W KOŁOBRZESKIEJ BAZYLICE MSZA ŚW. DZIĘKCZYNNA ZA 50 LAT DIECEZJI

KOL

Kołobrzeg: Msza św. dziękczynna za 50 lat diecezji z udziałem nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Salvatore Pennacchio

W kołobrzeskiej bazylice WNMP z okazji 50. lecia diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej odprawiona została 26 czerwca Msza św. dziękczynna pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Salvatore Pennacchio, który w imieniu papieża Franciszka udzielił wiernym Bożego błogosławieństwa. Homilię wygłosił ordynariusz diecezji bp Edward Dajczak.

Bp Edward Dajczak wspominając w homilii pięćdziesięcioletnie dzieje diecezji  mówił m.in. o bolesnej historii kołobrzeskiego kościoła i jego odradzaniu, porównując do ewangelicznego zasiewu ziarna. Wspominał początki chrześcijaństwa na tych  ziemiach. Wiele miejsca poświęcił wspólnocie Kościoła i znaczeniu Ewangelii we współczesnym świecie.

W takim świecie, w którym ktoś idzie w mieszaninę wartości, z której nic nie wynika albo myśli inaczej i wtedy zaczyna się walka, potrzebna jest Ewangelia, w której jest zapisana miłość nawet do nieprzyjaciół.  – Ewangelia jest piękna, wymagająca, skierowana do wolnych ludzi, którzy powiedzą do Boga – Ufam Ci. Ufam Ci Jezu – powiedział bp Dajczak.

Hierarcha rozpoczął kazanie od rysu historycznego świątyni, której dzieje rozpoczęły się w pobliskim Budzistowie. Przypomniał pierwszych hierarchów a potem także kard. nominata Ignacego Jeża, który pochowany jest w tym kościele.

Bp Dajczak podzielił się także swoimi wspomnieniami z lat pięćdziesiątych, kiedy jako młody ministrant przebywał  w tym mieście i widział przed bazyliką miejsca zasypane żużlem a sama bazylika wcale nią nie była. – Tu w tym kościele zamiast tabernakulum i ołtarza zobaczyliśmy z kolegą  lufy armat. To też historia Kołobrzegu, trzeba było o tę świątynię się zmagać nawet po powstaniu diecezji nie od razu wróciła ona do Kościoła – powiedział biskup.

– To świątynia pisana historią bardzo tragiczną. Ale też świątynia pisana Ewangelią, bo zmartwychwstawała właśnie w taki sposób  – zauważył hierarcha, stwierdzając, że  jaki był wtedy Kołobrzeg to trudno sobie teraz nawet wyobrazić, bo początki były nie w tym miejscu a w pobliskim Budzistowie. W tamtym Kołobrzegu rozpoczął się ten siew – mówił kapłan.

Kaznodzieja wskazał, że Kościół – to ci, którzy tworzą wspólnotę, tworzą Chrystusowe Ciało.  – Ta żywa wspólnota jest ważna, a cecha wolności bardzo istotna – mówił bp Dajczak przypominając, że pierwsi osadnicy, którzy przybyli na te tereny żyli tu jakby na walizkach.

Teraz obchodząc jubileusz duszpasterz powiedział, że 50 lat to dużo ale jednocześnie mało aby się zakorzenić. Przypomniał fakt przyjazdu ludzi, którzy nie chcieli wysiadać z pociągu w miejscowości, w której nie było księdza. To był początek tworzenia wspólnoty.

I choć ówczesne władze polityczne robiły wszystko żeby tego wpływu nie było, to niezależnie od ich intencji  ludzie zbierali się w kościołach, na nowo uczyli się żyć razem. A przybyli tu osadnicy o różnych kulturach, nawykach, przyzwyczajeniach. – Trzeba budować dalej tę wspólnotę –podkreślił  ordynariusz diecezji, zauważając, że ta bazylika ciągle zbiera ludzi nie tylko z Kołobrzegu ale  z różnych części Polski i to ciekawe bo ciągle się tu odnajdujemy razem. To ważne świadectwo. My tu razem z różnych stron mówimy to samo Credo, tę samą modlitwę, w której nie mówimy ani razu – ja – tylko nasz, nam, my. A to oznacza wspólnotę – zaznaczył duchowny.

