CZESKA MUZYKA W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

CZESI5boso po ściernisku

Informuje Urszula Śliwińska – Rzecznik Prasowy Filharmonii Gorzowskiej

Odkryj Czechy w listopadzie

Myślisz, że dobrze znasz swoich sąsiadów? Sprawdź to! Filharmonia Gorzowska oraz Kino Helios wspólnie zapraszają do odkrywania kultury czeskiej. W listopadzie czekają nas dwa wyjątkowe wydarzenia – premiera filmu „Boso po ściernisku” oraz gościnny koncert jednej z najlepszych czeskich orkiestr. Tak jak czeskiego kina nie sposób pomylić z żadnym innym, tak i ich muzykę trudno pomylić z jakąkolwiek inną twórczością.

Niszowy, trochę niedoceniony i nieodkryty, a jednocześnie wybitny, wyjątkowy, unikatowy – takimi wspólnymi mianownikami można określić zarówno czeski film, jak i muzykę. I właśnie do odkrywania na nowo kultury naszych sąsiadów zapraszają wspólnie dwie gorzowskie instytucje – kino i filharmonia. To właśnie teraz mają swoją premierę w Gorzowie dwa ciekawe wydarzenia.

16 listopada na scenie Filharmonii Gorzowskiej koncert „Trzech Mistrzów z Czech”. Wystąpi jedna z najlepszych czeskich orkiestr – orkiestra Filharmonii im.  Leoša Janáčka z Ostrawy pod dyrekcją Rista Joosta. Promując twórczość swojego kraju, zespół wykona dzieła kompozytorów zaliczanych do grona największych czeskich osobowości muzycznych. Dwa tygodnie później, 28 listopada, w Kinie Helios w cyklu Kino konesera zobaczymy obraz zdobywcy Oscara za film”Kola”, Jana Sveraka – Boso po ściernisku.).

– Lubimy czeskie kino, często mówmy, że brakuje nam tego, co mają Czesi, zazdrościmy im dystansu i absurdalnego humoru, lekkości i wdzięku. To wszystko można znaleźć w czeskim kinie niezależnie od tematu, jaki podejmuje i sposobu realizacji. A sam Jan Sverak to jeden z najwybitniejszych czeskich reżyserów, zdobywca Oscara i Złotego Globu. Jego najnowsze dzieło „Boso po ściernisku” nawiązuje do zrealizowanej przez niego w 1991 roku, nominowanej do Oscara „Szkoły podstawowej”, przepięknej opowieści o dzieciństwie, pierwszych miłościach i fascynacjach. – mówi Monika Kowalska, dyrektor gorzowskiego Kina Helios.

Co właściwie umielibyśmy powiedzieć, gdyby zapytano nas o muzykę – tę najbardziej czeską i najbardziej klasyczną? Być może na początku odpowiedź nie byłaby wcale tak prosta… Wystarczy jednak posłuchać kilku dzieł największych kompozytorów czeskich – Smetany, Dvořáka i Janáčka, by odkryć, że mają one sporo wspólnego z czeskim kinem. Znajdziemy w nich czystą radość, słowiańską melancholię, melodyjność, niepozbawione humoru i zabawy taneczne żywiołowe rytmy oraz zamiłowanie do folkloru i tradycji. Krótko mówiąc wszystko, co nazwać można czeską duszą.

– Smetana, Dvořák i Janáček dowiedli, że czescy kompozytorzy, podobnie jak twórcy dobrego czeskiego kina, nigdy nie szli na łatwiznę. Choć tradycyjny czeski folklor kochali równie mocno, jak czeskie kino kocha proste historie, to ich muzyka nigdy nie ograniczała się tylko do kompilacji ludowych melodii. Czeski świat, który tak bardzo ich fascynował, oraz zakorzeniona w nim muzyka tradycyjna były dla nich nie celem, a  środkiem tworzenia nowej muzycznej opowieści: od opery narodowej Smetany, przez słowiański, wymykający się schematom romantyzm Dvořáka, aż po zanurzoną w folklorze Moraw twórczość Janáčka – mówi Mariusz Wróbel, dyrektor Filharmonii Gorzowskiej.

