Relacja Marzanny Leszczyńskiej
Tegoroczny Wieczór Andrzejkowy w Fan Dance zaplanowany został z uszanowaniem tradycji.
Na parkiecie bawiło się przeszło 20 par. Tańczyliśmy nasze ukochane tańce standardowe i latynoamerykańskie do muzyki wybranej z dużym wyczuciem i smakiem przez naszego mistrza Grzegorza Deptę. Nawet jeśli się nie tańczy to można słuchać, słuchać i słuchać… . Często tak jest, że kontuzja nie pozwala tańczyć, a jednak osoby przychodzą po to aby tu być, bo mają przyjemność. Tradycja?
Ano nie pozwala wróżyć mężatkom. Zabawy z woskiem zarezerwowane są dla panien, ponieważ takowych nie było w tegorocznym towarzystwie ( tych z odzysku też nie) zadowoliliśmy się losowaniem partnera do tańca, nie do życia. Wybuchł balon, w którym były karteczki z imionami uczestniczek wieczoru, a panowie łapali losy. Potem wystrzelił balon z imionami panów a panie podnosiły i łapały w locie swoje przeznaczenie do tańca. Wszyscy się szybko odnaleźli, choć towarzystwo się znało tylko w części, bo w dużej mierze było dla siebie nuworyszami. I tutaj zatańczyliśmy do piosenek wykonywanych przez Andrzejów – artystów: Andrzeja Zauchę, Andrzeja Rybińskiego i Andrzeja Rosiewicza.
„Czy czuje pani cza- czę? Czy cza czę pani zna? Ja pani wytłumaczę co znaczy cza cza cza”. Oj, można poczuć cza- czę zaśpiewaną z humorem właściwym dla A. Rosiewicza.
„Takie losowanie partnerów do tańca jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Bo gdybym tak podszedł do jakieś kobiety to żona mi potem powie: a dlaczego wybrałeś właśnie ją?” – zwierzył mi się w tańcu uczestnik wieczoru. Ano tak najlepiej gdyby wszystkie tancerki miały po 95 lat… .
Piliśmy tradycyjny napój kasztelański, który uczestnik wieczoru sam przygotował dla wszystkich czyli piwo z winem, miodem, rodzynkami, cukrem i z udziałem czerstwego chleba. Kto dziś pamięta o takich tradycjach? A już prawdziwym wygranym jest ten kto nosi imię Andrzej. Pozostali panowie zazdroszczą mu imienia. Jeden Adam nawet usiłował skłamać, że ma na imię Andrzej. Ten to ma dobrze, bo tyle rzeczy jest wtedy dla niego. Jeden uczestnik wieczoru nawet westchnął: „ Co roku masz takie imieniny? I tylu gości?”…
Znanych jest tyle przysłów andrzejkowych. My postanowiliśmy się zabawić w ich układanie z głowy, bo wyszukać w internecie to przecież żadna sztuka. Powstały spontaniczne właściwe nam wierszyki, które odczytywaliśmy przez mikrofon cały wieczór.
Zaczęło się nieśmiałym anonimem:
„Wypijmy zdrowie Andrzeja”
A potem rozkręciło się, ruszyła wyobraźnia.
„Gdy w Andrzejki fandancujesz
zdrowia sobie nie popsujesz”
Milczarczyk Krzysiu
„Kruszony, balony, androny
buciki, spineczki, wisiory-
bez tego nie będą udane
andrzejkowe wieczory”
Wanda Milewska
„Gdy Andrzej tańcuje
to rozum warjuje
dziewczyny szaleją
a chłopy durnieją”
Ela i Roman Janik
„Kto Andrzejkowy wieczór
w klubie Fan Dance spędza,
będzie zawsze szczęśliwy
ominie go nędza”
Adaś Gębala
Andrzeju nasz dobrodzieju
Raz zatańcz
Ekscentrycznie
Jeju
Agusia, Adam, Gosia
„Mamy listopad
z drzew liść opadł
W pochmurny czas
radość spotyka nas.
U Grzegorza w klubie
grupą się spotykamy
o czymś miłym pogadamy
Andrzej kruszon leje
grupa już się śmieje.
W naszym klubie słońce świeci
tu muzyka świetna leci.
Grono bawi się wesoło,
gdyż przyjaciół mamy wkoło
Andrzejkowy nadszedł czas
przed zabawą żadna siła
nie powstrzyma nas.
Halinka Henseler
„Jeśli Marzanna spóźnienia
Andrzeja przemilczy
to cały rok turniejowymi
wyjazdami obsypie”
Marzanna Leszczyńska
Niby wszystko było dla Andrzeja ale my przy tej pracy dobrze się bawiliśmy.
Potem była jeszcze praca plastyczna zespołowa – prezent dla solenizanta. Namalowano samochód marzeń i opracowano trasę podróży wymarzonej. Pomysłowi i życzliwi byli uczestnicy tegorocznych Andrzejek w Fan Dance. Uwzględniono roztargnienia Solenizanta, który dopiero co rozbił samochód i zaprojektowano czołg z ekranami solarnymi na dachu, gdyby skończyło się paliwo na autostradzie. Przydałaby się jeszcze przypominajka, że trzeba zapłacić jak się zatankowało, bo po co potem te problemy z policją o 30 złotych?
Trasa podróży marzeń to oś Gorzów Wlkp. Barlinek za to przez Chiny, Miami Beach, Karpacz zawsze z drinkami z parasolką. Część uczestników próbowała zrobić teledysk do piosenki Hanny Banaszak „W moim magicznym domku”. No i wyszło, że magiczny domek to raczej domek uciech i schadzek”. Ale tacy już są tancerze: dowcipni, pomysłowi, po prostu umiejący się bawić, ale to dlatego, że taki jest Grzesiu Depta, taka jest Ania, taki jest klub tańca i tacy jesteśmy my. Brawo wszystkim!.
Marzanna Leszczyńska
2,025 total views, no views today