SPOTKANIE Z MARCINEM KYDRYŃSKIM

mmk

Relacja Ewy Rutkowskiej

Gorzów, 14 lutego 2017. Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Z. Herberta.

Spotkanie autorskie w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki z Marcinem Kydryńskim – radiowcem, wędrowcem, autorem książki „Biel. Notatki z Afryki”. Moderatorem spotkania była  Agnieszka Doberschuetz.

Marcin Kydryński, absolwent Wydziału Wiedzy o Teatrze PWST w Warszawie. Jest współautorem tekstów i muzyki części piosenek Anny Marii Jopek. Prywatnie żony. Jest także współproducentem muzycznym kilku jej płyt.

Fotografowania uczył się od  znanego fotografika Tomasza Tomaszewskiego. Z aparatem fotograficznym zwiedził kilka państw w Afryce. Owocem tych podróży jest album fotograficzny „Pod słońce”, za który w 2000 roku otrzymał nagrodę im. Arkadego Fiedlera. Jest pierwszym polskim fotografem, który miał własny reportaż z międzynarodową okładką w National Geographic. Jest także autorem innej książki pt. „Chwila przed zmierzchem”,  która, jak powiedział na spotkaniu, niebawem będzie wznowiona.

Marcin Kydryński mówi o sobie, że jest entuzjastą, a nie badaczem Afryki. Książka „Biel. Notatki z Afryki”  to „spacerownik” i rozmowy o życiu. Zwiedzał kraje Afryki wg pewnego klucza. Chciał dotrzeć w miejsca doświadczone przez los. I podglądał, czy są tam też miejsca zwyczajnego życia. W swoich podróżach ma zawsze ze sobą tomik poezji Czesława Miłosza. Bo jak zatęskni do polskiego języka, to może „dla odsapnięcia”  w dowolnym miejscu przeczytać kilka strof. I już jest lepiej.  Takie oderwanie się, jest tam bardzo potrzebne. Ta książka powstawała bardzo długo.

Pierwsze teksty napisał w wieku 25. lat. Ostatnie teraz. Popracował nad nią tak, aby nie był widoczny ten 25-letni przedział jej powstawania. Aby czytelnik mógł powiedzieć, że jest to książka napisana przez tego samego autora.

W książce znajdują się piękne fotografie, ukazujące codzienne życie Afrykanów, ich zabawy, sąsiedzkie spotkania czy  przygotowywanie posiłków.  I choć w Afryce wszystko jest… bardziej. I są to tysiące niegościnnej ziemi. Mieszkają tam wspaniali, dumni  ludzie. Są też widoczne zmiany. Zdarza się, że ludzie mają smartfony i sięgają do wiedzy z internetu. Widzą, jak żyją inni ludzie, gdzieś na świecie.  I być może  ta tęsknota za innym życiem powoduje widoczne ostatnio migracje.

Afryka to światło i wspaniałe jedzenie. Niektóre kraje p. Marcin odwiedzał kilkakrotnie, ale np. nie chciałby wrócić do Liberii. A z ochotą powróciłby do Etiopii. Tytułem książki jest  Biel. To ładnie brzmi, jak powiedział, ale jest to książka o wyobcowaniu.

Najważniejsze podróże, to ta pierwsza, sprzed 25 lat, która trwała siedem m-cy  i ta ostatnia w 2014 roku. Chociaż tą ostatnią bardzo odchorował. Mówi, że teraz Afrykę zastępuje mu Lizbona. I coraz bardziej lubi swoje rancho na Podlasiu… .

Do każdej podróży starannie się przygotowywał. Starał się przed wyjazdem  dowiedzieć o danym kraju jak najwięcej. Afryka nauczyła go nie oceniania i nie ferowania wyroków.

Gospodarzem spotkania była Mariola Merxmuller-Jakubik, która poinformowała tłumnie zebraną publiczność, że tym spotkaniem, w ramach DKK zainaugurowano cykl spotkań z ciekawymi ludźmi.