16.11  godz. 19.00, „TRZECH MISTRZÓW Z CZECH”, FILHARMONIA GORZOWSKA

 28.11 godz. 18.30,  „BOSO PO ŚCIERNISKU”, KINO HELIOS

1,051 total views, no views today

„PAN TADEUSZ” W GORZOWSKIM TEATRZE – PREMIERA

 T55TE55
Premiera „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza odbyła się 4 listopada 2018 r. Ten spektakl zainauguruje 10 listopada XXXV Gorzowskie Spotkania Teatralne. Jak zwykle po spektaklu, miłośnicy sztuki dzielili się swoimi wrażeniami, częstując się przy tym gastronomicznymi specjałami. Wiele osób wskazywało, że mają swoje przemyślenia i niekoniecznie chcą je głośno wyrażać. – Jest to sztuka refleksyjna i dopiero po pewnym czasie nasuwać się mogą wnioski – zauważył jeden z widzów, dodając, że połączenie ostatniego zajazdu na Litwie z czasem obecnym, daje większą możliwość klarownego spojrzenia na państwo i jego mieszkańców.
Trzeba obejrzeć to przedstawienie. Dzieło Adama Mickiewicza jest w dziejach naszego narodu zawsze aktualne. Warto przyjrzeć się z boku na nasz patriotyzm, pojmowanie historii czy rozumienie sądów. Polecam młodym i starszym.
– Sceniczna próba adaptacji wybranych wątków narodowej epopei jest współczesną opowieścią o nas samych. Tekst Adama Mickiewicza w naszej teatralnej formie staje się podróżą po wadach, zaletach i przywarach narodowych w silnie podzielonej, wręcz spolaryzowanej Polsce. To nie spektakl – muzeum, ani rekonstrukcja nieistniejącego świata, a podjęcie dyskusji o nas współczesnych na wskroś klasycznym tekstem, który każdy zna. To także spektakl o zagarnianiu dóbr narodowych, bezustannym przepisywaniu i rewidowaniu historii w zależności od aktualnych opcji politycznych. „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza zna każdy Polak… Czy aby na pewno? – napisane jest w folderze promującym spektakl.
Adaptacja i reżyseria: Rafał Matusz
scenografia: Aleksandra Szempruch
występują: Michał Anioł, Bartosz Bandura, Marta Karmowska, Teresa Gałła, Joanna Ginda, Bogumiła Jędrzejczyk, Mikołaj Kwiatkowski, Przemysław Kapsa, Anna Łaniewska, Jan Mierzyński, Edyta Milczarek, Karolina Miłkowska- Prorok, Artur Nełkowski, Kamila Pietrzak-Polakiewicz, Bożena Pomykała – Kukorowska, Joanna Rossa, Krzysztof Tuchalski, Darian Wiesner, Cezary Żołyński
 
Czas trwania: 90 min.
 

 

1,392 total views, 1 views today

O WSPÓLNOTOWEJ MUZYCZNEJ EDUKACJI, JAZZIE I POPKULTURZE W AKADEMII GORZOWSKIEJ

Bogusław DziekańskiKON55KON5

Fot. 1 Bogusław Dziekański; Fot. 2 dr Sylwia Gawłowska; Fot 3 dr Andrzej Białkowski

Od 25 do 27 października 2018 roku odbywała się konferencja pod nazwą „ Codzienność i powszechność muzyki a praktyki popkulturowej edukacji”, którą zorganizowała m.in.  Akademia Gorzowska im. Jakuba z Paradyża przy współpracy z Jazz Club „Pod Filarami”, Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym i Fundacją Polski Jazz.