– Chciałbym aby to nasze świętowanie kończyło się słowami św. Jana Pawła II, który je wypowiedział w Gnieźnie:  – Idźmy ku przyszłości nie oglądając się wstecz gdyż już przyłożyliśmy rękę do pługa. Ci, którzy należą do Bożego Królestwa muszą mieć odwagę iść w przyszłość. Ku Bogu i ku ludziom – cytował słowa JPII bp koszalińko – kołobrzeski.

Na zakończenie Eucharystii  abp. Salvatore Pennacchio  w imieniu papieża Franciszka udzielił wiernym Bożego błogosławieństwa.

Podziękowania wysłannikowi papieża złożył proboszcz konkatedry ks. dr Andrzej Pawłowski.

W ramach 50-lecia diecezji w Kołobrzegu odbyła się konferencja naukowa, a w przyszłą niedzielę obchody zakończą się piknikiem rodzinnym i koncertem ewangelizacyjnym.

Finał uroczystości jubileuszowych zaplanowany jest 18. września w diecezjalnym sanktuarium w Skrzatuszu.

 

 

 

 

 

 

414 total views, 1 views today

XX LAT SCENY LETNIEJ TEATRU IM. J. OSTERWY W GORZOWIE WLKP.

ZIEN1

Tekst: Ewa Rutkowska

To już dwadzieścia lat Gorzowskiego Festiwalu Teatrów Ogródkowych

W tym roku na 20-lecie Sceny Letniej Gorzowskiego Teatru im. Juliusza Osterwy zjadą tuzy. Będą to: Andrzej Seweryn, Andrzej Poniedzielski, Ewa Kuklińska, Tomasz Stockinger, Daniel Olbrychski, Tomasz Sapryk, Ewa Uryga (która była także kiedyś uczestnikiem SMAK-u w Myśliborzu) i zaprzyjaźniony z gorzowskim teatrem Artur Barciś (którego pamiętam z inauguracji Sceny sprzed 20 lat). Wybrałam tylko te najbardziej znane nazwiska. Tak więc będzie się działo. Widz będzie miał swoją letnią ucztę.

Ale póki co czas na zamknięcie minionego sezonu. I pożegnanie (choć nie na stałe) z dwójką aktorów, Kamilą Pietrzak-Polakiewicz i Bogusią Jędrzejczyk. Obie panie przepracowały w tym teatrze po 20 lat. Także Justyna Jeleń po pięciu latach w Gorzowie zmienia teatr. Była też nutka wspomnień. Dyrektor Jan Tomaszewicz, (który tę scenę uruchomił i który „rządzi” gorzowskim teatrem od 20. lat) wspomniał stałą bywalczynię letnich spektakli śp. Grażynę Wojciechowską i na „jej krześle” w pierwszym rzędzie  położył czerwone anturium.

W piątkowy wieczór, na inaugurację Sceny Letniej przygotowano spektakl muzyczny pt. „Kochać”  w wykonaniu gorzowskich aktorów oraz gościnnie Tatiany z Lwowskiego Kabaretu Artystycznego. Cały spektakl tego kabaretu zobaczymy 30 lipca.

Jak napisano w informatorze będzie to „podróż w szalone i jednocześnie nostalgiczne lata 60. przedstawione między innymi piosenkami Piotra Szczepanika.”

Tzw. „trzeci wiek” (jest to większość publiczności na wszystkich propozycjach w mieście) pamięta te piosenki, z pięknymi tekstami mówiącymi o miłości, tęsknocie, pożegnaniach i o drugim człowieku. Były także piosenki Marka Grechuty i  Krystyny Prońko. A w programie wzięli udział Joanna Rossa, Anna Łaniewska, Justyna Jeleń, Justyna Karmowska, Jan Mieżyński, Mikołaj Kwiatkowski, Dominik Jakubczyk, Marek Kiona (także sax i klarnet), Tatiana i nasi nowi artyści. Grał zespół pod kierownictwem Marka Zalewskiego (klawisze, kontrabas, perkusja sax i klarnet).

