WSPOMNIENIE O KS. MARKU GREWLINGU

Ks Marek Grewling 012

Ewa Rutkowska wspomina ks. Marka Grewlinga

Odszedł Marek Grewling

Poeta, prozaik, eseista, krytyk literacki, autor aforyzmów.

„Życie choćby długie, zawsze będzie krótkie…” (W.Szymborska).

Ksiądz Marek Grewling miał tylko 53 lata. To jeszcze nie czas… Jeszcze miał dużo do zrobienia na ziemi…

Z wykształcenia był nauczycielem historii. Ukończył LO w Kostrzynie, potem historię na Studium Pedagogicznym w  Gorzowie. Po roku pracy w szkole zdecydował się iść inną drogą… W Paradyżu w Wyższym Seminarium Duchownym, ukończył studia teologiczne. Tytuł magistra teologii biblijnej otrzymał na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu. Pisać zaczął w połowie lat 80-tych. Debiutował w 1981 roku na łamach gorzowskich „Aspektów”. Publikował w „Arsenale Gorzowskim”, „Przeglądzie Artystyczno-Literackim”, „Poezji Dzisiaj”, „Pro Libris”, „Lamusie”, „Ziemi Gorzowskiej”. Jego wiersze publikowane też były na łamach „Dziennika Nowojorskiego”. Wspomnienia z tego pobytu zawarł w cyklu wierszy nowojorskich „Do nieba nie trzeba się spieszyć”. Jego wiersze weszły do antologii „Strofy o Wielkopolsce” i  Antologii, wydanej w bibliotece „Pegaza Lubuskiego” pt. „Wsłuchani w Kamienie Gorzowa”. Inne tomiki, to:  „Przepraszam za ten pseudonim”, „Anachoreta w Klasztorze Mizantropii” „I wtedy przystąpił kusiciel”. W latach 1991-1996 w miesięczniku „Aspekty” redagował dział dla dzieci, i przez rok dodatek dla dzieci w ogólnopolskim tygodniku „Niedziela”. Dzieciom dedykował książki: „Bajeczki z niebieskiej książeczki” (z własnymi ilustracjami) i „Święci z niebieskiej książeczki”. Był współtwórcą i reżyserem cyklicznego słuchowiska dla dzieci pt. „Tęcza” nadawanego przez Radio Gorzów.

W 2003 roku został przyjęty do poznańskiego Oddziału ZLP, a już w 2004 roku stał się jednym z założycieli  gorzowskiego Oddziału ZLP. Dwukrotnie pełnił tu funkcję wiceprzewodniczącego. Był pomysłodawcą wydania antologii młodych poetów Ziemi Sulęcińskiej pt. „Smak na wiersz”. Na łamach „Pegaza Lubuskiego”, z którym współpracował systematycznie, sukcesywnie rekomendował i promował młodych, utalentowanych pisarzy i poetów. Czasami gościł także na warsztatach literackich „Poetów Okrągłego Stołu”.  Jego twórczość była przedmiotem  pracy licencjackiej.  O swojej twórczości On sam mówił tak: „Jest to próba uporządkowania chaosu i odnalezienia swojego miejsca na ziemi…” . Przez ponad 25 lat pracy ciągle tego miejsca szukał…  Jako duszpasterz pracował w 11 parafiach. Podczas ostatniego pożegnania, na cmentarzu szef gorzowskiego Oddziału ZLP  Ireneusz K.Szmidt powiedział m.in. „… był to brak poczucia stabilności…”

„Nie ma takiego życia, które choć przez chwilę byłoby nieśmiertelne…” (W.Szymborska)

A mnie jest  okrutny żal… Jakby świat zatrzymał się na chwilkę…

Ewa Rutkowska

(pisząc to wspomnienie, korzystałam z wiedzy z Almanachu Poetów i Pisarzy, wydanego przez Odział ZLP w Gorzowie)

