MARZANNA LESZCZYŃSKA OPOWIEDZIAŁA O TAŃCU

20160309_1124261Marzanna Leszcyńska 030112015_06_FanDance 60 lat Grzesia 0811Marzanna Leszcyńska 0171

Taniec jest największą pasją Marzanny Leszczyńskiej. Tancerka odwiedziła Środowiskowy Dom Samopomocy przy ul. Armii Polskiej i zaprezentowała suknie i buty do tańców latynoamerykańskich oraz standardowych, opowiedziała o rodzajach tańców, a także o kulisach turniejów.

Marzanna z mężem od 14 lat ćwiczą w Szkole Tańca „Fan Dance” Anny i Grzegorza Deptów.   Pokazała kroniki, w których archiwizuje fotografie z konkursów i warsztatów tanecznych. Przyniosła kilka pucharów, które dla każdej pary turniejowej są ważne i cenne. Ona jednak najwyżej w hierarchii postawiła Puchar imienia Mariana Wieczystego, legendarnego tancerza urodzonego we Lwowie. Przy tej okazji tancerka przypomniała, że jej trener Grzegorz Depta jest uczniem nieżyjącego już Mariana Wieczystego.

Po za tym przyniosła płyty DVD z nagraniami tanecznych imprez, które montuje, dodaje napisy i wpisy oraz obrazy.

Jednym z wielu zmontowanych materiałów jest uroczystość 60-cio lecia urodzin Grzegorza Depty, który z powagą podkreśla, ku radości słuchających, że na jego urodziny przybywało zawsze tysiące gości. Grzegorz Depta urodził się 15 sierpnia w święto  Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, a w tym czasie przybywają na Jasną Górę pielgrzymki z Polski i całego świata.

Oprócz tańca, pasją Marzanny są wyroby artystyczne, które projektuje i wykonuje, a są to m.in. : kubki, dzwonki, widokówki naszego miasta czy długopisy z wizerunkiem stylowej gorzowskiej kamienicy.

Każdy uczestnik spotkania otrzymał w prezencie widokówkę i długopis. Na zakończenie, Arek – najodważniejszy z panów, poprosił tancerkę do tańca.

3,093 total views, no views today

STILON OCZAMI ARTYSTÓW

IMG_2723[1]1IMG_2739[1]1IMG_2721[1]1IMG_2727[1]1IMG_2750[1]1

Fragmenty przedstawienia „Stilon – najlepszy ze światów” mogli oglądać już dziś dziennikarze w Miejskim Centrum Kultury przy ul. Drzymały, czyli dawnym Zakładowym Domu Kultury „Chemik”.

Fikcyjne postacie w roboczych kombinezonach, na tle których wyróżnia się towarzyszka Aldona (Karolina Miłkowska –Prorok) mają uruchomić produkcję, z okazji urodzin towarzysza Bolesława Bieruta. Wśród budowniczych fabryki pojawia się poeta, Andrzej (Krzysztof Tucholski). Jego pierwowzorem był pracujący i kochający Stilon ponad wszystko, poeta Kazimierz Jankowski. Za sprawą towarzyszki Aldony, sentymentalne frazy, służą jako propagandowy manifest.

To tylko niewielka część sztuki w reżyserii Jacka Głomba wystawianej przez Teatr im. J. Osterwy. Nie będzie to jednak spektakl dokumentalny o fabryce, ale artystyczna wizja mitu Stilonu i jego wpływu na życie gorzowian. -Teatr nie powinien być dokumentem – mówił reżyser Jacek Głomb. Autorką scenariusza jest Katarzyna Knychalska.

W obsadzie znalazło się 11 aktorów, w tym 10 to aktorzy gorzowskiego teatru im. J. Osterwy oraz gościnnie występuje Monika Szomko.

Premiera odbędzie się 12 marca o godz. 19.00 w MCK przy ul. Drzymały 26. Reżyser liczy, że sztuka będzie wystawiana przez dwa, trzy sezony.

Tekst i foto Helena Tobiasz

2,104 total views, no views today

POŻEGNANIE ALINY HORANIN

Alina 111

Uroczystości Pogrzebowe rozpoczną się Mszą Świętą w czwartek 10 marca 2016r. o godzinie 9.00 w Domu Pogrzebowym „Products” przy ul. Żwirowej 5k. Trumna z ciałem Zmarłej zostanie wystawiona o godzinie 8:45 w Nowej Kaplicy Products przy ul. Żwirowej 5k.

