10 LAT GALERII ASKANA W GORZOWIE WIELKOPOLSKIM

Gorzowska Askana świętuje jubileusz 10. lecia. Imprezy zaplanowano 30 września i 1 października. Organizatorzy przygotowali mnóstwo atrakcji. „Będziemy odkrywać talenty i podziwiać te już odkryte. Będzie mnóstwo zabawy, nagród i muzyki” – zachęca Judyta Nawrot -general manager.

Z programem można się zapoznać w linku:

http://www.galeria-askana.pl/aktualnosci/swietujemy-10-te-urodziny-galerii-askana

1,312 total views, 1 views today

LUBUSKIE SPOTKANIE POETYCKIE

Relacja Ewy Rutkowskiej

„W pół drogi” – przystanek Świebodzin, 11 września 2017,  Biblioteka Publiczna w Świebodzinie

Było to drugie spotkanie z tego cyklu. Tym razem udział wzięli:

Hanna Szczęsna  ze Świebodzina, lektor języka esperanto. Prowadziła też kursy tego języka oraz fakultet na WSP w Zielonej Górze. Obecnie pracuje jako logopeda w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej oraz w Przedszkolu nr 5 w Świebodzinie.

Poezją była „skażona” od dzieciństwa. W jej domu czytało się poezję i często rozmawiano językiem rymowanym.

Tomik pt. „Szum myśli”, wydany przez Muzeum Regionalne w Świebodzinie  jest jej debiutem książkowym. Dość długo dojrzewała do tego, aby zdecydować się na wydanie książki. Wpływ na tą decyzję miała jej dawna  nauczycielka języka polskiego, która ją w tym pomyśle wspierała.  A oto co przeczytamy we wstępie, napisanym przez Barbarę Lewandowską-Arabczyk.  „Poezja dla niej jest magiczną siłą tworzenia, zapisem jej lęków i niepokojów egzystencjalnych, dlatego znajdziemy w wierszach „kęs istnienia”, wiersz leśmianowski i  staffowski „pogodny smutek”.

Jest to zarazem podziw świata, jak i pragnienie zrozumienia jego autonomiczności. O sprawach najważniejszych, Bogu i  przemijaniu mówi ze zdziwieniem, jakby mimochodem”.

Oto jeden z jej wierszy:

Coś mnie

w tym wierszu

zauroczyło

od pierwszego z nim

spotkania

na łąkach podświadomości

pomyślałam

on musi być mój

choć nie stać mnie na niego

zaciągnęłam kredyt

w banku wyobraźni

i napisałam go

jest mój.

Anna Dominiak ze Świebodzina. Wszystko zaczęło się od przyjaźni z pewnym poetą. On wprowadził ją w środowisko literatów. Anna, jako recenzent współpracuje z różnymi wydawnictwami. Dobrze się czuje w tej roli. Od kilku lat pisze poezję, ale nie czuje się poetką. Cały czas zastanawia się, czy wydawać swoje wiersze drukiem. Póki co, myśl tą odsuwa w czasie.  Swoje pisanie traktuje jak „zadanie do odrobienia”. Planuje wydać książkę z recenzjami, a było ich ponad sto.

Pięć jej wierszy znalazło się w opasłej Antologii Poetów Polskich 2016. Wydanej przez: Pisarze.pl. Oto jeden z nich, nagrodzony w ogólnopolskim konkursie na  Erotyk. Gdy go pisała, nie sądziła, że ktoś zauważy w nim taką konwencję.