2,184 total views, no views today

XII EUROPEJSKIE WARSZTATY MUZYCZNE W KOŁOBRZEGU

RCK

Fot. http://www.rck.kolobrzeg.eu

Rozpoczęły się XII Europejskie Warsztaty Muzyczne w Kołobrzegu, które zainaugurowane zostały 17 lipca 2016 r. w Regionalnym Centrum Kultury, podczas koncertu „Romantyzm kameralny”, w którym wystąpili: Chopin Piano Quintet w składzie: Krzysztof Stanienda – fortepian, Roksana Kwaśnikowska – skrzypce, Magdalena Lech – skrzypce, Maria Stanienda – altówka, Michał Zieliński – wiolonczela. Solistami byli Jan Stanienda – skrzypce i Krzysztof Stanienda – fortepian. Muzycy wykonali koncert na skrzypce, fortepian i kwartet smyczkowy op. 21.francuskiego kompozytora Ernesta Chaussona.
Kulturalne wydarzenie z niezwykłą starannością i profesjonalizmem poprowadziła dziennikarka Radia Koszalin Beata Górecka – Młyńczak.
Kołobrzeska publiczność miała okazję nie po raz pierwszy wysłuchać wirtuozerskich popisów koncertmistrza i wybitnego kameralisty prof. Jana Staniendy oraz jego syna prof. Krzysztofa Staniendy – laureata krajowych i zagranicznych konkursów pianistycznych.
Chopin Piano Quintet jest tegorocznym laureatem programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska”, dzięki któremu ukaże się w tym roku ich debiutancka płyta DVD z utworami Roberta Schumanna i Dymitra Szostakowicza.
Dyrektorem artystycznym warsztatów jest prof. Jan Stanienda. Odbywać się one będą przez 13 dni. W tym czasie młodzi muzycy wezmą udział w kursie edukacyjnym dla skrzypków, altowiolistów, wiolonczelistów, kontrabasistów, oraz orkiestry. Zajęcia prowadzone będą przez wybitne osobistości świata muzycznego.
Każdego dnia młodzi adepci sztuki instrumentalnej będą mieli okazję do prezentacji swoich umiejętności na wieczornych koncertach w salach Regionalnego Centrum Kultury. Można będzie także podziwiać koncerty profesorów i orkiestry, w Bazylice Mariackiej w Kołobrzegu, oraz podczas Koncertów Plenerowych.

Europejskie Warsztaty Muzyczne i Letnie Warsztaty Orkiestrowe objęli patronatem Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński i Prezydent Miasta Kołobrzeg Janusza Gromek.

Edukacyjny sposób na spędzanie wakacji wybrali także uczniowie Szkoły Muzycznej I i II st. im. Tadeusza Szeligowskiego w Gorzowie Wielkopolskim Blanka i Bruno Pałys. W warsztatach  uczestniczą po raz pierwszy. Ich rodzice twierdzą, że udział w konkursach i występach przed publicznością są doskonałą szkołą dla dzieci, dającą pewność siebie, a przede wszystkim uwrażliwiają na piękno i rozumienie kultury. Po za tym jest to także nauka w formie zabawy.

W ub. roku Bruno Pałys – uczeń III klasy fortepianu wystąpił w Jazz Klubie „Pod Filarami” obok artysty z Poznania Piotra Szychowskiego.  Wykonał Tarantellę Prokofiewa. Powiedział, że do grania zachęcił go tata, który kupił najpierw róg myśliwski a potem pianino.
„Tata także gra i zachęcił do nauki mnie” – wyznał młody pianista, który przyznał, że lubi ćwiczyć.

Rodzeństwo Blanka Pałys – uczennica klasy skrzypiec i Bruno Pałys otrzymali w tym roku stypendia artystyczne Prezydenta Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

 