Alina Horanin występowała na scenach teatrów w Tarnowie, Koszalinie, Gnieźnie, Zielonej Górze, Poznaniu i Grudziądzu

W 1981 roku za sprawą ówczesnego dyrektora Teatru im. Juliusza Osterwy Bahdana Mikucia została zatrudniona w Gorzowie, gdzie zadebiutowała w przedstawieniu „Kwiaty polskie” Wojciecha Jesionka. Zagrała też m.in. Kobietę i Starca w „Kartotece” (1983, reż. Ryszard Krzyszycha), Augustę w „Ośmiu kobietach” (1983, R. Krzyszycha), Babunię w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka” (1984, reż. B. Mikuć) i Starą Babę w przedstawieniu „Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale” (1985, reż. Antoni Baniukiewicz). Za rolę Królowej Małgorzaty w sztuce „Iwona, księżniczka Burgunda” (1986, reż. Ryszard Major) otrzymała nagrodę Towarzystwa Kultury Teatralnej festiwalu teatralnego w Opolu oraz nagrodę Oddziału Towarzystwa Kultury Teatralnej w Gorzowie (1987).

Ostatnie lata w Teatrze im. J. Osterwy to role m.in. Matki w „Teatrze manekinów” (1992, reż. Waldemar Modestowicz), Ismael w sztuce „Księżniczka Turandot” (1995, R. Major), Hani w „Obrażonych” (1998, reż. Andrzej Rozhin). Występem w przedstawieniu „Niebezpieczne związki” (2000r., reż. Paweł Szumiec) aktorka pożegnała się ze sceną i odeszła na emeryturę.

wg Teatr im. Osterwy w Gorzowie Wlkp.

 

1,798 total views, no views today

ALINA

ALA1

Fot. wm, wrzesień 2015

Alina

Rozmawiałyśmy o muzyce i śpiewie
Powiedziała:
Najpiękniejsza muzyka jest między nutami
Ona – Aktorka
Cichutka i głośna
Spokojna i energiczna
Taka po prostu między wierszami
W pustym i zatłoczonym wnętrzu teatru

wm

sierpień 2013

1,550 total views, no views today

ALINA HORANIN NIE ŻYJE

Alina 111

 

 

 

 

Fot. wykonane 10 maja 2015 r.

Alina Horanin – emerytowana aktorka Teatru im. Juliusza Osterwy zmarła w Gorzowie Wielkopolskim 7 marca 2016 r. w wieku 82 lat.

Alina Horanin urodziła się w Wilnie 7 stycznia 1934 r. .

Kiedy wspominałyśmy kresowe dzieje, bo moja rodzina też stamtąd pochodziła, pani Alina się ożywiała. Wracały wspomnienia i o nich mi opowiadała.

Oto fragmenty naszych rozmów, mojego słuchania, Aliny opowiadania:

„Urodziłam się tuż przy Ostrej Bramie, to była moja ulica i tu dla mnie kończyło się Wilno. Ja tam biegałam w te i z powrotem, wszystkie podwórka były nasze, czyli okolicznej dzieciarni. W święta kościelne to ja zawsze sypałam kwiatki w pierwszej parze.
Jeśli pojedziesz tam kiedyś, to proszę pochodzić po tej ulicy w moim imieniu.

Spodobało mi się to życzenie, bo naprawdę zamierzam pojechać do Wilna, by poczuć ślady swoich przodków. Teraz Alinko, pojadę także dla Ciebie, jeśli Bóg pozwoli.

„W Wilnie mieszkałam z rodzicami, później urodził się brat Antoni, był sześć czy siedem lat ode mnie młodszy. To był wspaniały chłopak, on zawsze zapewniał, że mnie kocha. Rodzice nie umieli okazywać mi uczuć. Nigdy nie powiedzieli, że mnie kochają, dopiero brat wynagrodził mi te braki. Byłam wtedy pewna, że moja przyszłość będzie bezpieczna przy nim. Niestety wcześnie zmarł i tak mi się teraz wydaje, że z błahego powodu. Teraz czasem mam nawet pretensje do mamy, że może czegoś zaniechała. Czasem też mam o to pretensje do Pana Boga”. ………..

