KS. HENRYK GRZĄDKO O BP. EDWARDZIE DAJCZAKU

20230202_143936

Na zdj. Ks. Henryk Grządko

fot. wm

Ks. Henryk Grządko o bp. Edwardzie Dajczaku: jego duszpasterskie plany były bardzo nowoczesne

Ks. Henryk Grządko diecezjalny duszpasterz trzeźwości diecezji zielonogórsko – gorzowskiej, na wieść o dymisji ordynariusza diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej, przypomniał, że duszpasterskie plany bpa Dajczaka – ówczesnego sufragana diecezji zielonogórsko – gorzowskiej były bardzo nowoczesne. Dzięki bp. Dajczakowi ks. Grządko od 25 lat pełni funkcję kapelana Centrum Charytatywnego im. Jana Pawła II w Gorzowie Wielkopolskim.

– Wtedy duszpasterzem diecezji był bp Adam Dyczkowski, który bardzo liczył się ze zdaniem bpa pomocniczego Dajczaka, którego planem było żeby świeckie Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Br. Krystyna było jednocześnie centrum duszpasterskim. I tak się stało, po wizycie Jana Pawła II w Gorzowie Wlkp. w 1997 r. przy stowarzyszeniu powołano Centrum Charytatywne im. papieża Polaka – powiedział ks.Henryk Grządko.

Do tej placówki z gorzowskiej katedry skierował go właśnie bp Dajczak. Tu diecezjalny duszpasterz trzeźwości zamieszkał 25 lat temu i razem z osobami świeckimi – jak twierdzi – stara się służyć najpierw Bogu a potem ludziom. – Tutaj wiele dobrych rzeczy się rozwinęło i wiele dobra tu czynimy, jeśli chodzi o ewangelizację. Celem bpa Dajczaka były dwa dzieła charytatywne w diecezji: kościelna Caritas a także organizacja świecka – powiedział ks. Grządko, podkreślając, że współpraca ze świeckimi dobrze działa. – Ja im pomagam, a gdzie trzeba zakasać rękawy to zakasuję ale głównie zajmuję się sprawami duszpasterstwa – podkreślił ks. Grządko, który zanim trafił do seminarium duchownego ukończył technikum budowlane.

Na pytanie czy te umiejętności przydają się w pracy duszpasterskiej odpowiedział:  – Ksiądz musi być dobry w wielu rzeczach, w duszpasterstwie musi być dobrym, musi umieć wiele rzeczy, zakleić dziurę w murze ale także administrować parafią. Najważniejsze jest aby na pierwszym miejscu służyć Bogu  a następnie ludziom i ja na tym się  nigdy nie przejechałem – stwierdził z radością.

Dalej ks. Grządko wspominał duże zaangażowanie bpa Dajczaka, który odwiedzał Ośrodek Kolonijny, Sportowo-Wypoczynkowy w Długiem prowadzony przy Stowarzyszeniu Pomocy Bliźniemu im. Br. Krystyna. – Wtedy diecezję prowadził bp Dyczkowski ale głos bpa Dajczaka był dla niego bardzo ważny. Bp Dajczak proponował dużo charytatywnych rozwiązań, odwiedzał nas w tym ośrodku. A gdy wyjeżdżał już do diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej to ostatni jego przystanek był właśnie w tej naszej placówce, w której zatrudnionych jest wielu mężczyzn z problemami alkoholowymi, a którzy tutaj pracują i pragną skończyć z nałogiem

Biskup cieszył się tym ośrodkiem i radował, że to wszystko ma sens. W tym centrum jest jego cząstka, są jego myśli i serce. Będziemy o tym pamiętać. Mam nadzieję, że biskup odpocznie i nadal będzie się włączał w różne dzieła – wyraził nadzieję ks. Henryk Grządko.

Gorzowskie  Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna działa ponad 30 lat. Założyli je ks. Władysław Pawlik, były proboszcz parafii Pierwszych Męczenników Polski, którą w 1997 r. nawiedził Jan Paweł II oraz Augustyn Wiernicki od początku kierujący stowarzyszeniem.

Bp Edward Dajczak złożył rezygnację z urzędu biskupa diecezjalnego,  był duszpasterzem diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej od  2007 r.  Jako bp senior będzie mieszkał w Centrum Edukacyjno-Formacyjnym w Koszalinie.

Także w KAI: https://kair.ekai.pl/depesza/630045/show

914 total views, 1 views today

ROZMOWA Z IZABELĄ SERPINĄ – WIZYTATOREM CENTRUM EDUKACJI ARTYSTYCZNEJ

 IZA SERPINA

Fot. wm

Siedziba wizytatora CEA mieści się w budynku Liceum Plastycznego przy ul. Warszawskiej 18

Izabela Serpina, obecnie wizytator CEA,  przez 4 lata była dyrektorem Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. W. J. Ciesielskiego w Gorzowie Wlkp. Nauczycielem klasy fletu była od 1992 roku. Ukończyła klasę fletu w Liceum Muzycznym w Poznaniu, a potem studia w Akademii Muzycznej we Wrocławiu a także studia pedagogiczne w Zielonej Górze i studia podyplomowe z zarządzania oświatą w Szczecinie.