O zamierzeniach konferencji powiedział Bogusław Dziekański szef Jazz Club „Pod Filarami”: – Celem jest pokazanie praktyk edukacji popkulturowej, które się pojawiają w naszym kraju coraz częściej. Ważnym jej elementem były gorzowskie dokonania z obszaru Małej Akademii Jazzu, bo ona się świetnie wpisuje w działania tej edukacji i stała się namacalnym dowodem sukcesu. W ten sposób można zachęcić i wzmocnić zainteresowania młodych ludzi do aktywnego uprawiania muzyki i to nie tylko muzyki jazzowej. Chodzi o to żeby młodzi ludzie stworzyli z instrumentu i muzyki źródło własnej ekspresji estetycznej – podkreślił Dziekański, twierdząc, że nie jest ważne to, czy będą kiedyś wirtuozami. – Jest to mało istotne. Ważne jest, aby poprzez muzykę młodzież mogła rozwijać osobowość. Małą Akademię Jazzu ukończyło około 50 tys. osób, a te wartości przekazywane przez dzieci biorące udział w dwuletniej edukacji trafiają potem do olbrzymiej rzeszy ludzi.

Dr Sylwia Gawłowska z Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu podkreśliła, że bardzo ważny jest muzyczny kontakt wspólnotowy, styczność z prawdziwym instrumentem. Bardzo istotna jest potrzeba obcowania dzieci z żywym dźwiękiem. Zauważa się duże zainteresowanie dzieci i młodzieży instrumentami. One chcą je dotknąć, chcą posłyszeć wydobywający się dźwięk z różnych instrumentów czasem egzotycznych. Jest to dla nich często doświadczeniem ekstrawaganckim i niedostępnym na co dzień. Ważny jest odbiór dźwięku bezpośrednio wyprodukowany a nie już przetworzony. Niestety przykrym doświadczeniem jest używanie przez dzieci i młodzież telefonów komórkowych, które są najbardziej powszechnym odtwarzaczem muzyki. Kiedyś były magnetofony, gramofony, rodzinne muzykowanie. Dziś zastąpione jest to telefonem. Dlatego w dzisiejszych czasach bardzo ważna jest edukacja muzyczna w formie wspólnotowej – mówiła dr Gawłowska.

Gorzowska Mała Akademia Jazzu zbudowała wspólnotę muzyczną, o jej zasługach i znaczeniu lokalnym i krajowym mówił dr Andrzej Białkowski, podkreślając wkład kulturowy Bogusława Dziekańskiego. Wiele miejsca naukowiec poświęcił wysokiej kulturze, której postrzeganie dziś i kiedyś jest bardzo odmienne.

Na zakończenie konferencji dr Andrzej Białkowski i Bogusław Dziekański podkreślili fenomen muzyczny Adama Bałdycha. – On potrafi swoją grą zająć kilkadziesiąt osób, czy gra w klubie, w szkole czy na sali koncertowej. Wtedy nawet nie słychać jak muchy latają. Swoim akustycznym brzmieniem wpycha słuchaczy w krzesła – mówił Dziekański.

Natomiast dr Białkowski powiedział m.in. że Adam Bałdych jest artystą magicznym, który działa w świecie magii muzycznej, potrafi tę magię wytwarzać ale potrafi nią także komunikować tak, że inni potrafią zrozumieć. Spotkanie z takim artystą jest bardzo ubogacające, ono się nie skończy w momencie kiedy artysta wyjdzie, ono czasem przez wiele lat jest wspominane jako wydarzenie i być może ewoluuje sposób spostrzegania jego muzyki, choć już to wszystko ma miejsce po.

 

 

1,255 total views, no views today

DBAJMY O CMENTARZE

Pomnik więźniów RavensbruckAM55

Dbając o cmentarze, pamiętamy o przodkach. Zbliżający się listopad przypomina nam o nich. Niektórzy nie czekają na hasła lecz biorą sprawy w  swoje ręce. Tak też uczyniła gorzowianka pani Marta Mądrzak i przystąpiła do porządkowania niektórych mogił. – Prace są bardzo utrudnione ponieważ nie ma tam wody a wszystkie śmietniki wypełnione po brzegi, także wokół pojemników jest pełno nieczystości. Wodę dowoziłam rowerem w plastikowych butlach – powiedziała pani Mądrzak, która ze swoją ciocią Izą Mądrzak apelują o włączenie się do porządkowania nekropolii.