Oczywiście, jak zawsze można było kupić omawianą (i nie tylko)  książkę i ustawić się w kolejce po autograf…

Ewa Rutkowska

1,757 total views, no views today

„PORTRET” W GORZOWSKIM TOWARZYSTWIE FOTOGRAFICZNYM

FotF

Wystawa XXI Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii „Portret”, Gorzów, Mała Galeria GTF

Wernisaż –  10 lutego 2017

Relacja Ewy Rutkowskiej

Gorzowska Galeria Towarzystwa Fotograficznego na swoich wystawach skupia zawsze bardzo dużo widzów.  Na pewno jest to miejsce dla zajmujących się fotografią. Bo to oni szczegółowo konfrontują prace kolegów, podglądają fachowym okiem i fachowo dyskutują.  Ale także widz zajmujący się fotografią  z doskoku,  przypadkowo czy świątecznie, ma tu zawsze  na czym „zawiesić oko” i może też czegoś się nauczyć.

Mnie bardzo uderzył fakt, że stary człowiek, jest bardzo dobrym obiektem do fotografowania. Przecież w starzeniu się nie ma nic pięknego. A jednak! Na tej wystawie dużo jest wersji starzenia się. Czyżby twarz starego człowieka była jakąś  wyraźną mapą, na której zaznaczone są etapy przebytego życia? Czy to widać na niej, jak „na dłoni”. I dlatego jest to dobry, nawet modelowy model i temat dla  fotografika?  Chyba coś w tym jest…

Jak można przeczytać w ulotce towarzyszącej wystawie; „Jednym z zadań portretu jest ukazanie charakterystycznych cech portretowanego. Ta istotność może być wyrażona na wiele sposobów… Nie tylko światło i kompozycja, ale też uchwycone sytuacje.. Kontekst może być bardzo czytelny., ale nie koniecznie. To widz może dobudować swoją historię… obraz powinien bronić się sam…” I dalej: „W dobie konkursów wirtualnych należy hołubić taki konkurs jak trzcianecki „Portret”, gdzie forma  i materialność prac się liczy, to jak zostały odbite i jaka została zastosowana technika. Tu odbiorca obcuje z dziełem w całości…”

Na wystawie są też prace ukazujące inne modele. Nie tylko różne odcienie starości. Pierwsza nagroda „Wygnanie z raju” Marleny Grewling, ukazuje  trzy odsłony młodej dziewczyny.  Ale już dwie następne  nagrody,  II i III to portrety starych ludzi. II Tomasza Buszka „Pan Z” i III Tadeusza Koniarza „Portrecista portretowany”. Może jest to też wynik tego, że taki tradycyjny fotografik, to też człowiek w podeszłym wieku? I znów chyba coś w tym jest…

Polecam obejrzenie wystawy i tego studium nad człowiekiem.

 Ewa Rutkowska

1,405 total views, no views today

SPOTKANIE Z MARCINEM OSTRYCHACZEM

Z cyklu farmaLITER Spotkanie autorskie z Marcinem Ostrychaczem i promocja jego drugiego tomiku poetyckiego „Ruje i wyciszenia”

Gorzów,  Klub „Jedynka”. 10 lutego 2017

Relacja Ewy Rutkowskiej

Marcin Ostrychacz urodził się (1983) w Hajnówce. Studiował Kulturoznawstwo w Białymstoku. Od kilku lat mieszka w Poznaniu. Zawodowo zajmuje się fotografią.

Jest laureatem z 2013 roku  Festiwalu Poznańskich Poetów i konkursu im. Klemensa Janickiego. Nagrodą był druk tomiku. Tak zaistniał jego pierwszy tomik pt. „Zamiatając pod wiatr”. Autor jest stypendystą Marszałka Województwa Wielkopolskiego.

