WERNISAŻ WYSTAWY „WSZYSTKO NAWET NIC” ANDRZEJA ZWIERZCHOWSKIEGO W GORZOWIE WLKP.

Andrzej ZwierzchowskiPlakaty_B1_Zwierzchowski_30_09_2022

W sobotę 8 października o godzinie 17.40 w gorzowskim Teatrze im. Juliusza Osterwy rozpocznie się wernisaż wystawy „Wszystko nawet nic. Światło białe”. Obrazy Andrzeja Zwierzchowskiego będzie można podziwiać w Gorzowie Wielkopolskim do końca bieżącego roku.

Andrzej Zwierzchowski, profesor zwyczajny Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, uprawia malarstwo abstrakcyjne, skupione na problemie przestrzeni, światła i metafizycznych odniesień. W latach 80. aktywnie uczestniczył w ruchu artystów wystawiających poza oficjalnym obiegiem. Od 1990 roku prowadzi pracownię malarstwa i rysunku na Wydziale Architektury Wnętrz warszawskiej ASP.

Artysta niezależny, poeta, filozof

Zwierzchowski jest autorem ponad 30 wystaw indywidualnych m.in. w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie czy Muzeum Narodowym we Wrocławiu oraz uczestnikiem ponad 60 wystaw zbiorowych m.in. w Szanghaju, Düsseldorfie, Hamburgu, Berlinie, Paryżu czy Pradze.

To artysta niezależny i odważny, poeta i filozof. Jego debiut artystyczny przypadł na lata osiemdziesiąte, okres niezwykle burzliwy i niespokojny dla kraju; lata, na które przypadły działania artystycznej formacji Gruppa, rozprzestrzeniało się tzw. „dzikie” malarstwo. Artysta obserwował tę rzeczywistość z uwagą. Nawet ocierał się o akcje Gruppy, ale swoją twórczość pozostawiał zawsze niezależną, wolną od wątków aktualnych wydarzeń zewnętrznych oraz zmiennych artystycznych i intelektualnych trendów. I tak jest do dzisiaj – podkreśla Dorota Bułakowska, kurator wystawy „Wszystko nawet nic. Światło białe”.

Prace Andrzeja Zwierzchowskiego znajdują się w zbiorach i kolekcjach m.in. w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie, Pałacu Sztuki w Krakowie, Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, Museum Hong Qiao Contemporary Art w Szanghaju, a także w wielu kolekcjach prywatnych.

245 total views, no views today

SPACER JESIENNY OD CENTRUM PRZEZ ZAWARCIE NA CMENTARZ ŚWIĘTOKRZYSKI

IMG_7852IMG_7865

Tekst i foto Helena Tobiasz

Trasa przedostatniego w tym roku spaceru po Gorzowie w ramach kampanii „ChodźMy na spacer” wiodła przez Bulwar Nadwarciański, Most Staromiejski z rzutem oka na odremontowaną estakadę kolejową, poprzez lewą stronę Zawarcia by wrócić Mostem Lubuskim i ul. Warszawską na Cmentarz Świętokrzyski.

Zawarciańską pętlę Zbigniew Rudziński z PTTK „Ziemia Gorzowska” rozpoczął tuż za mostem, w miejscu gdzie prawdopodobnie znajdował się średniowieczny kościół św. Jerzego wraz z cmentarzem. Istnienie cmentarza potwierdziły badania wykopaliskowe prowadzone w 2006 r. przez archeolog dr Małgorzatę Pytlak.

Dalej szlak wiódł do tzw. „Czerwonego Spichlerza”, następnie ulicą Grobla do kościoła pw. Chrystusa Króla, z krótkim przystankiem w imponującym wnętrzu świątyni, potem róg ul. Przemysłowej i Towarowej z budynkiem administracyjnym landsberskiego przemysłowca Gustawa Schrödera. Po czym przecięcie rynku Jerzego i ulicą Zieloną, która doprowadziła do resztek dawnej stoczni rzecznej oraz rozległych widoków na rozlewiska Warty. Stamtąd powrót koroną wału i galeria na filarach podtrzymujących Most Lubuski. Malunek zatytułowany „Dziewczyna z Zawarcia Grażyna” stworzył okazję do przypomnienia zmarłej na początku stycznia tego roku wieloletniej radnej Grażyny Wojciechowskiej. Po opuszczeniu nietypowej galerii, kolejny przystanek przy pałacyku Pauckscha, gdzie jeszcze kilka lat temu mieścił się tętniący życiem Grodzki Dom Kultury, obecnie opustoszały, niszczeje. Stąd przejście Mostem Lubuskim i finał na Cmentarzu Świętokrzyskim. Kończąc sobotnią wędrówkę, przewodnik Rudziński oprócz opowieści o historii cmentarza i spoczywających zmarłych wspomniał o pomyśle, który pojawił się w mieście jakoby nekropolia miała stać się miejscem wiecznego spoczynku zasłużonych mieszkańców Gorzowa Wielkopolskiego.

Ostatnią w tym roku, bezpłatną wycieczkę z przewodnikiem z cyklu spacerów tematycznych zaplanowano na sobotę, 5 listopada 2022 r.

Tekst i foto Helena Tobiasz

 

 

302 total views, no views today

ZNAMY REPERTUAR 38. GORZOWSKICH SPOTKAŃ TEATRALNYCH

20221003_09590620221003_100033

O szczegółach 38. GSM poinformował dyr Teatru im. Juliusza Osterwy Jan Tomaszewicz, Magdalena Bożek i Natalia Saska.

Spotkania potrwają od 11 do 17 listopada. Sprzedaż biletów w kasie rozpocznie się 10 października, a online dzień później. 150 karnetów ma już swoich odbiorców. 