Była też niespodzianka. Mini show z włoskimi piosenkami  w wykonaniu warszawskiego aktora Władysława Grzywny. A na koniec były kwiaty i życzenia od władz miasta i województwa. W drugim dniu odwiedziła teatr Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

Wieczór zakończył się spotkaniem w przyteatralnym ogródku przy grillu, napojach i np. pajdzie chleba ze smalcem i ogórkiem. Rozmowom nie było końca… I ja też tam byłam… zaproszona przez Krysię Kamińską. Miód i wino piłam…

 Na drugi dzień zaproponowano „program, w którym wiem, co powiedzieć dzisiaj, ale nie wiem, co powiem i zaśpiewam za miesiąc. Tak czy inaczej będzie śmiesznie”. Był to recital Krzysztofa Daukszewicza „Nie dać się sprowokować”.

Ja nie wiem, co powiedzieć. Ale nie jestem odosobniona. To może i było śmieszne, bo za mną wręcz rechotała jakaś fanka. Ale przede wszystkim było to żałosne.

Znam Krzysztofa od lat. Zapraszaliśmy go do prowadzenia warsztatów na SMAK-u w Myśliborzu. Zaprzyjaźniliśmy się nawet. Choć czas robi swoje. I możemy się  nie rozpoznać. Teksty Krzysztofa zawsze były o bardzo wielu przyziemnych sprawach. Takie „dla ludu”. I często „rzucił przysłowiowym  mięsem”. Ale to co pokazał w sobotę w naszym teatrze (25.06)  sięgnęło bruku. Nie winię za to organizatorów. Bo Daukszewicz to była (jest?) marka, więc zaproszenie „w ciemno” nie dziwi.

Przykro patrzeć na starego człowieka i słuchać takich „pierdół”. Ale widać było, że sam też się bawił. Mam jednak wrażenie, że większość publiczności siedziała skonsternowana, niektórzy wychodzili. Być w teatrze w gumowcach, chyba… trochę  nie wypada.

A nasze tzw. kabarety w takim „stroju”  maszerują do widza. I w takich „wypastowanych gumowcach” przyjechał do Gorzowa Krzysztof Daukszewicz. I to nie jest śmieszne. To zwyczajnie żenuje. Z premedytacją nie wymieniłam go wśród tuzów.

Tylko finał był godny sceny. Utwór (chyba Jonasza Kofty) ma w swoim repertuarze dość dawno. I często go wykonuje. To taki „kwiatek przy kożuchu”.

Ewa Rutkowska

24/25 czerwca 2022

 

549 total views, no views today

PROMOCJA PEGAZA LUBUSKIEGO

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Z. Herberta w Gorzowie Wlkp.

Promocja czasopisma literackiego „Pegaz Lubuski”i nowej książki Iwony M. Żytkowiak „Niechciane”

23 czerwca 2022

O nowym, drugim (89) numerze czasopisma mówiły: Redaktorka Naczelna O/ZLP w Gorzowie, Agnieszka Kopaczyńska Moskaluk. I jej z-ca Beata Igielska.

Tematem wiodącym tego numeru czasopisma są „Inspiracje”. Pisząc wstęp do tego numeru czasopisma, red. naczelna  przywołuje hasło PWN: „Inspiracja to natchnienie, zapał twórczy; ale też wpływ wywierany na kogoś, sugestia”.

Powołuje się też  na inspirujące ją felietony Łucji Fice, które zamieszczone są na łamach tego numeru. Pierwszy to „Wszystko już było?”, a drugi „Cisza”. Z kolei autorka felietonów czerpała z wierszy Agnieszki Kopaczyńskiej-Moskaluk.

Tak to się „plecie”.  I znowu wrócę do „wstępniaka” redaktorki naczelnej. A może?  „Wszystko już było otwiera drogę do twórczego dialogu, czerpania, przetwarzania, kontynuacji, albo odwrotnie – do burzenia zastanego porządku i stwarzania go od nowa?”. Ja myślę, że to i to!

Ten numer „Pegaza” otwiera  Marek Z. Piechocki, kilkoma nowymi wierszami. Dalej znajdują się  dwa bardzo podobne teksty, które jakby wzajemnie uzupełniały kwestię, którą nogą należy rano wstawać z łóżka; Janiny J. Jurgowiak „Prawa noga a sprawa zdrowia”  i Haliny Bilińskiej-Stecyszyn „Prawą nogą”.