Spotkanie prowadziła Beata P. Klary. Była też muzyka elektroniczna w wyk. Grupy Wrathau i Mała Fuzja w składzie Sebastian Siuda i Kamil Kwiatkowski.

Beata i obaj muzycy są stypendystami Prezydenta Miasta Gorzowa.

Kiedyś w swoim pierwszym wywiadzie, Marcin Ostrychacz  powiedział m.in. „Nie lubiłem poezji do 17 roku życia. Zawsze uważałem, że jest to zajęcie dla kobiet. „Punkowanie” obudziło moje zainteresowanie poezją, bo teksty punkowe były o czymś ważnym i były dobre. Byłem punkiem nie takim z irokezem, fascynowały mnie  hasła, m.in. o pokój i  miłość…”

Zajmując się pisaniem, jak powiedział na spotkaniu; „podjąłem się  próby odpowiedzenia na pytanie, czy człowiek jest człowiekiem, czy zwierzęciem, czy czymś pośrednim… I dalej. „Moje poezjowanie zaczęło się od Charlesa Boudelaire’a, który opisywał także drugą, bardziej mroczną stronę człowieka.”.

Marcin pisał już we wczesnej młodości, ale chyba dopiero w wieku 25 lat, zrozumiał, że i on  może drążyć rzeczywistość, był coraz bardziej świadomy pisania. Aby pisać, należy także czytać, więc na pewno jakiś wpływ na niego  miało wielu innych, uznanych  autorów. Ale pewnie duży procent, to predyspozycje autora. Wiedział czego chce. A chciał stanąć w opozycji do rzeczywistości…

Jako, że urodził się w puszczy Białowieskiej, mówi o tym miejscu jak o miejscu magicznym. Mówi, że tylko w lesie umie się modlić. Pierwszy tomik, nieco bardziej oddaje oddziaływanie na niego miasta. Ten drugi starał się poświęcić w większości puszczy. Choć znajdują się w nim także inne wiersze, nie tylko z życia lasu…

Wg recenzentów, drugi tomik jest lepszy od pierwszego. Widać w nim rozwój autora. Jest to „szeroki zakres dykcji dopuszczonej do głosu”. A Marcin dopowiedział „Język pełni tu rolę służebną. Służy do dokopywania się do tej szczególnej wiedzy o człowieku”. Pisząc, bierze odpowiedzialność za słowa.  A pisanie to hipnoza.

Na pytanie, czy miejsce zamieszkania ma wpływ na twórczość, odpowiedział, że w pisaniu  jest to obojętne, gdzie się mieszka. Tworzenie to pewne predyspozycje.

W przyszłości chciałby wrócić do puszczy i tam zamieszkać. Natura dla niego, to nie równo zasadzone szpalery drzew… Na pewno chciałby tam…  złożyć swoje kości.

Planuje też zająć się prozą, w której zamierza opisać swoje fascynacje podróżami, których w przeszłości trochę było.

W czasie spotkania przeczytał też kilka swoich utworów z promowanego tomiku.

A my słuchaliśmy przy urodzinowych (?)  ciasteczkach i owocach cytrusowych…

Ewa Rutkowska

1,373 total views, no views today

„GNIEWKO I LUBINKA” – PREMIERA W GORZOWSKIM TEATRZE

plakat1

11 lutego o godz. 16  odbędzie się w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie  premiera sztuki  „Gniewko i Lubinka” w wykonaniu Karoliny Miłkowskiej-Prorok i Kamili Pietrzak-Polakiewicz.

Bajka przeznaczona jest dla dzieci od 3. roku życia. Jest to humorystyczna opowieść o sile przyjaźni, poznawaniu świata oraz odkrywaniu uczuć i emocji. Przyjaciele Gniewko i Lubinka od dawna się przyjaźnią i lubią się razem bawić. Nie wiedzą jeszcze, jaki kształt ma Smutek, a jak smakuje Radość i czy Strach ma naprawdę wielkie oczy? Pewnego dnia postanawiają wyruszyć w podróż w poszukiwaniu tajemniczego Szczęścia, chociaż nie mają pojęcia, jak ono wygląda.