Dyrektor Jan Tomaszewicz zapewnił, że od wielu lat repertuar jest tak dobierany, żeby był dla wszystkich widzów. Te teatralne spotkania są dla tych, którzy chcą się pośmiać i dla tych, którzy wolą dramaty – zauważył dyr Jan Tomaszewicz, podkreślając, że najlepszą oceną i sygnałem czy spotkania są dobre czy nie – jest publiczność.  Do tej pory z rocznym wyprzedzeniem widzowie zamawiają karnety na kolejne spotkania nie znając nawet repertuaru. – Człowiek przychodzi do teatru aby przestać pamiętać o niektórych otaczających rzeczywistościach,  wchodzi do świątyni sztuki i zaczyna myśleć o swoim wnętrzu, o swojej wrażliwości, zostawiając codzienne kłopoty za drzwiami. Jedni cieszą się, że zobaczą komedię, inni chętnie policzą zmarszczki niektórych gwiazd. Tak dobieramy repertuar żeby sprostać wymogom wszystkich odbiorców, nie tylko gorzowian, bo mamy stałych bywalców między innymi z Poznania, Szczecina i Berlina – mówił dyr. Tomaszewicz.

Natalia Saska, która w teatrze pracuje 14 lat mówi, że prawie wszystkich „karneciarzy” pamięta, nawet miejsca, które zajmują, bo najczęściej mają już swoje stałe. Niektórzy miłośnicy planują urlopy na czas GST żeby spokojnie się przygotować na teatralne wydarzenia. W tym roku nie zraziły nawet ceny karnetów, które są w ceni 805 zł. Jeżeli chodzi o bilety w kasie, to już pierwszego dnia sprzedawanych jest 80 procent.

Magdalena Bożek – omówiła poszczególne przedstawienia, zapowiadając, że jako pierwszy wystąpi Lwowski Kabaret Artystyczny „Czwarta Rano”, który otworzy teatralne święto  spektaklem „Wróci ten czas”. Twórczość lwowskich artystów adresowana jest do publiczności pragnącej się uśmiechnąć, zamyślić czy uronić sentymentalną łzę.

11 listopada 2022 godz. 19.00

Występują: Tetiana Dżumak, Natalia Kuchar, Oksana Szulba, Wiktor Lafarowicz, Grigorij
Skałozubow oraz Sławomir Gowin.
Lwowski Kabaret Artystyczny „Czwarta Rano” to polsko-ukraiński zespół artystów, występujący po polsku, działający od kilku lat we Lwowie. Twórczość lwowskich artystów adresowana jest do publiczności pragnącej zarówno się uśmiechnąć, jak też zamyślić czy uronić sentymentalną łzę.
Na występ w teatrze gorzowskim przygotowano program pod tytułem „Wróci ten czas”.
Będzie w nim dużo piosenki, wiersza i anegdoty. Prawdziwie lwowski kabaret musi i bawić, i wzruszać, sięgać po tematy frywolne, nie unikając trudniejszych emocji. Dlatego w repertuarze wieczoru humor graniczyć będzie z zadumą, żart z nostalgią, groteska ze wzruszeniem.
Zapanuje prawdziwie lwowska atmosfera.
Czas trwania: 90 minut (bez przerwy)
Bilety w cenie: 80 zł
__________________________________________________

12 listopada 2022 godz. 19.00

„NIEOSTROŚĆ WIDZENIA” Teatr Kwadrat, Warszawa
Autor: Remigiusz Grzela
Reżyseria: Wawrzyniec Kostrzewski
Występuje: Ewa Ziętek
Ewa Ziętek staje przed publicznością w niezwykłym monodramie z okazji jubileuszu 50-lecia pracy scenicznej. Sztuka „Nieostrość widzenia” w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego
według tekstu Remigiusza Grzeli jest historią życia Zofii Książek-Bregułowej – polskiej aktorki, poetki i łączniczki AK.
Opowiedziana z bliskiej perspektywy intymna historia Zofii splata się na scenie z zabarwioną humorem retrospekcją Ewy Ziętek na temat jej własnego życia. Widzowie stopniowo odkrywają kolejne etapy życia obu artystek, poznają ich motywacje, doświadczenia, refleksje. Co poświęciły, a co zyskały, oddając swoje życie scenie.
Czas trwania: 90 minut (bez przerwy)
Bilety w cenie: 130 zł
__________________________________________________

13 listopada 2022 godz. 15.30, godz. 19.00

„MAŁŻEŃSTWO DO POPRAWKI” Teatr Kwadrat, Warszawa
Autor: Michael Engler
Reżyseria: Andrzej Nejman
Występują: Paweł Małaszyński, Agnieszka Sienkiewicz, Andrzej Andrzejewski, Ilona Chojnowska
Thomas jest wziętym pisarzem kryminałów, i choć jego książki nie uchodzą za dzieła literatury, zarobił na nich fortunę. Vera, jego żona, zrezygnowała z życia zawodowego, by skupić się na
karierze męża. Po 25 latach małżeństwa, kiedy on bawi się w najlepsze w towarzystwie kolejnych „asystentek”, ona wnosi pozew o rozwód. Do akcji wkracza dwójka krwiożerczych prawników: Marcus i ostra jak brzytwa Arlette. Kiedy podczas omawiania warunków rozwodu dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, Thomas zapada w śpiączkę, a po wybudzeniu częściowo traci pamięć. Jego ostatnie wspomnienia sięgają początków małżeństwa z Verą, gdy
oboje mieli po 20 lat, a on był w niej szaleńczo zakochany. Postanawia odzyskać Verę i rozpocząć z nią nowe życie. Pojednanie i sielanka trwają do momentu, w którym Thomas nieoczekiwanie przypomni sobie prawdziwe okoliczności swojego wypadku…
Czas trwania: 135 minut (z przerwą)
Bilety w cenie: 150 zł
__________________________________________________

