SPOŁECZNA AKCJA POCZTÓWKOWA NA DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI W GORZOWIE WLKP.

Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta zaprasza do udziału w społecznej akcji Mamy Niepodległą!, która organizowana jest od 2013 roku przez Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Akcja polega na wysyłaniu bezpłatnych kartek z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Ideą akcji jest radosne świętowanie odzyskania niepodległości.

Od 6-14 listopada (z wyjątkiem 8 i 9 listopada) w filiach Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta będzie można otrzymać i wysłać nieodpłatnie kartki pocztowe, zaprojektowane przez znanych artystów. Pocztówki mają znaczek elektroniczny ważny na terytorium Polski do 30 listopada.

Autorami projektów kart pocztowych obecnej edycji są:

  • Karol Banach – artysta grafik i ilustrator regularnie publikujący w prestiżowych magazynach polskich i zagranicznych oraz w książkach. Projektuje plakaty i kreacje reklamowe dla globalnych marek i znaczących instytucji. Jego twórczość była prezentowana na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych, a także jest doceniana w najróżniejszych konkursach (np. nagroda główna Polish Graphic Design Awards w kategorii ilustracji książkowej, 2017). Wypracował rozpoznawalną kreskę i chętnie prezentuje świat w sposób nieco abstrakcyjny.
  • Magda Beneda – graficzka z wykształcenia, malarka z pasji, a z wyboru także blogerka opisująca swoją artystyczną stronę życia. Mieszkanka i miłośniczka Gdańska (tu ukończyła ASP). Jej prace charakteryzuje intensywna, pastelowa kolorystyka i miękkie linie. Prace malarskie prezentowała na wystawach w Polsce i zagranicą. Swoją pozytywną sztukę pełną słonecznego ciepła przenosi także na ilustracje i rękodzieła użytkowe (porcelana, tkaniny) współpracując m.in. z polskimi markami o długich tradycjach.
  • Ksenia Kononenko – zdobywczyni drugiego w historii polskiej reklamy Lwa w konkursie w Cannes i wielu innych prestiżowych nagród międzynarodowych. Pracowała jako dyrektor kreatywna w agencjach reklamowych w Polsce, ale także na Łotwie, Rosji i w Azji Centralnej. Uczyła się malarstwa, grafiki, liternictwa, historii sztuki i fotografii. Dzieła artystki znajdują się m.in. w zbiorach Neue Pinakothek w Monachium, Muzeum Unikatowej Książki Moskwa-Genewa i Muzeum Sztuki Współczesnej w Wiatce, a także w prywatnych kolekcjach w Europie, USA i Kanadzie.

Punkty dystrybucji kart pocztowych znajdują się w:

Zespole Willowo-Ogrodowym

  1. Warszawska 35, Gorzów Wielkopolski

w godz. 10.00-18.00

Spichlerzu

  1. Fabryczna 1-3, Gorzów Wielkopolski

w godz. od 10.00 – 18.00

Muzeum Grodu Santok

  1. Wodna 2a, Santok

w godz. od 10.00-17.00

Akcja potrwa do wyczerpania zapasów.

475 total views, no views today

RUSZA SPRZEDAŻ BILETÓW NA DRUGĄ CZĘŚĆ SEZONU W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

Filharmonia Gorzowska rozpoczęła sprzedaż biletów i abonamentów na drugą połowę sezonu artystycznego.

Koncerty karnawałowe w rytmie swingu z wyśmienitym amerykańskim trębaczem Garym Guthmanem, Olga Pasiecznik, Steve Nash, Leszek Możdżer, Marcin Wyrostek, Akiko Ebi, Monika Wolińska, Szymon Nehring, Krzysztof Meisinger, Elżbieta Stefańska – to tylko niektóre z nazwisk, jakie pojawią się na afiszach koncertów Filharmonii Gorzowskiej do lipca przyszłego roku. Druga połowa sezonu artystycznego zapowiada się bardzo ciekawie – instytucja przygotowała 23 koncerty symfoniczne, kameralne i oratoryjne, a także 6 koncertów familijnych, w tym wyjątkowe widowisko „Księga Dżungli”.

Wraz z uruchomieniem sprzedaży biletów pojawiła się również możliwość zakupu abonamentów. Ich posiadacze mogą liczyć na 15% zniżki na zakupione bilety.

Posiadaczem abonamentu zostaje osoba, która dokona zakupu co najmniej 8 biletów na 8 różnych koncertów symfonicznych dla jednej osoby, z wyłączeniem koncertu na zakończenie sezonu artystycznego 2021/2022.

Abonamenty można już nabywać w kasie Filharmonii Gorzowskiej.