Uporządkowane zostały groby w pobliżu pomnika poświęconego więźniarkom z Ravensbruck.  – Siostrzenica porządkowała najpierw w kwietniu tego roku, ale jak poszła na cmentarz w maju, to okazało się, że groby są zarośnięte i musiała ponownie porządkować – napisała pani Izabela.

Każdego roku w dzień Wszystkich Świętych harcerze pełnią wartę przed Pomnikiem Więźniarek z Ravensbruck autorstwa gorzowskiej rzeźbiarki Zofii Bilińskiej. Pomnik stoi na grobie szesnastu kobiet – byłych więźniarek Ravensbruck. Wykonany został na prośbę Zofii Nowakowskiej, która jako pierwsza odwiedzała w domach kobiety wyzwolone z obozu.

W latach 1942 – 1944 w Ravensbrück przeprowadzano na więźniarkach politycznych zbrodnicze operacje. Poddawano je zabiegom kostnym i mięśniowym. Wiele z tych, które przeżyły, zostało kalekami. Więźniarki były wykorzystywane do pracy niewolniczej w obozie i w fabrykach przemysłu zbrojeniowego. Tysiące kobiet, które pozostały w obozie, SS pędziło w kierunku północno – zachodnim w tzw. „marszach śmierci”.

Ponad 150. letnia gorzowska nekropolia, położona jest na wzgórzu, zajmuje pow. prawie 4 ha. Na szczycie skarpy, w okresie międzywojennym, wybudowano kaplicę cmentarną, która dziś służy obrządkowi grecko – katolickiemu.

Dla potrzeb parafii rzymskokatolickiej w latach 1854-1855 zbudowano kościół parafialny pw. Świętego Krzyża, nazwany następnie Podwyższenia Krzyża Św., a ze względu na kolor cegły powszechnie znany jako „Czerwony Kościół”.

 

 

 

1,327 total views, no views today

KONCERT NA OSIEM SMYCZKÓW W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

na osiem smyczków55

Urszula Śliwińska informuje.

„Gramy tak, by to słuchacz odczuwał przyjemność”

  Komuś, kto nie był dobry z matematyki może zakręcić się w głowie. Wzrok przyciąga tytuł koncertu „Na osiem smyczków”, na plakacie widzimy dziewięciu muzyków, a w programie m.in. trio i kwartet. Jaki będzie pierwszy w tym sezonie koncert kameralny i dlaczego warto nie przegapić tego wydarzenia? Między innymi na te pytania opowiada Anna Rutkiewicz, altowiolistka Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej.

  Przed nami pierwszy w tym sezonie artystycznym koncert kameralny. I od razu duża niespodzianka – całkiem inne składy, nowe oblicze muzyków Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej. Wystąpicie m.in. w oktecie, ale nie tylko. Skąd pomysł na takie nowe rozwiązania?

Anna Rutkiewicz: Rzeczywiście na scenie wystąpi najpierw trio i klasyczny kwartet, a następnie prawie wszyscy łączymy się i gramy oktet. Pomysł i inspiracja grania oktetu ma swoje źródło w oktecie Szostakowicza. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak na oktet Brucha, w którym gra wiolonczela i kontrabas (a nie dwie wiolonczele, jak u Szostakowicza), stąd na plakacie promującym ten koncert znajduje się finalnie dziewięciu, a nie ośmiu muzyków.

Sama idea tego koncertu wzięła się jednak przede wszystkim z naszej silnej potrzeby wspólnego muzykowania. My zwyczajnie lubimy z sobą grać, prywatnie się przyjaźnimy i spędzamy z sobą dużo czasu. W składzie mniejszym, niż orkiestrowy mamy możliwość większej kreacji, pokazania siebie, pojawiają się detale, które w orkiestrze mogą się nieco zatracić. Co więcej, mamy potrzebę grania z sobą nie tylko w oktecie, ale też w mniejszych składach. Wybraliśmy więc takie utwory, dzięki którym my sami możemy się rozwijać i których granie będzie dla nas dużą przyjemnością.