14 listopada 2022 godz. 19.00

„BIAŁA BLUZKA” OCH-TEATR, Warszawa
Reżyseria: Magda Umer
Występuje: Krystyna Janda
Zespół w składzie: Janusz Bogacki: fortepian, Tomasz Bogacki: gitara, Paweł Pańta: kontrabas, Bogdan
Kulik: perkusja/ Patryk Dobosz: perkusja
„Biała bluzka” to oparta na opowiadaniu Agnieszki Osieckiej opowieść o miłości niemożliwej, bo miłości do opozycjonisty. Historia kobiety niemogącej sobie poradzić ze sobą i z Polską lat stanu wojennego. Tytułowa biała bluzka była jednocześnie marzeniem i znakiem przystosowania do życia w kraju zakazów i nakazów, cenzury, opozycji, kartek na mięso, zaświadczeń z miejsca pracy, dowodów, stempelków i godziny policyjnej. Kraju zniewolonej wolności, w którym ułańska fantazja podlewana alkoholem, miłość, przyjaźń i poczucie humoru pozwalały poczuć smak życia.
Genialny monodram Krystyny Jandy z doskonałą muzyką na żywo. Współczesny spektakl, który próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czym tak naprawdę jest wolność. To także wyjątkowa muzyczna opowieść, w której emocje opowiadane są słowami najważniejszych
i najpiękniejszych piosenek Agnieszki Osieckiej.
Czas trwania: 100 minut (bez przerwy)
Bilety w cenie: 140 zł
__________________________________________________

15 listopada 2022 godz. 19.00

„GUSŁA” Lubuski Teatr, Zielona Góra
Reżyseria i choreografia: Grzegorz Bral
Występują: Aleksander Podolak, Elżbieta Donimirska, Katarzyna Kawalec, Radosław Walenda, Romana Filipowska, Paweł Wydrzyński, Joanna Koc, Daniel Zawada, James Malcolm
Spektakl „Gusła” powstał na podstawie II i fragmentów IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza. Światowej sławy reżyser Grzegorz Bral, twórca teatru pieśń kozła, przełożył
romantyczne arcydzieło klasyki polskiej na przejmujący, głęboko emocjonalny język teatru. „Gusła” wyrosłe z rytuału ku czci zmarłych dotykają tematu nie tylko żałoby i straty bliskiego
człowieka, ale i ówczesnego kraju, wielkich ideałów – Polski czasów rozbiorów. Wszystko, o czym wieszcz pisał w II i IV części „Dziadów” znalazło swoje odzwierciedlenie w żywiole teatru totalnego, gdzie treść wyłania się z wyrafinowanej formy inscenizacyjnej. Powstał nowatorski dramat romantyczny z niebywałymi kostiumami w imponującej oprawie plastyczno-muzycznej.
Jedno jest pewne – takiego Mickiewicza – bywalcy gorzowskiego teatru jeszcze nie widzieli.
Czas trwania: ok. 60 min. (bez przerwy)
Bilety w cenie: 80 zł
__________________________________________________

16 listopada 2022 godz. 19.00

„PANI PYLIŃSKA I SEKRET CHOPINA” Agencja Artystyczna CDN, Kraków
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
reżyseria: Robert Gliński
Obsada: Joanna Żółkowska, Paulina Holtz, Kacper Kuszewski, Lena Ledoff
„Pani Pylińska i sekret Chopina” to adaptacja książki Érica-Emmanuela Schmitta. Jak pisze reżyser spektaklu Robert Gliński: To historia o tym, co w ostatnich czasach tak często zapomniane. O miłości do sztuki. O pasji, która może stworzyć arcydzieła. O świecie
pulsujących energii, które kształtują artystę. O tym, że kultura to wartość najwyższa. Tak jak muzyka Chopina, która weszła do kanonu arcydzieł światowych.
Młody Eryk pokochał muzykę, gdy usłyszał Chopina. Chciał grać utwory swojego mistrza. Lecz jego interpretacjom ciągle czegoś brakowało. Wszystko zmieniło się, gdy rozpoczął lekcje u Profesor Pylińskiej…
Spektakl ma formę lekką, czasem zabawną, niekiedy nawet komediową. Osią dramaturgiczną przedstawienia są utwory Chopina. Usłyszymy fragmenty poloneza, mazurków, sonat, etiud
w różnych interpretacjach. Wszystko w ścisłej korespondencji z akcją dramatu.
Czas trwania: 90 minut (bez przerwy)
Bilety w cenie: 130 zł
__________________________________________________

17 listopada 2022 godz. 19.00

„NIESPODZIEWANY POWRÓT” Teatr Gudejko, Teatr IMKA, Warszawa
Autor: Serge Kribus
Obsada: Daniel Olbrychski, Tomasz Karolak
Gąszcz różnych wątków, które splatają się w wyśmienitą komedię oraz gwiazdorska obsada – tak po krótce można opisać „Niespodziewany powrót”. Zaskakujący duet Daniela
Olbrychskiego i Tomasza Karolaka gwarantuje publiczności niezapomniane wrażenia oraz doskonałą rozrywkę na najwyższym poziomie. W spektaklu Daniel Olbrychski wciela się w postać aktora, który ma zagrać króla Leara.
Szczególna trema i wielkie nadzieje związane z podjęciem tak dużego aktorskiego wyzwania nie są Olbrychskiemu obce, wszak sam mierzył się z nimi, kiedy grał główne role w spektaklach Szekspira. Głównym tematem sztuki nie jest jednak aktorstwo, ale
skomplikowane relacje rodzinne między ojcem a dzieckiem, w tym przypadku synem, w którego wciela się Tomasz Karolak.
Dokąd zabrną te wątki? Jak będzie się układać relacja ojca z synem? Jest tylko jeden sposób, by przekonać się o tym wszystkim – trzeba się wybrać do teatru!
Czas trwania: 120 minut (z przerwą)
Bilety w cenie: 140 zł

 

 

 

362 total views, no views today

O DYSTRYBUCJI JODKU POTASU U WOJEWODY LUBUSKIEGO

Dajczak-03587Dajczak-03590

Obecnie nie ma zagrożenia radiacyjnego dla naszego kraju, dlatego nie ma powodów, aby rozpoczynać wydawanie jodku potasu mieszkańcom – zapewnił wojewoda lubuski Władysław Dajczak, podczas konferencji prasowej w LUW w Gorzowie Wielkopolskim.