Nosi tytuł „Miasto”

Jesteś

huczącym miastem we mnie

zbudowałam cię

na zielonym jeziorze

które wypłynęło

z uniesionych w niebo źrenic

 

rozcięłam je

wytrysnęły hojnie

z twoich murów patrzę

na dalekie osady

w których palą się

prawdziwe ognie

oddziela mnie od nich

warowna przestrzeń

 

przepaść

przez którą nigdy

nie porzucę mostu

 

jesteś we mnie

miastem osobnym

Roman Habdas z Gorzowa. Jego wielką pasją jest wędkarstwo. I dużo utworów poświęca tej tematyce i naturze. W przyszłym roku minie 30. lat od jego debiutu prasowego. Gdy po wojsku zamieszkał w Gorzowie, spotykał się z różnymi ludźmi, coś go ciągnęło do piszących. Poznał wtedy Tadeusza Szyfera (fraszkopisarz) i „kombinował”, że on też może pisać. Miał w sobie tą „iskrę Bożą”. Ma na swoim koncie cztery książki i niebawem ukaże się piąta. Mówi, że pisanie to przyjemność i hobby.

Oto jeden z jego wierszy, z tomiku „Żucie szczawiu”:

Bywało

że wracając ze szkoły

nie tęsknił do gniazda

 

Zakolami ścieżek

łazęgował jak najdalej od rynku

podpatrywał nadrzeczne dymówki

albo przytulony do pożegowskich wzgórz

lepił gliniane skrzydła

wypalał znalezionego peta

wpatrzony w komin cegielni

 

Znałem jego myśli

Szybowały daleko

Michał Banaszak z Zielonej Góry. Pracuje w Sądzie w Zielonej Górze i kończy studia na filologii polskiej. Za rok bierze ślub. Wiersze pisze od jakiegoś czasu. Nie daje nikomu do recenzowania. Uważa, że w pisaniu ważne jest rzemiosło. Swoje pisanie rozpoczął od przekładów. Bawił się tym. Zawsze dużo czytał.

W 2016 roku wygrał w Krakowie konkurs im. Anny Świrszczyńskiej na Książkowy Debiut Poetycki. Nagrodą główną było wydanie tomiku. Wiersze do tego tomiku pisał około dwóch lat. Powstawały one pod wpływem impulsu. Tomik nosi tytuł „Piosenka o rozpadzie”.  „Jego tomik to doskonały poetycko – zapis ludzkiego, nieuchronnego granicznego doświadczenia. Doświadczenia poszczególnego i najgłębiej osobistego, a przecież powszechnego, wspólnego. Zadaje podstawowe metafizyczne pytania: z przenikliwą, prężną świadomością, iż odpowiedzi na nie być może nie ma, nie było, nie będzie. Najważniejsze aby je wypowiedzieć, zamknąć w wierszu, utrwalić: by chociaż tak – unicestwić nicość i śmierć”. Tak napisał w tomiku  Bronisław Maj.

Zacytuję tylko fragment jednego wiersza z tego tomiku.

.„Piosenka dla Mirandy”

Patrz, tu wciąż leżą twoje zabawki:

plecione z koralików wstążki,

stare, niezrozumiałe książki,

dwa przegniłe sznury do huśtawki.

 

Tutaj nadal leży wśród trawy

sterta głupich klocków – kamieni

i nawet stare szkiełko się mieni.

Tutaj miałaś swoje zabawy…

 

Podczas spotkania wszyscy autorzy przeczytali po kilka swoich utworów.

Moderatorem spotkania była Beata P. Klary, pomysłodawczyni cyklu.

Tylko trochę mi żal, że słuchamy się wzajemnie, że jest to jakby „sobie a muzom”.

Podejmowały nas dwie panie: Bogusława Hołub kierownik wypożyczalni i Renata Borowiak, pracownik tej wypożyczalni.

Następne spotkanie, z tego cyklu  odbędzie się w listopadzie w Gorzowie.

Ewa Rutkowska   

1,920 total views, 2 views today

PIOSENKI POLSKO – WŁOSKIE NA GORZOWSKIEJ SCENIE LETNIEJ

Relacja Ewy Rutkowskiej

Ten koncert był zapowiadany jeszcze w wakacje. Teatr chciał także dołączyć do podziękowań  dla tych wszystkich, którzy tragicznego dnia 1 lipca ratowali wieżę naszej Katedry. Pożar wybuchł nagle i długo nie dał się ugasić.