Wanda Milewska: Na czym polega praca wizytatora Centrum  Edukacji Artystycznej?

Izabela Serpina: To nie jest to samo co wizytator w Kuratorium Oświaty. Można by rzec, że moja praca to po części nadzór pedagogiczny nad szkołami, a z drugiej strony realizacja zadań z obszarów pracy organu prowadzącego, czyli pracownika wydziału edukacji – to takie duże uproszczenie.  Jestem zatrudniona w CEA w Warszawie a na co dzień pracuję tutaj, w biurze przy ulicy Warszawskiej. Do moich zadań należy między innymi:  nadzór, kontrola, opiniowanie spraw,  wspieranie bieżącej działalności i rozwoju szkół artystycznych w województwie lubuskim.

WM: Ile jest szkół artystycznych w naszym województwie?

IS: Jest  18 szkół artystycznych,  11 szkół muzycznych I stopnia, 3 szkoły II stopnia, 1 ogólnokształcąca szkoła I stopnia i 1 szkoła niepubliczna, też z pionem ogólnokształcącym a także 2 licea sztuk plastycznych.

WM: Czy  był ogłoszony konkurs na to stanowisko, czy wystarczyło zgłosić swoją  kandydaturę?

IS: Rozpisano konkurs na stanowisko wizytatora w województwie lubuskim oprócz tego były dwa inne w regionach  dolnośląskim i opolskim.  Zgłosiłam swoją kandydaturę, zostałam zaproszona przed komisję w Warszawie i po tygodniu poinformowano mnie, że zostałam przyjęta.  Oczywiście zapytano mnie jak sobie poradzę ze szkołami plastycznymi, bo nie jest to moja specjalizacja. Opiekuję się  moimi szkołami już 2 lata i współpraca układa się znakomicie.

WM: Czy wcześniej  było takie stanowisko w naszym województwie?

IS: Zanim objęłam tę funkcję, pracę w naszym regionie wykonywała w zastępstwie pani Małgorzata Bednarek – wizytator z Poznania, a przed nią byli wizytatorzy z woj. zachodniopomorskiego, ponieważ  w naszym województwie nie było osoby chętnej do podjęcia tej funkcji.  Pani wizytator była moim zwierzchnikiem w czasie pracy na stanowisku dyrektora szkoły a dzisiaj współpracujemy, gdy szef powierzy nam wspólne zadania.

M: Wizytator  artystyczny to szersze pojęcie, bo chyba nie tylko na sprawach twórczych musi pani się znać?

IS: Należy do mnie  na przykład  zatwierdzanie arkuszy organizacyjnych na dany rok szkolny, w których są zaplanowane etaty, ale również  finanse. Organizuję konkursy na dyrektorów szkół,  uczestniczę w tych  konkursach na terenie całej Polski.  W czerwcu tego roku byłam przewodniczącą komisji w Szczecinie, tam wybieraliśmy dyrektorów szkół regionu zachodniopomorskiego. Także organizacja i uczestniczenie w postępowaniach awansu zawodowego na stopień nauczyciela mianowanego lub dyplomowanego należy do moich obowiązków. A więc mój głos ma wpływ na awans nauczyciela albo czy dany kandydat zostanie dyrektorem szkoły. Wizytator nie może przewodniczyć komisji w regionie w którym pracuje. Jestem teraz urzędnikiem 😊

WM: Czy może Pani porównać obie funkcje, lepiej jest być dyrektorem czy wizytatorem?

IS: Lubię pracę z ludźmi, daje mi to dużo satysfakcji. Gdy byłam dyrektorem czerpałam radość nie tylko ze współpracy z artystami – kolegami nauczycielami ale także z rodzicami. Byłam też nauczycielem, uczyłam – a to już jest coś wspaniałego, mieć kontakt z młodymi artystami z dziećmi, mieć wpływ na rozwój ich talentu i osobowości.

Natomiast dzisiaj czerpię radość ze współpracy z dyrektorami szkół, którzy są niezwykle mądrymi osobami, którym bardzo zależy na tym co robią, są bardzo pracowici, odpowiedzialni –  podziwiam ich.

Obydwie prace są dla mnie satysfakcjonujące. Obydwie trudne i odpowiedzialne. Dzisiaj ta odpowiedzialność jest nieco większa bo jest potrzebna decyzyjność na większym obszarze. Zdarza się, że jestem delegowana w imieniu ministra lub prezydenta RP do odznaczeń dyrektorów i nauczycieli. Opiniuję wiele spraw dotyczących dyrektorów, nauczycieli, uczniów, szkół. Mam wpływ na decyzje dyrektorów szkół i na sprawy związane z organizacją szkół. Jest to trudna praca, ale dobrze się w niej czuję.

Są takie chwile, gdy tęsknie do bycia dyrektorem np. w momentach,  gdy odbywa się konkurs na stanowisko dyrektora i siadają przed komisją kandydaci /dyrektorzy opowiadający z zapałem o swojej szkole.  Albo gdy jestem na koncercie dzieci, to też wraca do mnie tęsknota. Ale tłumaczę sobie, że człowiek nie jest niezastąpiony, są nowe osoby i niech one to prowadzą.