2,227 total views, 1 views today

LESZEK BOŃCZUK NAGRODZONY ODZNAKĄ HONOROWĄ ZA ZASŁUGI DLA WOJ. LUBUSKIEGO

Zaslużony dla woj. lubuskiego 2.VII 2015

Leszek Bończuk – gorzowski działacz kultury, nagrodzony został Odznaką Honorową za zasługi dla województwa lubuskiego.
Urodził się 21 grudnia 1949 roku w Myśliborzu. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem wielu kulturalnych wydarzeń w Gorzowie Wielkopolskim i regionie. Od 1975 r. związany z tym miastem.
Z wykształcenia jest muzykiem. Karierę urzędniczą rozpoczął w rodzimym Myśliborzu.
Był jednym z pomysłodawców utworzenia szkół muzycznych: w Choszcznie, Międzyrzeczu, Myśliborzu, Słubicach i Strzelcach Kraj. Miłośnik kultury cygańskiej. Jest współzałożycielem Gorzowskiego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego, wraz z Edwardem Dębickim jest pomysłodawcą międzynarodowego cygańskiego festiwalu Romane Dyvesa, który organizowany jest od 1989 roku w Gorzowie Wlkp. . Z jego inicjatywy w 1995 r. powstało Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej. W 2006 r. zainicjował w Gorzowie Wlkp. Wigilię Kultur i Narodów.

2,141 total views, 1 views today

WERNISAŻ WOJCIECHA WILCZYKA W GORZOWSKIEJ BWA

Wilczyk1

Foto ze str. http://mosart.pl/galeria-bwa-zapowiedzi/detail,nID,5878

Relacja Ewy Rutkowskiej

Galeria BWA, Miejski Ośrodek Sztuki
Gorzów Wlkp. , 15 lipca 2016
Wernisaż wystaw Wojciecha Wilczyka

NIEWINNE OKO NIE ISTNIEJE
ŚWIĘTA WOJNA

Lato w pełni, ale niebawem będziemy w kulturze celebrować nowy sezon… . Bo czas, jak rzeka płynie. Ta wystawa, a właściwie dwie, są ostatnimi w tym sezonie.

Tematyka jest bardzo czytelna. W cyklu „Niewinne oko nie istnieje”, autor pokazał nam bardzo osobiste refleksje będące pewnym grzechem zaniechania. Wydaje się, że nikt nie jest winien, to przecież… wojna. A potem „tak już poleciało”. Na tej wystawie możemy zobaczyć kilkanaście fotografii Synagog, bożnic i prywatnych domów modlitwy, znajdujących się w różnych rejonach Polski, m.in w Sieradzu, Opocznie, Białej Rawskiej, gdzie swoją siedzibę znalazła miejscowa OSP, w Pyzdrach, w Chełmie znajduje się skup złomu… . Są sklepy i zakłady fryzjerskie, puby i „szmateksy”. Jak widać mają one teraz inne przeznaczenie, czasem absolutnie nie przystające do tego miejsca. Są też piękne ruiny np. w Kosowie Lackim, Dąbrowie Tarnowskiej, Działoszycach czy w Nowym Korczynie. Mam wrażenie, że się rozgrzeszamy z takiego stanu rzeczy. Jakby nie było widać zawstydzenia na naszych twarzach…. . Część z tych obiektów jest „przystosowana”, przebudowana…. . Ale czy przystoi, gdy w dawnym świętym miejscu dla Żydów, w Buku umieszczono szalety miejskie?
W informacji z wystawy czytamy: „Wojciech Wilczyk konsekwentnie odwołuje się do historii topograficznego zapisu dokumentalnego, próbując przedstawić pamięć miejsc… . Uciekając od patosu i motywu kalendarzowej pamiątki z podróży po Polsce, tworzy zapis form z przeszłości, które pozornie wrosły we współczesny pejzaż, ale wciąż od niego odstają, budząc pamięć powikłanej przeszłości… .
Pytanie „czy tu była synagoga?” często zdumiewa i jest potwierdzeniem (nie) wiedzy o historii, o tym, o czym każdy słyszał, ale jakby zapomniał, albo nie chciał pamiętać… .Bo po co pamiętać jak można zapomnieć. To łatwiejsze i bardziej na miejscu, w obecnej sytuacji…”
I drugi temat, Święta wojna”, chyba najbardziej widoczny we wszystkich miastach i miasteczkach. I bardzo związany z pierwszym tematem. W tym przypadku, autor zajął się „wojną” między kibicami trzech klubów sportowych; na Górnym Śląsku, w Krakowie i Łodzi. Na ścianach i płotach znajdujemy okropne, obrażające napisy i rysunki, ale trafia się też piękne graffiti. Wojciech Wilczyk sfotografował mury najpiękniejszych dzielnic Krakowa, Zabrza, Chorzowa, Bytomia i Łodzi. Najwięcej jest napisów typu: Jude raus (np. na kładce nad torami w Oświęcimiu). A na Łódzkim stadionie napis krzyczy „Waszym domem jest Auschwitz”. W Krakowie „Żydzi” to kibice Cracovii, a „psy”, to kibice Wisły…. I Takich obelg jest bardzo dużo. Są też piękne rysunki, ale najwięcej (i wszędzie) jest obraźliwych bohomazów.