Artyści gorzowskiego teatru przygotowali właśnie ten koncert. Miał on się odbyć na wolnym powietrzu w ramach imprez z okazji Dni Gorzowa. Ze względu na pożar, wszystkie koncerty zostały odwołane.

Po niedługim czasie od tragedii, niektóre się odbyły, przeznaczając wszelkie wpływy na remont wieży i katedry.

Podczas koncertu 1. września w Teatrze im. J. Osterwy, nie zbierano funduszy. Był to koncert dziękczynny.

Najpierw tragedię tą wspomniał dyrektor teatru Jan Tomaszewicz. Potem proboszcz parafii katedralnej ks. Zbigniew Kobus podziękował wszystkim, którzy w tym tragicznym dniu nie szczędzili sił, aby pożar ugasić. I wszystkim darczyńcom i organizatorom imprez i różnych innych przedsięwzięć mających na celu zbiórkę funduszy. Powiedział, że cały czas wpływają środki na konto parafii i diecezji. Odczytał też kilka wzruszających maili, w których piszący pytali, w jaki sposób mogą pomóc.

Po tym wstępie, warszawski artysta Władysław Grzywna i artyści gorzowskiego teatru, rozpoczęli swoje dziękczynne show.

Bożena Pomykała zaśpiewała swój sztandarowy numer o Johnnym. A Michał Anioł  nostalgiczne „Blue tango”. Znany utwór, który dawno temu śpiewały Zofia Kucówna, i Ewa Demarczyk, ze słowami „jaki  śmieszny jesteś pod oknem”, pięknie zinterpretowała Joanna Rossa. Rytmiczne i roztańczone „Hej mambo” wykonali żywiołowo trzej panowie Bartosz Badura, Jan Mierzyński  i Artur Nełkowski. O szukaniu słów, które by otwierały sny… z zadumą śpiewała Marta Karmowska. W duecie polsko – włoskim w słynnym „Wolare/Pod niebo”,  usłyszeliśmy Bartosza Badurę i Władysława Grzywnę. Na zabawę podmiejską zaprosił nas Mikołaj Kwiatkowski. O puste koperty prosił Darian Wiesner. A blondynkę wspominał Władysław Grzywna. Z kolei Karolina Miłkowska-Prorok marzyła i tęskniła na jawie. Hitem był utwór  „Gigi L’Amoroso” Ani Łaniewskiej, której pomagał chór składający się ze wszystkich artystów. Po tym tragicznym tekście o niestałym amancie, ostrzegawczo zabrzmiał utwór o igraniu z losem  Marty Karmowskiej. A Artur Nełkowski bardzo „stremowany” i zrozpaczony wspominał  błękitne, świecące  oczy. Edyta Milczarek zatańczyła śpiewająco „Tango Italiano”. A Joanna Rossa znane z wykonania przed laty przez Sławę Przybylską i ostatnio w Gorzowie przez Magdę Umer, piękne „Portofino”. Do kolejnej piosenki dołączył do Joanny Władysław Grzywna i wspólnie wykonali znany dawno temu włoski utwór Marino Mariniego, przebój lat 70 – tych, „Nie płacz kiedy odjadę”.

Ania i Edyta w duecie myliły znaczenia…i wołały, niech żyją  młode żądze. W kolejnym  duecie usłyszeliśmy Joannę Rossę  i Artura Nełkowskiego, w znanym chyba wszem smutnym „Nigdy więcej”.  Utwór M. Grechuty „Jak obłok”, we własnej interpretacji  i z publicznością  zaśpiewał Jan Mierzyński. O malachitowej łące morza ( „Znów wędrujemy” z rep. G. Turnaua) marzył Bartosz Badura. Były jeszcze „Żółte kalendarze” z rep. P. Szczepanika w wykonaniu Ani Łaniewskiej. Jeszcze jeden utwór Marka Grechuty ze słowami „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” w wykonaniu Jana Mierzyńskiego. I angielski utwór, pięknie wykonany w duecie przez Joannę Rossę i Artura Nełkowskiego.