  Jakie to będą utwory?

Anna Rutkiewicz: Trio Kodaly’ego jest na przykład bardzo wirtuozowskim utworem na wszystkie trzy instrumenty, które muszą się złączyć i stworzyć razem spójną całość. Z kolei  Kwartet „amerykański” jest jednym z najbardziej znanych utworów kameralnych Dvoraka i jest lubiany zarówno przez słuchaczy, jak również przez samych muzyków. Jest po prostu „wygodnie napisany” jak zazwyczaj mówimy w środowisku muzycznym.  Po przerwie usłyszymy wspomniany oktet Maxa Brucha, który należy do najwcześniej wykonywanych dzieł na taki zespół. Sam skład jest jednak bardzo niepopularny, łączy w sobie wielu muzyków. Często oktet to podwójny kwartet, jednak nie w przypadku kompozycji Brucha. Muszę przyznać, że wahaliśmy się przy wyborze repertuaru i tak naprawdę mieliśmy znacznie więcej pomysłów i chęć zagrania dodatkowo wielu innych kompozycji. Ograniczał nas jednak czas przewidziany na koncert. Dlatego mam wielką nadzieję, że nie jest to nasz ostatni projekt i te niezrealizowane pomysły ujrzą jeszcze światło dzienne.

Jak Pani powiedziała, prywatnie jesteście przyjaciółmi i zwyczajnie lubicie z sobą grać. Czy repertuar, jaki usłyszymy podczas tego koncertu będzie również przyjemnością dla naszych gości? Czy fakt Waszej zażyłości przekłada się na sposób grania i interpretacji tych dzieł?

Anna Rutkiewicz: Uważam, że to, jak bardzo muzycy się rozumieją ma zawsze ogromne znaczenie dla współpracy, a następnie jej efektu. Dlatego właśnie skład jest nieprzypadkowy. Co więcej, dzięki temu, że niemal na co dzień gramy z sobą, wiele technicznych trudności, z którymi zespoły się borykają, u nas nie występuje, ponieważ już dawno je pokonaliśmy. Gramy z sobą od wielu lat, więc poziom porozumienia i technicznego dopasowania jest znacznie wyższy.

Również w doborze repertuaru kierowaliśmy się tym, by były to kompozycje przyjemne dla odbiorców. Gramy dla publiczności i chcemy tworzyć coś, co będzie przede wszystkim dla niej miłe, przyjemne w odbiorze i taki z pewnością będzie ten koncert.

Koncert kameralny „Na osiem smyczków” w piątek 26 października o godz. 19.00

Bilety: 25 zł oraz 20zł z Kartą Seniora

 

 

1,391 total views, no views today

MAŁA AKADEMIA JAZZU W GORZOWIE WLKP. – konferencja edukacyjna

Bogusław Dziekański

Informuje Karolina Machnicka z Wydziału Promocji i Informacji

Fot. Daniel Adamski

Edukacyjna uczta muzyczna w Gorzowie

To będzie wyjątkowe, muzyczno – edukacyjne wydarzenie w Gorzowie. Z inicjatywy szefa Jazz Clubu Pod Filarami, Bogusława Dziekańskiego, ambasadora miasta w kampanii GORZÓW #Stąd Jestem, od 25 do 27 października odbędzie się konferencja „Codzienność i powszechność muzyki, a praktyki popkulturowej edukacji”. Zapraszamy do auli Akademii im. Jakuba z Paradyża, przy ul. Teatralnej 25.

Konferencja jest zwieńczeniem wieloletniej działalności gorzowskiej Małej Akademii Jazzu. To wydarzenie organizowane przez Akademię im. Jakuba z Paradyża, Katedrę Kulturoznawstwa, Uniwersytet SWPS w Warszawie, Instytut Muzyki – UMCS w Lublinie wraz z Jazz Clubem „Pod Filarami”, Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym oraz Fundacją Polski Jazz.