Pełen repertuar na drugą część sezonu artystycznego dostępny jest na stronie www.filharmoniagorzowska.pl.

Posiadacze abonamentów oraz ci, którzy dla jednej osoby zakupią 3 bilety na 3 różne koncerty kameralne lub 2 bilety na 2 różne koncerty familijne organizowane przez Filharmonię Gorzowską od 1 stycznia do 1 lipca 2021 r., z wyłączeniem Zakończenia Sezonu Artystycznego 2021/2022, mogą otrzymać kartę parkingową.

Karta parkingowa uprawnia do korzystania z dwupoziomowego parkingu przy filharmonii w czasie od pół godziny przed rozpoczęciem koncertu do pół godziny po jego zakończeniu i jest wydawana jest przy zakupie abonamentów / biletów.

 

 

 

403 total views, no views today

PUSTA KSIĄŻKA KAPŁANA

Modlit5

Pusta, niezadrukowana książka stała się prowokująca do tego żeby zacząć ją pisać – powiedział   autor ks. dr Rafał Jarosiewicz – ewangelizator z diecezji koszalińsko  kołobrzeskiej. Na okładce publikacji znalazł się wpis abpa Grzegorza Rysia:  „Warto jest zapisać to Słowo, którym Duch Święty modli się w nas”.

WM: Jest Ksiądz współautorem „Najbardziej osobistego modlitewnika świata” – co skłoniło Księdza do takiej edycji?

Ks. R.J: Głęboko wierzę, że jak napisał św. Jan Maria Vianney, dobre myśli są bezpośrednią ingerencją Ducha św. w nasze życie. Dobre myśli, które ja nabyłem jako natchnienia Boże zostały poddane pod ocenę dwóch biskupów, których noty są na okładce: bpa Edwarda Dajczaka i abpa Grzegorza Rysia. Oni powiedzieli, że jest to wspaniała inspiracja i warto taką książkę wydać. To co mówią św. Vianney i św. Jakub – w liście w I-szym rozdziale i 17. wersecie, gdzie czytamy że wszelkie dobro z góry pochodzi od Ojca świateł  więc jeśli jest to konkretne dobro duchowe intelektualne czy emocjonalne czy jakiekolwiek dobro to wierzymy, że powinniśmy się nad tym zatrzymać ponieważ może mieć to bezpośrednie przełożenie na coś konkretnego w naszym życiu co stanie się fajnym dziełem.

WM: Czy otrzymał Ksiądz jakieś sygnały, że książka przynosi owoce?

Ks. R.J: Wiem o tym, że powstają konkretne teksty, wiersze, proza a także dzienniki duchowe bardzo wielu osób.

Dla tych, którzy nie wyłapali, że jest to najbardziej osobisty modlitewnik świata, przypominam, że ta książka ma 365 stron ale jest niezadrukowana więc trzeba dodać, że to jest pusta książka ale prowokująca do tego żeby zacząć ją pisać, bo to jest doświadczenie, które ja łączę z Panem Bogiem.

Ktoś może powiedzieć, że to wymysł albo, że jeśli ktoś tak natchnienie odbiera, to czy wszystko z nim w porządku. Ja wiem o tym, że powstają konkretne teksty.  Jeżeli tysiące tych książek dziś jest pisanych w tym najbardziej osobistym modlitewniku, no to zrealizował się cel, który został założony i to jest dla mnie ogromna radość.

WM: Do kogo ksiądz skierował to wydanie?

Ks. R.J: Zaskoczę panią, bo nie miałem żadnych przemyśleń do kogo kieruję ponieważ realizowałem swoje natchnienie. Może to dziwna sprawa ale było to na poziomie tego, że jest to coś co może pomóc w życiu człowieka poprzez tę formę jaka została zastosowana. Wierzyłem, że ona się przyjmie i tak się stało. Ta książka otrzymała nazwę bestseller, jeśli wejdziemy na wydawnictwo Pomoc i wpiszemy moje nazwisko, to zobaczymy, że ta książka się sprzedaje najlepiej. To ciekawe dlaczego?

WM: Czy Ksiądz też pisze i czyta tę swoją książkę?

Ks. R.J: Tak, prowadzę swój osobisty dziennik i mam tam wiele refleksji ale widzę, że dużo bardziej jestem oszczędny w słowa dzisiaj jeśli chodzi o moje przemyślenia dlatego, że wiele rzeczy które są przemyśleniami, to są rzeczy, które pamiętam. Natomiast szczegóły, perełki zapisuję sobie żeby nie uciekły, żeby to było coś co jest szczególne by móc się z kimś podzielić, bo to jest wartość duchowa, także intelektualna jeżeli w ten sposób patrzymy. I temu ma to służyć.