Wydawnictwo to jest tak skonstruowane, że proza przedzielana jest poezją. Przytoczę (z pamięci) powiedzenie  Andrzeja Poniedzielskiego: „Scenariusz powinien wyglądać tak: chłopiec, dziewczynka, chłopiec, dziewczynka…”. No więc przyszła kolej na poezję. A są to utwory ks. Jerzego Hajdugi, w których pojawia się także wojna w Ukrainie.

W swojej prozie  Marek Stachowiak uchylił rąbka tajemnicy czegoś większego, co ma niebawem ujrzeć światło dzienne. Są też trzy krótkie utwory poetyckie Beaty Igielskiej, zadedykowane ks. Jerzemu Hajdudze.

O samotności, o potrzebie bycia z drugim człowiekiem  w swoim opowiadaniu pt.” Każdemu potrzebny jest drugi”, pisze Aneta  Gizińska-Chwozdyk. Opowiadanie to poprzedzają dwa wiersze bardzo inspirującego  animatora kultury, aktora, poety Tomasza Walczaka. Jest też miejsce na debiut. Jest to  Ryszard Jasiński, (o którym nie wiemy nic. Bo wg mnie znowu zabrakło notek biograficznych). W swoim siedmioczęściowym felietonie pt. „Glosa” pisze o człowieczeństwie i o odczłowieczaniu. O tym jak to drzewiej bywało w wojsku.

Jest też bardzo poruszający wiersz  „Kapsuła czasu” Jolanty Karasińskiej, poetki, autorki książek dla dzieci. Członkini 0/ZLP w Poznaniu, ale bardzo zaprzyjaźnionej  z Gorzowem. W kilku słowach mówi o tym, że czas jest bardzo ważny i wiele zależy od tego jak go potraktujemy. Tekst ten ma swoją puentę. Jest to obraz Joli Rosół.

Marek Lobo Wojciechowski, kiedyś mówił, że „skończył” z poezją, że teraz zajmować się będzie „twardą” prozą.  Mimo jego zapewnień onegdaj, znajdziemy tu jego dwa  utwory poetyckie, „skowyt” i „geostrategicznie”.

Od pierwszego „Pegaza” w nowej szacie. Częściej  będziemy spotykać się z nazwiskiem Magdy Turskiej. Jest ona teraz pracownikiem WiMBP. I oprócz tego, że pisze  interesującą i inspirującą prozę, to prowadzi  kronikę, co ciekawego wydarzyło się w WiMBP, w ostatnim kwartale. I wspólnie z Danutą Zielińską (seketarzem redakcji) zajmuje się korektą czasopisma. Taką kronikę znajdziemy na końcu tego wydawnictwa. Jest w tym numerze jej opowiadanie „Dzisiaj…”.

Hanna Ciepiela, dziennikarka, pracownica WOM w Gorzowie, autorka kilku książek poświęconych gorzowskim twórcom i artystom chyba też zadebiutowała w „Pegazie” interesującym tekstem  pt. „Kursantka”. A Ferdynand Głodzik odzyskał tu swoje miejsce. Felietonem-wierszem. Jak zwykle jest to tekst „ z podwójnym dnem”. Tym razem pt. „Królewski gest”. Jest też esej, z mnóstwem kontekstów Macieja J. Dudziaka pt. „Swobcy, czyli Ukraińskie pępowiny”. A w historycznej opowieści pt. „Kaznodzieja” debiutuje na pewno autor Andrzej Chmielewski, (o którym znowu nic nie wiemy). Szkoda. Bo prowadzące mówiły, że to ciekawa osobowość.  Opowieść ta ozdobiona jest piękną ilustracją, też debiutantki Elżbiety Fijałkowskiej.

Artysta osobny Andrzej Haegenbarth pisze „List Andrzeja Haegenbartha, krytyka sztuki do Hegena, artysty sztuk wizualnych”. Jest to  polemika podwójna. Autor, polemizuje też ze sobą. A  felieton Romana Habdasa „Zrozumieć wrażliwych i coś więcej”  porusza rzeczy lekkie i rzeczy trudne i ważne.