Pod koniec Edyta Milczarek szukała „kogoś na stałe”. I na zakończenie  wszyscy artyści, trochę po włosku, trochę po polsku prosili o…  gitarę.

Artystom towarzyszył zespół muzyczny pod kierunkiem Marka Zalewskiego.

A słodkości i napitki ufundował ks. Mariusz Rogala z Iłowy.

Dodatkową „atrakcją” był stukający w namiot deszcz.  Może dlatego nie było tłumów.

Ewa Rutkowska

1,397 total views, no views today

POLSKI NARODOWY CHÓR MŁODZIEŻOWY W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

 

Relacja Ewy Rutkowskiej

„Jest to projekt artystyczno-edukacyjny skierowany do śpiewającej młodzieży między 18 a 26 rokiem życia: do uczniów i studentów wydziałów wokalnych szkół i akademii muzycznych oraz do najlepszych śpiewaków polskich chórów. Projekt  finansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a prowadzony  przez Narodowe Forum Muzyki. Powstał w 2013 roku. Od 2015 roku jest częścią projektu Akademia Chóralna. Każda edycja obejmuje dwie 7-10 dniowe sesje poświęcone określonemu tematowi. Niewątpliwym walorem projektu jest jego ogólnopolski zasięg – zarówno jeśli chodzi o rekrutację młodych artystów, jak i miejsca koncertów i sesji oraz zapraszanie do współpracy przy kolejnych edycjach każdorazowo innych dyrygentów i nauczycieli śpiewu z Polski i zagranicy”.

Tak można było przeczytać w programie koncertu i tak na wstępie w skrócie wprowadziła w temat,  dyrygentka  Agnieszka Franków-Żelazny, Dyrektor Artystyczna chóru. Doktor habilitowany sztuki, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego (studia biologiczne) oraz Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego, Wydziału Edukacji Muzycznej i Wydziału Wokalnego  we Wrocławiu.  Drugim dyrygentem był Marcin Tomczak. Profesor zwyczajny, chórmistrz, pracownik naukowo-dydaktyczny Akademii Muzycznej im. S. Moniuszki w Gdańsku.

Występ w Gorzowskiej Filharmonii był drugim koncertem. W dniu poprzednim  gościli w Zielonej Górze, a na 3 września zaplanowano koncert w Poznaniu.

Chór liczy 58 osób.

Tegoroczna sesja przebiegała pod hasłem „Pory roku”, trwała siedem dni  i zwieńczeniem jej są właśnie te trzy koncerty.

„Program „Pory roku” to muzyczna podróż przez wszystkie barwy i emocje, jakich doświadczamy, obserwując przyrodę w cyklu rocznym. Koncert rozpoczynają słowa M. Kopernika: „Cóż zaś piękniejszego nad niebo? Wszak ono zawiera w sobie wszystko, co piękne.”

Na początek utwory wiosenne. Można było usłyszeć radość z budzenia się przyrody.  To także gdzieś w tle śpiew ptaków i kumkanie żab. W całym programie chórzyści zaprezentowali przepięknie to, co i jak  można przekazać za pomocą ludzkiego głosu. Tego najpiękniejszego i niezwykle precyzyjnego instrumentu muzycznego.

Potem były utwory oddające klimat lata, m. innymi Jana Maklakiewicza „Dwa wiatry”. Wszystkie utwory, to  niezwykłość i maestria wykonania.

I nieprawdopodobne niuanse, podkreślające pory roku.