Wojewoda stwierdził, że obecnie prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zdarzenia jest znikome. Natomiast gdyby taka sytuacja wystąpiła, to z punktu widzenia bezpieczeństwa i skuteczności pomocy obywatelom bardzo ważną rolę będzie odgrywał czas. Województwo lubuskie otrzymało półtora miliona takich tabletek. W razie zagrożenia do mieszkańców trafi także specjalna broszura informacyjna, w której znajdzie się instrukcja zażywania jodku potasu.

Wojewoda lubuski spotkał się z prezydentami największych lubuskich miast. Rozmawiał z nimi o tym, jak i gdzie zorganizować ewentualną dystrybucję tabletek z jodkiem potasu.W najbliższym czasie władze poinformują o miejscach, w których tabletki będą wydawane. Wojewoda podkreślił, że te tabletki nie powinny być prewencyjnie przyjmowane.

W Gorzowie takich punktów będzie 28 w Zielonej Górze 52 a w Nowej Soli 13.

290 total views, no views today

MONODRAM „BASZERT. DIEWCZYNA Z NOWOLIPEK” W WYKONANIU KAROLINY MIŁKOWSKIEJ-PROROK

DSCF7414DSCF7418DSCF7435DSCF7443
Foto: teatr, Paweł Kamrad – dział promocji i obsługi widzów
Premiera monodramu Baszert. Dziewczyna z Nowolipek w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp. w wykonaniu Karoliny Miłkowskiej-Prorok odbyła się 2. października ale spektakl pokazany został gorzowskiej publiczności już miesiąc wcześniej.
Monodram dobrze wpisuje się w miejscu Sceny Letniej, na której jest realizowany. Na tle ścian z  cegieł i surowego wnętrza doskonale obrazuje trudną rzeczywistość wojennych lat.
Baszert (basherd) w języku jiddish- oznacza przeznaczenie.
Mimo trudnej tematyki sztuka pokazana jest w sposób delikatny, refleksyjny, odrzucający nienawiść, pytający: – Dlaczego żyję? Przecież powinnam dawno już nie żyć.
W grze aktorskiej rozbrzmiewa nuta zanikającej beztroskiej młodości przechodzącej w strach i  okrucieństwo, w gorycz prawideł życia.
W spektakl ciekawie wpisany jest głos starej kobiety – Żydówki, wdzięcznej za kultywowanie pamięci o tych co przeżyli i którzy okrutnie zginęli.
Aktorka Karolina Miłkowska-Prorok pokazuje radosną młodość przeplatającą się z powagą nie pozwalającą odkryć żydowskiej tożsamości, przejmujący smutek powrotu do przeszłości w szukaniu śladów dziecięctwa. Łzy same z oczu płyną i coś za gardło ściska.
Na uwagę zasługuje także muzyka Pawła Palucha i śpiew aktorki, których z przyjemnością się słucha.

Karolina Miłkowska-Prorok wciela się w dwie kobiety, Olę i Idę, które dzieli wszystko, ale połączył je los… i adres na warszawskich Nowolipkach, gdzie w 1942 roku zakopano dokumenty Podziemnego Archiwum Getta Warszawy, tzw. Archiwum Ringelbluma.

Co skrywa to drugie „archiwum”, w którym mała Ida przechowywała wspomnienia o ludziach i miejscach? Spektakl jest hołdem dla tych, których zabrała ze sobą wojna, ale żyją nadal w Archiwum Pamięci.

Tekst monodramu napisała Iwona Kusiak przy współpracy z Aleksandrą Engler-Malinowską. – – Przypadek zrządził, że Ola dowiedziała się, co w miejscu jej zamieszkania zostało ukryte, jak niewiarygodne rzeczy. Ona nam tę historię opowiedziała. Napisałam projekt, Ola spisała swoją historię, ja przełożyłam na język teatru i tak powstał ten spektakl – powiedziała Iwona Kusiak.
Reżyserem jest Daria Anfelli, scenografię przygotowała Martyna Stachowczyk.
Muzykę przygotował Paweł Paluch a choreografię Witold Jurewicz i Marlena Bełdzikowska.

Spektakl realizowany w ramach programu OFF Polska, organizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Partnerem projektu jest Teatr im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp. , a realizacja wydarzenia objęta jest Honorowym Patronatem Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

443 total views, 1 views today

WARSZTATY SAMBY BATUCADY W GORZOWSKIEJ SZKOLE MUZYCZNEJ PRZY UL. TEATRALNEJ

 plakat_warsztaty_perkusja_202220220930_145236(0)20220930_15102220220930_15373220220930_19462520220930_194657

Warsztaty bębniarskie w  Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia im. Wł. Jana Ciesielskiego poprowadził 30 września perkusista Rafał Krzanowski ze Szczecina. Muzyk jest  wykładowcą w klasie perkusji w Akademii Sztuki w Szczecinie. Jest prekursorem samby w Polsce związanym z zespołem Bloco Pomerania, którym od 15 lat kieruje. Urodził się w Szczecinie, ma dziewięcioletniego syna, który także gra na perkusji oraz czteroletnią córkę, która śpiewa i próbuje grać na perkusji, żona jest oboistką, absolwentką szkół muzycznych w Berlinie i Katowicach.

Prowadzącego warsztaty i uczestników powitała dyrektor szkoły Marta Machunik.