WM: Czy Księdzu ktoś pokazał zapisaną książkę?

Ks. R.J: Spotkałem osoby, które wypełniają ten modlitewnik. One dzieliły się konkretnymi doświadczeniami, dla wielu osób jest to bardzo ważny moment ich życia żeby w ogóle zacząć pisać. Dla wielu był to moment przełomowy i ta książka stała się narzędziem, które trzeba wypełniać. Stała się ona przyczynkiem do pisania, redagowania. Jest to książka do napisania, zapisania tego co jest istotne i ważne.

WM: Otrzymałam w prezencie tę książkę. Podarował mi ją wierny, który uczestniczył w Księdza rekolekcjach. Zapisałam już 50 stron, a na pierwszej kartce napisałam: – Jerzy daje mi książkę pustą. Tabula rasa. – Pisz modlitwy swoje każdego dnia. Bóg cię wysłucha.

Ks.R.J: Pięknie.

Ks. Rafał Jarosiewicz ur. 3 czerwca 1976 r. w Białej Podlaskiej. W 2002 roku ukończył Wyższe Seminarium Duchowne im. Jana Pawła II w Siedlcach – Nowym Opolu, specjalizując się w tematyce ewangelizacji, następnie studia doktoranckie na UKSW w Warszawie. Od 2011 r. pełni funkcję dyrektora Szkoły Nowej Ewangelizacji św. Jana Pawła II i bł. Matki Teresy z Kalkuty w diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej. Od 2013 Prezes Fundacji „SMS z Nieba”. Twórca wielu projektów ewangelizacyjnych. Jest autorem książek, konferencji, muzyki i tekstów.

446 total views, 1 views today

JERZY MAKSYMIUK NA GALI FINAŁOWEJ FESTIWALU MUZYKI WSPÓŁCZESNEJ W GORZOWIE WLKP.

FILHAFIL

VIII Festiwal Muzyki Współczesnej im. Wojciecha Kilara zakończył się 29 października galą finałową podczas, której Orkiestrą Filharmonii Gorzowskiej dyrygował Jerzy Maksymiuk.

W koncercie wystąpili także: Iwona Hossaśpiewaczka operowa sopran oraz zespół akordeonowy Motion Trio w składzie: Janusz Wojtarowicz, Paweł Baranek i Marcin Gałażyn. Asystentem dyrygenta był Maciej Koczur.

W programie zaprezentowano:

JERZY MAKSYMIUK
Arbor vitae II
Liście gdzieniegdzie spadające na orkiestrę smyczkową i fortepian
Vers per archi
Gdy marzenia płoną na 3 akordeony solo (Motion Trio)
Muzyka wyciszenia z Lamentu serca na orkiestrę i głos

Podczas solowego występu zespołu akordeonowego Maesrto Maksymiuk zasiadł na widowni,  a po zakończonej grze nie szczędził braw i uściskał dłoń każdego muzyka.

Na stronie zespołu Motion Trio można m.in. przeczytać:  – Styl muzyczny, który prezentują w swojej twórczości to szeroko rozumiany „crossover” zawierający elementy jazzu, world music, rocka, muzyki klasycznej, a nawet współczesnej. Jest tam także cytowana wypowiedź  Jerzego Maksymiuka, który powiedział o artystach:  „Trójka wspaniałych muzyków pokazuje, jak szeroki wachlarz brzmień można wydobyć z akordeonu. Zachwyca mnie ich emocjonalność połączona z precyzją, umiejętne budowanie napięcia, a gdy trzeba – delikatność”.

Podczas koncertu niezwykle ciepłą atmosferę wprowadził Jerzy Maksymiuk, który nie tylko dyrygował gorzowską orkiestrą ale także grał na fortepianie, przechodząc kilkakrotnie od dyrygenckiego pulpitu do instrumentu. Przed koncertem i po jego zakończeniu chwalił orkiestrę filharmoniczną i pobudzał muzyków do wielokrotnych ukłonów. Melomani dziękowali brawami mistrzowi i muzykom na stojąco. Kompozytor wspomniał także o swojej żonie Ewie, która zawsze go wspiera, pomaga i jest przy nim.

VIII Festiwal Muzyki Współczesnej im. Wojciecha Kilara rozpoczął się 15 października, zainaugurowany został otwarciem wystawy fotografii Bartka Barczyka w foyer filharmonii. Zaprezentowane zostały zdjęcia najsłynniejszych postaci muzyki współczesnej, artystów, którzy ją tworzą i wykonują: kompozytorów, instrumentalistów i  wokalistów.