Kolejne utwory mówiły o jesieni. To m.in. Jozefa Świdra „Jesień” czy Siergieja Taniejewa „Posmotri kakaja mgła”. I znów można było prawie „odlecieć” słuchając   „szelestu” spadających liści we mgle, to było coś niezwykłego. Ja pierwszy raz słyszałam takie „drobiazgi”, które oddawały, aż tak  klimat wszystkich  pór roku. Koncert kończy się zimowymi utworami. To m.in. Wissariona Szebalina „Zimnaja doroga”, Jacka Szykulskiego cudnie wykonany utwór z rekwizytem (muzyka na kieliszkach) „Stoi lód na Prośnie”. I na zakończenie  utwór Jerzego Wasowskiego w opracowaniu Andrzeja Borzyma ze słowami Jeremiego Przybory „Na całej połaci śnieg”.

A śnieg „spadał” na dłonie chórzystów…

Przez cały czas koncertu „coś się na scenie działo”. Oprócz pięknie i precyzyjnie wykonanych utworów, były też akcenty teatralne.

No i  choć nie było nas wielu, brawa były gromkie i zasłużone. I były bisy!

Ewa Rutkowska   

 

1,731 total views, no views today

„PONTYFIKAT JANA PAWŁA II W NUMIZMATYCE” – WYSTAWA W BIBLIOTECE IM. HERBERTA W GORZOWIE

PonPatena

Monety, medale, zdjęcia, serie znaczków pocztowych i widokówki z wizerunkiem papieża Polaka znalazły się na wystawie pt. „Pontyfikat Jana Pawła II w numizmatyce”, którą otwarto  1 września w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim. Ekspozycja jest własnością Tadeusza Horbacza ze Stowarzyszenia Rodzin Katolickich diecezji zielonogórsko – gorzowskiej.

Horbacz powiększa swoją kolekcję od 30. lat, znaczącą jej część kupił, kilkanaście  eksponatów otrzymał w darze od nieżyjącego już ks. Witolda Andrzejewskiego – legendarnego kapelana gorzowskiej „Solidarności”, niektóre otrzymał od rodziny i znajomych.

– Inspiracją do tego zbieractwa, jest moja fascynacja Watykanem i papieżem – wyznał Tadeusz Horbacz.

Na wystawę licznie przybyli mieszkańcy miasta, a także  gorzowscy księża. Wojewodę lubuskiego reprezentował Roman Sondej – dyrektor Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Agnieszka Pospieszna z biblioteki, otwierając wystawę przypomniała, najważniejsze daty z Pontyfikatu Jana Pawła II.

Tadeusz Horbacz jest  prezesem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich i Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym im. Edwarda Borowskiego, był działaczem  solidarnościowym i radnym miasta Gorzowa Wlkp. .

Najcenniejszymi dla kolekcjonera są m.in. medale wyemitowane z okazji 60. rocznicy objawień fatimskich oraz patena z okazji pobytu Ojca św. w Korei – według niego jedyna taka w Europie, jest to dar od szwagra, który nabył ją na targu w Szwecji. Pasjonat powiedział, że kilka razy miał szczęście spotkać się z papieżem, co udokumentował wieloma zdjęciami, także z pobytu Ojca Św. na Ziemi Lubuskiej. Natomiast medale fatimskie Horbacz wypatrzył  w sklepie w Fatimie, kiedy udał się po figurę Matki Bożej aby sprowadzić ją do Gorzowa. Właściciel sklepu oddał mu je za darmo. Na wystawie są także kartki pocztowe wydane z okazji 25..lecia pontyfikatu, na których znajdują się zdjęcia diecezji zielonogórsko – gorzowskiej, którą papież nawiedził 2. czerwca 1997 r. .

Pontyfikat Jana Pawła II rozpoczął się 16 października 1978 r. od tej daty minie w przyszłym roku 40 lat. Pontyfikat trwał do śmierci Ojca Św. w 2005 r.

Wystawę można oglądać do 14 września.