Po wernisażu odbyło się spotkanie z autorem Wojciechem Wilczykiem. Fotografem, poetą, autorem tekstów krytycznych o sztuce, kuratorem wystaw. Urodził się w Krakowie w1961 roku i tam mieszka. Jest absolwentem filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Fotografuje od 1988 roku. Jego zdjęcia ukazują się w wielu pismach i na okładkach książek. Opublikował trzy poetycko-fotograficzne książki. Wojciech Wilczyk jest jednym z najwybitniejszych polskich artystów fotografików średniego pokolenia. Na spotkaniu pokazał nam kilka cykli swoich prac ( pracuje cyklami i projektami), np. „Życie po życiu”. Temat dotyczy samochodów w tzw. drugim obiegu, np. wykorzystywanie ich jako wszelakiego rodzaju reklam ( napraw i sprzedaży samochodów, pubów, sklepów, restauracji itd.). Kolejny projekt mówi o przemijaniu. Na fotografiach zobaczyliśmy „umierające” fabryki i cementownie. Ogromne puste, zrujnowane budynki. I kolejny projekt zatytułowany Blue Pueblo dotyczący Kopenhagi. Kolejny projekt, to cykl poświęcony pielgrzymom na Górę Kalwarię. Tym cyklem zajmował się 10 lat. Wszystkie fotografie we wszystkich cyklach są czarno-białe i wszędzie wykorzystywał naturalne światło. O różnych porach dnia. Większość tych fotografii powstawała w okresie zimowym. Wtedy bardzo specyficzną rolę odgrywał leżący na ziemi śnieg.
Pokazał nam też, jak konstruowane są książki, w większości z jego fotografiami.

Wystawa, jak poinformował jej kurator Zbigniew Sejwa mogła się odbyć dzięki uprzejmości galerii – Atlas Sztuki i będzie czynna od 16.07 do 31.07 i od 16.08 do 11.09.2016.
W imieniu organizatorów, wystawę polecam i ja.

Ewa Rutkowska

1,643 total views, no views today

SPOTKANIE Z EWĄ KOŁODZIEJEK – JĘZYKOZNAWCĄ

Ewa Kołodziejek 2016-07-141. Ewa Kołodziejek 2016-07-14

O modzie językowej, odmianie nazwisk, przecinkach i cudzysłowach mówiła prof. Ewa Kołodziejek z Uniwersytetu Szczecińskiego, podczas spotkania 14 lipca w Regionalnym Centrum Kultury w Kołobrzegu. Licznie zebrani miłośnicy mowy polskiej mogli zadawać pytania dotyczące prawidłowego wypowiadania się i pisania. Spotkaniem z językoznawcą zainteresowani byli nie tylko dorośli ale także dzieci, które prosiły znawcę poprawnej polszczyzny o autografy.
Pani profesor podawała przykłady pomagające w zapamiętaniu językowych zasad. Jeśli ktoś ma nieustanne wątpliwości, czy poprawnie jest powiedzieć: kontrol czy kontrola, wyjaśniła, że kontrol – jest w komputerze /Ctrl/, natomiast jeśli ktoś kogoś kontrolował, wizytował, lustrował tzn. że była kontrola.
Przypomniała o stosowaniu przecinka, którego brak lub zastosowanie w nieodpowiednim miejscu, powoduje zmianę znaczenia zdania. Zacytowała podsłuchaną na uczelni rozmowę studentek, podczas której koleżanka zapytała koleżankę, czy już napisała pracę. Pytana odpowiedziała, że pracę ma już gotową, jeszcze tylko musi poustawiać przecinki, „bo facetka – czyli ja – powiedziała Profesor – bardzo je lubi”.
Często używane powiedzenie „na dzień dzisiejszy” jest nieprawidłowe, nie ma sprecyzowanego znaczenia, zamiast tego można użyć: jak dotąd czy do tej pory.
Wykładowca przyznała, że bardzo lubi słowo: „bynajmniej” ale tylko wtedy gdy jest prawidłowo użyte, czyli wtedy gdy występuje z przeczeniem, np. mnie bynajmniej to nie interesuje. Tu także przytoczyła anegdotę. Córka przedstawiła mamie swojego kolegę. Mama zapytała czy napiją się herbaty, dziewczyna odpowiedziała – nie, dziękuję. Natomiast chłopak odparł bez namysłu: a ja bynajmniej się napiję. Córeczko szukaj innego kolegi – zaproponowała mama w oparciu o powiedzenie: powiedz parę zdań, powiem ci kim jesteś.

