NIECODZIENNA WYSTAWA W FOYER FILHARMONII GORZOWSKIEJ

F M. WojslawiceMIMIRpuzzle5

W foyer Filharmonii Gorzowskiej pojawiła się wystawa zatytułowana „Rozsypane piękno poukładać w całość”. Jest to kolekcja kilkunastu obrazów powstałych z puzzli, ułożonych przez Mariannę Buczmę o pseudonimie „Miriam” –  melomanki i stałej bywalczyni filharmonii.

Puzzle, dla twórczyni stały się sposobem na poradzenie sobie po stracie bliskiej osoby. Także muzyka wpływa na jej dobre samopoczucie, stąd nieodłączny kontakt z gorzowską filharmonią . W trudnych chwilach dnia codziennego pomogły muzyka i obrazy – uważa „Miriam”.

Autorka twierdzi, że artystyczne zajęcie zapobiegło depresji, daje radość i przyniosło wiele  satysfakcji. Okazało się doskonałym sposobem na wyciszenie, było treningiem dla umysłu, poprawy bystrości i pamięci wzrokowej. Twórcza przygoda trwa już 7 lat. W ciągu tego okresu Miriam ułożyła ponad 200 tys. elementów. Głównie obrazy po 1000 albo 1500 sztuk, są też po 500  i 2000 szt. Większość prac autorka ma w domu, wiele też trafiło do innych osób.

Wystawa pozostanie w foyer Filharmonii do końca kwietnia.

1,189 total views, no views today

HAPPENING I SPOTKANIE Z KAROLEM MALISZEWSKIM

KWAKWADRAT

Fot. Marzena Maćkała

Relacja Ewy Rutkowskiej

Happening i spotkanie z Karolem Maliszewskim w przeddzień Światowego Dnia Poezji

Gorzów, „Kwadrat” i Klub „Jedynka”, 20 marca 2019

W Gorzowie Dzień ten uczczono Happeningiem literackim na tzw. „Kwadracie”, przygotowanym przez Beatę P. Klary. Wcześniej przesłane do pomysłodawczyni wiersze, gorzowskich i nie tylko poetów, zostały zafoliowane i 20 marca zawieszone na fontannie gorzowskiego „Kwadratu”,(za zgodą Wydziału Gosp. Komunalnej UM). Kolorowo powiewających wierszy jest 52 i zostaną one przez tydzień. Obecni podczas imprezy poeci  przed uroczystym zawieszeniem czytali swoje teksty, spontanicznie zgromadzonej publiczności.

Drugą częścią obchodów Dnia było spotkanie z nietuzinkowym literatem z Nowej Rudy, doktorem habilitowanym, adiunktem w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego Karolem Maliszewskim. Wcześniej pracował w Szkole Podstawowej w Nowej Rudzie, potem także w Szkole średniej w Jeleniej Górze i na Uniwersytecie we Wrocławiu. Starał się łączyć te trzy prace, aby utrzymać rodzinę. I pisał. Jako poeta zadebiutował w 1978 w m-czniku „Radar”.Tu także zadebiutował jako krytyk literacki.

Pisze także prozę i zajmuje się krytyką literacką. Jak głosi fama, nazwisko zdobył sobie właśnie jako krytyk. Uważany jest za najaktywniejszego i nieco  kontrowersyjnego krytyka młodej poezji, której się uczył, poznawał nowe nazwiska, nowe języki, jakimi posługują się młodzi poeci.

Jest też laureatem wielu konkursów poetyckich. W 2007 roku był nominowany do Nagrody Literackiej Nike. Wydał kilkanaście tomików poetyckich, kilka utworów prozatorskich, szkiców krytycznych, recenzji i felietonów. Jacek Bierut mówi o nim tak: „jest niepokorny, dziki, nieujarzmiony, niepogodzony ze światem, własną egzystencją i rzeczywistością…. To ktoś, kto uwierzył, że literatura ma ścisły, wręcz organiczny związek z jego życiem…”.