WM: Udzielała się  pani artystycznie gdzie teraz Pani się spełnia?

IS: Niestety już teraz nie mam takiej możliwości spełnienia się. Nie gram już w Orkiestrze Kameralnej „Odeon”, którą prowadził pan Szczepan Kaszyński  – a grałam, czy w  Gorzowskiej Orkiestrze Dętej. Nie śpiewam też w Chórze Cantabile, do którego przez krótki okres należałam, bo zawsze marzyłam żeby  w chórze śpiewać. Moje obowiązki służbowe wiążą się z licznymi podróżami, jestem wysyłana w różne miejsca, dlatego nie mogę uczestniczyć regularnie w  próbach czy występach. Na przykład w sierpniu uczestniczyłam w 53. postępowaniach awansu zawodowego i musiałam mieszkać w Poznaniu.

Czasem jestem zapraszana, żeby gdzieś zagrać albo poprowadzić warsztaty fletowe, ale rzadko. W ubiegłym roku poprowadziłam warsztaty z uczniami szczecińskiej szkoły i to był dla mnie czas niezwykle szczęśliwy. Takie sytuacje nie są związane z moją pracą, muszę wówczas wziąć urlop.

WM: Jakie wskazówki dawała Pani swoim uczniom?

IS: Przypominałam im, że życie często stawia jakieś zadania, zalecałam żeby nie odrzucali żadnych propozycji  artystycznych , żeby ze wszystkiego korzystali. I tak ja się staram postępować.

WM:Jaki jest stan lubuskich placówek artystycznych?

IS: Obecnie wszystkie szkoły artystyczne, publiczne z naszego województwa prowadzone są przez ministra kultury i twierdzę, że  są one zaopiekowane na 200 procent. Są świeżo po remontach lub w trakcie modernizacji jak nasze dwie szkoły gorzowskie. Dyrektorzy przy tej okazji postarali się o profesjonalne wyposażenia, niezbędne do realizacji programów nauczania, to są bardzo ładnie wyglądające miejsca nauki, piękne wyremontowane wnętrza.

WM: Jakie szkoły należą do CEA?

IS: Szkoły muzyczne, plastyczne i  baletowe. Ale w województwie lubuskim nie ma szkoły baletowej więc pod moją kuratelą są muzyczne i plastyczne. Szkoły ministerialne są całkowicie wyposażone w sprzęt, mają fortepiany i całe instrumentarium, które jest potrzebne do realizacji podstawy programowej.  Natomiast szkoły gorzowskie dopiero w 2020 roku zostały przejęte przez ministra kultury i tutaj potrzeba czasu i ogromnych środków, ale jak to się mówi idzie ku dobremu.

WM: Czy są szkolne perełki w naszym województwie?

IS: Wszystkie są perełkami jeśli chodzi o poziom artystyczny i wygląd wnętrz. Natomiast charakterystyczna jest Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia w Żaganiu. Została ona przeniesiona do zaadoptowanych budynków po opuszczonym  szpitalu św. Doroty. Tam odbył się wielki remont  pod okiem wojewódzkiego konserwatora zabytków i adaptacja na potrzeby funkcjonowania szkoły muzycznej.

Zachęcam do odwiedzenia  tych wnętrz, w których są nieprawdopodobne dzieła. Szkoła rozpoczęła tam naukę we wrześniu ubiegłego roku, ale jeszcze niektóre miejsca wymagają remontu, jak choćby zachowana kaplica. Remont nadzorowany przez dyrektora szkoły trwał ok 10 lat.  Z tego tytułu uhonorowano szkołę nagrodą lubuskiego konserwatora zabytków oraz nagrodą ogólnopolską

WM: Czy Pani może także pomóc szkołom, z jakimi prośbami się zwracają dyrektorzy?

IS: Z dyrektorami rozmawiam niemal codziennie w sprawach nauczania, rozwiązywania bieżących problemów, czy wcielania w życie nowych przepisów i ich interpretacji. Czasem rozpatruję skargi, które wpłynęły do mojego biura lub do CEA w Warszawie, wówczas współpraca z dyrektorem szkoły jest niezbędna.  Przygotowuję projekt oceny pracy dyrektora szkoły, proponuję wysokość dodatku motywacyjnego dla dyrektora lub opiniuję wnioski dyrektorów.  Spotykamy się także na naradach regionalnych, które są także okazją dla dyrektorów do osobistych rozmów między sobą. Dużo pracy, trudno mi teraz powiedzieć o wszystkim.

WM: Czyli funkcja i przyjemna i może być trochę przykra?

IS: Nie. Chyba mam szczęście do ludzi i mało mam sytuacji trudnych a jeśli, to staramy się w drodze rozmów problemy rozwiązywać. Lubię swoją pracę!

WM: Jak Pani się relaksuje?

IS: Teraz nie pracuję popołudniami więc mogę pójść do filharmonii, teatru czy muzeum. Całe życie pracowałam do wieczora. W ramach urlopu wyjeżdżam i zwiedzam ciekawe miejsca. Teraz mogę wziąć urlop nawet w ciągu roku szkolnego, dawniej to było niemożliwe. Tydzień temu kupiłam sobie rower i już się nie mogę doczekać się na odpowiednią pogodę żeby nim wyruszyć w trasę.