Ewa Kołodziejek jest profesorem nauk humanistycznych, językoznawcą, nauczycielem akademickim, kierownikiem Zakładu Etnolingwistyki i Kultury Języka w Instytucie Polonistyki i Kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego.
Prowadzę wykłady i konwersatoria z lingwistyki kulturowej, z kultury języka polskiego, z ortografii i interpunkcji, z języka subkultur.
Jestem też członkiem prezydium Rady Języka Polskiego, przewodniczącą Zespołu Kultury Żywego Słowa w RJP, członkiem Polskiego Towarzystwa Językoznawczego, Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego oraz Komisji Socjolingwistyki przy Międzynarodowym Komitecie Slawistów.
Najnowszą publikacją Ewy Kołodziejek jest książka „Walczymy z bykami”. Jest to zbiór felietonów nawiązujący do „Językowej corridy” – nazwy rubryki prasowej, która od 1991 r. ukazuje się na łamach „Kuriera Szczecińskiego” – będący efektem obserwacji zachowań językowych Polaków, w kontekście nowych zjawisk w kulturze i w życiu społecznym. „Walczmy z bykami” to książka, w której Czytelnicy mogą znaleźć nie tylko odpowiedź na pytania dotyczące poprawności gramatycznej, frazeologicznej, składniowej, ortograficznej, ale i informacje odnoszące się do odmiany nazwisk, do grzeczności językowej, znaczenia słów, mody w języku czy tworzenia wyrazów. …
Informacja ze strony http://www.ewakolodziejek.pl/

2,316 total views, no views today

KONCERT PIOSENEK FRANCUSKICH W GORZOWIE WIELKOPOLSKIM

EDYTA MilczarekAnna Łaniewska

Fot. http://www.teatr-gorzow.pl

Na zdj. Edyta Milczarek i Anna Łaniewska

Relacja Ewy Rutkowskiej

Koncert piosenek francuskich
WiMBP Gorzów, 14 lipca 2016

Na koncert zaprosił Ośrodek Kultury Francuskiej, działający przy Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Z. Herberta, w dniu Święta Narodowego Francji. 14 lipca 1789 obalono Bastylię, co uważane jest za symboliczny początek Rewolucji Francuskiej. Doszło też wtedy do bardzo głębokich zmian polityczno-społecznych i obalenia monarchii Burbonów.