Wśród prelegentów znani naukowcy, m. in.: prof. dr hab. Wojciech J. Burszta (Uniwersytet SWPS, Warszawa), dr hab. prof. nadzw. UAM Krzysztof Moraczewski, dr hab. prof. nadzw. Uniwersytetu SWPS Mariusz Czubaj, dr hab. Paweł Tański (UMK, Toruń), dr Andrzej Białkowski (UMCS, Lublin), czy mgr Maciej Smółka (UJ, Kraków).

– Podczas konferencji będzie można wysłuchać wykładów poświęconych muzyce w jej różnych aspektach – historii, rewolucji estetycznych XIX i XX wieku, festiwali muzycznych, polskiego jazzu, tzw. rapu patriotycznego, edukacyjnej roli musicalu, czy dewaluacji muzyki popularnej w Polsce – zaprasza Bodusław Dziekański.

Ponadto 26 października, o godz. 18.00 w Jazz Clubie „Pod Filarami” odbędzie się panel dyskusyjny pt. Mała Akademia Jazzu i branżowe praktyki muzyczno -edukacyjne. Wśród uczestników – dr hab. Przemysław Rotengruber, Leszek Dranicki, Zbigniew „Levandek” Lewandowski, Marek Konarski, Bogusław Dziekański, Piotr Matla. Po panelu dyskusyjnym o godz. 20.00 zaplanowano koncert jazzowy: Marek Konarski Quartet.

Wstęp na wykłady oraz na koncert jest wolny. Szczegółowy program konferencji znajduje się tutaj:  http://www.gorzow.pl/PL/3235/6095/Edukacyjna_uczta_muzyczna_w_Gorzowie/k/

 

 

1,434 total views, no views today

RENATA PRZEMYK ZAŚPIEWA PIOSENKI LEONARDA COHENA

RP

Urszula Śliwińska informuje

Podczas zaduszkowego koncertu w Filharmonii Gorzowskiej zabrzmią piosenki Leonarda Cohena. Polskie przekłady utworów kanadyjskiego wokalisty wykona Renata Przemyk. Koncert już 3 listopada.

  Wszystko zaczęło się od wydanej w 2006 roku książki Cohena „Book of longing”, zawierającej zbiór wierszy, prozy oraz tekstów piosenek wokalisty. Książka ta została następnie przetłumaczona na język polski przez Daniela Wyszogrodzkiego i ukazała się pod tytułem „Księga tęsknoty”. To właśnie z inicjatywy Wyszogrodzkiego w Teatrze Starym w Lublinie na podstawie wspomnianej książki powstał spektakl „Boogie Street”, w którym śpiewa Renata Przemyk. Już wkrótce projekt ten będzie dostępny dla gorzowskiej publiczności na deskach Filharmonii Gorzowskiej. Piosenki prezentowane podczas koncertu pochodzą z albumów Leonarda Cohena wydanych już po 2000 roku, m.in. z popularnego w Polsce Ten New Songs z 2001 i Dear Heather z 2004 roku.

– Czasem potrafi być zwiewny, czasem wręcz dosadny. Nie ma ścian, ograniczeń – mówiła o Leonardzie Cohenie Renata Przemyk w wywiadzie z Gazeta Wyborczą krótko po premierze spektaklu.

Ze spotkania Renaty Przemyk z pieśniami Leonarda Cohena powstała zupełnie nowa jakość. Ci, którzy tylko trochę znają twórczość kanadyjskiego barda, być może nie skojarzą nawet niektórych piosenek śpiewanych przez artystkę z pełnymi melancholii i nieco depresyjnymi oryginałami. Ci zaś, którzy znają ją dobrze, mogą poczuć miłe zaskoczenie nowatorskimi interpretacjami polskiej wokalistki. Renata Przemyk śpiewa songi Cohena z polskimi tekstami, odkrywając w nich całkiem nowe sensy i konteksty. Artystów o tak różnych wrażliwościach łączy jedno – chęć skupienia uwagi słuchacza zarówno na warstwie muzycznej, jak i na przemyślanym, niebanalnym przekazie słownym.