Przed rozpoczęciem warsztatów Rafał Krzanowski zaprezentował bębny i podał ich nazwy. Omówił każdy instrument wytwarzając jego brzmienie. Dzieci zadawały pytania, z których wnioskować można było prawdziwe zainteresowanie tym rodzajem muzyki. Najchętniej przystąpiłyby od razu do grania. Jednak muzyk wyjaśnił, że wstęp teoretyczny jest nie mniej ważny jak samo granie. Uczniowie musieli wykazać cierpliwość. Jednym z przerywników była propozycja pana Rafała –  założenie specjalnych słuchawek przez osoby, dla których dźwięki okazały się zbyt wysokie. Wszystkie słuchawki trafiły do odbiorców muzyki, jednak podczas finałowego koncertu nie wszyscy z nich korzystali. Aula szkolna wypełniona była po brzegi.

Rafał Krzanowski był uprzejmy odpowiedzieć przed zajęciami na kilka pytań, za co Mu serdecznie dziękuję.

WM: Czym się charakteryzuje gatunek muzyczny samba batucada?

RK: Żywiołowością. Jest to iście perkusyjny gatunek ale oprócz tego jest harmonia, melodia,  jest cavaquinho – taka mała gitarka jak ukulele, jest tu wielka historia Brazylii i miks kultury portugalskiej i afrykańskiej.

WM: Czy granie perkusyjne jest obecnie modne?

RK: Chyba zawsze było modne ale jest tu też ważna kwestia wiedzy na ten temat. Ale jeśli tej wiedzy nie ma to robimy to tak, jak czujemy i korzystamy z posiadanego zasobu instrumentalnego. Do tego potrzebne są konkretne instrumenty. Samba batucada jest odmianą  samby perkusyjnej. Warto tu wspomnieć, że ten gatunek jest wpisany w podstawę programową I i II stopnia szkół muzycznych, dzięki czemu nauczyciele mogą z niego  korzystać i w łatwiejszy, bardziej przystępny sposób, czasem może zwariowany przekazywać rytm grupie perkusyjnej.

WM: Jacy ludzie garną się do tego rodzaju muzyki oraz do występów, bo to są przecież prezentacje dla szerokiej publiczności?

RK: Garną się ci, którzy mają to „coś” w sercu, którzy czują potrzebę prezentowania się z graniem na ulicy, którzy dzieleniem się sobą i grywaniem konkretnych rytmów mają z tego radość.

WM: Czy jest to pewnego rodzaju terapia?

RK: Na pewno tak. Ja jako czynny perkusista i jako osoba, która przeszła wszystkie panele edukacji pierwszego i drugiego stopnia poprzez Akademię Muzyczną, uważam to jako swoistego rodzaju terapię, gdzie moc bębnów, zawiłych rytmów jest ciekawy, z punktu widzenia perkusisty dający przestrzeń, w której możemy się wyluzować, rozluźnić mięśnie, poczuć zew dzikości Afryki i dzikiej nuty Brazylii.

WM: Aby znaleźć się w tego typu zespole czy trzeba mieć przygotowanie muzyczne?

RK: Właśnie nie trzeba. Ta forma jest o tyle ciekawa, bo związana jest z doświadczeniem i wiedzą na temat instrumentów. Dlatego pracując z dziećmi i młodzieżą można w krótkim czasie stworzyć mini baterię czyli zespół perkusyjny.

WM: Jest Pan muzykiem klasycznym. Skąd u Pana wzięło się zainteresowanie rytmami brazylijskimi?

RK: Zawsze mi w duszy grała samba. Na początku, nie wiążąc jeszcze kariery z tym nurtem, miałem psa jamnika, którego nazwaliśmy Samba, tak się akurat złożyło. Ale muzycznie zawsze samba była mi bliska i kojarzyłem ją z zestawem perkusyjnym takim jazzowo – rozrywkowym. Przez wiele lat byłem przeświadczony, że ta samba była napisana na zestaw perkusyjny, dopiero po latach nauki, ćwiczeń i penetracji tej wiedzy, okazało się, że samba, którą znałem wcześniej była przetransponowana z tych bębnów, na których dziś będziemy grać – na zestaw perkusyjny, czyli będzie dzikość rytmu, tempo, żywiołowość, różnorodność rytmiczna i brzmieniowa instrumentów.

WM: Proszę opowiedzieć o tych instrumentach, które Pan tu prezentuje. Dla przeciętnego słuchacza te nazwy są egzotyczne.

RK: Te duże bębny – to serce batucady czyli zespołu sambowego, one się nazywają surdo, mają niskie, głuche brzmienie, są sercem – podstawą rytmiczną. Niżej mamy werble brazylijskie – cuica, następnie repinique, na którym gramy jedną ręką, jest to bardzo ważna technika wykonawcza. Dalej mamy grzechoty, które nazywają się chocalho, ganza, rocar, dzwonki – agogo i małe bębenki – tamborim – nie mylić z tamburynem bo bez blaszek. I taki jeszcze instrument, który ma bardzo nietypowe brzmienie, przyjechał z Afryki a był wykorzystywany podczas polowań na lwy. Jako ciekawostkę podam, że w muzyce klasycznej używa się instrumentu o nazwie „krzyk lwa”.

WM: Który z tych instrumentów jest Panu najbliższy?

RK: Ten pewnie, na którym gram – czyli repinique, on zadaje pytanie całemu zespołowi. Ja się w ten sposób komunikuję z całą baterią czyli zespołem. Ma funkcję nadawania tempa, konkretnych fraz i jemu najwięcej poświęcam czasu. Oczywiście każdy z instrumentów ma tajniki, które od wielu lat zgłębiam, a jestem w trakcie pisania doktoratu. Właściwie wszystkie te instrumenty są mi bliskie.

WM: Czy planuje Pan występ zespołu na ulicach Gorzowa?