W przeddzień gali finałowej publiczność miała okazję poznać Artystę, dyrygenta i kompozytora od zupełnie innej strony – za sprawą filmu dokumentalnego „Maksymiuk. Koncert na dwoje” w reżyserii Tomasza Drozdowicza. Jest to filmowa opowieść o Maksymiuku-muzyku-artyście, jego pasji i o nadzwyczajnej relacji z żoną Ewą. Pokaz filmu odbył się w Kinie studyjnym 60 Krzeseł, po jego zakończeniu bohaterowie filmu spotkali się z gorzowskimi miłośnikami muzyki.

W 2017 roku 28 kwietnia Jerzy Maksymiuk także dyrygował orkiestrą Filharmonii Gorzowskiej. Po porannej próbie, której byłam obserwatorką napisałam wiersz „Kompozytor”:

Geniusz widzi

Czego nie widzą inni

Sibelius wspaniały

Mozart boski

Lutosławski znakomity

Maksymiuk w Mozarcie

Odkrył Chopina

Ale

Czy …to

O to

Chodzi?

Chyba nie

Dlatego znowu zagrał Mozarta

Gdy zszedł ze sceny, żona mu szeptała

Nie podsłuchując, usłyszałam

„Uspokój się”!

Zabrzmiało dźwięcznie i wdzięcznie

wm

 

448 total views, no views today

MIERZĘCIN – MROKU CIEŃ

frem

 Na zdj.  współautorka Marzanna Leszczyńska

Był bezwietrzny, upalny czerwcowy dzień. Schodziłam po schodach w kierunku stawu za pałacem. Tuż za moimi plecami rozległ się trzask łamanej gałęzi  a zaraz potem huk uderzenia o ziemię konaru jesionu. Innym razem uruchomiło moją wyobraźnię zatopione w stawie drzewo i wywrócony mostek jako efekt krajobrazu po  letniej burzy. Gdzieś z pamięci wydostała się muzyka Krzysztofa Komedy i tak zrodziła się fantazja o mrocznej stronie pałacu w Mierzęcinie. Najpierw powstał clip ze zdjęć i muzyki a potem dr Robert Wójcik napisał do tego tekst ze strzępów historii i tajemnicy Pałacu.  Myślę, że jest to jak najbardziej odpowiednia lektura na zbliżające się Święto 1 i 2 listopada.

https://youtu.be/6fhpthy8Ins 

         Mierzęcin – mroku cień

ROB5

Na zdj.  dr Robert Wójcik – administrator Pałacu Mierzęcin w latach 1998-2008. Tu na otwarciu pałacu 13.09.2001 r.

   „W momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym nie dającej się zapełnić pustki”

Ks. Józef Tischner ( 1931-2000)

…W ciszy przeżywamy pamięć o swoich bliskich. W ciszy, zadumaniu, łzą w oku, ściskiem gardła, przełykaną śliną w ustach, które nie potrafią przemówić, bo nasze zmysły w tym momencie płaczą, a jednocześnie przywołują obrazy tych chwil w życiu, jakie przeżyliśmy wśród tych, których nie ma między nami. W te zazwyczaj mroczne, listopadowe wieczory gdzie groby naszych bliźnich, spowite opadającą mgłą, spadającymi liśćmi  z drzew, oświecone  tajemniczym światłem palących się zniczy przywołują wiarę, że to życie – tu na ziemi chyba nie jest końcem jakiegoś ustalonego porządku. Pozwala nam mieć nadzieję, że może kiedyś, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo w jaki sposób, ale się spotkamy…

Wtedy będziemy już zupełnie wolni i szczęśliwi, bo będziemy razem….wytłumaczymy sobie wszystko, naprawimy to czego nie zdołaliśmy zrobić za życia. Zrozumiemy, jak zmieniła się wartość wszystkiego co otaczało i łączyło nas na ziemi…..

Będąc w Mierzęcinie w latach 1999-2008 – codziennie miałem styczność z cmentarzem – starym cmentarzem tzw. poniemieckim. Widok krzyży, nagrobków cmentarnych praktycznie towarzyszył mi każdego dnia. To może dziwne co powiem – ale te codzienne obrazy inspirowały  mnie do poznania historii tego miejsca, do osób które tworzyły go i ich przeżyć. Tak – Mierzęcin to kilkusetletnie dziedzictwo rodzin niemieckich (patrz „Mierzęcin to co zaciera czas” – http://wandamilewska.pl/?p=13107 i o tym należy pamiętać. Rok 1945 dla ogromnej większości mieszkańców tych ziem (tzw. Ziemie Odzyskane lub Ziemie Zachodnie) stał się swoistym końcem świata, w którym dotychczas żyli. Ziemie te, leżące przed wojną w państwie niemieckim, przejęte zostały przez odradzającą się Polskę zgodnie z postanowieniami konferencji poczdamskiej (17.07 – 2.08.1945), wraz z jej kłopotliwym niewygodnym dziedzictwem. Nastąpiła tu całkowita wymiana ludności. Z drugiej strony – taką samą apokalipsę (chyba bardziej tragiczną w swoich rozmiarach) przeżyli mieszkańcy Kresów Wschodnich. Odnosząc się do czasów początków państwowości polskiej, można powiedzieć o powrocie staropolskich ziem (Ziem Zachodnich) do Macierzy, które przez wiele wieków były we władaniu czy to  książąt z dynastii Piastów czy słowiańskich Gryfitów.