Jest wspomnienie poety Leszka Żulińskiego, poety, który nie tak dawno (6 czerwca) odszedł od nas na Niebieskie Połoniny. Wielkiego przyjaciela poetów i literatów w ogóle. A na zakończenie  zamieszczono dwie rozmowy: Magdy Turskiej z biografką i reportażystką Anną Kamińską i Agnieszki Kopaczyński-Moskaluk z Danutą Szulczyńską-Miłosz, autorką powieści „Podszepty”, z którą w ramach DKK, w maju odbyło się  spotkanie w gorzowskiej książnicy.

Autorem grafik i rysunków w tym wydawnictwie jest artysta malarz Grzegorz L. Piotrowski. Okładka inspirowana obrazem Andrzeja Wróblewskiego „Głowa mężczyzny na czerwonym tle”.

Kolejna promocja planowana jest na wrzesień z tytułem wiodącym „Prowincja”.

W drugiej części tego spotkania odbyła się promocja nowej książki  Iwony M. Żytkowiak pt. „Niechciane”. Rozmowę z autorką prowadziła Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk.  I nie dotyczyła ona tylko tej ostatniej książki autorki, ale całej twórczości. Tematem zainteresowania pisarki są kobiety. I nie jest to tzw. literatura kobieca, ale literatura o kobietach. A inspiruje ją życie. Powiedziała między innymi, że bardzo starannie przygotowuje się do pisania swoich książek. Stara się uwiarygodniać przypadki, o których pisze. „Jestem rzetelna, staram się aby mi się udało”. Tak zakończyła swoją wypowiedź autorka.

Ewa Rutkowska

1,254 total views, no views today

ŚWIĘTO BOŻEGO CIAŁA W KOŁOBRZEGU

DSC02175DSC0224520220616_11124620220616_11204220220616_115502DSC0217034DSC02194

Tysiące wiernych wzięło udział w procesji Bożego Ciała, która wyruszyła po Mszy św. w konkatedrze WNMP w Kołobrzegu. Eucharystii przewodniczył bp Zbigniew Zieliński, koadiutor diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Bp Zbigniew Zieliński mówił w kazaniu m.in o wyjątkowości święta Bożego Ciała, cudach, które dzieją się każdego dnia i zdarza się, że powszednieją, o stanie ducha w dobie rozwoju technologicznego, a także wspomniał o 46. rocznicy przywrócenia sacrum nadmorskiej  bazylice, w której przez wiele lat było Muzeum Oręża Wojska Polskiego.

– Dopiero w 1974 r. w dniu Bożego Ciała tę bazylikę przekazano Kościołowi. Burzliwe dzieje  tej ziemi pozwoliły docenić jeszcze bardziej możliwość korzystania z tej świątyni. Ludzie tu przybywali z różnych stron – mówił kapłan, przypominając, że ludzie jadący w transportach do miejsc gdzie mogli się osiedlać przede wszystkim pytali czy w danej miejscowości jest kościół i ksiądz,  jeśli nie było jechali dalej.

– Dzisiejsza uroczystość jest wyjątkowa i niepowtarzalna, Chrystus daje nam swoje Ciało – mówił duszpasterz, wyjaśniając, że w przeżywaniu dzisiejszego święta, są takie tajemnice, które nie tyle, że są nie zgłębione, ile stanowią ciągłe wyzwanie dla serca i umysłu i ludzkiego i są inspiracją do poszukiwania odpowiedzi  na pytania o Tego, który stworzył świat.

Oprawę muzyczną liturgii i procesji zapewniła Kołobrzeska Orkiestra Zdrojowa . Organizatorzy uroczystości religijnej przygotowali papierowe teksty pieśni, które wierni mogli wziąć aby móc modlić się śpiewem podczas procesji. Ołtarze przygotowane zostały przez wspólnoty: Odnowę w Duchu Świętym i Rycerstwo Niepokalanej, Żywy Różaniec, Neokatechumenat i Ruch Szensztacki oraz Akcję Katolicką. Proboszczem kołobrzeskiej bazyliki jest ks. dr Andrzej Pawłowski.