 

 

 

1,393 total views, 2 views today

W GORZOWSKIM TEATRZE KONCERT NA RZECZ KATEDRY

KAT12

Dwa miesiące po wybuchu pożaru w zabytkowej wieży katedry pw. Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wlkp. , Teatr im. Juliusza Osterwy organizuje  koncert poświęcony darczyńcom gorzowskiej fary. Na Scenie Letniej 1 września  o godz. 19.00 rozpocznie się wspólna zabawa przy polskich i włoskich przebojach w wykonaniu rodzimych aktorów. Gościem specjalnym programu będzie Władysław Grzywna.

Dyrekcja teatru zaprasza wszystkich gorzowian, podkreślając, że tym koncertem teatr pragnie podziękować tym, którzy zaangażowali się w pomoc na rzecz katedry. Zarówno służbom mundurowym, którzy z narażeniem życia walczyli z żywiołem, jak i tym, którzy wsparli bądź mają zamiar wesprzeć finansowo inicjatywę odbudowy kościoła zniszczonego podczas pożaru.

Natomiast 2 i 3 września o godz. 19.00 na scenie im. I. i T. Byrskich rozpoczynać się będzie spektakl „Żona potrzebna od zaraz” sztuka Edwarda Taylora w reż. Zdzisława Derebeckiego.

„Żona potrzebna od zaraz“ w reż. Zdzisława Derebeckiego to doskonała, inteligentna komedia, pełna błyskotliwego humoru słownego i sytuacyjnego. To gwarancja znakomitej zabawy, śmiechu oraz odrobiny ironii i uszczypliwości. Cena biletów” N 35 zł U 30 zł

 

1,654 total views, 1 views today

SIÓDMY PIKNIK CHOPINOWSKI W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

27 sierpnia 2017

Relacja Ewy Rutkowskiej

Niestety, coś trwa, a coś się kończy… Kończą się spotkania z muzyką Fryderyka Chopina, które w każdą niedzielę, od połowy lipca odbywały się na zielonej części  Placu Sztuk przy Filharmonii Gorzowskiej pn. „Pikniki Chopinowskie”. Były również zmagania z pogodą, bo albo zanosiło się na deszcz, albo grzało niemiłosiernie słoneczko. Ale tylko dwa razy koncerty przeniesiono do sali koncertowej.

Na zakończenie tego cyklu, który wymyślił i artystów zaprosił, dyrektor artystyczny naszej Filharmonii Jacek Kraszewski, zagrał utytułowany i uzdolniony pianista Michał Mossakowski. Artysta urodził się w 1992 roku w rodzinie o muzycznych tradycjach. W 2016 roku z wyróżnieniem ukończył studia w Akademii Muzycznej im. S. Moniuszki w Gdańsku. Obecnie jest studentem studiów doktoranckich, a także pedagogiem katedry fortepianu w macierzystej uczelni. Od 2016 roku studiuje w AM im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu w klasie organów. Artysta jest laureatem wielu  ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów pianistycznych. Występował z recitalami na wielu uznanych scenach w kraju i za granicą. Między innymi w 2014 roku odbył dwutygodniowe tournee w Chinach, gdzie w dziesięciu miastach wykonywał koncert e-moll op. 11 Fryderyka Chopina. Występował też w 2016 roku w Wiener Saal Mozarteum w Salzburgu. A także  w słynnej Carnegie Hall w Nowym Jorku  w 2017 roku. Za swoje osiągnięcia artystyczne wielokrotnie otrzymywał stypendia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Rektora AM w Gdańsku, Prezydenta Miasta Gdańska, oraz Marszałka Województwa.
Wszyscy  artyści, którzy występowali podczas Pikniku, to młodzi,  uznani i nagradzani za swoją pracę muzycy. Z każdym występem powiewało wielkim, muzycznym  światem. Cieszę się, że mogłam w tym uczestniczyć, że to działo się w Gorzowie. W tym pięknym miejscu, w otoczeniu przyrody, w którym umieszczona jest nasza Filharmonia.  Za każdym razem dopisywała też publiczność.

Ja byłam na wszystkich koncertach.