„Z rodzicami chodziłam często do kościoła studenckiego w Wilnie. Kiedyś podczas nabożeństwa zapanowała w kościele długa cisza, aż raptem wszyscy zaczęli śpiewać „Boże coś Polskę”. Po tym wierni wychodzili z kościoła, a tam już czekało gestapo z pałami – za to śpiewanie. Mama powiedziała, że więcej tam nie pójdziemy, nie dlatego, że boimy się tych pał ale dlatego, że to nasz Kaziuk najgłośniej śpiewał. A Kaziuk to był brat mojego ojca. No i ten Kaziuk był najbardziej jurny w rodzinie, taki rewolucjonista”. …………

„Po studiach pracowałam w największym zakładzie bawełnianym im. Marchlewskiego. Obowiązywał wtedy przydział pracy. Na studiach w WSE trzeba było wybrać specjalność. Ja wybrałam bawełnę. W czasie pisania pracy chodziło się do fabryki na praktykę. Tam przywożono bawełnę chyba z Afryki na gręplowanie i darcie, stamtąd wyjeżdżały farbowane materiały. Na warsztatach tkackich piękne rzeczy powstawały. Pamiętam cudowne kretony. Po studiach trzeba było zrealizować przydział pracy, więc już zostałam w tym zakładzie. Jednocześnie byłam w teatrze amatorskim pod opieką Kazimierza Dejmka. Ta nasza Hańczowa z Teatru Nowego u Dejmka przekazała mi informację po spektaklu, że Dejmek prosi abym do niego przyszła na rozmowę.
I tu popełniłam błąd mojego życia. Poszłam, stanęłam przed drzwiami i niestety nie weszłam do niego. Myślę, że wtedy straciłam wielką aktorską szansę”.

 

3,311 total views, no views today

DRUGA ROCZNICA ŚMIERCI STEFANII HEJMANOWSKIEJ

Dziś mija 2. rocznica śmierci Stefanii Hejmanowskiej – jednej z czołowych działaczek gorzowskiej „Solidarności”. Senator I kadencji w latach 1989-1991.

Lech Wałęsa wita się ze Stefania Hejmanowską1

Fot. z archiwum Stefanii Hejmanowskiej użyczone do książki „Prześladowałam Lecha Wałęsę i nie żałuję”, w której m.in powiedziała:

„Wielokrotnie myślałam, że postąpiłabym inaczej, czasem
nie zgadzałam się z jego decyzjami. Nieraz, gdy zabierał głos, myślałam,
że ja bym podjęła inną decyzję. Jednak on miał nosa politycznego. Zawsze
wyszło dobrze. Wałęsa mówił krótko, rzeczowo i węzłowato. Jego
głos był decydujący we wszystkim”.

Stefania Hejmanowska urodziła się 1 maja 1937 r. w Poznaniu, tam
też przez kilka lat z rodziną mieszkała. Później przeprowadziła się do
Gorzowa Wielkopolskiego. Szybko owdowiała, pozostałą z dwójką małych
dzieci.

W 1966 r. rozpoczęła pracę w ZWCH Stilon
w Gorzowie. W latach 1980–1981 została członkiem Prezydium Komisji
Zakładowej NSZZ „Solidarności” w Stilonie. Była internowana
w stanie wojennym w Gołdapi, zwolniona dzięki interwencji Międzynarodowego
Czerwonego Krzyża. Od 1988 r. była członkinią Prezydium
Rady NSZZ „Solidarność” Regionu Gorzowskiego, Krajowej Komisji
Wykonawczej NSZZ „Solidarność” i Komitetu Obywatelskiego
przy Lechu Wałęsie.

W 1995 r. została przewodniczącą komitetu wyborczego
Lecha Wałęsy.

Była członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej.
Działała w zarządzie Lubuskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych.

W 1995 r. utworzyła Warsztaty Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu
Rodzin Katolickich w Gorzowie Wielkopolskim dla osób niepełnosprawnych,
które prowadziła do 70. roku życia.

1,861 total views, no views today

KONCERT SYMFONICZNY „W” JAK WIRTUOZ””

DSC07761120160304_1951011DSC077621DSC077701

Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej pod dyr Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego wystąpiła 4 marca.