Natomiast  w pracy też staram się uduchowić artystycznie. Gdy jestem na wizytacji w szkołach, to często proszę aby na zakończenie coś się zadziało muzycznego czy artystycznego, koncert czy wystawa plastyczna. Ostatnio wizytowałam szkoły w Zielonej Górze i  byłam na koncercie w filharmonii, gdzie koncertowali uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia. Też Liceum Plastyczne w Zielonej Górze realizowało wystawę w bibliotece wojewódzkiej, w której mogłam uczestniczyć.  Mimo tych spraw urzędowych ciągnie dusza do raju.

WM: Czy jest coś czego Pani nie lubi w pracy?

IS: Nie lubię spraw skargowych. Wymaga to wysokiej delikatności, wysłuchania wszystkich stron konfliktu. Bo każda ze stron może mieć rację i każda uważa, że ma rację. A trzeba to tak przeprowadzić żeby wszyscy czuli się usatysfakcjonowani. Muszę najpierw wiedzieć czego ode mnie ktoś oczekuje. Przede wszystkim chodzi o to aby kogoś nie skrzywdzić. Trzeba rozpatrzyć  sprawiedliwie i jest to bardzo trudne.

Moja praca wymaga dużej siły i optymizmu. Dyrektorzy często wątpią, więc wsparcie wizytatora (mam nadzieję) pomaga im przetrwać „kryzys”.

WM: Czy często zdarzają się skargi?

IS: Bardzo często, takie mamy czasy. Dużo jest anonimów, które też należy sprawdzić i rozeznać sprawę.

 Bardzo dziękuję za rozmowę WM :)

FOTO: Na zdj. Izabela Serpina. W tle cykl plakatów dyplomowych z zakończenia szkoły średniej Agnieszki Kowalewskiej, uczennicy Liceum Plastycznego, nawiązujących do Pikników Chopinowskich organizowanych przez Filharmonię Gorzowską.( 2022 rok )

 

1,126 total views, no views today

AUGUSTYN WIERNICKI O 30-LETNIEJ POMOCY I NOWEJ PUBLIKACJI

WIERNICKI 5

Fot. wm

Ponad 30 lat działa Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna, które w listopadzie 1992 r. założyli ks. Władysław Pawlik, były proboszcz parafii Pierwszych Męczenników Polski, którą w 1997 r. nawiedził Ojciec św. oraz Augustyn Wiernicki od początku kierujący stowarzyszeniem.

W skład organizacji wchodzi Gorzowskie Charytatywne Centrum Pomocy Człowiekowi im. Jana Pawła II, powołane po wizycie papieża Polaka w Gorzowie. Kapelanem jest ks. Henryk Grządko, diecezjalny duszpasterz trzeźwości, także współorganizator Orszaku Trzech Króli w Gorzowie Wlkp.

Prezes Wiernicki powiedział, że najlepsze wspomnienia ma z okresu, w którym to dzieło charytatywne wspólnie z ks. prał. Pawlikiem rozwijali, mimo iż to były trudne lata przekształceń własnościowych a ludzie tracili pracę i upadały gorzowskie fabryki. Ks. Pawlik powiedział, że trzeba coś z tym zrobić i zaproponował na początek utworzenie stołówki dla ubogich. Akt założycielski pobłogosławił wtedy bp Józef Michalik, późniejszy abp.

– Sam posiłek nie wystarczył więc utworzyliśmy punkt charytatywny, w którym prowadzono zbiórki i wydawanie odzieży oraz wszystkiego tego co było potrzebne do domu. Ten pierwszy punkt był dla nas wtedy wyzwaniem ale i osiągnięciem. Mogliśmy ludzi ubrać i nakarmić – wspominał inicjator pomocowego stowarzyszenia.

Na pytanie: – Który okres był trudniejszy w prowadzeniu tej działalności, jego początki czy czas po pandemii? Prezes odpowiedział, że kiedyś było dużo więcej możliwości uzyskania wsparcia. – Mieliśmy wtedy dziesięć piekarń więcej, były hurtownie polskie i wytwórnie spożywcze. Było gdzie zwracać się z prośbą po artykuły żywnościowe, może trochę gorzej było z ubraniami. Mieliśmy wsparcie naszych lokalnych przedsiębiorców spożywczych. Uruchomiliśmy marketing dobroczynny, prowadziliśmy różne zbiórki, zwoziliśmy całe samochody wszystkiego. Tamte  czasy może były trudniejsze ale było gdzie sięgnąć po pomoc. Dzisiaj jest dużo firm bogatych ale nie zawsze są zainteresowane żeby zająć się jakąkolwiek pomocą dla ubogich. Wydawałoby się, że to nie powinien być problem dla wielkiego hipermarketu czy magazynu. Dzisiaj jest trudniej uzyskać darowiznę choćby do naszych stołówek. Wszystko jest inaczej.