Podczas spotkania w „Jedynce” opowiadał o swoim zmaganiu się z pisaniem, o tym, że najwięcej pisze wtedy, gdy nie ma czasu. Podkreślał jednak to, że pisanie daje mu  dużo radości. A pisząc, koncentruje się na języku, bo język odkrywa coś, co mówi także o nim. Wiersz to język, melodia języka i  rytm. Jego wiersze nie są opowiadające, dąży w nich  do skrótowości. Narracyjność nie sprzyja minimalizmowi. Ostatni jego tomik „Małe zawsze” wydany został w serii „Białe kruki, czarne owce”. Czytamy tam: „Seria ta ma na celu prezentację wartościowej literatury – utworów odważnych, nowatorskich, kontestujących zastany porządek oparty na wartościach merkantylnych. W serii tej  publikowane są utwory pisarzy stroniących od literackiego mainstreamu – czy to z wyboru czy z powodu, że ogólnodostępne media preferują krótkie komunikaty na temat literatury łatwej, lekkiej i przyjemnej”. A Agnieszka Wolny-Hamkało pisze tak:„Te wiersze wiedzą wszystko o śmierci ale to, co wiedzą o życiu, daje im napęd, piękno, jednocześnie ciężar i lekkość”. Podczas spotkania przeczytał kilka swoich jeszcze nie publikowanych wierszy. Ostatnio zajmuje go bardzo tzw. lokalność. Poezja okolic, okolice poezji to jego konik. Mówi, „Moja kraina, moja ziemia,” ( Kłodzka).

Ewa Rutkowska

 

1,030 total views, 1 views today

„POD MISTRZOWSKĄ BATUTĄ” – SPOTKANIE Z MAESTRO MARKIEM PIJAROWSKIM

PIJAR5PI55

Maestro Marek Pijarowski, szef Orkiestry Filharmonii Poznańskiej spotkał się z dziennikarzami w Filharmonii Gorzowskiej. Tutaj w najbliższy piątek 22 marca poprowadzi koncert „Pod mistrzowską Batutą”. Koncert skrzypcowy wykona Aleksandra Kuls.

Na koncert złożą się utwory Stanisława Moniuszki – przypominające o obchodach Roku Kompozytora, następnie melomani usłyszą muzykę Ignatza Waghaltera – polskiego kompozytora, pianisty i dyrygenta żydowskiego pochodzenia. Dyrygent przyznał, że koncert tego twórcy wydobyła z ukrycia młoda skrzypaczka Aleksandra Kuls i wykona go z towarzyszeniem gorzowskiej orkiestry. Na zakończenie zaprezentowana zostanie muzyka Siergieja Rachmaninowa.

Marek Pijarowski opowiedział o kulisach pracy z młodymi artystami. Zachwycił się gorzowskim zespołem i wielokrotnie podkreślał, że od razu poczuł więź z muzykami. A to jest bardzo ważne w tej pracy – mówił, przy okazji podkreślając, że zasadą dobrego dyrygenta jest podobnie jak w medycynie Primum non nocere, z łac. „po pierwsze nie szkodzić”, a kolejną równie ważną regułą jest wiara, że każdy muzyk chce zagrać dobrze.

Marek Pijarowski urodził się 25 kwietnia 1951 roku we Wrocławiu. Po ukończeniu Liceum Muzycznego – klasy fortepianu ale także skrzypiec, oboju i organów, odbył studia dyrygenckie w Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Marek Pijarowski w 1997 roku otrzymał tytuł profesora. Prowadzi klasę dyrygentury w Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Od 2006 roku wykłada w Akademii Muzycznej w Warszawie. Jest jurorem Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach oraz przewodniczącym jury Międzynarodowego Przeglądu Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego w Białymstoku. Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2004) oraz Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

 

 

1,250 total views, no views today

SPOTKANIE W SPRAWIE BUDOWY STACJI PALIW PRZY UL. FREDRY W GORZOWIE WLKP.