 

1,363 total views, no views today

KONFERENCJA PT. „PAPUSZA – BIOGRAFIA I DZIEDZICTWO” W GORZOWSKIM ARCHIWUM

APAP 2AP 3AP4

Z okazji 30. rocznicy śmierci cygańskiej poetki Bronisławy Wajs – Papuszy Archiwum Państwowe Oddział gorzowski oraz Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej przygotowały konferencję pt. „Papusza – biografia i dziedzictwo”. Zaprezentowano także wystawę zdjęć i dokumentów dotyczących życia i twórczości poetki. 

Referaty wygłosili m.in. dyrektor AP dr Dariusz Rymar, który zaznaczył, że Papusza doczekała się obszernych biografii, audycji radiowych a także filmu, natomiast w literaturze nadal trwa dyskusja na temat jej życia. Dyrektor rozwiał wątpliwości dotyczące daty narodzin cygańskiej poetki. W opracowaniach biograficznych, a nawet w „Encyklopedii Gorzowa” autorstwa Jerzego Zysnarskiego pojawiają się różne daty i miejscowości z tym związane – mówił dyrektor Rymar. Tymczasem z odpisu aktu chrztu przechowywanego w Archiwum Państwowym w Zamościu, a obecnie znajdującym się w zasobach Archiwum Gorzowskiego wynika jednoznacznie, że Bronisława – późniejsza poetka Papusza urodziła się 17 sierpnia 1908 roku o godz. 5.00 rano w Sitańcu koło Zamościa woj. Lubelskie. Chrzest odbył się w tym samym dniu o godz. 16. . Matką była 20-letnia niezamężna Katarzyna Zielińska. Tę datę narodzin jak i datę śmierci 8. lutego 1987 r. dyrektor Rymar zaliczył do bezspornych metrykalnych danych dotyczących Papuszy.

Prelekcję wygłosili także pracownicy Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta, Leszek Bończuk ze Stowarzyszenia Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej. Były wiceprezydent Gorzowa Wlkp. Janusz Dreczka – znawca kultury cygańskiej przygotował projekcję o życiu romskiej poetki oraz jej adoptowanym synu. Na temat powstawania pierwszej gorzowskiej publikacji o Papuszy mówiła jej autorka Krystyna Kamińska. Wykład pt. „ Od napiętnowanej do Bohaterki” wygłosił dr Piotr Krzyżanowski – cyganolog. Wiele miejsca poświęcono poecie Jerzemu Ficowskiemu, dzięki któremu poezja Papuszy została wydana.

Spokrewniony z Papuszą Edward Dębicki wspominał dzieciństwo spędzone w taborze cygańskim i późniejsze osiadłe już życie w Gorzowie. Mówił, że jego ciotka – Papusza była skromną, serdeczną kobietą i bardzo dobrze wróżyła. Nigdy, wbrew przekazom filmowym nie żyła w nędzy. Żyła po cygańsku, ale nie w nędzy. Tak jak każdy Cygan troszczyła się o swój dom, którym dla niej był Gorzów, nawet o ławeczki w parku Róż, zbrudzone przez ptaki. 

Aby zrozumieć dusze Romów, trzeba wiedzieć czym było dla Cyganów taborowe życie – powiedział w rozmowie z milpress Edward Dębicki – poeta i kompozytor. Myśląc Papusza – powiedział Dębicki, przywołuję we wspomnieniach tabor, bo to była cała nasza  rodzina. A rodzina jest najważniejsza. Dębicki podkreślił, że olbrzymie znaczenie w życiu Cyganów ma wiara i chociaż nie są oni zbyt praktykujący, każdy Cygan w domu ma kącik modlitewny ze świętym obrazem, a w piosenkach i w poezji często mówi się o Bogu – powiedział Dębicki, przypominając, że wielu Romów a także brat Papuszy, którego nazywaliśmy „bielakiem” bo miał blond włosy, również tworzyli piękne wiersze. Jednak wyobraźnia Papuszy jest niezastąpiona, ona miała swój świat i w nim się twórczo realizowała”.