Stowarzyszenie prowadziło kiedyś około 30. świetlic dla dzieci, dzisiaj niestety jest ich tylko 9. – Musieliśmy zmniejszyć ilość placówek i to wcale nie dlatego, że nie są potrzebne. Bardzo są potrzebne, bo zagrożenia wśród dzieci i młodzieży są większe niż kiedyś, teraz dodatkowo płyną z internetu i innych dostępnych środków. Problemem wśród młodocianych są uzależnienia. Dzisiaj więcej jest sklepów z alkoholem niż z chlebem – powiedział Wiernicki.

Odpowiadając na potrzeby obecnych czasów, w związku z wojną na Ukrainie, stowarzyszenie pomocy bliźniemu udostępniło Ośrodek Kolonijny, Sportowo-Wypoczynkowy w Długiem koło Strzelec Krajeńskich dla uchodźców, szczególnie dla matek z dziećmi.

Prezes Wiernicki powiedział, że pod opieką codziennie przebywa ponad 200 osób z Ukrainy, które korzystają z noclegów, wyżywienia, opieki medycznej, socjalnej czy psychologicznej. – Najwięcej jest kobiet z dziećmi więc one mają trudniejszą sytuację ale wiele z nich już pracuje – powiedział szef centrum charytatywnego, twierdząc, że opieką objęte są także  dzieci, dla których uruchomiono w pełni wyposażoną świetlicę.

– Są też z nimi babcie i one pełnią funkcje świetlicowych. Stworzyliśmy im taki system aby się kobiety mogły usamodzielnić, pracować i zarabiać. Po te panie przyjeżdżają polscy przedsiębiorcy a po pracy je odwożą do ośrodka.

Pomoc dla uchodźców prowadzona jest też w Centrum Charytatywnym w Gorzowie. Tutaj wsparcie otrzymują osoby, które pracują i wynajmują mieszkania ale po dokonaniu opłat niewiele pieniędzy im zostaje – mówił filantrop.

Obok działalności typowo pomocowej stowarzyszenie prowadzi również działalność wydawniczą. Ostatnią publikacją jest książka autorstwa Augustyna Wiernickiego pt. „Śladami Polskich Dzieci Wojny”. Publikacja ma 680 stron. Są to wspomnienia ludzi i różne koleje ich losów.

Autor powiedział, że jest to historia organizacji stowarzyszeń Dzieci Wojny w Polsce i przypomina, że podczas II wojny światowej zginęło 2 mln dzieci  w tym połowa – narodowości żydowskiej.

Augustyn Wiernicki powiedział, że jego mama, obecnie 92. letnia pani także jest dzieckiem wojny, ten fakt był m.in. inspiracją do pracy nad tym zagadnieniem.

– Sam sobie czasem się dziwię swemu zaangażowaniu. Ale zawsze się modlę o to by Pan Bóg dał mi siłę rozumienia wszystkiego, a także to aby być uczynnym i potrzebnym. I chyba to otrzymuję. Nigdy nie oczekuję żadnej wdzięczności ale jeśli czasem ktoś podziękuje to się bardzo cieszę. A jeśli nie, to mam poczucie, że spełniłem obowiązek, który powinienem spełnić w ramach talentów jakie otrzymałem. Bo każdy jakieś talenty ma, które może wykorzystać dla innych – powiedział prezes Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna.

Gorzowskie Charytatywne Centrum Pomocy Człowiekowi im. Jana Pawła II wchodzące w struktury Stowarzyszenia prowadzi m.in.: Regionalny Ośrodek Społeczno-Zawodowy i Obywatelski, Regionalny Bank Żywności, Ośrodek Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, Schronisko dla Bezdomnych Nr 1, Dział Pomocy Rzeczowej, Świetlica Nr 5 „Słoneczna” Kawiarenka młodzieżowa. Oprócz tego do dyspozycji wolontariuszy pozostają: Kaplica, siłownia i dwie sale wykładowe. Od początku istnienia Centrum kapelanem w nim jest ks. Henryk Grządko.

 

770 total views, no views today

„CHODŹMY NA SPACER” PO GORZOWSKU

321771370_701097068222124_2705278852914287159_n

Cykl miejskich spacerów „ChodźMy na spacer”  umożliwia poznanie dziedzictwa kulturowego i historycznego Gorzowa oraz turystycznych zakamarków, a także wysłuchania ciekawych opowieści o mieście. W najbliższą sobotę, 4 lutego, miłośnicy turystycznych wrażeń wyruszą w kolejną, drugą w tym roku wędrówkę, tym razem po „Nowym Mieście nad dwa jeziora”. 

Tradycyjnie przewodnikiem spaceru będzie Zbigniew Rudziński, szef oddziału PTTK „Ziemia Gorzowska”. W programie spaceru m.in. tajna furta murów miejskich, dąb Bismarcka, gorzowska secesja, tajemnice placu Grunwaldzkiego oraz opowieści o zatopionym czołgu i Jeziorze Dziecięcym.

Rozpoczęcie spaceru i punkt zbiórki tradycyjnie przy fontannie Pauckscha o godz. 10.00. Podczas spaceru obowiązuje regulamin, udostępniony na stronie internetowej miasta. Udział w spacerze jest jednoznaczny z akceptacją jego zapisów.