STAC

Urząd Miasta Gorzowa Wielkopolskiego organizuje spotkanie informacyjne dotyczące budowy stacji paliw przy ul. Fredry przez firmę Maszt sp. z o. o.

Spotkanie odbędzie się 25 marca br. (poniedziałek) o godz. 17:00 w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 16 przy ul. Dunikowskiego 5 (stołówka, I piętro).

Wg informacji Marty Liberkowskiej Z UM Gorzów Wlkp.

1,052 total views, no views today

„POD MISTRZOWSKĄ BATUTĄ” – ROZMOWA Z ALEKSANDRĄ KULS

Aleksandra

Fot. Piotr Iwaszko

Warto odkrywać bogactwo muzyki

Z Aleksandrą Kuls rozmawia Urszula Śliwińska z FG

Aleksandra Kuls uznawana jest za jedną z najciekawszych polskich skrzypaczek młodego pokolenia. Mimo wieku w recenzjach najczęściej pojawiają się takie określenia jak dojrzałość, emocjonalność, mistrzowska interpretacja. W Filharmonii Gorzowskiej Aleksandra Kuls wystąpi w koncercie „Pod mistrzowską batutą” u boku znakomitego dyrygenta Marka Pijarowskiego. O swoich scenicznych doświadczeniach i odkrywaniu muzyki niesłusznie zapomnianej opowiada w rozmowie.

Ostatnie lata to dla Pani pasmo sukcesów, występy ze wspaniałymi orkiestrami, dyrygentami i solistami, nagrania płytowe i zaproszenia na festiwale na całym świecie. Czuje Pani wiatr w żaglach, czy ta sława czasem bywa męcząca?

Aleksandra Kuls: Przepadam za pracą muzyczną. Uwielbiam festiwale, koncerty, próby, nawet samotne, codzienne ćwiczenie na instrumencie. Ciągły wir koncertowy potrafi być wyczerpujący, ale to też satysfakcja, radość. Jednak moje życie odbiega obecnie od obrazu, o który Pani pyta. Od dwóch lat jestem szczęśliwą mamą. Staram się łączyć mądrze życie mojej rodziny z działalnością artystyczną.

W wywiadach podkreśla Pani, że ważny jest dla niej balans między sceną a tak zwanym normalnym życiem. To chyba nie jest łatwe? Przecież ze sceną jest Pani zawiązana niemal od dziecka.

A.K.: Zachowanie tego balansu to poważne zadanie, często trzeba sobie zadawać pytanie o priorytety. Mój mąż jest pianistą. Umożliwiamy sobie nawzajem ćwiczenie zajmując się na zmianę dziećmi. Priorytet ma ten, kto gra niedługo koncert. Przede wszystkim przepadamy oboje za naszymi dziećmi i czekamy z niecierpliwością, by znów móc być tylko dla nich. Nasza praca w szkole muzycznej i na Akademii umożliwia zajmowanie się nimi.

W Gorzowie zagra Pani kompozycję Ignatza Waghaltera – polskiego kompozytora, pianisty i dyrygenta żydowskiego pochodzenia, którego muzyka do niedawna nie była w ogóle grywana, a on sam był pomijany jako twórca. Tymczasem Pani ma na swoim koncie znakomite nagranie jego koncertu dla wydawnictwa Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Skąd ten wybór?

A.K.: Dla mnie również Ignatz Waghalter był kompozytorem nieznanym – całe szczęście, że jest odkrywany na nowo. Pierwszym utworem z jakim się zetknęłam był właśnie Koncert Skrzypcowy. Sonata na skrzypce i fortepian, Rapsodia i miniatury skrzypcowe także zasługują na uwagę. Ta muzyka jest szalenie wirtuozowska, ale zawiera piękne, chwytające za serce kantyleny. Mnie osobiście bardzo porusza i satysfakcjonuje jako wykonawcę. Jest przystępnie napisana, pomimo trudności wykonawczych. Widać, że kompozytor dobrze znał instrument.