RK: Myślę, że tak, jeśli otrzymamy zaproszenie. W Szczecinie prowadzę zespół już od wielu lat nazywa się Bloco Pomerania, kultywujemy tę muzykę w Polsce, jeździmy na festiwale. Jeśli nas zaprosicie to także w Gorzowie z przyjemnością się zaprezentujemy. – Dajemy pozytywną nutę ludziom, którzy chcą nas słuchać.

WM: Czy jest zapotrzebowanie na tego typu warsztaty jakie prowadzi Pan dziś w gorzowskiej szkole?

RK: Oczywiście, że tak.  Nie wszyscy jednak wiedzą jak to funkcjonuje ale zapewniam, że ta forma włączania dzieciaków do muzyki jest bezcenna.

WM: Czy prowadził Pan takie zajęcia muzyczne z osobami niepełnosprawnymi?

RK: Przez 4 lata prowadziłem zajęcia dla osób głuchoniemych, uczestnicząc w projekcie pod nazwą: „Migiem na Majka” dofinansowanym ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz środków Miasta Szczecina. Było to niezwykłe doświadczenie nie tylko dla tych osób ale także dla mnie, była to bardzo dobra lekcja życia.

„Migiem na majka” to projekt warsztatowy, którego celem jest poznanie różnych gatunków muzycznych przez osoby niesłyszące i niedosłyszące. Składa się z kilku uzupełniających elementów: teorii i historii muzyki, podstaw rytmiki, warsztatów muzycznych w gatunkach samby ulicznej, gamelanu i hip-hopu – można przeczytać na stronie: http://migiemnamajka.pzg.szczecin.pl/projekt.html

Nazwa „Migiem na majka” pochodzi od angielskiego słowa mike – mikrofon. Powstał zlepek wyrazów „miganiem na mikrofon”.

414 total views, no views today

PUBLIKACJA DLA ZAINTERESOWANYCH HISTORIĄ POWOJENNEGO GORZOWA I REGIONU

IMG_1IMG_3IMG_4IMG_5IMG_7IMG_8

 Tekst i foto Helena Tobiasz

Myśliborska Kapituła Kolegiacka 92 lata życia, w tym 9 lat w powojennym Gorzowie i 70 lat kapłaństwa ks. prałata Aleksandra Jaszczura uhonorowała publikacją zawierającą zapis Jego osobistych wspomnień oraz innych osób znających dostojnego Jubilata. Wspomnienia zatytułowane „Ks. Aleksander Jaszczur Pragnienie mojego serca spełniłeś Panie!” spisała siostra dr Teresa Szałkowska ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu.

Przyszły kapłan urodził się 19 lutego 1930 r. w miejscowości Liw nad rzeką Liwiec na ziemi mazowieckiej. Z opowieści księdza zapisanej przez siostrę Teresę ZSJM wyłania się obraz rodziny żyjącej godnie, mimo że skromnie. Rodzice Lucjan i Zofia z domu Brzezik mieli sześcioro dzieci, najstarszy Tadeusz, i dalej kolejno: Aleksander, Władysława, Jadwiga, Piotr i Anna. Mieszkali w drewnianym domu, krytym blachą wybudowanym przez tatę – wspomina syn Aleksander. Ich gospodarstwo liczyło sześć hektarów, w tym ziemia orna, łąki, pastwiska i trochę lasu. Rytm pracowitego życia wyznaczała przyroda oraz święta obchodzone uroczyście nawet te nieobowiązujące jak Matki Boskiej Gromnicznej, Siewnej, czy Zielnej. -„Ksiądz Prałat wymienia na jednym oddechu ten rolniczy kalendarz liturgiczny, a potem zamyśla się chwilę i konkluduje: No tak, całe życie rolnika związane było z Bogiem. Wieczorami śpiewaliśmy w domu różne pieśni religijne, ale też patriotyczne i wojskowe, i jeszcze inne, np. Rosła kalina z liściem szerokim…Po dziesięć zwrotek śpiewaliśmy. (…) Wiele zawdzięczam swoim rodzicom, ich wierze i trosce o dobre wychowanie.” – podsumowuje Ksiądz Prałat. W takiej atmosferze, tuż po I Komunii Św. zrodziło się powołanie do kapłaństwa.

Mały Aleksander edukację rozpoczął w wieku sześciu lat od siedmioklasowej szkoły podstawowej w Liwie. Dalszą naukę zakłóciła wojna. Wtedy, w ukryciu na tzw. tajnych kompletach w latach 1943 – 1944 ukończył pierwszą i drugą klasę gimnazjum. Do klasy trzeciej uczęszczał w Podkowie Leśnej pod Warszawą. Do szkoły dojeżdżał koleją elektryczną z Brwinowa, gdzie mieszkał na stancji u profesorki Marii Piaseckiej. Miała ona doktorat z polonistyki i uczyła w Podkowie Leśnej. Ostatnią, czwartą klasę zaliczył w Węgrowie – powiatowym miasteczku koło Liwy, do którego chodził piechotą wraz ze sporą gromadką innych uczniów.

Po wojnie, gimnazjalista Aleksander widząc swoje miejsce w małym seminarium duchownym trafił do Poznania. Tam funkcjonowało Seminarium Księży Chrystusowców, którzy pracowali wśród Polonii zagranicznej. Jego ukończenie wiązało się z wstąpieniem do stanu zakonnego i wyjazdem za granicę, co nie odpowiadało Aleksandrowi, czującemu w sobie powołanie do życia w diecezji. Wtedy dowiedział się, że na ziemiach odzyskanych w Gorzowie zostało otwarte diecezjalne małe seminarium duchowne. Tak znalazł się w Gorzowie. Tu został przyjęty przez ks. prefekta Jana Wujdę do pierwszej klasy niższego seminarium. Małe seminarium mieściło się w kamienicach przy ul. Łokietka 16-18. Rok szkolny rozpoczął się 2 września 1946 r. Seminarzysta Aleksander zamieszkał przy ul. Łokietka nr 16. W sumie w pierwszej klasie niższego seminarium, czyli w liceum było 12 osób – relacjonuje Ksiądz Prałat.