Recital rozpoczął się Nokturnem cis-moll op. posth (Lento con gran espressione), skomponowanym przez Fryderyka Chopina w 1830 roku. Utwór powstał podczas pobytu kompozytora w Wiedniu. Przesłał go do Warszawy swojej siostrze Ludwice, której utwór zadedykował. „Siostrze Ludwice – dla wprawy, zanim się zabierze do mojego drugiego koncertu”. Utwór napisany został w tonacji cis-moll i metrum 4/4, ma formę repryzową. W środkowej pojawiają się rzadko stosowane przez Chopina autocytaty z koncertu f-moll (z pierwszej i ostatniej części) oraz z pieśni Życzenie.

Następnie artysta zagrał Etiudę As-dur op. 25 nr 1, o której Robert Schumann napisał tak: „Mogłoby się wydawać, że to harfa eolska”. Kolejnym utworem I części recitalu była  Etiuda a-moll op. 25 nr 11, nazywana Wiatrem Zimowym lub Eroicą.

„Jego kompozycje na fortepian stworzyły szkołę”- tak oceniał twórczość Chopina Hector Berlioz. Utwory Chopina były wykonywane  w salonach i salach koncertowych nie tylko przez kompozytora, ale przez innych wielkich pianistów np. przez Ferenca Liszta.

W dalszej części usłyszeliśmy cztery mazurki: Mazurek a-moll op. 17 nr 4, Mazurek   a-moll op. 59 nr 1, Mazurek a-moll op. 68 nr 2 i Mazurek As-dur op. 52.

Mazurki Chopina zawsze zawierają w swym charakterze mocne akcenty polskie. Swoje utwory opierał na zasłyszanych w okresie pobytu w kraju, trójmiarowych tańcach ludowych.

Druga część recitalu rozpoczęła się także mazurkami, były to: Mazurek fis-moll op. 6 nr 1 i  Mazurek fis-moll op. 59 nr 3. Następnie Walc h-moll op. 69 nr 2.

I na zakończenie recitalu artysta zagrał Sonatę h-moll op. 58 – na fortepian solo. składającą się z czterech części: Allegro maestoso (h-moll), Scherzo: Molto vivace (Es-dur), Largo (h-dur) i Finale. Presto non tanto. Agitato (h-moll).

Jest w tym utworze ogromna dramaturgia. Znawcy twierdzą, że daje ona słuchaczom esencję muzyki romantycznej. Część pierwsza i ostatnia mają charakter ballady, druga jest scherzem, a trzecia nokturnem. Według Artura Hedleya „w jej czterech częściach znajdujemy najpiękniejsze melodie, jakie kiedykolwiek napisane zostały na fortepian”.

Ale nie był to koniec naszego spotkania. Były dwa bisy;: Etiuda Cis-moll  Aleksandra Skriabina. I z dedykacją dla tych wszystkich, którzy byli na wszystkich Piknikach:  „Krótka improwizacja na tematy chopinowskie”.

A ja chciałabym zacytować Goethego „Zatrzymaj więc się chwilo! Jesteś piękna!”

Na zakończenie tego spotkania było kilka komunikatów: o tym że 2 września w FG odbędzie się koncert chórów, a 10 września na gorzowskim bulwarze  zagrany zostanie  „Koncert promenadowy”. Inauguracja sezonu artystycznego 2017/18 odbędzie się 22 września.

W imieniu organizatorów serdecznie polecam Ewa Rutkowska

 

1,440 total views, no views today

SZÓSTY PIKNIK CHOPINOWSKI W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

20 sierpnia 2017

Relacja Ewy Rutkowskiej

Po raz drugi, kapryśna tegoroczna pogoda pokrzyżowała trochę plany. Nie było wylegiwania się na leżakach i kocach. Piknik odbył się w sali koncertowej, choć na zewnątrz już wszystko było przygotowane do piknikowania przy chopinowej muzyce. Krótko przed godz. 16.oo zaczął straszyć deszczyk.