O Koncercie skrzypcowym A-dur Waghaltera mówi się, że stawia przed solistą spore wymagania. Utwór zachwyca nie tylko wirtuozerią, ale również liryzmem – marzycielskim i momentami wzruszającym. Co Pani w nim znajduje? Jak wygląda proces interpretacji utworu? To szukanie emocji w sobie, czy w biografii kompozytora?

 A.K.: Dla mnie ta muzyka jest bardzo „polska”. W tych lirycznych kantylenach i tanecznych tematach jest coś bardzo charakterystycznego dla twórczości polskich kompozytorów. Znajdziemy w Koncercie stylizacje narodowych tańców, jak np. oberka czy kujawiaka w części trzeciej.

A jak wygląda proces interpretacji utworu… Nie mam jakiegoś modelu według którego bym postępowała. Długo gram utwór, ćwiczę, „obcuję” z nim, aż zacznie przemawiać, stanie się w pewnym sensie mój, abym mogła go wiarygodnie przedstawić. Lubię znać życiorys kompozytora i okoliczności w jakich utwór powstał. Taka wiedza może bardzo wpłynąć na interpretację.

Waghalter skomponował Koncert Skrzypcowy podczas swoich studiów w Berlinie. W podobnym czasie otrzymał Nagrodę Mendelssohna za swoją Sonatę skrzypcową – to było najwyższe uczelniane wyróżnienie. W Koncercie słychać ten wigor młodego, docenianego kompozytora.

W Filharmonii Gorzowskiej wystąpi Pani w koncercie „Pod mistrzowską batutą”. To cykl koncertów, w których dotychczas brały udział m.in. takie sławy dyrygentury jak Antoni Wit, Jerzy Maksymiuk, a teraz Marek Pijarowski. Pani miała przyjemność współpracować ze wszystkimi z nich. To wciąż nieco stresujące stawać u boku tak doświadczonych artystów?

A.K.: To wielka radość i zaszczyt moc tworzyć muzykę na scenie z wielkimi artystami. Solista koncertu ma to szczęście, ale też ważne zadanie, aby współtworzyć interpretację utworu wraz z dyrygentem, który odpowiada za całą orkiestrę. Nieraz te interpretacje są różne, różne są oczekiwania i wyobrażenia. Trzeba być otwartym na inną wizję, traktować te różnice jako ubogacające.

O czym marzy Aleksandra Kuls? Czy są jakieś artystyczne cele, do których Pani dąży?

 A.K.: Są utwory, które bardzo chciałabym wykonać, a które rzadko pojawiają się na polskiej scenie. Choćby Koncert Skrzypcowy Igora Strawińskiego – fascynująca kompozycja, pełna energii. Słuchacze chętnie wybierają się na koncert, na którym usłyszą znaną im muzykę, to naturalne. Jednak bogactwo literatury muzycznej (także najnowszej) jest tak wielkie, że zachęcam do otwartości! Koncert Skrzypcowy Ignacego Waghaltera jest świetnym przykładem, że istnieje muzyka niesłusznie zapomniana. Jestem pewna, że przyniesie słuchaczom wiele satysfakcji.

„Pod mistrzowską batutą”, koncert symfoniczny – 22 marca, godz. 19.00

BILETY:

55 zł / normalny

48 zł / ulgowy

40 zł / balkon

 

 

1,846 total views, no views today

MARZANNA LESZCZYŃSKA ZACHĘCA DO CZYTANIA

Marzanna Leszczyńska zachęca do przecztyania „Artysta znaczy wiele”

Narzekamy na nasze miasto. Często słyszę, że jest zaściankowe, nudne, szare, po ulicach snują się źle ubrani ludzie, których nie stać na fantazję. Gorzowianie marzą o wyjeździe np. do Gdańska, Poznania. Zieloną Górę postrzegają znacznie lepiej.

Ale czy sprawiedliwe są te nasze narzekania?