Tak – wielcy politycy czy przywódcy tego świata nigdy nie kierowali się uczuciami (pytanie – czy wielcy?) – jedną kreską ołówkiem czy piórem, palcem lub mieczem, na mapie lub na ziemi (w tle –  doradcy, wojowie, politycy, dym z palących się cygar czy fajki, kielichy z winem i suto zastawione stoły z jadłem czy też dyplomatyczna etykieta…..  – ale zawsze od wieku – wieków  – wyrachowanie, chęć władzy, chęć posiadania, bezwzględność … – burzyła na setki lat,  liczona w dziesiątkach wieków – jakiś ład, porządek, duże i małe ojczyzny – losy wielu narodów, losy milionów ludzi stawały się w pewnej chwili gehenną ….

Dobrze, że po tym wszystkim pozostały chociaż cmentarze (na pewno – nie wszystkie), ale pozostały i są żywym i niezaprzeczalnie prawdziwym świadectwem historii tych miejsc, a przede wszystkim losów ludzi z nimi związanych.

Cmentarz, ze swej istoty jest przestrzenią trwale usakralizowaną. Oznacza to, że przestrzeń przeznaczona na miejsce pochówku zmarłych musi być najpierw poświęcona, by mogła spełniać swoją funkcję. W żaden sposób nie wolno naruszać świętości tego miejsca, co obwarowane jest z jednej strony odpowiednimi kanonicznymi dyspozycjami, sięgającymi średniowiecza. Zwyczaj pochówku zmarłych towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Szacunek, jakim darzono zmarłych zaowocował tradycją grzebania ich w ściśle określonych miejscach, zwanych cmentarzami. Tereny te są ważne zarówno pod względem religijnym, jak i kulturowym. Stanowią one nie tylko ważny element kultury, ale i ważny element składający się np. na krajobraz wielu regionów. Historycy czy archeolodzy znajdują na to wiele dowodów, jakimi są między innymi pierwotne grobowce. Składano do nich nie tylko ciała bliskich. Wyposażano je również w przedmioty, potrzebne do życia w zaświatach. Owe odległe obyczaje mają swoje odbicie w czasach obecnych. Oplatanie rąk różańcem, wkładanie w nie świętych obrazków, drobnych pamiątek osobistych związanych ze zmarłym, sypanie „ojczyźnianej ziemi” na trumnie – to nic innego, jak troska o naszych bliskich po śmierci. To troska i pamięć o naszej miłości, którą ich darzyliśmy.

Według powszechnie przyjmowanych poglądów, jako „cmentarz” rozumie się miejsce, w którym w grobach indywidualnych bądź zbiorowych grzebie się ciała zmarłych lub przechowuje się prochy po ich spaleniu. Jest to najpowszechniejsza definicja cmentarza. Jednakże nie należy zapominać o tym, że cmentarz jest przede wszystkim miejscem pamięci. Grób i cmentarz powstają, jako akt zadośćuczynienia nie tylko pewnym regułom, nakazującym w imię zasad higieny usuwać zwłoki z przestrzeni, w której realizuje się ludzkie życie, ale także w imię tych intencji, które czynią go obszarem pamięci o tym, co określało sens ludzkiego życia, co stanowiło o przynależności zmarłego do jakiejś, dającej się wyraźnie określić społeczności.