Jako pierwsza przed publicznością pojawiła się Edyta Milczarek – rodowita gorzowianka. Językiem francuskim zafascynowała się będąc uczennicą gorzowskiego liceum. W późniejszym życiu zawodowym, bardzo chętnie śpiewała w tym romantycznym języku. Poznawała różnych wykonawców i udoskonalała język. Od 1989 roku jest aktorką gorzowskiego Teatru im. J. Osterwy. Grała w wielu spektaklach dla dzieci i dorosłych, np. „Królowa Śniegu”, „Złota Kaczka”, „Tajemniczy Ogród”, „Allo Allo”, „Kochać”, czy „Amoroso”. W roku 1995 obroniła dyplom aktorski.
Obecnie można ją oglądać w spektaklu „Bal w Operze”.
Każdą piosenkę starała się nieco przybliżyć słuchaczom, informując krótko o czym jest jej treść, gdyż śpiewała je w języku francuskim. Większość piosenek francuskich mówi o miłości, albo o porzuceniu kobiety lub mężczyzny. Np. piosenka Yvesa Montanda „Zwiędłe liście”, mówi o porzuceniu mężczyzny. Piosenki francuskie (tak jak większość polskich) są to piosenki z tekstem, które o czymś opowiadają. Edyta śpiewała piosenki także z repertuaru słynnej Edith Piaf, np. Akordeonista czy „Padam, Padam”. Ostatnią piosenkę tej części koncertu pt. „Pod dachami Paryża”, zaśpiewała wspólnie z Anną Łaniewską.
Ania do Gorzowa przyjechała w 1989 roku. Była wtedy laureatką głównej nagrody (1983) na Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie i w 1984 roku laureatką nagrody „Gałąź Wawrzynu” na XXIX Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim. Na scenie gorzowskiego teatru zadebiutowała w muzycznym spektaklu „Stachuriada”. W 1995 roku obroniła dyplom aktorski. W Gorzowie zagrała ponad 100 przedstawień. Jest autorką i wykonawczynią tekstów piosenek do spektakli teatralnych. Jest jedną z trzech wykonawczyń, najdłużej granego w Gorzowie spektaklu (premiera w 2007 roku) „Trzy razy Piaf”. Chętnie śpiewa różne piosenki na recitalach czy innych imprezach. Jest laureatką Pierścienia Melpomeny i nagrody Marszałka Województwa Lubuskiego. Obecnie można ją oglądać w spektaklu „Bal w Operze”. W tym koncercie zaprezentowała piosenki w języku polskim w tłumaczeniu Andrzeja Ozgi, notabene byłego jurora i prowadzącego warsztaty podczas Spotkań SMAK w Myśliborzu.
Ania zaśpiewała kolejne piosenki o miłości, zdradzie, porzuceniu i o Paryżu. Były to piosenki, których słowa mówiły m.in. „Nie mnie sądzić każdego, kto chce z miłości drwić…” Albo: „Nie dbam o to, kiedy kochasz mnie, a ja kocham ciebie…”. I dalej; „Ktoś w głowie mi zawrócił…, na karuzelę uczuć ktoś nagle wrzucił mnie…”.
A na koniec znów wspólna piosenka Edyty i Ani „Niech życie trwa… niech przeszłość odpłynie w dal…” . Był też bis. I ponownie piosenka „Pod niebem Paryża”.
Obu artystkom akompaniował na fortepianie, czasem wspomagając się także nagraniem Marek Zalewski, absolwent Szkoły Muzycznej I st. w Gorzowie Wlkp. , Uniwersytetu Zielonogórskiego (Wychowanie Artystyczne) i Akademii Muzycznej w Poznaniu, Filia w Szczecinie (Wydz. Instrumentalny, kl. akordeonu). Jest członkiem Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Był stypendystą Prezydenta Gorzowa Wlkp. . Pracuje w Szkole Muzycznej I st. w Gorzowie. Od kilku lat związany jest z gorzowskim teatrem, jako kompozytor i wykonawca muzyki do spektakli dla dzieci i dorosłych. Jest też autorem muzyki do filmu o gorzowskich pionierach. W roku 2004 wspólnie z zespołem „Giga Drum” wygrał trzecią edycję „Drogi do gwiazd” w TVN. Wspólnie z zespołem nagrał dwie płyty. Chętnie bierze udział w wielu innych imprezach organizowanych nie tylko w Gorzowie. Obecnie można go zobaczyć i posłuchać w spektaklu „Bal w Operze”.