Ostatnio odwiedzili mnie znajomi z Poznania, których oprowadziłam po naszym rozkopanym mieście i są Gorzowem zachwyceni, bo jest tu dużo pięknych zakamarków, mimo że nie ma tzw. rynku. Za to narzekali na swój Poznań…

Dzieją się w naszym mieście ciekawe i niezwykłe rzeczy a możliwe jest to dzięki ciekawym i niezwykłym ludziom – różnie utalentowanym, którzy tu mieszkają i działają.

Właśnie o takich ludziach z naszego regionu napisała Wanda Milewska w książce „Artysta znaczy wiele”.

Chodzimy po ulicach Gorzowa i patrzymy na figury z brązu, fotografujemy się przy nich, podziwiamy niedawno odtworzoną Fontannę Pauckscha, ale czy wiemy kto te dzieła wykonał? Nie zdajemy sobie sprawy ile talentu trzeba było włożyć, aby dzisiaj móc te dzieła podziwiać. Bo trzeba przyznać, że książka jest o twórcach zgoła innych niż tych, którzy stworzyli „Świnstera” lub granitowy zegar nieopodal „Letniej”.

Ilekroć wchodzę do Poczty Głównej, zawsze zatrzymuję się przy obrazach w Galerii „Pod Pocztową Trąbką”. Przyznam, że to zestawienie: poczta i galeria obrazów zawsze wprawiało mnie w osłupienie. Bardzo nietypowe. Idę załatwić przyziemną sprawę i zderzam się ze sztuką. Sprytne „zmuszenie” dzisiejszego zagonionego człowieka do zatrzymania się i kontemplacji pięknego malarstwa. Przeczytałam książkę Wandy Milewskiej i wiem czyja to inicjatywa. Tylko artysta może wpaść na taki pomysł, a nie jakiś tam urzędnik.

Książka „Artysta znaczy wiele” dużo wyjaśnia o naszym mieście, przybliża nietuzinkowych i zasłużonych obywateli, ale autorka zrobiła to przez pryzmat osobistych znajomości z tymi osobami i to jest niewątpliwie sporą zaletą tej książki i jej wyjątkowością.

Szeroki jest wachlarz artystycznych profesji opisanych osób, a są to: aktorzy, śpiewacy, muzycy, malarze, artystka i twórczyni Gorzowskiego Towarzystwa Fotograficznego, rzeźbiarze, twórczyni ceramiki artystycznej, na której pracach można robić koncerty muzyczne czy ludzie propagujący taniec towarzyski.

Wszyscy opisani, to postacie barwne, wybitne, działające z pasją. Opisane historie są  ciekawe, nietuzinkowe, z doświadczeń niektórych możemy jeszcze czerpać. Nie brak historii smutnych – choćby ta o Jerzym Pawle Dudzie- człowieku wybitnym i bardzo wszechstronnym, którego możliwości i wybitności nie potrafiono dostrzec i docenić, a który zmarł przedwcześnie.

Tak, nasze miasto kryje wiele „perełek”.

Warto nie tylko przeczytać książkę Wandy Milewskiej „Artysta znaczy wiele”, warto ją mieć dla potomnych.

Nasuwa się wciąż odwieczne pytanie: Czy miasto nie powinno pamiętać o naszych artystach i nie powinno szukać okazji do zapraszania i prezentowania ich twórczości? Dlaczego światowej sławy baryton Andrzej Bator nie jest gościem sceny Gorzowskiej Filharmonii i dlaczego przeciętny mieszkaniec Gorzowa nic o nim nie wie?

O politykach, często bardzo miernych jest dużo, głośno. O ludziach rzadkich talentów, mrówczej pracy ciągle zbyt mało, cicho lub wcale…

A oto fragment z jednej z 11- stu opowieści. Wybrałam o Janinie Trojan artystce fotografiku, która otrzymała wiele nagród i odznaczeń za zasługi dla Województwa Gorzowskiego i Za Szczególne Zasługi w Rozwoju Gorzowa Wielkopolskiego.