Organizatorem cyklu spacerów „ChodźMY na spacer” jest Miasto Gorzów, we współpracy z oddziałem PTTK „Ziemia Gorzowska”. Przewodnikiem na każdym spacerze jest Zbigniew Rudziński, doświadczony turysta, krajoznawca, podróżnik i alpinista. Autor przewodników turystycznych.

370 total views, 2 views today

O IDYLLI ZBURZONEJ PRZEZ WOJNĘ W KSIĄŻCE MATTHIASA LEHMANNA W GORZOWSKIEJ BIBLIOTECE

IMG_8161IMG_8147IMG_8163IMG_8164IMG_8166IMG_8167

Dużym zainteresowaniem cieszyła się promocja książki dr Matthiasa Lehmanna pt. „Willa Hansa Lehmanna w Gorzowie Wielkopolskim (Landsbergu)”, wydana przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim. Dziś tytułowa willa nazywana „starą biblioteką” połączona z nowym gmachem stanowi obszerny zespół będący siedzibą gorzowskiej Książnicy u zbiegu ulic: Sikorskiego i Kosynierów Gdyńskich.

Prezentacja publikacji, bez udziału niemieckiego autora miała miejsce 30 stycznia 2023 r., o godz. 16.00 w zabytkowym holu „starej biblioteki”. Jego nieobecność dyrektor Sławomir Szenwald tłumaczył względami zdrowotnymi. Jak czytamy, Matthias Lehmann przebywał w opisywanym przez siebie domu po raz ostatni 26 grudnia 1944 roku mając 5,5 roku, popijając kakao w części wypoczynkowej w małym oknie wykuszowym, z widokiem na Park Róż.

Książka jest opowieścią o losach fabrykanckich rodów Jaehne’ów i Lehmannów z Gorzowa, ich majątku i fabrykach oraz następstwach wojny, która rodzinną idyllę zburzyła bezpowrotnie.

Siedzibą rodu Jaehne’ów była okazała willa zbudowana w 1896 r. przy obecnej ul. Kosynierów Gdyńskich 108, na parceli przylegającej do ogrodu wraz z willą Hansa Lehmanna. Po remoncie w latach 2020-2022 w dawnej willi Jaehnego mieści się Lubuskie Centrum Przedsiębiorczości.

Historię rodów opisaną w książce przedstawił redaktor wydania polskiego Grzegorz Urbanek równocześnie tłumacz wraz ze Sławomirem Szenwaldem przy współpracy Grażyny Kostkiewicz-Górskiej, Magdaleny Matuszewskiej i Katarzyny Sanockiej-Tureczek. Redaktor Urbanek przyznał, że w tłumaczeniu danych technicznych zawartych w część dotyczącej produkcji maszyn rolniczych w fabrykach Jaehnego pomocna była wiedza, którą zdobył w Technikum Rolniczym w Bobowicku k/Międzyrzecza.

Powojenne losy willi Hansa Lehmanna i jej renowację z zachowaniem dawnego klimatu domu szczegółowo omówiła Grażyna Kostkiewicz-Górska.

Korektę przeprowadziły: Magdalena Turska i Danuta Zielińska.

Skład i projekt graficzny okładki jest dziełem Sebastiana Wróblewskiego.

Druk: ZAPOL Sobczyk sp.k; ul. Piastów 42, 71-062 Szczecin.

Wszystkim zaangażowanym w powstanie książki oraz licznie przybyłym na jej promocję dziękował dyrektor Biblioteki Sławomir Szenwald.

Matthias Lehmann „Willa Hansa Lehmanna w Gorzowie Wielkopolskim (Landsbergu)”. Wydawca: Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim. Gorzów Wielkopolski 2022, s. 111.

Publikację, w cenie 40 zł można nabyć w Bibliotece przy ul. Sikorskiego 107 (wejście od ul. Kosynierów Gdyńskich).

Promocja książki, 30 stycznia zbiegła się z przełomową dla Gorzowa datą. W tym dniu, w 1945 roku Armia Czerwona pod wodzą gen. Nikołaja E. Bierzarina zajęła miasto. Od 1995 r. dzień ten obchodzony jest w Gorzowie jako Dzień Pamięci i Pojednania. W 2020 r. na ćwierćwiecze tych obchodów Biblioteka wydała wspomnienia landsberskiego przemysłowca Maxa Bahra zatytułowane: „Max Bahr społecznik, polityk i przedsiębiorca. Wspomnienia z lat 1848-1926”.

Tekst i foto Helena Tobiasz

492 total views, 1 views today

GORZOWIANIE UCZCILI 8. ROCZNICĘ ŚMIERCI KS. WITOLDA ANDRZEJEWSKIEGO

broszura (1)

Mszą św. 30 stycznia w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim wierni uczcili 8. rocznicę śmierci legendarnego kapelana „Solidarności” ks. Witolda Andrzejewskiego. Przed południem wiązankę kwiatów na jego grobie złożył wojewoda lubuski Władysław Dajczak.

W nabożeństwie uczestniczyli gorzowscy kapłani m.in. ks. Henryk Grządko i Andrzej Szkudlarek, poczty sztandarowe, przedstawiciele „Solidarności”, władz miejskich i wojewódzkich, służb mundurowych oraz członkowie Stowarzyszenia Absolwentów Duszpasterstwa Akademickiego im. ks. Witolda Andrzejewskiego.