Ewa Rutkowska

1,619 total views, no views today

SPOTKANIE Z JURGENEM PROCHNOWEM „IKONĄ ŚWIATOWEGO KINA”

20160710_120109DSC08958

Podczas konferencji prasowej z Jurgenem Prochnowem, odbywającej się 10 lipca ramach Suspense Film Festival w Kołobrzegu, aktor wyznał, że po raz pierwszy po 71 latach przyjechał na tereny, z których wywodzą się jego przodkowie.
„Do Reska przyjechaliśmy z Berlina na przełomie 1943/44 roku dlatego, że moi rodzice stracili tam mieszkanie i trzeba było się gdzieś przenieść. Przyjechaliśmy więc do Reska do dziadków – rodziców mamy. Potem to już tylko pamiętam gdy miałem 4 lata i wyjeżdżaliśmy stąd. Siedzieliśmy w pociągu uciekając przed Rosjanami.
Teraz będąc w Resku wybraliśmy się do kościoła, w którym chrzczona była moja matka. Wtedy to był kościół protestancki, dopiero po 1945 r. nastąpiła zmiana i kościoły stały się katolickie. Poszedłem też do ratusza, gdzie miałem nadzieję znaleźć archiwalne księgi urodzeń albo spisy ludności, żeby ustalić, gdzie dokładnie był dom, o którym babcia bardzo dużo mówiła. Wspominała, że znajdował się w pobliżu rzeki, w której w młodości pływała. Nie udało mi się jednak niczego ustalić, bo urząd był nieczynny. Odnalezienie archiwów dotyczących przodków jest bardzo ważne, tym bardziej, że rodzina mojego ojca podobno też pochodzi z tych terenów ale o tym wiem naprawdę niewiele. Rodzice dali mi bardzo dużo miłości, jest to największy dar jaki dostałem od życia i dlatego tak mi zależy żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tym kim byli zanim ja ich spotkałem”.
Aktor poprosił dziennikarzy o pomoc w odnalezieniu archiwaliów dotyczących jego rodziny. Następnie opowiadał o rodzicach.
„Mój ojciec nigdy nie był w Wermachcie, nie był na froncie. Był inżynierem pracującym dla rządu. Ponieważ Berlin w czasie wojny był bardzo zbombardowany, jego placówka nie była w Berlinie tylko gdzieś w Meklemburgii. W tym czasie Hitler chciał wprowadzić telewizję jako kolejne narzędzie manipulacji władzy nad ludźmi, wtedy ojciec został zwolniony z wojskowych obowiązków i pracował w zespole odpowiedzialnym za wprowadzenie telewizji i tam właśnie na terenie tej placówki został schwytany przez Rosjan. Pojmanie go miało związek z tym, że wykonywał tę funkcję. Potem trafił na Ukrainę, gdzie dostał nakaz pracy, podobno był w obozie koncentracyjnym ale tego już nie wiem dokładnie. Ojciec wojnę przeżył i wrócił do domu.
Jurgen Prochnow, ponownie zwrócił się z prośbą do dziennikarzy o pomoc w odnalezieniu dokumentów dotyczących jego dziadków, którzy nazywali się Plautz, dziadek miał na imię Carl a babcia Else z domu Doepke. Jeszcze jeden członek rodziny nazywał się Marga Plautz.
„Wybrałem się także na lokalny cmentarz, tam znalazłem jeden nagrobek jakiegoś krewnego, prawdopodobnie był to mąż siostry mojego dziadka. Byłem pod ogromnym wrażeniem tego cmentarza, że jest świetnie zachowany. Było to wzruszające doświadczenie ale też na swój sposób smutne. Nasza matka nie chciała wracać do Reska i chyba miała rację dlatego, że dzisiaj jest to zupełnie inne miejsce, różniące się bardzo od tego, które pamiętam z fotografii. Resko zostało bardzo zniszczone podczas wojny, jest tylko częściowo odbudowane na wzór pierwotny. Na pewno więc byłoby to dla niej rozczarowaniem”.
Na pytanie czy jest wierzący i jakie wartości przekazywał swoim dzieciom, aktor odpowiedział: „do 14 lub 15 roku życia byłem wierzący ale później stopniowo odchodziłem od wiary, a właściwie od kościoła – tak dokładnie to trzeba nazwać. Zostałem wychowany w wierze, a to jest coś co wpływa później na postawy każdego człowieka. Prawdopodobnie zostałem ochrzczony w tym kościele w Resku ale być może, że było to w Berlinie. Tego dokładnie nie wiem bo nigdy nie zapytałem o to mojej matki. Jest tak, że gdy możemy pytać nie pytamy, a potem jest już za późno bo rodzice już nie żyją. Dzieci nie wychowywałem w żadnej konkretnej wierze ale zgodnie z moim przekonaniem i pojmowaniem co jest dobre i moralne, pokazywałem im wiele możliwości i uczyłem tak, żeby jako dorośli ludzie byli w stanie sami podjąć decyzję czy chcą uczestniczyć w życiu kościoła. Moje dzieci mają dziś 31 i 33 lata i nie podjęły takiej decyzji”.
Na temat pracy aktorskiej i próby przekazywania wzorców powiedział, że przez większość życia głównie grał. „Często przez wybór ról starałem się podkreślać i przekazywać postawy oraz poglądy, które są dla mnie ważne i używać sławy do przekonywania innych ludzi do tego co we mnie jest dobre, więc można powiedzieć, że aktorstwo znaczy dla mnie więcej niż tylko praca”.
W roku 1977 wystąpiłem w filmie Wolfganga Petersena, w którym zagrałem homoseksualistę, z dzisiejszej perspektywy wydaje się nie dziwnym wyborem ale w tamtych czasach w Niemczech obowiązywał paragraf 175, który czynił homoseksualizm całkowicie nielegalnym i towarzyszyły temu bardzo ciężkie kary. Uważam, że ten film pomógł wielu mężczyznom i kobietom. Nie wiem czy w związku z tym filmem, wkrótce ten paragraf został wymazany z kodeksu. Teraz wydaje się to nic wielkiego ale w tamtych czasach było to problematyczne.
Jeśli chodzi o film w reżyserii Davida Lincha, było to jedno z doskonałych zawodowych doświadczeń.
Jeśli chodzi o polskich aktorów, nie jest pewien czy grał kiedyś razem z Danielem Olbrychskim, czy było to tylko towarzyskie spotkanie. Na pewno kiedyś spotkał Krystyną Jandę. Bardzo ceni i szanuje Andrzeja Wajdę, za to wszystko co zrobił dla szkoły filmowej tak jak i Roman Polański.

