie gram, chociaż trochę ćwiczyłam na pianinie z racji, że uczyłam się śpiewu w Ognisku  Muzycznym.

WM: Czy śpiewanie to Twoja jedyna pasja, czy masz inne zainteresowania?

MSz-Ś:  Śpiewanie to moja wielka pasja i miłość, oprócz tego uwielbiam tańczyć,  interesuję się historią. Myślałam też o aktorstwie jednak śpiewanie jest moim motorem napędzającym.

WSz-M: Czy należałaś do jakichś grup muzycznych, może do chóru?

MSz-Ś: Przez pewien czas byłam w Cygańskim Muzycznym Teatrze Terno prowadzonym przez Edwarda Dębickiego. Potem prowadziłam z Magdą Kujawską i Sebastianem Gawlikiem chór „La Vie” muzyki gospel. Koncertowaliśmy przy różnych okazjach, uświetnialiśmy specjalne wydarzenia, występowaliśmy w kościołach.  Występowałam w duecie z moim kuzynem, który akompaniował mi na gitarze. Były to koncerty prawie w całej Polsce, również w Niemczech, Szwecji i Francji. Nagrywałam też gościnnie dla innych wykonawców.

WM: Otrzymałaś wiele wyróżnień i nagród. Jakie to były, proszę przypomnij.

MSz-Ś: Grand Prix na Ogólnopolskim Festiwalu Młodzi w Piosence w Białymstoku, Grand Prix na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Francuskiej w Lubiniu. Pierwsze nagrody zdobyłam na festiwalu Piosenki Jazzowej w Sieradzu oraz Piosenki Jazzowej i Blusowej  w Łomży,  Piosenki Religijnej  w Górce Klasztornej oraz poezji śpiewanej Sacrum w Literaturze w Częstochowie. W 2016 r. dostałam Odznakę  Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Wcześniej bo w 2006 r.  otrzymałam  dyplom Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za upowszechnianie kultury z okazji 25-lecia Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury. W 2021 r.  uchwałą Rady Miasta Gorzowa Wlkp. została mi przyznana Odznaka Honorowa Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

WM: Przez długi czas byłaś wokalistką gorzowską, swoim śpiewem uświetniałaś wiele wydarzeń, potem nastała przerwa chyba spowodowana Twoim wyjazdem z Polski, czy tak?

MSz-Ś: Od dziesięciu lat mieszkam z mężem w Niemczech. Przed wyjazdem uczestniczyłam w życiu kulturalnym miasta również z grupą członków Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury pod kierunkiem Czesława Gandy.  Koncertowaliśmy w naszej gorzowskiej katedrze przy okazji prezentacji wystaw obrazów i promocji tomików poetyckich. Współpracowałam z Gorzowską Orkiestrą Dętą. Dawałam recitale piosenki francuskiej z towarzyszeniem akordeonisty  Mariusza Ambrożuka  a wcześniej także z pianistą Przemkiem Raminiakiem. Byłam też w zespole prezentującym piosenki autorskie, więc trochę się działo przez ponad 20 lat.

WM: Pamiętam Twój występ w telewizji pod nazwiskiem Romankiewicz, to chyba nazwisko Twojej babci? Jaka tkwiła w tym tajemnica?

MSz-Ś: To nazwisko panieńskie mojej mamy, z nim wiąże się historia, która obecnie brzmi jak anegdota. Włodzimierz Korcz napisał dla mnie piosenkę, której autorem słów był Wojciech Kejne. Przygotowywano program dla telewizji, w którym miałam wystąpić. Twórcy uważali, że moje rodowe nazwisko Śron  nie brzmi zbyt artystycznie więc zdecydowali, że trzeba szybko wymyślić inne, zwracając uwagę na to aby nie obraził się mój tata. Wpadłam na pomysł, że może to być nazwisko rodowe mojej mamy. Zamiana Śron na Romankiewicz spodobało się  panu Korczowi  i tak zostało. W napisach końcowych programu pojawiło się nazwisko Romankiewicz, ku zaskoczeniu wszystkich znajomych. Na szczęście mój tata się  nie obraził. Taka była wtedy potrzeba chwili – przekonywali realizatorzy programu.

WM: Jak teraz wygląda Twoje życie muzyczne, gdzie występujesz? Bo mieszkasz nadal poza Polską?

MSz-Ś:  Chociaż nie występuję już tak często, to nie znaczy, że wcale nie śpiewam. Zdarza się, że występuję przy różnych okazjach. Mieszkam w Niemczech ponad 10 lat ale często bywam w Gorzowie, mimo dużej odległości jestem cały czas chętna do współpracy, bo uważam, że nie ma takiej granicy, której nie można pokonać.

WM: Czy w Niemczech także występujesz?

MSz-Ś: Tak się potoczyło, że nie odnalazłam się tutaj muzycznie, chociaż było parę prób podjęcia współpracy z instytucjami kultury, także z muzykami, którzy grają w Niemczech.

WM: Czy próbowałaś nawiązać kontakt z Polonią w Niemczech skupioną na przykład przy kościele?

MSz-Ś: Nawiązałam kontakt, chociaż długo się zastanawiałam. Przy tutejszej misji  katolickiej w Duisburgu działa chór, wszystko możliwe że z nimi wystąpię.

WM: A kiedy wystąpisz w Gorzowie?

MSz-Ś: Może w tym roku się uda. Taką mam nadzieję. Czekam na zaproszenie,  zawsze z wielką przyjemnością wystąpię. Na zakończenie zdradzę, że tytuł  mojego recitalu brzmi: „Żyję po to by śpiewać”. Chcę jak najdłużej dzielić się tym co mam w sercu, swoją wrażliwością, wiele mam do przekazania słuchaczom.

 

608 total views, no views today