Po Mszy św. delegacje złożyły kwiaty pod pomnikiem księdza, którego akademicy nazywali  „Szefem”.

Kazanie wygłosił proboszcz katedry ks. dr Zbigniew Kobus, który m.in. powiedział:

– Kapłan jest prorokiem powołanym przez Boga. Takim kapłanem, który w imię posłuszeństwa przyjął Słowo Boga kierowane do niego, niewątpliwie był ks. Witold  Andrzejewski, którego dzisiaj wspominamy. To on, jako młody kapłan całym sobą włączył się w nurt przemian społecznych tak bardzo upragnionych przez wielu. A wielu wiedziało o niebezpieczeństwie na jakie się naraża, to jednak nie dał się zatrzymać. Miał przyjaciół ale jak pamiętamy miał też wielu wrogów. Wielu pociągnął za sobą. Można powiedzieć, że tchnął w nich nowe życie. I wsparli się na jego gorliwości na chwałę Boga, ojczyzny i drugiego człowieka.

Na jego pogrzeb przybyły do Gorzowa tłumy ludzi. Historia zapisała wiele takich przypadków, dlaczego dziś jest tyle niechęci do tych co czynią dobro i troszczą się o polskiego ducha narodu?  Pytał kapłan, przypominając, że każdy stanie przed obliczem Pana.

Wcześniej duszpasterz przypomniał sylwetkę legendarnego kapelana, mówiąc:

– Pragniemy utrwalić w sercach naszą wdzięczną pamięć o wybitnym duszpasterzu akademickim, pielgrzymie, proboszczu a także wikariuszu naszej parafii katedralnej i kapelanie NSZZ „Solidarność”, kapelanie policji, aktorze, nauczycielu i wychowawcy, Honorowym Obywatelu Gorzowa, który w trudnych chwilach naszej ojczystej historii miał odwagę mówić prawdę i strzec jej w umysłach młodych ludzi, inteligencji i ludzi pracy, którym oddał swoje siły, poświecił swoje życie, jako kapłan w służbie Kościoła i ojczyzny – przypomniał proboszcz katedry.

– Ksiądz Witold to ważna postać Gorzowa Wlkp. i całej ziemi lubuskiej: pasterz gorzowskiej „Solidarności”, Ruchu Młodej Polski i innych organizacji opozycyjnych, wieloletni Kapelan Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wlkp., a także kapelan lubuskiej Policji, duchowy przewodnik gorzowskich robotników i studentów, Honorowy Obywatel Miasta Gorzowa Wlkp. W 2007 roku został odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2014 roku Instytut Pamięci Narodowej przyznał mu nagrodę Świadek Historii. W 2015 roku został pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski – napisano na stronie Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Utrwaleniem pamięci o ks. Witoldzie Andrzejewskim jest pomnik posadowiony w 2018 r.  obok katedry w pobliżu repliki „Białego Krzyża”, gdzie 31 sierpnia 1982 r. odbyła się największa w historii Ziemi Lubuskiej demonstracja „Solidarności”, narodowej tożsamości i wiary. Pomysłodawcą  pomnika było Stowarzyszenie Absolwentów Duszpasterstwa Akademickiego im. ks. Witolda Andrzejewskiego.

Ks. Witold Andrzejewski urodził się 3 kwietnia 1940 r. w Kownie. Jego ojciec, również Witold, zginął w Katyniu. Po zakończeniu II wojny światowej z matką Jadwigą zamieszkał w Lublinie, a następnie we Wrocławiu i Łodzi. W Łodzi ukończył szkołę podstawową i średnią. Po maturze podjął pracę w Warszawie. Potem rozpoczął studia na wydziale aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej. W 1960 r. przerwał studia stacjonarne i podjął pracę w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Trzy lata później uzyskał dyplom aktorski zdając egzamin eksternistyczny w warszawskiej PWST.

W 1966 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Gościkowie-Paradyżu. Święcenia kapłańskie otrzymał 18 czerwca 1972 r. z rąk bp. Wilhelma Pluty.

Przez cały okres posługi kapłańskiej był związany z Gorzowem Wlkp. Był duszpasterzem Okręgu Lubuskiego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, angażował się w działalność gorzowskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Wspierał środowiska patriotyczne oraz ruch społeczny związany z NSZZ „Solidarność”.

Za swoją działalność otrzymał liczne wyróżnienia kościelne i państwowe. Papież Jan Paweł II w 1989 roku wyróżnił go godnością Kapelana Jego Świątobliwości. W 2007 r. za zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce otrzymał nadany przez Prezydenta RP Order Odrodzenia Polski.

Ks. prałat Witold Andrzejewski zmarł 30 stycznia 2015 r. w szpitalu w Gorzowie Wlkp.

 

384 total views, 1 views today

ZABRZMIAŁ DZWON POKOJU W GORZOWIE WLKP.

IMG_9568_www IMG_9636_wwwIMG_9288_www

30 stycznia w Gorzowie obchodzimy Dzień Pamięci i Pojednania. W południe, jak co roku, zabrzmiał Dzwon Pokoju – symbol przyjaźni byłych i obecnych mieszkańców miasta.

