W nadmorskim mieście jeden z kościołów zlokalizowany jest blisko centrum ale też w pobliżu morza. Niedzielne Msze św. odprawiane są o godzinach 7.30, 9:00, 10.30, 12 i 17.
Kiedyś wszystkie kościoły w Polsce były otwarte, dziś w niedzielę są otwierane od – do, jak urzędy w obawie przed kradzieżą. Natomiast sklepy w niedzielę są czynne i nikt się nie boi, że coś z nich zginie.
Po porannej Mszy św. w bazylice, wybrałam się na popołudniowy spacer. O godz. 13 dotarłam do świątyni, o której wspominam. Tutaj zaplanowałam odmówić różaniec.
W prawie pustym kościele były jeszcze dwie osoby. Nagle przede mną zjawił się niewysoki pan, który wysokim tonem oznajmił: – Będziecie już tylko tędy wychodzić! Wskazując ręką na boczne drzwi.
Hm? Będziecie? – Co za forma odezwania? – Pomyślałam i zapytałam: – Dlaczego?
Zanim odpowiedział, pokazał zegarek i zadał pytanie: – Która jest godzina? I sam odpowiedział: Pierwsza, a kolejna Msza, o której będzie? – Znowu zapytał i sam odpowiedział: o Siedemnastej. Ja teraz zamykam kościół.
– A ja chciałam się pomodlić i odmówić różaniec, tu w kościele.
– Ale ja już zamykam. Modlić się pani może w przedsionku, przed drzwiami.
– Dlaczego pan zamyka kościół, przecież inni ludzie też tu wchodzą. Kobiecie, która akurat przekroczyła próg, od razu wskazał miejsce gdzie może się modlić. Pani grzecznie przyklęknęła.
– Chcę wiedzieć dlaczego nawet w niedzielę, kościół musi być zamknięty. – Bo ludzie kradną, rozumie pani, ludzie kradną. Dlaczego ludzie kradną? – zastanowił się pan kościelny. – Bo są grzeszni. Ale jeżeli nawet coś ukradną, to co się stanie? – odpowiedziałam.
– A jakby pani ukradli pieniądze z torebki, to też by pani powiedziała, że nic się nie stało? – Owszem kiedyś ukradli mi, właśnie z torebki. Ale nadal żyję. Trzeba Ufać proszę pana. – Jak można ufać skoro kradną?
– Trzeba Ufać Panu Bogu. Wtedy niczego się nie należy bać – tłumaczyłam.
– Pani ma takie zdanie, a ja mam inne – powiedział kościelny.
Niedawno wróciłam z dość długiego pobytu ze środkowej Ameryki. Gdy tam ludzie dowiedzieli się, że jestem z Polski, traktowali mnie prawie jak świętość. Podziwiając, że pochodzę z ojczyzny św. Jana Pawła II, św. s. Faustyny i MM Kolbego. Z pokorą przyjmowałam ich serdeczne uśmiechy i radość z tego, że mogą porozmawiać z człowiekiem z Polski. Tylko ja wiedziałam jak to bywa, mając nadzieję, że jednak Polacy też będą do siebie uprzejmi, serdeczni, a tym bardziej w świątyni.
Przecież nikt nikomu łaski nie robi, tym bardziej pan kościelny, że udostępni kościół Kościołowi czyli grzesznym wiernym.
Każdy proboszcz powinien żądać aby ludzie pomagający przy kościele nie czuli się władcami ale byli sługami ale też każdy ksiądz powinien świecić przykładem i dbać o to żeby przy kościele byli uśmiechnięci wolontariusze, podobnie jak jest w innych krajach. Tam nie tylko księża witają w drzwiach swoich wiernych ale pomocnicy w różnym wieku kapłanów wspierają.
Kiedyś wszystkie kościoły w Polsce były otwarte, dziś w większość z nich w niedzielę jest otwierana od – do, jak urzędy. Natomiast sklepy w niedzielę są czynne i nikt się nie boi, że coś z nich ukradną.
Czy w związku z tym wydarzeniem przestanę chodzić do kościoła i wierzyć w Boga? Nie, mojej wiary i Ufności nic nie zachwieje. Jednak dobrze się stało, że nie było ze mną osób, które ciągle się jeszcze wahają i są poszukujące.
Oczywiście, że spotykam w Polsce księży uśmiechniętych i radosnych wolontariuszy ale jest to jeszcze sporadyczne zachowanie.
Wanda Milewska
89 total views, no views today