Cmentarz, jako miejsce pamięci, świadczy o ogromnej roli, jaką spełnia nie tylko dla ludzi obecnie żyjących, lecz przede wszystkim dla przyszłych pokoleń. Cmentarze są, bowiem świadectwem uwikłania losów ludzkich w dramaty historii oraz dokumentem dziejów zwykłych, prostych ludzi. Nie możemy zapomnieć o tym, że cmentarze świadczą o naszej przeszłości i o stanie naszej współczesnej kultury. Cmentarz skłania nas ku refleksji i zadumie nad przemijającym czasem. Charakter każdego cmentarza, niezależnie od kultury poszczególnych narodowości, grup społecznych, jest osobisty, a zarazem powszechnie dostępny, choć w odmienny sposób. Szczególne powiązanie z regionem i jego mieszkańcami, przywołuje uczucia, które są zamknięte w szczątkach i pomnikach, budzą szacunek, ciekawość oraz lęk przed nieuniknionym – przed śmiercią – która czeka każdego z nas …

Cmentarz jest więc przestrzenią świętą. Tutaj – podobnie jak w przestrzeni świątyni, przed obliczem Boga – również spotyka się nieskrępowaną świętość. Świętość cmentarna posiada jednak dwojaką postać – jest nośnikiem dwóch znaczeń „sacré” i oznaczającą zarówno „święte” w sensie pozytywnym (pozwalające nawiązać relację z Bogiem), jak i „przeklęte”. Dualizacja cmentarnego sacrum powoduje jednocześnie, że przestrzeń ta – mimo, że usakralizowana, poświęcona – jest dla żyjących obszarem – niebezpiecznym, tajemniczym, budzącym lęk…. Dialog żywych i zmarłych oraz Bóstwa i jego stworzenia podkreślony jest w strukturze przestrzennej cmentarza. Przestrzeń ta ustrukturyzowana jest w kierunku wertykalnym, który tworzy sferę widzialną i mrocznego podziemna i chyba także w kierunku horyzontalnym, ujawniającym się w dosłownej topografii każdego cmentarza. Jest to wyraźnie widoczne w przypadku starego cmentarza w Mierzęcinie, który jest usytuowany w granicach folwarku w bliskim sąsiedztwie przy pałacu. Znamienne jest też to, że front mauzoleum rodziny Von Waldow jest architektonicznie skierowany (w kierunku  północno – zachodnim) – w stronę domu rodzinnego – pałacu. Szkoda, że ten rodzinny grobowiec jest w tak opłakanym stanie – mimo to, – ma w sobie coś dostojnego, monumentalnego, a przy tym majestatycznie tajemniczego – przywołuje historię – i chyba to jest w tym wszystkim ważne.

Cmentarz jest przestrzenią pamięci kreującej wspólnotę żywych i umarłych. Jest „polem pamięci” – miejscem trwałości tego co jest teraz i tego czego już nie ma. Będąc świadectwem ciągłości zamieszkania, cmentarze są znakiem legitymującym prawo własności danej społeczności do terytorium. Przywołać w tym miejscu wypada słowa przypisywane marszałkowi Ferdinandowi Fochowi (1851 -1929 – nota bene marszałek Polski 1923)) : „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, tracąc pamięć, tracą życie”.

Cmentarz stanowi całość, do której zaliczyć można takie elementy jak: obiekty architektoniczne, aleje i dróżki tworzące swoisty układ. Cmentarze to również tereny zieleni, często planowane i projektowane według wskazań kompozycyjnych. Układ roślinny nie znalazł się na cmentarzach przypadkowo. Posiada on ogromne znaczenie symboliczne. Każde z takich miejsc powinno być obdarzone wielką troską, mimo, iż w wielu przypadkach czas odcisnął na nim swe znaczące piętno – niestety – piętno zapomnienia i dewastacji – to bardzo przykre i świadczy to o nas źle. Niestety – dzisiaj liczy się „teraz” – zapominamy, że  „ teraz – dziś” – jutro będzie już tylko historią….

Cmentarz jest przykładem sztuki, która łączy to, co metafizyczne, duchowe, nieznane z tym, co ludzkie, ziemskie. W sposób wyjątkowy, niespotykany w przypadku innych terenów, dotyka tematyki przemijania, stąd też dostrzega się w nich szczególną dbałość o każdy detal architektoniczny, drzewo, kwiat, napisy (sentencje) nagrobne … Niezwykłe miejsca pamięci, kaplice, przepiękne grobowce, pojedyncze groby, nekropolie….stworzone z poczuciem „ulotnej chwili” i szczególnym wyrazem uczuć i przesłaniem…jestem głęboko  przekonany, że dla żyjących, dla nas….

