Podobno, jednym ze spokojnych miejsc na świecie jest stan Kansas, być może dlatego Elżbieta i Roman przybyli do Stanów Zjednoczonych 28 lat temu z polskiego Poznania. Tutaj urodziły się ich dzieci, tu młody inżynier i farmaceutka znaleźli pracę. Obecnie mają już wnuki. Chcą przyjechać do Polski ale to wszystko z wolą Bożą. Jeśli Bóg pozwoli to może także w Polsce się spotkamy. Na razie to my jesteśmy u nich z wizytą.
Elżbieta ugotowała ojczyźniany bigos, ziemniaki na parze, pierogi i obowiązkowo mizerię ze specjalnie wyszukanych świeżych ogórków, przygotowane po poznańsku czyli słodko-kwaśno. Wszystkie dania stały już na stole w jadalni. Tylko desery były niewidoczną niespodzianką, pyszny sernik i sałatka owocowa. Dla mnie największą niespodzianką była dobra kawa. Jak się później okazało kupiona przez internet.
Zanim zasiedliśmy do stołu, odbyliśmy kurtuazyjne rozmowy aby następnie zwrócić uwagę na polskie symbole znajdujące się w domu. Na pierwszym planie znajdowały się albumy z papieżem Janem Pawłem II, z Krakowem, Wawelem ale również z Chopinem. Na pianinie cały zestaw nut łącznie z polskimi kolędami. W salonie przy kominku rzeźba św. Bernadetty, na ścianach między innymi obrazy Matki Boskiej z Guadalupe i Jezusa z Całunu Turyńskiego. Zdjęcie Jezusa z Całunu przygotowane zostało także dla nas w prezencie.
Ich dom nie był jeszcze ozdobiony na obchody Dnia Niepodległości, przypadający 4 lipca i nie wiem czy będzie, być może, natomiast na drzwiach wejściowych widnieje wizerunek Jezusa Miłosiernego według wizji s. Faustyny.
Kiedy poproszono wszystkich do stołu, Elżbieta stanowczym tonem poprosiła: – Wando rozpocznij modlitwę, proszę. Bez zająknięcia rozpoczęłam „Ojcze nasz”, a potem „Panie Boże pobłogosław te dary, które z Twej szczodrobliwości spożywać będziemy. Błogosław tym, którzy je przygotowali i tym, którzy spożywać je będą. Amen.
Przy wyrazie „szczodrobliwości”, trzeba się mocno trzymać, aby w powadze wytrzymać, ponieważ Amerykanie mają problem z poprawnym wypowiedzeniem tego słowa. Elżbieta problemu nie miała, tę samą modlitwę w domu rodzinnym jej wszczepiono.
Na jednej ze ścian jadalni wisi obraz bł. Jerzego Popiełuszki. Okazało się, że Roman raz w tygodniu o północy przez dwie godziny Adoruje Najświętszy Sakrament w kościele św. Michała Archanioła. Po nim przychodzi Amerykanin na kolejne dwie godziny. Któregoś razu ten kolega modlitewny przyniósł Romanowi w prezencie wizerunek polskiego Błogosławionego. Roman chcąc się odwdzięczyć zaproponował mu dwa filmy o Popiełuszce, w odpowiedzi usłyszał podziękowanie z informacją, że on już dawno je obejrzał a do tego ma w swojej filmotece.
Z kolei Elżbieta przypomniała sobie, że gromadzi czasopisma z Polski „Ludzie i wiara”. Natychmiast przyniosła kilka z nich aby nam wręczyć do poczytania, a jeśli chcemy możemy przekazać innym. Potem rozmowa zeszła na różne tematy, panowie dyskutowali o fizyce i wszechświecie, o motoryzacji i roślinach. Panie o kulturze, teatrach i operach. A skoro o operach, to Roman przypomniał, że Elżbiety kuzynka Zdzisława Donat śpiewała w Metropolitan Opera w Nowym Jorku i zasłynęła partią „Królowej Nocy” w „Czarodziejskim flecie” Mozarta. I to, że mieli zaproszenie na jej występ ale wtedy nie było ich stać aby tam pojechać. Ja dodałam, że Zdzisława Donat była między innymi uczennicą Ady Sari, to stwierdzenie ich zdumiało, więc wyjaśniłam, że przez kilka lat pracując w radiu, prowadziłam audycję „Spotkania z klasyką”, w której opowiadałam o artystach i prezentowałam muzykę, wybieraną w bibliotece zbiorów audiowizualnych. Wśród wielu div operowych Zdzisława Donat i Ada Sari były między innymi bohaterkami moich audycji. Podczas dalszych rozmów okazało się, że jedna ze znamienitych polskich aktorek też jest rodziną Elżbiety.
Po powrocie do domu Grzegorz pierwszy wziął czasopisma, które wręczyła nam Elżbieta. Gdy jedno z nich otworzył zrobił wielkie oczy. Ujrzał w nim artykuł i zdjęcia barytona Andrzeja Batora, z którym jesteśmy, ośmielę się powiedzieć zaprzyjaźnieni. Andrzej Bator przez wiele lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. On także był bohaterem moich audycji radiowych, a z czasem także jednej z książek i również bloga.
Można o nim przeczytać także tu: http://wandamilewska.pl/?p=11221
Następnego dnia zatelefonowałam do Elżbiety i Romana aby podziękować za serdeczną gościnę a przy okazji wspomniałam o Andrzeju Batorze. Wtedy Elżbieta poprosiła aby po przeczytaniu tego egzemplarza nikomu go nie przekazywać, ponieważ ona chce mieć go na pamiątkę.
247 total views, no views today