Wcześniej przedstawiciele Miasta i byłych mieszkańców złożyli wiązanki kwiatów przy Lapidarium, na cmentarzu wojskowym i na cmentarzu komunalnym.

Pamiętamy o historii, bo ta pamięć daje nam możliwość wyciągania wniosków i mądrość na przyszłość, ale dziś przede wszystkim budujemy mosty, mosty współpracy, bo jesteśmy razem we wspólnocie europejskiej – powiedział prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki.

Dziś współpraca Gorzowa z miastami partnerskimi z Niemiec to codzienne relacje przede wszystkim na bazie edukacyjnej; współpraca szkół i to jest największa wartość, bo to jest oswajanie się w codziennych wzajemnych kontaktach polskiej i niemieckiej młodzieży. To także nasi seniorzy, którzy bardzo chętnie uczestniczą w międzynarodowych spotkaniach we Frankfurcie, Herfordzie czy Eberswalde – dodał.

Na koniec uroczystości na placu Grunwaldzkim w niebo poleciał pęk balonów w barwach miasta.

Wykonany z brązu Dzwon Pokoju został ufundowany m.in. przez byłych mieszkańców Landsberga. Był darem z okazji 750-lecia miasta. Jego powierzchnię ozdabia herb Gorzowa oraz napis: „Pokój – Pax – Frieden, Landsberg A. D. Warthe/Gorzów Wielkopolski 1257 – 2007”. Pierwszy raz zabrzmiał 2 września 2006 r.

Wydział Promocji i Informacji

Fot. Bartłomiej Nowosielski

 

429 total views, 3 views today

LALKI EWY W WITRYNACH GORZOWSKICH SKLEPÓW

EWAEWA 1EWA 7EWA 0

W  witrynach gorzowskich sklepów od kilku miesięcy goszczą lalki, które ubiera Ewa Gubska, podopieczna Środowiskowego Domu Samopomocy przy ul. Armii Polskiej w Gorzowie Wielkopolskim.

Ewa projektuje, modeluje i szyje stroje codzienne i okazjonalne dla lalek, wśród modeli są także suknie ślubne. Najpierw pasję rozwijała w domu, potem pochwaliła się swoimi osiągnięciami i otrzymała możliwość kontynuowania minimalistycznej mody w pracowni artystycznej ŚDS pod kierunkiem Barbary Kadziewicz. Pracownie artystyczna i kulinarna to najbardziej ulubione miejsca pracy Ewy, która swoje zdolności manualne wykorzystuje także przy robieniu różnych gadżetów czy świątecznych ozdób.

Ewa lubi również czesać swoje lalki, jednak te modelki okazały się zbyt małe do twórczego fryzjerstwa, kupiła głowy manekinów z długimi, gęstymi włosami i wtedy pokazała kunszt zabiegów upiększających zaplatając piękne warkocze. Koleżanki, które miały długie włosy także bywały Ewy modelkami.

Oprócz halek, sukienek, wdzianek, bolerek, kapeluszy, projektuje także dla swoich małych modelek,  pantofelki i torebki na zmieniające się pory roku. W swojej galerii posiada płaszczyki i kurtki, mufki, rękawiczki, czapki oraz kozaczki i trzewiki wyłącznie na zimę.

Ewa zaopatruje się w materiały w sklepie „Bławatek:, znajdującym się w centrum miasta. Właścicielką sklepu jest Grażyna Kościelniak, która przez wiele lat pracowała jako fizjoterapeutka i być może ten zawód sprawia, że lubi rozmawiać z klientkami. Ponieważ pani Grażyna posiada dar nawiązywania kontaktu, udało się z Ewą również od serca porozmawiać i zaplanować promocję wystawy oraz twórczej pracy swojej stałej klientki.

Ewa jest nabywczynią niewielkich kuponów materiałowych, będąc po raz kolejny w sklepie z materiałami opowiedziała, że jej pasją jest szycie odzieży dla lalek. Przypomniała, że jej zamiłowaniem także zainteresowała się telewizja, dzięki której dwa lata temu widzowie  obejrzeli jej wystrojone modelki. Telewizja przygotowała materiał z udziałem Ewy w placówce ŚDS i wyemitowała również w Teleexpresie. Ewa prezentowała stroje, torebki oraz  buty i opowiadała o ich powstawaniu, o pomysłach i ich realizacji.

Pani Grażyna z „Bławatka” zaproponowała Ewie możliwość prezentacji strojnych lalek w oknie wystawowym sklepu, obok którego znajduje się galeria „Szafa dla Dzieciaka”.  Wystrojone lalki spodobały się także pani Wioletcie właścicielce sklepu dla dzieci. Podczas  następnej wizyty Ewy w „Bławatku” okazało się, że pani Wioletta przygotowała porcelanowe lalki do przymiarki modnych strojów projektowanych przez Ewę. W taki sposób lalki Ewy goszczą już na wystawach dwóch sklepów. Pani Wioletta mówi, że przechodnie często zatrzymują się przed wystawą, oglądają lalki i podziwiają szyk, krój i kolorystykę strojów, wchodzą do sklepu żeby coś kupić ale także porozmawiać.

422 total views, 1 views today