Więcejhttps://www.ekai.pl/kolobrzeg-tysiace-wiernych-w-procesji-bozego-ciala/

 

595 total views, no views today

GORZOWSKA RZEŹBIARKA ZOFIA BILIŃSKA OBCHODZI JUBILEUSZ

Zofia4Zofia Bilińska 155Rav1IMG_7210[1]

Zofia Bilińska urodziła się 12 czerwca 1942 roku w Iwacewiczach na Polesiu. W Gorzowie Wielkopolskim mieszka i pracuje od 1976 roku. Jest absolwentką Liceum Plastycznego i Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Dyplom z rzeźby obroniła w 1968 roku. Początki jej pracy to także nauczanie plastyki w szkole.

Z okazji przypadających w tym miesiącu 80. urodzin otrzymała mnóstwo życzeń i kwiatów. Miłym dla Niej zaskoczeniem był list gratulacyjny od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Na moje życzenia Jubilatka odpowiedziała, że ogólnie jest zdrowa i co ważne, umysł też ma  sprawny. – Chciałabym tylko nie pamiętać o tym dziewiątym krzyżyku, który mnie nachodzi.

Natomiast, czy w szczególny sposób obchodzi swoje urodziny, odpowiedziała, że o tyle, o ile ktoś sobie przypomni, że je mam.

– Dostałam bardzo  dużo kwiatów, między innymi od burmistrza Świebodzina, który po prawie pięciu latach pamięta, że wyrzeźbiłam dla jego miasta  pomnik Sukiennika. Otrzymywałam kwiaty pocztą kwiatową, wiele osób też dzwoniło, składając miłe życzenia. Natomiast nasze władze miasta Gorzowa Wlkp. raczyły przeoczyć tę datę, co bardziej mnie zmartwiło po otrzymaniu przesyłki z życzeniami od ministra. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że wojewódzkie i miejskie władze nie traktują poważnie, a nawet nie darzą szacunkiem ludzi kultury i sztuki, którzy żyją i tworzą dla  miasta i regionu. Upewniłam się też, że nikt z wydziału kultury nie informował ministra o tym fakcie, więc zadziwiające jest to, że daleko, w stolicy pracownicy ministerstwa są w stanie objąć wzrokiem i pamięcią  ludzi twórczych rozsianych po całym kraju, natomiast średniej wielkości miasto Gorzów nie może dostrzec garstki zasłużonych u kresu ich życia. Chcę tu zwrócić uwagę na bardzo ciekawą formę życzeń otrzymanych od pana Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie ma ogólników czy standardowych sformułowań. Odnoszę wrażenie, iż list skierowany jest właśnie do mnie, gdyż są wymienione rzeźby monumentalne, pomnikowe, takie jak Pomnik Więźniarek Ravensbruck,  czarownica na Studni Czarownic, Papusza, Paweł Zacharek, które są „artystyczną wizytówką miasta Gorzowa” i „pełnią istotną rolę w przestrzeni publicznej” – powiedziała Zofia Bilińska, dodając: – Cieszę się, że Pan Minister Piotr Gliński właśnie przypomina władzom  miasta tylko kilka moich  dzieł zdobiących Gorzów.

Trochę na pocieszenie stwierdziłam, że czasem tak bywa, iż najbliżsi zapominają o bliskich. Dwa dni po 80. urodzinach, rzeźbiarki odbyła się uroczystość państwowa na gorzowskim Cmentarzu Świętokrzyskim  przy pomniku Więźniarek  Ravensbrück, którego autorką jest Zofia Bilińska. Kwiaty pod pomnikiem składał wojewoda lubuski Władysław Dajczak, wartę honorową pełnili harcerze, powiewały flagi narodowe, zapalono znicze.

Rzeźbiarka ma poczucie humoru, a jednocześnie poważnie traktuje swoją misję i wkład pracy w gorzowską kulturę, więc zadzwoniła do przewodniczącego Rady Miasta z miłą informacją o życzeniach urodzinowych i gratulacjach od ministra kultury. Pan przewodniczący natychmiast przesłał piękny bukiet kwiatów. – Ucieszyłam się, choć był taki wymuszony – powiedziała  twórczyni gorzowskich rzeźb, takich jak między innymi: Zacharka – historycznej postaci, który przewoził gorzowian w latach powojennych łodzią na drugi brzeg Warty, wiernej rekonstrukcji Fontanny Pauckscha – przedsiębiorcy z Landsberga, Papuszy – cygańskiej poetki,  Jana Korcza – malarza oraz wielu innych.