Ks. dr Ryszard Tomczak – proboszcz parafii z Witnicy, biorący udział w konferencji powiedział w rozmowie z milpress, że jest zafascynowany poezją romskiej poetki ale niestety jej nie rozumie. Były rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu i autor książek wyjaśnił, że wiersze Papuszy są piękne, jednak aby je dobrze odebrać trzeba poznać i zrozumieć na czym polegało życie w cygańskim taborze, z którym przez wiele lat wędrowała Bronisława Wajs

Kazimierz Kukorowski mówił, że tablica poświęcona Papuszy została powieszona 30 czerwca 2006 r. o godz. 17 na budynku przy ul. Kosynierów Gdyńskich 20, gdzie w latach 1958-1983 mieszkała Papusza. Choć na tablicy jak wyjaśniał Kukorowski, nie z jego winy wyryta jest błędna data 1953. Wtedy Papusza mieszkała przy ul. Młyńskiej, ale ponieważ źle się tam czuła w nowym budownictwie, przeniosła się do tej właśnie przedwojennej kamienicy. Okazją, choć nieco przesuniętą  było 50-lecie Teatru Terno, obchodzone w 2005 r. 

Na domu, w którym mieszkała Papusza przy ul. Kosynierów Gdyńskich w Gorzowie Wlkp. znajduje się pamiątkowa tablica, przed Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną znajduje się rzeźba Papuszy autorstwa gorzowskiej artystki Zofii Bilińskiej, taka rzeźba jest także w holu biblioteki. Przed wejściem do biblioteki na ścianie od strony Parku Róż również znajduje się pamiątkowa tablica.

Helena Tobiasz, Wanda Milewska

 

2,019 total views, no views today

SYNERGIA

Relacja Ewy Rutkowskiej

SYNERGIA –  Wystawa prac wykładowców z Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi i Akademii Sztuki w Szczecinie

Miejski Ośrodek Sztuki, Galeria BWA w Gorzowie, wernisaż 28 stycznia 2017

Synergia „współdziałanie różnych czynników, którego efekt jest większy niż suma poszczególnych, oddzielnych działań…”

W gorzowskim BWA prace wystawiło 36 artystów. Jest to współdziałanie między uczelniami, Akademią Sztuk Pięknych w Łodzi i Akademią Sztuki w Szczecinie. Jest to także dialog między poszczególnymi pracami i mimo odległości (Łódź – Szczecin), także  między poszczególnymi artystami. Każdy artysta, to  indywidualność, ale że nie powinien unikać takiego współdziałania, to prace tych indywidualistów znajdują się na tej wystawie. Poza tym, ta metoda daje wzmocniony efekt.  „Co dwie Akademie, to nie jedna”. I choć nie jest to dość popularna inicjatywa, to ostatnio dość często się sprawdza.

Gorzowska ekspozycja „ma charakter multidyscyplinarnego przeglądu, dzięki czemu stykamy się z bogactwem prezentowanych technik. Interesujące staje się nie tylko wzmocnienie przekazu w ujęciu podobnych tematów, ale również możliwość dostrzeżenia różnic”. I takie zadanie stawiają przed widzami artyści.

Mnie bardzo podobały się grafiki Oskara Gorzkiewicza. I  „Wielkie leżące drzewo”  Pawła Frąckiewicza.

Wszystkie prace, to indywidualne spoglądanie na świat. A widz może porównywać, wybierać, podglądać, nawet pomajsterkować…. Bo jest na czym „zawiesić oko”.

Podczas wernisażu obecnych było kilkunastu artystów. Kuratorzy: Małgorzata Kopczyńska, Arkadiusz Marcinkowski i Tomasz Musiał. Wystawa będzie czynna do 5 marca br. .