Gościem wieczoru był Igor Cecocho / trąbka/

Parafrazując Mickiewicza – powiadam – i tylko nuty brzmiały /grały/. Właściwie – mówiły. A każdy słyszał coś innego. Jedni tylko trąbkę, a inni trzy. Telemann przemawiał, Gąsieniec pogrywał, Beethoven – naprawdę brak słów.

A Rossini? Humor, żart i radość. Aż chciałoby się pomnik postawić.

Ponieważ słów nie było więc dodam je od siebie:

Nie z nim takie numery. Gdy się Gioachino dowiedział, że za życia chcieli monument ufundować, zaproponował, żeby te pieniądze, które chcą na budowę przeznaczyć podarowali mu, a on codziennie na cokole postoi.

Natomiast po 38. letnim twórczym milczeniu /wypadek bez precedensu w historii muzyki/, zapytany o przyczynę takiego stanu, Rossini miał odpowiedzieć: pracuje się właściwie z trzech powodów, dla sławy, złota i przyjemności. Sławę mam, złota mi nie potrzeba, a przyjemności już dawno mnie znudziły.

Żartobliwe podejście do życia być może spowodowane było już samym faktem urodzenia. Otóż na świat przyszedł 29 lutego 1792 r. w Pesaro.

Zapytany w 72. roku życia o swój wiek, z całą powagą odpowiedział: jestem jeszcze bardzo młody, obchodziłem dotychczas urodziny zaledwie osiemnaście razy.

Droga muzycznej edukacji też była zabawna. W pewnej sytuacji rodzice za karę oddali go do terminu do miejscowych kowali. Żartowniś mówił potem, że czasu nie stracił, bo miarowe poruszanie miechem kowalskim wydoskonaliło jego poczucie rytmu. Potem dostał się pod kuratelę edukacyjną do księży, a muzyki uczył go człowiek łączący zawód artysty i rozlewacza win. Pierwszych gam uczył się młody Gioachino przy użyciu kciuka i palca wskazującego.

Dopiero w 1802 r. trafił do prawdziwego nauczyciela – Giuseppe Malerbiego i tak to się zaczęło.

W programie znalazły się utwory:
Gioachino Antonio Rossiniego / Uwertura  „Il signor Bruschino”
Mirosława Gąsieńca / Koncert Polski na trąbkę i orkiestrę smyczkową
Georg Philipp Telemanna / Sonata na trąbkę, smyczki i basso continuo
Ludwig van Beethovena / I Symfonia C-dur op. 21
 Marcin Nałęcz-Niesiołowski ur. 30 sierpnia 1972 r.  w Gdyni– polski dyrygent i śpiewak.W 1996 ukończył studia w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Igor Cecocho – trębacz,solista,kameralista. Profesor Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Jest absolwentem Białoruskiej Akademii Muzycznej w Mińsku.

1,836 total views, no views today

Z MICHALINĄ JANUSZKIEWICZ – O WYKORZYSTANIU WOLNEGO CZASU

20160304_1138091Michalina Januszkiewicz 0021DSC077481kartka

Wolny czas można wykorzystać twórczo w każdym miejscu. Warto się wtedy rozejrzeć dookoła i dostrzegać otaczające przedmioty. Nawet guzik może być inspirujący, mówiła pani Michalina na spotkaniu ze słuchaczami Środowiskowego Domu Samopomocy przy ul. Armii Polskiej w Gorzowie Wielkopolskim.

Przeglądając drobiazgi złożone w domowych pudełkach, natrafiła na ozdobne zapięcie, umocowała na metalowej rurce, dzięki czemu guzik stał się niepowtarzalną ciekawą biżuterią. Michalina ozdabia metodą dekupażu bransoletki, jajeczka wielkanocne, robi ozdoby z filcu ale także maluje obrazy i ozdabia słoiki z domowymi przetworami. Wszystkie te wytwory są doskonałym pomysłem na prezenty. Wielkanocne gadżety Michalina podarowała słuchaczom, a oni się odwdzięczyli okolicznościowymi kartkami własnoręcznie wykonanymi.

Michalina Januszkiewicz obecnie jest na emeryturze, przepracowała ponad 30 lat w Muzeum imienia Jana Dekerta w Gorzowie Wielkopolskim, była także terapeutką w szpitalu przy ul. Walczaka.

1,776 total views, no views today