Zofia Bilińska jest autorką licznych monumentów, które znajdują się między innymi w Gorzowie, Sulęcinie, Choszcznie, Gliśnie, Reczu.  Artystka pracuje w kamieniu, brązie, ceramice i drewnie. Swoje prace prezentowała na wystawach w kraju i za granicą. W 2018 roku obchodziła jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Uhonorowana została Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Nadal pracuje, tworząc małe formy kameralne do odlewów w brązie oraz rzeźby ceramiczne. Nie przestaje marzyć o większych realizacjach plenerowych.

 

 

 

625 total views, no views today

HOŁD OFIAROM NIEMIECKICH OBOZÓW NA CMENTARZU ŚWIĘTOKRZYSKIM W GORZOWIE WIELKOPOLSKIM

IMG_7196[1]IMG_7201[1]IMG_7210[1]IMG_7214[1]

14 czerwca 2022 r. o godz. 8.30 w Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady na Cmentarzu Świętokrzyskim w Gorzowie Wielkopolskim oddano hołd ofiarom drugiej wojny światowej.

Pod pomnikiem Więźniów Ravensbrück wartę honorową pełnili harcerze, powiewały flagi narodowe, zapalono znicze, złożono kwiaty.

Uroczystość rozpoczął por. ks. Wojciech Nowak kapelan Wojsk Ochrony Terytorialnej modlitwą „Ojcze nasz” w intencji ofiar wojny.

Okazałe wiązanki biało-czerwonych kwiatów złożyli: Wojewoda Lubuski Edward Dajczak, Dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie dr Paweł Skubisz, Lucyna Kosiorowska w imieniu europoseł Elżbiety Rafalskiej, w imieniu służb mundurowych st. bryg. Patryk Maruszak w asyście Bogdana Piotrowskiego – pierwszego zastępcy Komendanta Wojewódzkiego Policji i kpt. M. Kalinowskiego oraz Andrzej Jasiński komendant Straży Miejskiejw imieniu Prezydenta Gorzowa Wielkopolskiego.

Pomnik na Cmentarzu Świętokrzyskim kryje prochy 16. Więźniów Ravensbrück zmarłych w Gorzowie w 1945 r. Wszystko zaczęło się od przybycia 21 maja 1945 r. do Gorzowa po 2-tygodniowej pieszej wędrówce grupy 28 więźniarek z obozu w Ravensbrück. Tu spotkały pierwszą placówkę PCK, i powiadomiły, że w opustoszałym obozie przebywają chorzy polscy więźniowie, którymi nikt się nie interesuje, podczas gdy inne kraje zabrały już swoich więźniów. Kilka dni później z Gorzowa wyruszyła zmotoryzowana kolumna PCK na pomoc chorym więźniom. W międzyczasie zorganizowano szpital PCK przy ul. Długiej 22-23 (obecnie Kosynierów Gdyńskich), w którym leczono przywiezionych. Kierował nim dr Ryszard Braun. Nie wszystkich chorych udało się uratować. Miejscem wiecznego spoczynku zmarłych stał się Cmentarz Świętokrzyski. Znane są nazwiska ośmiu z nich wyryte na bocznej tablicy: „Józef Gościec, Walerian Drewniak, Aleksander Karol, Maria Kiełkowska, Edmund Kurzowiński, Julia Libertowska, Władysław Michna, Stefania Potzowa. Pozostałe nazwiska nieznane”.

14 czerwca obchodzony jest jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Został ustanowiony uchwałą Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej 8 czerwca 2006 r. w rocznicę pierwszego transportu polskich więźniów z Tarnowa do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. W tym roku przypada 82. rocznica tej wywózki. Wśród deportowanych do obozu w Auschwitz byli m.in. żołnierze września, członkowie podziemnych organizacji niepodległościowych, gimnazjaliści, studenci oraz niewielka grupa polskich Żydów.

Tekst i foto Helena Tobiasz

497 total views, no views today