Renata Przemyk jako artystka od lat konsekwentnie podąża własną drogą, łącząc doskonałe teksty z nieszablonowymi pomysłami na aranżacje utworów. Doceniana zarówno przez krytykę, jak i publiczność artystka ma na koncie wiele nagród i płyt.  Łączy piosenkę autorską z tzw. rockiem intelektualnym.

Koncert zaduszkowy „Renata Przemyk śpiewa Cohena” w sobotę 3 listopada o godz. 19.00

  BILETY: 

70 zł / normalny

55 zł / balkon

 

1,076 total views, 1 views today

GALA MUZYKI FILMOWEJ. FESTIWAL IM. WOJCIECHA KILARA W GORZOWIE WLKP.

Dyrygent5

Foto /Małgorzata Klimiuk/ z archiwum Macieja Sztora

Rozmowę z dyrygentem Maciejem Sztorem przeprowadziła Urszula Śliwińska

„Niech cię nic nie ogranicza”, czyli gala muzyki filmowej na finał VI Festiwalu Muzyki Współczesnej

Podczas trzeciego z festiwalowych wydarzeń w Filharmonii Gorzowskiej usłyszymy muzykę pochodzącą z takich obrazów jak Harry Potter, Gladiator, czy Władca Pierścieni. Całość dopełni dzieło patrona festiwalu – pochodząca z Draculi suita Wojciecha Kilara. Za pulpitem dyrygenckim stanie gościnnie Maciej Sztor, jeden z niewielu dyrygentów młodego pokolenia specjalizujący się w filmowych formach orkiestrowych przeznaczonych na dużą obsadę wykonawców. 

 Jednym ze stałych wydarzeń, towarzyszących Festiwalowi Muzyki Współczesnej im. Wojciecha Kilara jest gala muzyki filmowej. W tym roku będą to kompozycje pochodzące z wielkich hollywoodzkich superprodukcji. Bilety na to wydarzenie zniknęły dosłownie w kilka dni. To Pana dziwi?

Maciej Sztor: Ani trochę! Bardzo często tego typu koncerty cieszą się dużą popularnością. Myślę, że głównie dlatego, że do filharmonii – co bardzo mnie cieszy – nagle zaczynają przychodzić osoby, które nie bywają tu często. Językiem marketingowym można więc powiedzieć, że z tymi wspaniałymi dziełami docieramy w ten sposób do innego targetu. To bardzo dobrze! Jest to żywy kontakt z orkiestrą, muzyką na żywo, to wszystko dzieje się naprawdę i z pewnością robi wrażenie.

Jest Pan uznanym dyrygentem, o którym mówi się, że specjalizuje się właśnie w dyrygenturze amerykańskiej muzyki filmowej. Najlepszym na to dowodem jest fakt, iż otrzymywał pan osobiste podziękowania i listy gratulacyjne od takich kompozytorów jak John Williams, Hans Zimmer i James Horner. Na czym polega specyfika muzyki filmowej z perspektywy dyrygenta i muzyków?

Maciej Sztor: To szerokie zagadnienie i poruszyła pani kilka ważnych wątków. Po pierwsze – czy specjalizuję się w muzyce filmowej? Na pewno jest to muzyka niezwykle mi bliska i rzeczywiście od pewnego czasu zacząłem być zapraszany do różnych projektów głównie z tego powodu, że przywożę z sobą nowe pomysły, nowe koncepcje na koncerty muzyki filmowej. Sam zresztą stale je modyfikuję, staram się, by nie były zawsze takie same, poszukuję nowych rozwiązań. Program się zmienia i to rzeczywiście zostało zauważone przez niektórych twórców. Dziś mogę powiedzieć, że jest to efekt kilku lat pracy, aby przygotować takie materiały, czy choćby je zdobyć, bo nie zawsze są to materiały nutowe dostępne na wyciągnięcie ręki, a nawet jeśli – są często bardzo drogie.