Ówczesny administrator ks. dr Edmund Nowicki w porozumieniu z władzami oświaty zadecydował, że dwunastka seminarzystów skończy dwuletnie liceum i zda maturę w ciągu jednego roku szkolnego. Nazywano to galopkami. Po wojnie taka praktyka była dość powszechna w odniesieniu do osób, które pracowały w urzędach na ważnych stanowiskach lub chciały się dalej uczyć i nie miały matury. Wykłady dla nich odbywały się po południu, w gmachu przy ul. Estkowskiego (dziś filia AWF-u). Dwunastkę z seminarium dołączono do liceum wieczorowego dla pracujących. Rano wykłady w seminarium, a po południu przez sześć dni w tygodniu wykłady na wieczorowych kursach maturalnych – opowiada ks. Jaszczur. Po maturze zdanej w lipcu 1947 r., maturzysta Aleksander wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie, które otwarto w październiku 1947 r.

– „Wszyscy dostaliśmy wiadomość, że zjazd Wyższego Seminarium Duchownego odbędzie się 15 października 1947 r. Budynki, które władze udostępniły na pomieszczenia seminarium, to były kamienice mieszkalne w Gorzowie przy ul. Warszawskiej 36 i 40 (dwa albo trzy domy koło szpitala miejskiego, po kilku latach doszły jeszcze dwa budynki przy ul. Ogrodowej). One nie były przystosowane do potrzeb szkolnych. Więc najpierw był remont i wielkie sprzątanie. Wybijano ściany, przebudowywano mieszkania prywatne na kaplicę i sale wykładowe. Główne prace były w rękach fachowców, a my stanowiliśmy pomoc niefachową. (…) W tym samym czasie przygotowywaliśmy akademię na dzień otwarcia i poświęcenia seminarium duchownego. Poświęcenia seminarium dokonał ks. prymas kard. August Hlond na zaproszenie Administratora Apostolskiego ks. Edmunda Nowickiego. (…) Akademia była w sali wykładowej. Ks. prof. Świerczek, wybitny muzyk przygotował z nami śpiewy na cztery głosy.(…) W następną niedzielę nasz chór występował w teatrze dla publiczności Gorzowa”.

Rektorem seminarium był ks. dr Gerard Domogała CM (ze zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo). Właśnie jego seminarzyści bali się najbardziej. – „Rektor zazwyczaj zwracał się do nas w trzeciej osobie: niech się popatrzy, niech pójdzie. Kiedy ktoś u rektora nie zdał egzaminu, ten ogłaszał: Uznany został za nieumiejącego. Ks. rektor wykładał teologię moralną, język grecki (czytał Pismo św. w oryginale) miał też tzw. rubryki brewiarzowe. On dużo nie mówił, ale jak ktoś mu podpadł, to mu obwieszczał: Niech się spakuje i wraca do domu. To nie było często, ale zdarzało się”.

Początkowo seminarium funkcjonowało w pięcioletnim systemie kształcenia. Ks. Aleksander jednak nie otrzymał święceń razem z całym rocznikiem, lecz później, 5 października 1952 r. z rąk ówczesnego sufragana gnieźnieńskiego bpa Antoniego Baraniaka w kościele Ojców Kapucynów pw. Świętego Krzyża w Gorzowie przy ul. Warszawskiej. Po latach ową sytuację tak tłumaczy – „Miałem więc w swoim życiu wszystkie możliwe dyspensy. Najpierw poszedłem do szkoły jako sześciolatek, potem w liceum przyśpieszono mi rok na tych tak zwanych galopkach, no i jeden rok mniej w seminarium. Wiek kanoniczy to były 24 lata. Ks. prymas Wyszyński dał dyspensę 18 miesięcy, ale i tak brakowało mi, bo miałem 22 lata, dlatego nie mogłem być święcony z kolegami z mojego rocznika. Moje święcenia były później, piątego października. Ale na zdjęciu jestem razem ze wszystkimi kolegami, którzy byli wyświęceni pięć miesięcy przede mną”.

Pierwszą posługę kapłańską, od 15 października 1952 r. do wakacji 1955 r. ks. Jaszczur sprawował w parafii katedralnej w Gorzowie. Do jego obowiązków oprócz normalnej pracy w parafii należała katechizacja. Dzieci uczyły się w salkach katechetycznych przy ul. Mieszka I i Chodkiewicza, ponieważ szkoły odmawiały zatrudnienia katechety.

Po Gorzowie, następną placówką, od września 1955 r. do 1957 r. był wikariat we Wschowie połączony z funkcją prefekta w tamtejszym Niższym Seminarium Duchownym do czasu jego przeniesienia do Słupska.

Kolejne zadania wiązały się z funkcją proboszcza. Ks. Jaszczur pełnił te obowiązki w:  Białogórzynie (gmina Białogard) od 05.08.1957 do 29.05.1962 r., Cedyni od 31.05.1962 do 15.11.1974 r., Łobzie (powiat łobeski) w latach 1974-1985. Ostatnią parafią, w której sprawował funkcję proboszcza od 1.10.1985 r. do końca sierpnia 2009 r. był Kierzków blisko Myśliborza. W tym czasie był też ojcem duchownym dekanatu myśliborskiego oraz pierwszym prepozytem Myśliborskiej Kapituły Kolegiackiej.

Dla pełniejszego nakreślenia sylwetki dostojnego Jubilata na tle sytuacji, w jakich przyszło mu działać siostra Teresa dotarła do wielu osób znających Księdza Prałata osobiście. Z tych rozmów wyłania się kapłan rozmodlony, gorliwy, autentyczny, zawsze bliski ludziom, nie lekceważący ich spraw niezależnie od wagi problemu. Oto przykładowe epizody, z pozoru błahe, ale w danym momencie ważne i wybawiające bohaterów z opresji.