Ewa Rutkowska

1,485 total views, no views today

TURNIEJOWY KARNAWAŁ

Relacja Marzanny Leszczyńskiej

MiA1Marzena1

Na zdj. Marzanna i Andrzej Leszczyńscy

Okres karnawału w pełni. Bal goni bal. Wszyscy tańczą. Minęły trzy dni od soboty 21.  stycznia i dopiero teraz mogę stwierdzić, że moje nogi odpoczęły a głowa nieco ochłonęła po sobotnim szaleństwie tanecznym jakim był VIII Puchar im. prof. M. Wieczystego dla Seniorów w Nowym Targu. Pomyślałam sobie, że nie powinnam przemilczać tego wydarzenia, bo choć to mój już przeszło 60-ty turniej taneczny to te właśnie spotkania w Nowym Targu mają swój odrębny charakter, a góralska nuta i zawieszony na środku sali portret legendy i założyciela ruchu tanecznego prof. M. Wieczystego robi swoje i serce rośnie, tym bardziej, że mój obecny nauczyciel Grzegorz Depta był jednym z jego ostatnich uczniów.

Mało jest turniejów wyłącznie dla seniorów* to znaczy nie połączonych z dziećmi i młodzieżą, a ten jest właśnie taki. Jest to też turniej ponad podziałami, bo obecnie nastąpił rozłam na dwie federacje. Tutaj też obowiązują trochę inne zasady jak na wszystkich turniejach, bo jest się ocenianym w każdym tańcu osobno, a warto się tak sprawdzić od czasu do czasu. Miło jest więc popatrzeć jak tańczą najlepsze pary seniorskie, które tu ściągają z całej Polski, jakie postępy zrobiły, jak „kwitną” tancerki, jakie piękne fryzury mają i jak im błyszczą sukienki wyklejone kryształkami Swarowskiego.

Tak, bajka dla dorosłych jest możliwa i właśnie tutaj się wydarza, bo duże dziewczynki też mają swoje marzenia i chcą być Super Gwiazdami.

Zaszczytem jest między niektórymi parami zatańczyć, które zdobywają dobre pozycje na Mistrzostwach Europejskich czy nawet Światowych. Nie tylko przecież rywalizujemy, ale potem wspólnie rozmawiamy i żartujemy do białego rana. Tu tworzą się zażyłe znajomości, tu snujemy  plany o wspólnych spotkaniach na turniejach tanecznych.

Nie dla nas ludzi po czterdziestce, pięćdziesiątce czy też sześćdziesiątce break dance, zumby, hip-hopy i muzyka techno. Ale tango, foxtrot, rumba, samba, walc zawsze nam będzie pasować, nigdy nie przestaną być modne i nigdy nie przestaną zachwycać ani nas tancerzy ani widzów.

Polska zaufała prof. Marianowi Wieczystemu i poważnie wzięła sobie do serca jego słowa z tytułu książki napisanej w połowie lat 70-tych – „ Każdy może tańczyć”. A teraz idea legendy tańca prof. M. Wieczystego odbija się i jest kontynuowana w pracy Grzegorza Depty w Gorzowie Wielkopolskim , Grzegorza Garguli, Andrzeja Golonki czy wielce zaangażowanego tancerza Leszka Kusiaka w Nowym Targu.

To też turniej, na którym nie raz łza się w oku zakręci. Na żadnym turnieju na otwarcie nie pójdzie się tak polonezem, jak na tej ziemi pod Krakowem. Nie zdarza się też, aby muzyka grała, a publiczność śpiewała, a tutaj tak jest, bo jak nie śpiewać, gdy grają walca „Góralu, czy Ci nie żal”, albo cha chę – „W murowanej piwnicy”. To są takie „surprajsy” pojawiające się ni stąd ni zowąd pomiędzy tymi wszystkimi salonowymi melodiami.