Przeniesienie koncertu do sali, dało większy komfort artyście. A publiczność, wydaje mi się, też powinna się nieco dostosować do tych zmienionych (nie piknikowych) warunków. Ja byłam na wszystkich koncertach. I jest nas takich na pewno dużo więcej. A coraz większa ilość słuchaczy na koncertach pozwala sądzić, że jest to „strzał w dziesiątkę”.

Piknik, to zaproszenie dla całych rodzin, to przyzwyczajanie do tego pięknego, zielonego miejsca w środku miasta i do udziału w proponowanych koncertach w ciągu roku.

Tym razem utwory Fryderyka Chopina zagrał Michał Francuz, absolwent Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu. Jako solista z orkiestrą debiutował w wieku 10 lat. I od tego czasu współpracuje z wieloma orkiestrami w kraju i na świecie. Dalej prowadzi czynne życie koncertowe zarówno jako muzyk solowy jak i kameralista. Zrealizował wiele nagrań muzyki teatralnej, w tym swoich własnych kompozycji oraz aranżacji, a także nagrań dla Polskiego Radia.

W pierwszej części recitalu usłyszeliśmy:

Nokturn c-moll op. 48 nr 1. Piękny utwór, bardzo zmienny w nastroju. Następnie Walc As-dur op. 34 nr 1, jeden z moich ulubionych. I na pewno nie powiem nic nowego.  Ale z muzyką Chopina i w takim wykonaniu, to wspaniała uczta.

I dalej; Etiuda c-moll op. 10 nr 12. Jest to ostatnia z pierwszego cyklu nr 12, zwana  „rewolucyjną”. Chopin napisał ją w drodze do Paryża, gdy dowiedział się o upadku Powstania Listopadowego. Po etiudzie cztery Mazurki op. 33.  A na zakończenie pierwszej części koncertu artysta zagrał Balladę g-moll op 23. Mały fragment tej Ballady słyszeliśmy w filmie „Pianista” R. Polańskiego – w epizodzie, w którym   Niemiecki oficer odnajduje w zburzonym domu ukrywającego się muzyka Władysława Szpilmana. I aby się przekonać, czy  na pewno jest tym za kogo się podaje, każe mu coś zagrać. Ukrywający się w gruzach Szpilman gra Nokturn cis-moll op. posth.

W filmie, być może dla przedłużenia sceny zagrano Balladę g-moll op. 23.

W przerwie koncertu odbyło się zwiedzanie Filharmonii.

Po pauzie artysta zagrał Poloneza fis-moll op. 44. Utwór ten kompozytor napisał w 1841 roku. Jest to Polonez z cyklu heroicznych, przeplatany fragmentami mazurków. „Wyrywa nas z wszelkiego odrętwienia” pisał o tym polonezie Liszt.

I na koniec koncertu pięknie i nastrojowo zabrzmiała czteroczęściowa Sonata b-moll op. 35. Jest to główne dzieło kompozytora roku 1839, które powstało w Nohant, na dwa lata przed Polonezem.

O tej kompozycji tak Chopin pisał do przyjaciela Juliana Fontany: „Ja tu piszę Sonatę si b mineur, w której będzie mój marsz, co znasz. Jest Allegro, potem Skerzo mi b mineur, marsz i finałek niedługi, może ze trzy strony moje: lewa ręka unissono z prawą ogadują po marszu”.  Ten marsz, który znał Fontana, to Marsz żałobny, napisany w latach 1836-37. Pisał też do W. Grzymały. „Wieś piękna: słowiki, skowronki, tylko Ciebie, Ptaku, brak”.

Koncert był bardzo nastrojowy, wspaniały pianista i te wszystkie „perełki” kompozytora, do zadumy i zasłuchania się…

I jak zwykle koncert pięknie poprowadził  Z. Marek Piechocki.

 O czym donosi Ewa Rutkowska

 

1,431 total views, no views today