„Dwa razy przyczyniłem się do poparcia socjalizmu – wspomina żartobliwie Ksiądz Prałat – i obie sytuacje były właśnie w Białogórzynie. Raz, gdy uczyłem komunistycznej pieśni, bo religia była w szkole a nauczycielka miała przygotować dzieci do obchodzenia Dnia Rewolucji Październikowej. Przysłano jej nuty jakiejś socjalistycznej pieśni, której miała nauczyć dzieci. Bezradnie popatrzyła na zapis, bo się na nutach nie znała. Ale ja się znałem, bo ks. profesor Świerczek nas przecież uczył i każdy musiał jednym palcem utwór wygrać i też przetransportować z gregorianki na pięciolinię. Uczył: Libera me i trzeba to było zaśpiewać na zaliczenie. Każdy jegomość przyjdzie na egzamin… – Ksiądz Prałat naśladuje głos profesora – zapowiadał. Więc teraz wygrałem sobie tę melodię jednym palcem i na przerwach uczyłem dzieci tej pieśni ku uczczeniu socjalizmu. (…) A drugi raz, ponieważ często na wioskach wyłączano światło i nauczycielka, która była dobrą parafianką, urządzała akademię z okazji rocznicy rewolucji październikowej. Była bardzo zdesperowana, że nic nie wyjdzie bo zabraknie prądu, więc wpadła na pomysł, aby pożyczyć świece z kościoła, no i musiałem ratować sytuację…”

Antonina Zielińska – z cedyńskiej parafii wspomina – I taką wrażliwość miał ksiądz proboszcz na każdego człowieka. Mama mi kazała paczkę do cioci wysłać. I dostałam na poczcie taki kwitek do wypełnienia. Siedzę nad nim i płakać mi się chce, bo tam trzeba wypełnić taką rubryczkę zawartość paczki, a ja nie wiedziałam co tam mama włożyła, pewnie jakąś słoninę, boczek, może mięso i jak ja to mam napisać?…A właśnie na pocztę przyszedł Ksiądz Proboszcz i pyta: A co ty Antonina tak siedzisz? Posłuchał tych moich rozterek i mówi: Napisz żywność. I tak mi ten problem pomógł rozwiązać”.

Zasługi Księdza Prałata dostrzegły również władze świeckie Cedyni i Myśliborza przyznając honorowe obywatelstwa. – To z Cedyni – pisze siostra Teresa, jest z uzasadnieniem, które po pierwsze podkreśla, że Ksiądz Prałat w czasie swojego duszpasterzowania integrował ludność należącą do parafii. Zaakcentowano też determinację Księdza Prałata w staraniach o odbudowę kościoła w Osinowie Dolnym. Zakończyła się ona sukcesem po jedenastu latach prób i oczekiwań. Podkreślono też staranie o odbudowę spalonej wieży w Golicach po pożarze z 1 maja 1972 r.

Dziełem ks. Jaszczura jest również budowa kościoła filialnego parafii Kierzków w Rowie. Pierwsze prace ziemne rozpoczęto 18 lutego 1989 r. W czasie tych robót odkryto duży zbiór monet różnych nominałów pochodzących z drugiej połowy XV w. do początków XVI wieku. Skarb z pomocą Księdza Proboszcza ratowali pracownicy muzeum w Gorzowie Wlkp. z kustoszem Tadeuszem Szczurkiem. Budowę ostatecznie zakończono poświęceniem świątyni 5 lipca 1992 r. przez bpa Mariana Kruszyłowicza

Od 1 września 2009 r. Ksiądz Prałat  mieszka w Domu Zakonnym Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu pełniąc funkcję kapelana, chętnie również pomaga w duszpasterstwie parafialnym.

Jubileuszową uroczystość ks. Aleksandra Jaszczura oraz 30-lecia Myśliborskiej Kapituły Kolegiackiej zaplanowano na sobotę, 1 października 2022 r. Początek o godz. 11.00 w Kolegiacie Myśliborskiej. Podczas uroczystości będzie do nabycia książka jubileuszowa, rozprowadzana przez Siostry Jezusa Miłosiernego.

 Siostra dr Teresa Szałkowska ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu obroniła doktorat na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Temat pracy doktorskiej: Duchowość zakonna Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego według pism s. Faustyny Kowalskiej i ks. Michała Sopoćki. Warszawa 2005. W latach 07.10.2004 r. – 31.07.2013 r. była przełożoną domu zakonnego przy ul Bohaterów Warszawy 77 w Myśliborzu. Jest autorką prac: Ryzyko Miłosierdzia. Historia życia i posłannictwa s. Faustyny Osińskiej współzałożycielki Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Białystok 2016 r. oraz Bramy Miłosierdzia. Historia życia i posłannictwa s. Benigny Naborowskiej współzałożycielki Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Białystok 2017 r.

Tekst i foto Helena Tobiasz

485 total views, no views today

KU PAMIĘCI SENATORA STANISŁAWA ŻYTKOWSKIEGO

ŻYTKOWSKI senator1

Ku pamięci senatora I kadencji śp. Stanisława Żytkowskiego, przypominam notację, którą przygotowałam dla biura edukacji IPN w 1995 roku. Rozmowę przeprowadziłam w biurze mecenasa, operatorem był Dariusz Sacharczuk.

Stanisław Żytkowski – Honorowy Obywatel Gorzowa Wielkopolskiego, związany z opozycją demokratyczną, działacz Solidarności internowany w stanie wojennym, współtwórca i wieloletni prezes gorzowskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Urodził się 1 stycznia 1948 w Gorzowie Wielkopolskim tutaj umarł 16 września tego roku.

Tu można posłuchać relacji świadka historii Stanisława Żytkowskiego: https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/mie/wszystkie-wydarzenia/grudzien-1981/relacje/120166,Stanislaw-Zytkowski.html

 

 

327 total views, no views today