Zawsze myślę – do dziś – czym się kierował ostatni przedwojenny ordynat Mierzęcina (Mehrenthina) – Bernd Sigismund von Waldow, chowając swoją ukochaną żonę Ulrike von Winterfeld (swoją drogą – kobietę o wyjątkowej urodzie) – nie na cmentarzu czy mauzoleum rodowym. Ta kobieta zmarła przy piątym porodzie w wieku 32 lat – bardzo młodo. Bernd Sigismund von Waldow – też stosunkowo w młodym wieku – w 1937 roku – miał 49 lat. Małżeństwo pochowane jest w parku – w „magicznym” parku, urzekającym swoją urodą – blisko ścieżek dwunastu dróg. Stoi tam kamienny krzyż z epitafium: ” Die liebe höret nimmer auf – „Miłość nigdy nie ustaje”, a nieopodal – złamana kolumna – symbol przerwanego nagle życia. To symbol nagle powalonego, złamanego drzewa przez wichurę czy piorun, czy zerwanego mostu – mostu więzi czy głębokiego pojednania uczuć. To aż dziw, że ten kamienny krzyż i nagrobek ostał się praktycznie w stanie nienaruszonym przez te wszystkie lata. Może przez przesłanie treści tego napisu….. dla mnie wyjątkowo mądre, poetyckie, niezwykle prawdziwe, cenne – potrzebne  dla naszych dzisiejszych czasów.  Często przechadzając się po pomieszczeniach pałacowych ( szczególnie przed remontem) słyszałem kroki tych ludzi, ich głosy, ich szepty, ich wyznania…. moja wyobraźnia powiedziała mi, że dlatego tam chcieli być pochowani, ponieważ właśnie tam wyznali sobie pierwsze uczucia miłości do siebie – tam w tym „magicznym” parku – nieopodal ścieżek dwunastu dróg…

Często przypomina mi się ostatnie kazanie księdza Henryka Wojnara, (patrz „Mierzęcin – spotkajmy się w dobrym śnie” – linkhttp://wandamilewska.pl/?p=13803) kiedy żegnał się z mieszkańcami Mierzęcina,  odchodząc do innej parafii. Mówił o miłości do bliźniego, mówił o starości, samotności, bezradności i osamotnieniu ludzi starych – o naszych rodzicach, starych ciociach i wujkach, kuzynkach i kuzynach, o sąsiadach i sąsiadkach – o naszych znajomych – o bliźnich. A może by tak, zanim pojedziemy na groby naszych krewnych i znajomych, pomyśleć jeszcze o ludziach żyjących – tych starych i nie starych. Zastanowić się nad tym wszystkim – odnowić naszą wiarę w człowieka, obudzić się z naszego zabiegania, wręcz otępienia i zaniku wszelkich uczuć. Zastanowić się, czy jesteśmy dla nich dobrzy i czuli, przypomnieć sobie kiedy ich odwiedziliśmy, kiedy zadzwoniliśmy, zapukaliśmy do ich drzwi, kiedy spytaliśmy ich czy czegoś potrzebują, czy chcą jakiejś pomocy ….

Proszę, tak bardzo proszę :

„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

potem cisza normalna więc całkiem nieznośna

zostaną po nich buty i telefon głuchy…..”

……..i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą”

 

Ks. Jan Twardowski (1915 – 2006)

Niech ta ostatnia miłość – będzie pierwszą… bo jest  prawdziwa – bo to po  naszej „ przed zaduszkowej ” pokucie….

Tekst: dr Robert Wójcik

cdn.

 

 

 

 

 

 

 

 

7,631 total views, no views today

RAJD ROWEROWY I DĄB „KAROL” Z OKAZJI JUBILEUSZU GORZOWSKIEJ DZIEWIĘTNASTKI

LOLO!LO2DąbDąb1

Na zdj. 2 Andrzej Jakubaszek

Rajd rowerowy z okazji  jubileuszu 70-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej – Curie w Gorzowie Wielkopolskim wyruszył rano 25 października spod budynku szkoły przy dźwiękach hejnału Wyścigu Pokoju. 

Zwieńczeniem obchodów jednego z jubileuszowych dni było posadzenie dębu o nazwie  „Karol”, ku czci Karola Hermy – pierwszego dyrektora Liceum Ogólnokształcącego nr 19, bo tak się kiedyś nazywało zawarciańskie liceum.

Starterem i komandorem rajdu, w którym uczestniczyło 30 rowerzystów był Lech Piasecki – mistrz świata w kolarstwie, zwycięzca Wyścigu Pokoju, pięciu etapów w Giro d^Italia i lider Tour de France. Szkołę reprezentował dyr. Tomasz Pluta.

Inicjatorem rajdu był absolwent szkoły Andrzej Jakubaszek, który powiedział, że mimo chłodu, oszronionych tras i minusowej temperatury cel został osiągnięty. – Jechaliśmy wałem w stronę Ciecierzyc wzdłuż Warty, przeważnie ścieżkami rowerowymi. Zrobiliśmy kilka przerw, przydarzyły się też małe awarie ale byliśmy przygotowani. Jeden z profesorów pełnił funkcję mechanika, był zabezpieczony w niezbędne narzędzia i części zapasowe do rowerów – wyjaśnił organizator.

