Portret Marka Piechockiego wykonany przez jego brata Juliusza
Wśród publikacji zgłoszonych do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego 2023 w kategorii Proza znalazła się książka Zygmunta Marka Piechockiego „Listy po czasie”.
Helena Tobiasz
Rozmowa z polonistką Weroniką Kurjanowicz, która pamięta autora z czasów gdy był uczniem Technikum Ekonomicznego w Gorzowie Wielkopolskim, a ona była tej szkoły dyrektorem i „panią od polskiego”.
Pani Weroniko. Piechocki, posiadacz dwojga imion Zygmunt Marek i wielu talentów znany jest w Gorzowie jako Marek. W szkole był Markiem czy Zygmuntem.
Udało się pani odgadnąć, że może tu być jakaś różnica; w szkole występował jako Zygmunt. Po iluś latach tłumaczył mi dość zawile skąd powstała ta zmiana imion. Faktem jest, że teraz funkcjonuje jako Marek.
Wróćmy do Zygmunta. Jakim był uczniem?.
Był to chłopiec bystry, ciekawski, lubiący zwracać na siebie uwagę i być w centrum zainteresowania. Można powiedzieć, że wszędzie było go pełno, przejawiał różne talenty: grał na fortepianie na akademiach, zabierał głos na lekcjach, i jak zauważyłam był lubiany w gronie kolegów. Jednak jego talentu poetyckiego wtedy nie rozpoznałam. Prawdopodobnie nie umiałam tego zrobić, a on nigdy sam nie sygnalizował, że próbuje coś pisać. Zresztą nie znalazłby we mnie żadnego oparcia, bo ja też nie umiałabym w tym mu pomóc. I tak się złożyło, że po wielu latach zadzwonił do moich drzwi bardzo dorosły pan Marek. Wtedy zaczęła się nasza długoletnia przyjaźń. Od tego czasu zaznałam od niego wiele życzliwości i pomocy (np. kiedy mnie trzeba było zawieźć do szpitala w Kostrzynie nad Odrą); ujawnił się ze swoją twórczością i nawet przyjmował moją ocenę oraz wskazówki. Przyznam się, że w rozwoju jego talentu mój udział był niewielki.
Zamiarem naszym nie jest omawianie całego różnorodnego dorobku Marka Piechockiego lecz zasygnalizowanie ostatniej jego książki „Listy po czasie”. Tytuł, jak zdradza sam autor został zaczerpnięty z inspirującej rozmowy z poetką Agnieszką Moroz. O czy jest ta książka, do kogo owe listy są pisane, jak ją Pani odbiera?.
Oceniam ją wysoko. Marek okazał się równie dobrym prozaikiem (nie jest to pierwsza jego proza). Jest to narracja wyrafinowana, ponieważ pisząc do Ireneusza Krzysztofa Szmidta mówi też wiele o sobie. Jest to pewien pomnik wystawiony poecie, do którego się zwraca, przypomnienie jego zasług organizacyjnych oraz jego dorobku twórczego. Przytacza wiele fragmentów jego poezji, opatrując je swoimi komentarzami, na przykład: W ostatniej strofie wiersza „Spoza milczenia” tak napisałeś:
„…Milczenie. Ono jedno warte
myśli, za którą pójdą słowa –
ono zostanie wierne faktom
i zacznie tworzyć je. Od nowa”.
Autor wspomina wiele sytuacji, w których występowali razem, zauważa jak duży był udział Ireneusza K. Szmidta w organizowaniu życia literackiego w Gorzowie, dla przykładu powołanie do życia gorzowskiego oddziału Związku Literatów Polskich, robocze spotkania adeptów pióra, i daje szerszy obraz życia kulturalnego w naszym mieście. Obok Szmidta pojawiają się i inne nazwiska bliskie w jakiś sposób autorowi, których już nie ma wśród żywych: Irena Zielińska, ks. Marek Grewling, Kazimierz Furman, Jan Korcz, Zdzisław Morawski, Andrzej Gordon, Bolesław Kowalski, Anna Makowska-Cieleń, Władysława Staryszak, Stanisław Żytkowski, Ryszard Grabarek, ks. Witold Andrzejewski.
Książka jest rodzajem rozmowy z Nieobecnym. Czy należy rozumieć, że jest to rozmowa spóźniona, czy raczej wypowiedzenie opinii, których autor nie zdążył sformułować wcześniej.
Ważne wydają się słowa: …Owszem, Irku, nie byliśmy jakoś bardzo blisko, ale przecież w bliskości. Zwłaszcza tej poetyckiej, muzycznej. Czytaliśmy wzajemnie swoje wiersze, bywaliśmy „na Muzyce”, przychodziliście z Twoją żoną Krystyną na prowadzone przeze mnie spotkania…
Dlaczego publikację tę warto przeczytać?
Opowieść Piechockiego godna jest polecenia z kilku powodów. Jest to książka bogata w treść, bliską gorzowskiemu czytelnikowi choć objętościowo niewielka, w pigułce przedstawia panoramę środowiska kulturalnego naszego miasta, edytorska piękna (zapoznaje z reprodukcjami obrazów brata Juliusza Piechockiego z cyklu „Jesień”).
Życzymy więc żeby „Listy po czasie” autorstwa Marka Piechockiego znalazły uznanie Kapituły Lubuskich Wawrzynów Literackich 2023.
Zygmunt Marek Piechocki – Listy po czasie. Gorzów Wielkopolski 2023, str. 43
Opracowanie graficzne: Monika Szalczyńska
Korekta: Danuta Zielińska
Ilustracje: Juliusz Piechocki z cyklu „Jesień”, olej na płótnie. Reprodukcje: autor obrazów
Tytuł tomu: Ustanowiony po inspirującej rozmowie z poetką Agnieszką Moroz
Wydawca: Zygmunt Marek Piechocki
Współwydawca: Sonar sp. z o.o. ul. Kostrzyńska 89; 66-400 Gorzów Wlkp.
Druk: Sonar sp. z o.o. ul. Kostrzyńska 89; 66-400 Gorzów Wlkp.
ISBN: 978-83-66361-41-6
Zygmunt Marek Piechocki urodzony w Zielonej Górze. Z Gorzowem związany od 1960 r. Poeta, pisarz, plastyk, miłośnik i znawca muzyki klasycznej, szczególnie Fryderyka Chopina. Laureat Nagrody im. Janusza Słowika (2007) i Motyla – Nagrody Kulturalnej Prezydenta Miasta Gorzowa Wielkopolskiego (2012). Trzy razy otrzymał dyplom w ramach Lubuskiego Wawrzynu Literackiego za walory edytorskie książek własnego autorstwa. Z tym, że pierwszy dyplom za najładniej wydaną książkę pt. „Listy hipotetyczne” z 2010 roku trafił do drukarni „Sonar”. Następne dwa dyplomy dostał już sam autor jako wydawca. Są to tytuły: „W pobliżu rozumienia. Tryptyk okazjonalny” z 2012 roku oraz „Ad libitum” z 2015 roku.
Weronika Kurjanowicz – znana gorzowska polonistka, urodzona w Grodnie. W Gorzowie od września 1945 roku. Wykształcenie: filologia polska na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez wiele lat uczyła języka polskiego w Zespole Szkół Ekonomicznych, w którym była także dyrektorem. Wydała m.in samouczki ortograficzne, tomik opowiadań, była korektorem wielu publikacji. Współpracowała z „Nadwarciańskim Rocznikiem Historyczno-Archiwalnym” , a także z lokalnym radiem, w którym prowadziła audycję „Ugryź się w język”.
Tekst: Helena Tobiasz
265 total views, no views today