Kultura naszego Podhala nie ma równej sobie, a uatrakcyjnianie turniejów tego typu pokazami powala na kolana.

Mieliśmy okazję podziwiać parę tańczącą mazura, a już prawdziwą gratką, jaką trudno sobie wyobrazić było mistrzowskie połączenie tańca towarzyskiego z tańcem ludowym, co w załączniku przedstawiam.

I ja tam byłam, miód i wino piłam a nawet zatańczyłam i medal brązowy w tańcu standardowym w klasie E+D w kategorii Senior II wywalczyłam.

Byłam jakąś małą cząstką tego wspaniałego wydarzenia.

Marzanna Leszczyńska

ze Szkoły Tańca Fan Dance Anny i Grzegorza Deptów

 

  • senior tancerz powyżej 35 roku życia .Obecnie kategoria: senior I 35-45 lat, senior II 45-55 lat, senior III powyżej 55 r, życia.

 

2,127 total views, no views today

31. ROCZNICA ŚMIERCI BP. WILHELMA PLUTY

bpRodzina bp. Pluty

Na zdj. Rodzina bp. Wilhelma Pluty

Setki lubuszan modliło się 21. stycznia w katedrze  Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim o beatyfikację Sł. Bożego bp. Wilhelma Pluty w 31. rocznicę śmierci byłego duszpasterza diecezji gorzowskiej. Eucharystii przewodniczył ordynariusz diecezji zielonogórsko – gorzowskiej bp Tadeusz Lityński a homilię wygłosił ks. Andrzej Szkudlarek z parafii św. Wojciecha. Sylwetkę tragicznie zmarłego bp. Pluty przedstawił ks. dr Dariusz Gronowski – postulator procesu beatyfikacyjnego. Tydzień później odbędzie się koncert w Filharmonii Gorzowskiej ku czci Sługi Bożego bp. Pluty, organizowany przez Centrum Edukacji Artystycznej FG.

W uroczystości uczestniczyli duchowieństwo, przedstawiciele wspólnot, którym patronuje św. Albert Chmielowski, stowarzyszeń charytatywnych oraz zespołów Caritas  z całej diecezji. Zgodnie z wieloletnią tradycją na modlitwę w rocznicę śmierci bp. Pluty  przybyła jego rodzina m.in ze Śląska. Tym razem przyjechało 15 osób.

Gabriela Malec – córka najmłodszej siostry bp. Pluty, Bronisławy w rozmowie z KAI powiedziała, że przez kilka lat na zaproszenie wujka mieszkała w pałacu biskupim w  Gorzowie gdzie kontynuowała naukę. „ Osobiście widziałam, że wujek nigdy nikogo nie wypuścił bez poczęstunku czy bez wsparcia. A przychodzili różni ludzie, często więźniowie, którzy byli zwolnieni z zakładu karnego a nie mieli pieniędzy na powrót do domów. „Wydaje mi się, że wujek dokładnie wiedział, że czasem go nabierają ale on nigdy nie odmówił. Powiedział mi, że lepiej dać trzy razy komuś kto oszukał niż nie dać jednemu, który naprawdę potrzebował”.

Pani Gabriela przypomniała także, że bp Pluta lubił żartować, „np. na moją mamę mówił, moja daleka krewna, bo się urodziła 20 lat po nim” – z uśmiechem wyznała siostrzenica bp Wilhelma, który – jak stwierdziła – zawsze o najważniejszych sprawach rodziny, ślubach czy  mających się odbyć narodzinach dzieci dowiadywał się pierwszy. „Wszystko było dyskutowane z wujkiem, który to później obmodlił” – wyznała Gabriela Malec.

Więcej:

https://ekai.pl/diecezje/zielonogorsko-gorzowska/x107002/gorzow-wlkp-setki-lubuszan-modlilo-sie-o-beatyfikacje-bp

 

2,026 total views, no views today