Pewną trudnością tej muzyki, a zarazem jej zaletą jest jej efektowność. To muzyka, która często wbija słuchaczy w fotele. Ona łączy wiele elementów, jest eklektyczna. Z jednej strony zawiera w sobie wielką symfonikę, mówi podobnym do symfoniki językiem, ma neoromantyczne korzenie i rozwiązania. Wykorzystuje również rozbudowany aparat symfoniczny, w tym poszczególne sekcje np. rytmiczną i dętą blaszaną. Momentami obsada jest rozpięta do granic możliwości. Hans Zimmer powtarza „Niech cię nic nie ogranicza” i jego samego też nic nie ograniczało w pisaniu na rozbudowany skład orkiestry. Rolą dyrygenta jest więc w tym przypadku, mówiąc kolokwialnie, ogarnięcie tej całości. Orkiestra przy takich rozmiarach wypełnia całą scenę, do tego towarzyszy nam chór. Jeśli dodam, że momentami gramy naprawdę głośno, ba! ta muzyka wymaga momentami wręcz przekrzykiwania się instrumentów – ogarnięcie i zapanowanie nad ta całością jest ciekawym zadaniem. Trzeba też zaznaczyć, że muzyka filmowa pisana jest często w duchu wielkiej symfoniki Mahlera, Szostakowicza czy Brucknera i wbrew pozorom często stawia wykonawcom wyzwania porównywalne właśnie z dziełami wielkich symfoników.

Będzie głośno, efektownie, energicznie, ale nie tylko. W programie znalazł się również przepiękny utwór Johna Williamsa, pochodzący z filmy „Lista Schindlera”. Tu partie solowe na skrzypcach zagra koncertmistrz Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej, Miłosz Wieliński. Tym razem będzie to utwór poruszający, emocjonalny, zdecydowanie spokojniejszy od innych.

Maciej Sztor: Rzeczywiście. Dokładnie przed chwilą, kończąc próbę, pracowaliśmy nad tym utworem. Muszę powiedzieć, że z każdym wykonaniem nabiera on coraz większych rumieńców i widać, że solista stara się, by „wycisnąć” z tego utworu jak najwięcej. Temat z filmu „Lista Schindlera” z pozoru wydaje się prosty i mniej efektowny, niż inne utwory wykonywane podczas tego koncertu. Natomiast w sposób niebywały oddziałuje na emocje. Dla mnie to niezwykle ważne, by podczas koncertów muzyki filmowej zrównoważyć ten orkiestrowy blichtr i potęgę brzmienia właśnie takimi, powiedziałbym – wręcz intymnymi obrazami. To kolejna siła koncertów muzyki filmowej, podczas których orkiestra prezentuje się w pełnej krasie, od sentymentalnych, lirycznych i dramatycznych momentów po całą potęgę bohaterskich brzmień.

Jedno z dzieł będzie oddaniem hołdu patronowi festiwalu, Wojciechowi Kilarowi. Kompozycję z firmy „Dracula” orkiestra wykona wspólnie z chórem. Pan, jako dyrygent ceni sobie twórczość Kilara?

Maciej Sztor:

Bardzo. Obecnie pracuję nad rekonstrukcją kilku jego partytur filmowych i musze przyznać, że Kilar coraz bardziej mnie zadziwia. Uważam, że jego sylwetka i twórczość jest jeszcze nie w pełni znana i doceniana. Śmiało można zestawiać jego kompozycje z utworami innych hollywoodzkich kompozytorów, bo Wojciech Kilar należy do czołówki tego gatunku. Nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Warto dodać, że Kilar będąc w Hollywood wprawił w konsternację producentów, gdy dowiedzieli się, że całą przywiezioną partyturę Draculi napisał sam bez pomocy aranżera czy kopisty. Kilar jest profesjonalistą w muzyce filmowej. Doskonale czuje obraz i emocje, które potrafi zapisać w postaci nut – ołówkiem, jak to miał w zwyczaju… Wielka szkoda, że ostatecznie nie napisał muzyki do Władcy Pierścieni, choć to on pierwszy otrzymał te propozycję! Wówczas na koncercie oprócz Draculi zabrzmiała by z pewnością suita z Władcy Pierścieni jego autorstwa, choć Howard Shore też napisał znakomitą muzykę…

1,230 total views, 1 views today