2,323 total views, 1 views today

ZAKOŃCZYŁ SIĘ SUSPENSE FILM FESTIVAL W KOŁOBRZEGU

20160710_193504

Uroczystą galą 10 lipca 2016 r. w Kołobrzegu, podczas której wręczone zostały nagrody aktorskie – „Ikona Polskiego Kina” oraz „Ikona Światowego Kina”, zakończył się Suspense Film Festival. Na zakończenie ceremonii z recitalem wystąpił Dariusz Kordek.
„Ikoną Polskiego Kina” został Andrzej Seweryn. Natomiast „Ikoną światowego Kina” Jurgen Prochnow – niemiecki aktor występujący w Hollywood. Jurgen Prochnow zagrał w ponad stu filmach. Podczas filmowego festiwalu w Kołobrzegu wyznał, że jego korzenie wywodzą się z Reska w woj. Zachodniopomorskim, a kiedyś jego rodzina wypoczywała nad morzem w Kołobrzegu. Jest więc to dla niego też sentymentalna podróż.
Spośród dziewięciu filmów w międzynarodowym konkursie „Suspense Film Competition” jury pod przewodnictwem Phillipa B. Goldfine’a przyznało nagrodę „Golden Seahorse” dla włoskiego filmu „Mów mi Jeeg Robot”/”They call me Jeeg Robot” w reż. G. Mainetti, a wyróżnienie otrzymały produkcje – „Made In France” w reż. N. Boukhrief oraz „Wygnanie” w reż. A. Riuza.
Wyłoniono także laureata w konkursie organizowanym przy współudziale francuskiej firmy Widemanagement – „Eye on Films Competition”. Konkurs na najlepszy debiut w filmie gatunkowym wygrał „Homesick” – reż. J. M. Erwa.
Jury, po przewodnictwem Kingi Dębskiej, przyznało także nagrodę w konkursie dla młodych twórców filmowych „First Shot”. Jury wyłoniło w tym roku 3 laureatów w konkursie – Martę Prus za film pt. „Ciepło-zimno”, Mateusza Rakowicza za film pt. „Romantik” i Teresę Czepiec za film pt. „Test”.

1,670 total views, no views today