…”Już się chciałam żegnać, gdy Janina postanowiła opowiedzieć mi, jak się odbywały imieniny u Andrzeja Gordona – gorzowskiego malarza.

– Gordon wyprawiał imieniny w swojej pracowni, która mieściła się w podwórku przy ulicy Obotryckiej, organizował wszystko razem z żoną Zosią, z którą niestety po latach się rozwiódł.

Solenizant zapraszał gości, wysyłając zaproszenia, które sam przygotowywał, jednak kierowane one były tylko do panów. Kobiety musiały przyjść do ich domu przy ulicy Słonecznej i tam z Zosią czekały na zaproszenie, które przekazane zostanie telefonicznie.

A oto jaka była treść zaproszeń, które wysyłane były do mężczyzn: „Zapraszam na imieniny, ale nie wolno przyprowadzać żony, matki, przyjaciółki czy kochanki, koniecznie proszę przynieść połówkę”.

Wystrojone panie cierpliwie czekały, kiedy odezwie się telefon. Czasem było kilka różnych telefonów, ale od zupełnie innych osób. Byłyśmy jednak pewne, że po nas zadzwonią, bo mają tylko alkohol, a my mamy jedzenie. No i jest nareszcie oczekiwany sygnał. Każda z torbą pełną  rozmaitych dań – wyruszałyśmy na imieniny.

Któregoś razu z okazji imienin przyjechał ojciec Andrzeja, a że zbyt często się nie widywali, więc starszy pan nie pamiętał jak wygląda jego synowa, czyli Zosia. Podszedł do mnie – opowiada Nina – i zapytał, która to jest ta Zosia, żebym nie popełnił gafy. A ja mu na to: – Ta ładna, tańcząca w makowej sukience”.

          Marzanna Leszczyńska

LAMEL5

Marzanna Leszczyńska, z zamiłowania – tancerka, wraz z mężem Andrzejem zdobyli w tym miesiącu Klasę C w standardzie. Turniej odbył się w Kórniku koło Poznania.

Wielkie gratulacje!!! Od milpressa

 

1,866 total views, 1 views today

GORZOWIANKA SKOŃCZYŁA 100 LAT

STOSTOL

Fot. Łukasz Kulczyński

Dariusz Wieczorek z Wydziału Promocji i Informacji oznajmia: 

Wyjątkowa solenizantka

Prezydent Jacek Wójcicki i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Mirosława Winnicka odwiedzili w poniedziałek i złożyli imieninowe życzenia gorzowiance Kazimierze Urbaniak.

To szczególna solenizantka; dzień wcześniej obchodziła setną rocznicę urodzin. Były życzenia „dwustu lat”, kwiaty i urodzinowy tort.

Pani Kazimiera urodziła się w Rzeszowie, w Gorzowie mieszka od 1945 roku – tu 9 listopada 1945 roku zawarła związek małżeński. Urodziła czworo dzieci, doczekała się czworga wnucząt i sześciorga prawnucząt.

Jubilatka marzy o podróży do Watykanu i spotkaniu z papieżem.

 

1,050 total views, no views today

W GORZOWSKIEJ KATEDRZE POWSTANIE TELEDYSK ADAMA BAŁDYCHA

 Adam Katedra

Fot. ze zbiorów prywatnych Adana Bałdycha

W remontowanej po pożarze katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim 26 lutego w godzinach wieczornych i nocnych powstaną zdjęcia do utworu Adama Bałdycha „O virga ac diadema”, promującego najnowszy album artysty. Światowej sławy skrzypek, gorzowianin, już kolejny raz postanowił nagrać klip do swojego utworu właśnie w rodzinnym mieście.

Więcej:

https://ekai.pl/gorzow-wlkp-w-remontowanej-katedrze-powstanie-teledysk-adama-baldycha-d565906/

1,218 total views, no views today