Po powrocie do szkoły z dwugodzinnego rajdu, odbył się mecz rugby, w którym uczestniczyły dwie klasy. Kibicowało kilkuset uczniów. Przy dźwiękach muzyki na boisku powiewały flagi, cheerleaderki zagrzewały do rywalizacji, kolorytu dodawały sztuczne ognie i dymy. A na zakończenie degustowano kiełbaski prosto z ogniska.

Foto: z arch. Andrzeja Jakubaszka

Tekst: Wanda Milewska  absolwentka II LO /19/

 

704 total views, no views today

RAJD ROWEROWY Z LECHEM PIASECKIM Z OKAZJI JUBILEUSZU GORZOWSKIEGO DRUGIEGO LICEUM

Plakat

Rajd Jubileuszowy z okazji 70.lecia istnienia II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej Curie w Gorzowie Wielkopolskim wyruszy 25 października o godz. 8 spod budynku szkoły przy ul. Przemysłowej. Honorowym komandorem i gwiazdą peletonu będzie Lech Piasecki – mistrz świata w kolarstwie, zwycięzca Wyścigu Pokoju, pięciu etapów w Giro d^Italia i lider Tour de France.

Andrzej Jakubaszek – inicjator rajdu, absolwent II LO zwanego przed laty „Dziewiętnastką”  powiedział, że do wzięcia udziału zgłosiło się 28. uczniów, 4. profesorów i kilku absolwentów.W rajdzie udział weźmie m.in Piotr Jakubowski – absolwent 1967 roku, wielokrotny uczestnik super maratonów. Uczestnicy przejadą trasę około 50 km, która prowadzić będzie trasami w okolicach Zawarcia i Zakanala w kierunku Borka i Glinika.

– Spodziewamy się, że frekwencja może być wyższa bo w poniedziałek mogą się jeszcze zgłosić uczniowie. Warunkami wzięcia udziału w rajdzie są sprawny rower i dobry humor a uczniowie potrzebują zgodę rodziców, takie są obecne wymogi.  Będziemy jechać w kilku grupach bezpiecznymi ścieżkami rowerowymi. Unikamy wielkiego ruchu – podkreśla Andrzej Jakubaszek.

Rajd rozpocznie się jazdą dookoła boiska szkolnego przy dźwiękach Wyścigu Pokoju. Powrót zaplanowano na godz. 11 i o tej porze odbędzie się sadzenie jubileuszowego dębu, będzie także ognisko.

Dyrektorem II LO jest Tomasz Pluta.

Tekst: Wanda Milewska /także absolwentka „Dziewiętnastki”/

451 total views, 1 views today

MICHAŁ WRÓBLEWSKI TRIO W GORZOWSKIEJ FILHARMONII

„Filmowo i romantycznie” – to tytuł dzisiejszego koncertu w Filharmonii Gorzowskiej.  W programie  dziesięć najsłynniejszych romantycznych tematów muzycznych, m.in. z takich filmów jak Kobieta i MężczyznaLove Story czy Dzikość Serca.

Wszystkie utwory wykonane zostaną w nastrojowych aranżacjach Michała Wróblewskiego na trio jazzowe i orkiestrę smyczkową.

Koncert odbędzie się 22 października o godz. 19.00

MICHAŁ WRÓBLEWSKI TRIO:
Michał Wróblewski / fortepian, aranżacje
Wojciech Pulcyn / kontrabas
Sebastian Kuchczyński  / perkusja

Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej (kwintet smyczkowy)

PROGRAM:
Herman Haupfeld / As Time Goes By
z filmu Casablanca (1942), reż. Michael Curtiz

Bernard Hermann  / Love Theme
z filmu Vertigo (1958), reż. Alfred Hitchcock

Francis Lai / Un Homme et une Femme
z filmu Kobieta i mężczyzna (1966), reż. Claude Lelouch

Francis Lai / Theme from Love Story
z filmu Love Story (1970 ), reż. Arthur Hiller

Nino Rota / Love Theme
z filmu Ojciec chrzestny (1972), reż F.F. Coppola

Gerry Goldsmith / Love Theme
z filmu Chinatown (1974), reż. R. Polański

Bernard Hermann / Betsy’s Theme
Taksówkarz (1976), reż. Martin Scorcese

Enio Morricone / Love Theme
z filmu Cinema Paradiso (1988 ), reż. Giuseppe Tornatore

Gerry Goldsmith / Main Theme
z filmu Nagi instynkt (1992), reż. Paul Verhoeven

Thomas Newmann / Por Una Cabeza
z filmu Zapach Kobiety (1992), reż. Martin Briest

BILET:  50,00 zł

 

787 total views, no views today